Blogi

BŚP 2018 r.

Betlejemskie Światło Pokoju czeka w ośrodku na przekazanie w Borkach i Oleśnie.
Dzięki wielkiej pomocy żony sprzęt do roznoszenia gotowy.
Jutro na mszy Roratniej rozpoczniemy, by
„TO ŚWIATŁO NAS ŁĄCZYŁO”.

List 16 Lata w liceum c.d.

23 05.2018 list 16

Drogi E.

Skoro zaczęłam, to dalej będę cię zanudzać wspomnieniami szkolnymi. Zresztą i tak nie ma najmniejszej szansy, że to przeczytasz, ale łatwiej mi pisać myśląc o kimś konkretnym.

Jednym z najważniejszych przedmiotów szkolnych był oczywiście język polski. Przez cały okres nauki w liceum wykładała nam ten język bardzo dystyngowana, elegancka pani, świetna polonistka, pani Teresa. Poznawaliśmy literaturę polską w ujęciu historycznym. Najpierw był wykład o danej epoce historycznej, wydarzeniach w Polsce i na świecie i ich odzwierciedlenie w literaturze, a później omawialiśmy dosyć szczegółowo utwory określone w programie. Pani profesor wymagała znajomości utworów i odnalezienia cytatów odpowiednio do tematu zadania. W pierwszej klasie musieliśmy nauczyć się tego sposobu przygotowania do lekcji. Ponieważ, jak o tym wspominałam, mieliśmy bardzo dużo zajęć, nie zawsze wszyscy przygotowywaliśmy się należycie. Pewnego pamiętnego dnia lekcja rozpoczęła się od odpytania wiadomości z poprzednich lekcji i sprawdzeniu stopnia przygotowania do następnych zajęć. Okazało się, że mało kto był przygotowany, pierwsze trzy osoby wyrwane do odpowiedzi wylądowały z ocenami niedostatecznymi. Pogrom zaowocował przeróbką pieśni Kochanowskiego dokonaną przez Krzysia. Przepisałam utwór na gazetkę klasową i zapamiętałam:

Nader niezasłużoną dwóją obdarzony
polecę precz z liceum na dwoje złożony
w ukłonie. Nie chcąc więcej przebywać na ziemi
powieszę się przed szkołą, ponieważ innemi
szkoły wzgardzę i mną tam pogardzą nawzajem
więc czym bym, z praw wyzuty, miał zostać: lokajem?
A zatem przez was umrę, przez was mnie czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.
Już mi sznura chropawa skórę z szyi zetrze
będę jak stara szmata powiewał na wietrze.
Długim do szubienicy sznurem przywiązany
nie odwiedzę tez ziemi, gdzie żyły Trojany
O mnie Moskwa się dowie i świat się oburzy,
że tak wiszę miotany wichrem podczas burzy.
O mnie będą pamiętać dzieci oraz wnuki
mówiąc „był u nas w rodzie męczennik nauki”.
Niech na moim pogrzebie żadne narzekanie,
żaden lament nie będzie, ani uskarżanie.
Niech na grobie napiszą dla sromu wiecznego
że przyczyną mej śmierci był stopień z polskiego…”

Piszę to z pamięci, więc może pomyliłam wersy. W tych czasach były tylko cztery oceny szkolne, a najniższa była dwója, czyli niedostateczny.

Poza tym wypadkiem nasza współpraca z panią profesor była owocna. Zdarzało się, że po dziełach literackich głębiej opracowywanych zaczynaliśmy mówić ich tekstami – na przykład wstawał przewodniczący samorządu klasowego i zaczynał „Ja wójt to wama mówię… (Chłopi) , „kto mnie wołał, czego chciał” itp. Dużo czytałam już wcześniej, więc lekcje uczyły mnie dostrzegania w tekście nie tylko fabuły, ale piękna języka, stylu danego autora i problemów poruszanych w dziele.

Przedmiot lubiliśmy o tyle, że wolne lekcje /okienka/ spowodowane np. chorobą lub wyjazdem nauczyciela spędzaliśmy w czytelni szkolnej biblioteki. Pani bibliotekarka przyzwyczaiła się i witała nas -”O, znowu klasa „uniwersytecka” ma okienko?

Kiedyś czytelnia po południu była niedostępna, bo odbywały się w niej zajęcia dodatkowe z języka polskiego, tak zwane kółko polonistyczne, dla klasy czwartej, czyli maturalnej – a my byliśmy wtedy w pierwszej. Kiedy doszliśmy już do czwartej, dowiedzieliśmy się, że w tym roku kółko polonistyczne będzie dla klas pierwszych. Zaprotestowaliśmy i pani profesor stwierdziła, że jeśli będzie chętnych 15 osób, to będzie z nami pracować. Pamiętam, że zapoznawaliśmy się z poezją Rafała Wojaczka, ale nie byłam nią zachwycona. Kiedyś wcześniej przygotowaliśmy wieczór poezji K.K. Baczyńskiego – jego poezja mnie urzekła, szkoda, że zginął tak młodo. Wspólnie dotrwaliśmy do matury i pisemnego egzaminu, który był obowiązkowy dla wszystkich.

W następnym liście ciąg dalszy… Pozdrawiam

Ellani

Opowiadanie Kot

Kot

 

Opowiadanie  zainspirowane opowiadaniami Engina Akyurek.
Jest w nim trochę analogii do jego opowiadań, niego samego i jego życia.
————————————————————————–
Nie znałam tego miasta. Wzięłam tydzień urlopu, by rozejrzeć się w nowym miejscu i znaleźć mieszkanie na ten czas, na który zostałam oddelegowana z pracy. Podpisałam umowę i wracałam do hotelu okrężną drogą, by poznać miejscowość i zapełnić czas do wieczora. Nigdzie mi się nie spieszyło więc gdy zobaczyłam plakat „Wystawa kotów rasowych” postanowiłam wstąpić.
Nigdy nie przepadałam za kotami, po prostu były gdzieś tam, obok. We wspomnieniach zachowałam jedynie Mruczka, kota mej babci, zwykłego dachowca, akrobatę, który potrafił zerwać kiełbasę suszącą się na sznurze do bielizny i z którym bawiliśmy się ciągając papierek po cukierku na nitce. W wielkim, przemysłowym mieście kotów nie było zbyt dużo.
Teraz ze zdumieniem podziwiałam zwierzęta, o jakich mi się nie śniło – całkiem gołe wymoczki ze zbyt dużymi oczami i uszami, puchate kulki siedzące spokojnie na poduszkach na podobieństwo posążków Buddy, pręgowane tygrysy w różnych odcieniach brązów, beżów i szarości, krótkowłose stworzenia w łatkach wszelkich kolorów. Jedne z ciekawością obserwowały przechodzących ludzi, inne niespokojnie krążyły w klatkach, jeszcze inne obojętnie wylegiwały się mrużąc oczy lub wręcz śpiąc. W pewnym momencie poczułam się niespokojna – tak jakbym wyczuła, że ktoś uważnie mi się przygląda.
To był on. Biały duży kocur spoglądał na mnie jednym bursztynowym okiem. Wyglądało to tak, jakby mrugał do mnie i zachęcał do bliższej znajomości. Kiedy podchodziłam zamruczał i przeciągnął się tak, bym mogła obejrzeć go z najlepszej strony. Już miałam wyciągnąć rękę, gdy powstrzymał mnie stanowczy głos – Proszę nie głaskać!- Wysoka, ciemnowłosa kobieta dodała – Olbrzym tego nie lubi. – Ach, więc ma na imię Olbrzym? To piękny kot. – Kobieta nie wykazywała ochoty na dalszą rozmowę. Odeszłam i z daleka spojrzałam na kota. Teraz zauważyłam, że między uszami miał dwie brązowe plamki i takiego samego koloru pręgi na ogonie. Odwrócił łeb i spojrzał na mnie. Dopiero teraz zauważyłam jego dziwne oczy – jedno było bursztynowe a drugie niebieskie. Ten wzrok mnie zaczarował. Poczułam, że muszę zajrzeć w te oczy z bliska. Kręciłam się po wystawie udając, że interesują mnie inne okazy, ale stale spoglądałam w kierunku tego jednego. On zaś leżał spokojnie w wystudiowanej pozie, pięknie się prezentując, jakby był świadomy, że jest tu po to, by wzbudzać zachwyt. Przyciągał wzrok, ale zachowywał dystans i okazywał zainteresowanie otoczeniem tylko na tyle, by nie wydawać się niedostępnym.
Wróciłam do domu. Mieszkanie mieściło się w starej kamienicy, blisko centrum i mojej pracy. Było częścią dużego mieszkania, podzielonego na dwa ze wspólnym przedpokojem. Przed sąsiednim mieszkaniem stała maleńka garderoba z wieszakiem i półeczką z jedną parą kapci. Chyba nie miałam zbyt wielu sąsiadów. Właśnie rozpakowywałam rzeczy gdy usłyszałam trzask drzwi, szuranie i damski głos
– Nareszcie w domu. Podobało ci się? Ja jestem wykończona. – Jeszcze trzask drugich drzwi i przedpokój był pusty.
-A więc mieszka tam więcej niż jedna osoba – pomyślałam. – Ciekawe, kto to?
Nazajutrz wracając z pracy kupiłam kawałek ciasta. Za drzwiami sąsiadów usłyszałam radio. Byli w domu.
– Dzień dobry. Jestem nową sąsiadką. Chciałam się przedstawić. –
Z zaskoczeniem odkryłam, że osobą, która otworzyła drzwi była właścicielka białego kota. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem niezbyt przyjaźnie .
– Może dałaby się pani zaprosić na kawę…
W tej chwili biały kot otarł się o moje nogi. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie poruszyłam ręką.
– Przecież on nie lubi głaskania.
Kobieta spojrzała uważniej. – Aha, była pani wczoraj na wystawie?
– Tak, zafascynował mnie ten kot, ale nigdy nie przypuszczałam, że możemy zostać sąsiadami.
– Och, on lubi być podziwiany, ale raczej z daleka. Rzadko zbliża się do kogoś. Widocznie trochę panią polubił. Mam chwileczkę, może pani wstąpi do mnie, bo chyba się jeszcze pani nie urządziła.
Weszłam do dużego pokoju. Było to skrzyżowanie salonu i holu, bo oprócz drzwi wejściowych były jeszcze uchylone drzwi po jednej stronie prowadzące chyba do sypialni, drzwi do łazienki i rama bez drzwi, za którą urządzono maleńką kuchenkę. Przy ścianach stały regały różnej wysokości, wśród nich mebel dla kota – z półeczkami, drapakami i legowiskiem na samej górze. Na niektórych regałach też były rozłożone poduszki. Prawie cały pokój, poza biurkiem z komputerem, był przeznaczony dla kota. Nawet kanapa i dwa fotele pokryte były narzutami trudnymi do podrapania, ale łatwymi do prania. Z legowiska spoglądał na mnie ON. Przybrał piękną pozę i wpatrywał się we mnie jakby mrużąc niebieskie oko, tak, by oko bursztynowe wysyłało do mnie ciepło i przyjaźń.
– Rodzice dali mi bardzo staroświeckie imię, Melania. Nie przepadam za nim, ale możesz mówić mi Mel. – Faktycznie, Mel bardzo do niej pasowało. – Skoro mamy mieszkać tak blisko powinnyśmy się lepiej poznać. Skąd się tu wzięłaś? – spytała.
– Przyjechałam tu tylko na kilka miesięcy. Firma oddelegowała mnie do tutejszego oddziału. – opowiedziałam skąd pochodzę, trochę o pracy, ale ciągle spoglądałam w stronę Olbrzyma. Mel zauważyła moje zainteresowanie.
– Podoba ci się mój kot? Pewnie, potrafi się podobać. I czasem potrafi być całkiem miły dla obcych, choć woli trzymać dystans. Mamy tylko siebie nawzajem.
– Wczoraj słyszałam głosy, myślałam, że mieszka tu ktoś jeszcze.
– Mam zwyczaj mówić do kota, czasem wydaje mi się, że mnie rozumie, zresztą tyle lat jesteśmy razem…
Olbrzym, jakby rozumiejąc, że o nim mowa, zeskoczył z półki i podszedł do nas, Spoglądając na swoją panią podszedł do mnie i trącił łebkiem moją rękę, jakby chciał by go pogłaskać.
– O przymila się do ciebie. Możesz go pogłaskać po łebku i podrapać za uszami. Bardzo to lubi. – Poczułam się dumna z wyróżnienia, szczęśliwa tak, jak dawno już mi się nie zdarzyło.
Od tamtej chwili ogarnęła mnie obsesja. Nie, nie chciałam odebrać go Mel, ale chciałam patrzeć na niego, czuć się choć trochę ważna dla niego, zaprzyjaźnić się z nim. Posunęłam się do tego, że wybrałam się do sklepu dla zwierząt i kupiłam kocie przysmaki. Nie chciałam zawieść zaufania Mel, więc pokazałam jej torebkę i zapytałam, czy można to dać Olbrzymowi.
– Możesz mu dawać, ale nie więcej niż osiem sztuk dziennie. I nie daj się naciągnąć na więcej, Olbrzym świetnie potrafi manipulować ludźmi…
Od tej pory częściej się spotykałyśmy, rozmawiając na różne tematy. Otwierałyśmy wtedy drzwi , tak aby kot mógł wędrować między mieszkaniami. Początkowo obchodził moje mieszkanie przeprowadzając swoiste „rozpoznanie”, oswajając się z nowym miejscem, potem przychodził i kładł się na krześle od komputera lub kanapie albo fotelu i zasypiał. Budził się czasem, podchodził do mnie domagając się pieszczot, wiedział chyba, że nagrodzę go przysmakiem. Mel przyglądała się temu z zaciekawieniem i uwagą.
Mel pracowała o różnych porach dnia, a nawet nocy. Często po telefonie wychodziła w pośpiechu. Ciekawa byłam czym się zajmuje, ale nie wypadało mi wypytywać.
Pewnego dnia wracając z pracy ze zdziwieniem zobaczyłam Olbrzyma stojącego przed drzwiami naszej kamienicy. Okno mieszkania Mel było otwarte. Był to wysoki parter, więc nikt z ulicy nie mógł tam wejść, ale widocznie kot wyskoczył lub wypadł. Otworzyłam drzwi do wspólnego przedpokoju i zadzwoniłam do Mel. Nikt nie odpowiadał, widocznie nie było jej w domu. Zostawiłam uchylone drzwi do mojego mieszkania, by Mel po przyjściu nie martwiła się nie znalazłszy kota w mieszkaniu. Olbrzym jak zwykle zaczął się przymilać, ocierać łebkiem i trącać mnie domagając się przysmaków. Dostał kilka, ale nie ustawał. Był tego dnia wyjątkowo uparty. Przymilał się, mruczał wymownie, spoglądał na mnie z oczekiwaniem i prośbą. Starałam się być nieustępliwa i tłumaczyłam mu: – Przecież dostałeś już dość, twoja pani twierdzi, że więcej może ci zaszkodzić, a ja jej wierzę. Nie proś już.- Kot spojrzała na mnie ze złością. Posunął się do tego, że wysunął pazury, czego nigdy nie robił w obecności Mel. Odwrócił się obrażony i powędrował na krzesło od komputera. Stuknęły drzwi i weszła Mel. – Słyszałam, co mówiłaś do Olbrzyma. Widzę, że jest obrażony. Pokazał pazurki? – Spojrzałam porozumiewawczo na kota. – Nie, po prostu odszedł…
Od tego czasu Mel obdarzyła mnie większym zaufaniem. Pokazała mi nawet, jak trzeba dbać o kota, obcinać mu pazurki, wyczesywać sierść, co było ważne, bo nadchodziła wiosna i kot zmieniał futro. Zaprosiła mnie również na następną wystawę kotów. Okazało się, że Mel jest sędzią konkursowym, a Olbrzym już nie startuje w konkurencji, jest tylko kotem wystawowym. Miałam zająć się Olbrzymem podczas nieobecności Mel, czyli chronić go przed nadmiernymi pieszczotami ze strony widzów. Było to trudne zadanie, bo kot zdawał sobie sprawę, że jest przedmiotem podziwu i zachwytu. Przeciągał się w najwdzięczniejszych pozach, czarował cichym pomrukiwaniem, mrużył oczy przyciągając uwagę zwiedzających. Czasem pozwalałam ludziom na pogłaskać podopiecznego, szczególnie jeśli widziałam, że kot jest na to gotowy. No i pilnie uważałam, by nic nie dawano mu do jedzenia. Chyba dobrze wywiązałam się z zadania. Od tego czasu gdy tylko byłam w domu, a Mel miała inne zajęcia Olbrzym przebywał u mnie.
Po jakimś czasie zauważyłam, że mój stosunek do Olbrzyma ulega zmianie. Pierwsza fascynacja i bezkrytyczny zachwyt mijały, poznawałam go coraz lepiej i coś zaczynało mnie niepokoić. Nie wiedziałam co. Było w nim coś znajomego, ale i coś dalekiego, niezrozumiałego.
Zrobiło się ciepło, słońce wysyłało wiosenne promienie, nadszedł czas wiosennych porządków. Nie najłatwiejszym zdaniem było umycie wysokich okien, typowych dla starej kamienicy. Przygotowałam duża miednice z wodą, odwróciłam się, by otworzyć okno i kątem oka zauważyłam jak Olbrzym daje pięknego susa do wody. Zdziwienie, że kot wskakuje do wody ustąpiło przed nagłym olśnieniem… Już wiedziałam, kogo przypomina mi Olbrzym. Ujrzałam mojego Prawie Byłego wskakującego do basenu. Porównanie było tak natrętne, że nie mogłam się otrząsnąć z szoku. Od tej pory bardzo podejrzliwie analizowałam zachowanie Olbrzyma. Poczułam się jakby mną sterował. To on decydował, kiedy chce pieszczot i pozwalał się dotykać tylko wtedy, gdy sam miał na to ochotę. Kiedy miałam pracować przy komputerze rozciągał się na stojącym przy nim krześle. Pozwalał się adorować, ale na mnie zwracał uwagę tylko wtedy, gdy czegoś chciał. Kiedy coś było nie po jego myśli mrużył bursztynowe oko, a niebieskie przeszywało człowieka na wylot.
Myśli kłębiły się tak mocno w mojej głowie, że musiałam o tym komuś opowiedzieć. Właśnie wróciła Mel. Od razu zauważyła moje wzburzenie. Opowiedziałam, że kot wskoczył do wody i nie wiem, co się stanie z jego futerkiem. Roześmiała się tylko – Te typy tak mają, to chyba jedyne koty, które uwielbiają wodę. Ale – dodała – to chyba tak cię nie wyprowadziło z równowagi. Musi być coś więcej…
Dotychczas nie zwierzałyśmy się sobie, nie opowiadałyśmy o swojej przeszłości czy sprawach osobistych. Wtedy musiałam…Mel była na tyle i bliska, że mogła mnie zrozumieć i na tyle daleka, że nie przejęłaby się aż tak bardzo, by musieć zrobić coś więcej poza wysłuchaniem mnie. Opowiedziałam jej o moim Prawie Byłym.-
– Olbrzym uświadomił mi, dlaczego tak łatwo zdecydowałam się na kilkumiesięczny wyjazd. Musiałam przemyśleć, czy zostać, czy odejść. Z początku, jak we wszystkich związkach było wspaniale. Czułam się tak, jakbym nie chodziła po ziemi, ale unosiła się w powietrzu. Mój chłopak był czuły, uważający, mówił, że kocha. Kiedy wprowadziłam się do niego było cudownie. Chodziliśmy do kina i teatru, czasem kiedy zostawaliśmy w domu gotowałam jego ulubione potrawy, urządzaliśmy się. Z biegiem czasu jego zainteresowanie wspólnymi sprawami malało, oddalaliśmy się. Był miły kiedy czegoś potrzebował, czegoś chciał ode mnie . Coraz mniej czasu spędzaliśmy wspólnie. Nawet prezenty nas oddalały. Kiedyś wspólnie zmywaliśmy po posiłkach … do czasu, aż kupił zmywarkę. Potem mówił – tam nie ma pracy dla dwojga.
Czułam się wspaniale, gdy zdobył dla mnie najnowszą powieść mojej ulubionej autorki, a on powiedział – Muszę wyjść, więc nie będziesz się nudzić beze mnie. Przy posiłkach na stole lądował smartfon, a on znikał duchem w wirtualnej przestrzeni. Wtedy tego nie zauważałam, ale czułam, że coś się zmieniło. Starałam się być jak najlepszą gospodynią, by miał wszystko na czas, dobrą kochanką, a on łaskawie wszystko przyjmował w zamian za drobną monetę czułości.
Dopiero teraz widzę to w całej rozciągłości. Najbardziej wkurza mnie to, że podziwiałam go jaki jest mądry, a on nigdy nie chciał zrozumieć nic więcej niż to, co wiedział, albo raczej, co wydawało mu się , że wie. Nigdy nie zapytał – Dlaczego?
Mówiłam: Jestem smutna, – a on: Nie masz powodu, jestem tutaj:
Mówiłam: Źle się czuję – a on: To zażyj tabletkę.
Zapytałam: Dlaczego odeszła twoja była? A on: Nie doceniała mnie, chciała, to odeszła
A dla mnie „dlaczego?” jest jednym z najważniejszych słów. Kto pyta „dlaczego?”usiłuje zrozumieć drugiego, może nawet postawić się na jego miejscu. I teraz pytam –
– Dlaczego on taki jest?
Mel uśmiechnęła się, w jej odpowiedzi zabrzmiała nutka goryczy.
– Bo taka jest jego kocia natura. To człowiek -kot. Jeżeli pokochasz go jako kota, to musisz się pogodzić z jego naturą… To twoja decyzja, on ci jej nie ułatwi.
Zastanowiłam się. -Dlaczego wobec tego tak mnie to denerwuje u mojego Prawie Byłego, a nie denerwuje mnie u Olbrzyma. Lubię go i świadomie pozwalam się mu wykorzystywać-
– Bo jest kotem, poznałaś go jako kota i nie oczekujesz od niego, że będzie kimś innym. Ja też nie łudzę się, że będę czymś więcej dla Olbrzyma. Łączy nas wspólnota interesów. Mówią, że człowiek nie ma kota, ale kot ma człowieka. My mamy siebie nawzajem. Ja dbam o niego, a on poniekąd pomaga mi w pracy. Jestem behawiorystką zwierząt i często muszę rozwiązywać konflikty właścicieli i ich pupili. Czasem zdarza się też, że muszę uspokoić tygrysa w zoo…
Ta rozmowa pozwoliła mi podjąć decyzję. Byłam gotowa do powrotu, a był już najwyższy czas, bo kończył się okres mojej delegacji.
Przy najbliższym spotkaniu przy herbatce powiedziałam o tym Mel.
– Zlikwidowałam słówko „Prawie”. Jest już tylko „Były”. Jeśli mam być z kotem, to wolę prawdziwego kota, futrzastego, takiego, o którym będę wiedziała że jest kotem i nikim innym. A do wspólnego życia potrzebuję człowieka o człowieczym charakterze, nie kocim, ani nie psim, ani żadnym innym. – Mel znowu dziwnie się uśmiechnęła – Czeka cię trudne zadanie…
Olbrzym wskoczył na kanapę i podstawił łebek do pieszczot. Może zrozumiał, że niedługo wyjadę?
Spojrzałam na niego uważnie
– A właściwie jakiej on jest rasy? Zawsze zapomnę o to spytać.
– To rzadka u nas rasa – turecki van. Olbrzym ma swoje tureckie imię – Engin. Te koty znane są z zamiłowania do wody.
– Zapraszam cię jeszcze jutro na pożegnalną kawę. – powiedziała Mel. – Pewnie będziesz już spakowana, więc spotkajmy się u mnie.
Kiedyś udało mi się zrobić całkiem udane zdjęcie Olbrzyma z Mel. Zamówiłam dwie odbitki kazałam je oprawić w ładne ramki. Kupiłam też torebkę kocich przysmaków i z prezentami zadzwoniłam do drzwi Mel. Wręczyłam jej je i zasiadłyśmy do stolika. Olbrzym z obrażoną miną spał na najwyższej półce. Rozmawiałyśmy o wszystkim, wspominając wspólne wydarzenia, śmiejąc się i żartując. Kot nie poruszył się ani przez moment. W końcu Mel wręczyła mi torebkę ze słowami: – Mam dla ciebie też mały prezent. Życzę powodzenia. W torebce znajdowała się dosyć gruba świeca z nałożonym na nią napisem „Hominem quaero”…
Żegnając się podeszłam bliżej do kota za słowami: – Żegnaj Olbrzymie! Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek się spotkamy, ale nigdy cię nie zapomnę…Jestem ci bardzo wdzięczna…
W tym momencie kot podniósł się i coś mruknął. Nie wierzę… W jego oczach, pozie i głosie zobaczyłam i usłyszałam pytanie – Dlaczego???

Liceum cd 2

List 15

Witaj, E!

Dziś ciąg dalszy o latach spędzonych w liceum.

Najważniejszymi przedmiotami były oczywiście matematyka i fizyka. O ile pamiętam, matematyki mieliśmy6 godzin lekcyjnych, a fizyki 5 w pierwszej klasie. Nie uczyli nas profesorowie licealni, lecz asystenci uniwersyteccy, do których zwracaliśmy się: – Pani magister, panie magistrze. Początkowo matematyki uczyły nas dwie panie. Mieliśmy szczęście, bo jedna z nich, pani Urszula, ukończyła liceum pedagogiczne przed studiami matematycznymi, miała praktyki w szkołach i świetnie, ze stoickim spokojem tolerowała albo pacyfikowała wybryki uczniów. No i wykładała dosyć jasno i w sposób dostosowany do możliwości średnich uczniów. Wytrwała z nami do końca szkoły, za co należałby się jej medal.

Druga z pań uczyła nas tylko przez pierwszy rok i nie zdążyliśmy jej tak dobrze poznać. W drugiej klasie naszym drugim nauczycielem został pan, wtedy już z tytułem doktora, Roman. Chyba na wniosek fizyków w programie znalazła się wcześniej analiza matematyczna. Ciągi, szeregi itp. wszystko zrobione było dosyć pobieżnie, przy czym znalazło się wiele twierdzeń, które trzeba było poznać i przyjąć. Przez dłuższy czas lekcje wyglądały jak studia – tezy, twierdzenia i dowody twierdzeń. Oczywiście tak w tej chwili to widzę, bo czasy odległe…

Taki sposób prowadzenia lekcji był „strawialny” tylko dla niewielu, zaawansowanych w matematyce uczniów. Większa część klasy była zmęczona i zagubiona. W tej chwili myślę, że choć z pamięci uleciały twierdzenia, /nie mówiąc o dowodach…/ pozostał podziw dla logiki matematyki, wiedza, że aby czegoś dowieść potrzebne są właściwe założenia i znajomość ograniczeń, czyli określenie dziedziny i przeciwdziedziny funkcji – skąd idę i dokąd chcę zajść.

Po zebraniach rodziców, dyskusjach i zakończeniu tej części programu w trzeciej klasie sytuacja zmieniła się. Następne rozdziały matematyki były bardziej przyswajalne, pan Roman był rzeczywiście wspaniałym matematykiem i chyba zdobył też pewne doświadczenie w nauczaniu młodszych niż studenci, a my trochę podrośliśmy. Wspólnie dotrwaliśmy do końca szkoły, ale i tak najbardziej lubiłam dygresje profesora na przykład jak wypełnia kupony totolotka / przy okazji rachunku prawdopodobieństwa/, mowy „umoralniające / po niektórych wydarzeniach/, wspólne śpiewanie na wycieczkach szkolnych ( o wycieczkach trzeba by napisać chyba kilka osobnych listów) opowiadanie o „Księdze szkockiej” itp. Pozostaje w mej pamięci jako jeden z ulubionych i szanowanych nauczycieli.

Teraz o fizyce…

Program fizyki był naprawdę eksperymentalny i jak dla mnie, nie był to eksperyment udany. Przyjęto założenie, by rozpocząć nauczanie od najmniejszych elementów budowy wszechświata i przechodzić do większych /w ostatniej klasie była astronomia/. Pamiętam pierwsze zadanie domowe z fizyki. Opowiedziano nam o doświadczeniu Thomsona /jakieś cząsteczki gdzieś sobie biegły w urządzeniu, podane były jakieś dane i zadanie brzmiało : obliczyć e do m. W danych nie było żadnego e ani m, o reszcie miałam nie tylko ja blade pojęcie. Zadanie rozwiązał chyba tylko jeden Witold, jak w obliczeniach podał słowa „arcus tangens” wszyscy zaprotestowali, bo tego nie znaliśmy. Do tego uczyło nas czworo nauczycieli – asystentów uniwersyteckich. Często narzekali, że nie posiadamy odpowiedniego aparatu matematycznego by wykonać odpowiednie obliczenia. Teraz sądzę, że powinno się raczej uczyć w kolejności „historycznej”, tak jak ludzkość poznawała zjawiska fizyczne. W biologi istnieje określenie, niestety zapomniałam terminu, że człowiek przechodzi w rozwoju zarodkowym wszystkie etapy rozwojowe istot żywych – od jednokomórkowców. Tak samo chyba wszystko na świecie ma swoją kolejność i czas…

Pewnego razu, chyba w trzeciej klasie pan magister spytał Henia – „Czy ciebie w ogóle interesuje co mówię?” – na to Henio -”nic a nic…” Mina pana magistra zwiastowała burzę. Na szczęście wstał Rysio, jeden z lepszych fizyków, i rzekł – „proszę też nie pytać, kiedy ostatnio miałem w ręce książkę do historii…” Chyba na skutek takich zdarzeń w ostatniej klasie podzielono nas na grupy „fizyków” i „humanistów” , i tak jako humanistka dotrwałam do końca szkoły.

W ramach fizyki też mieliśmy zajęcia z programowania maszyn cyfrowych. Była to całkiem nowa dziedzina, To dzisiaj trudne do wyobrażenia, ale Uniwersytet dysponował jedną maszyną nowej generacji / typ ODRA 1304/ która z oprzyrządowaniem zajmowała całe ostatnie piętro nowego budynku. Maszynę oglądaliśmy przez szybę, dane podawało się za pomocą papierowej taśmy dziurkowanej. Dziurkarki były w osobnym pokoju. Budynek nie był jeszcze wykończony, do użytku oddano tylko część pomieszczeń. Pewnego razu koledzy odkryli, że przez małe okienko można wyjść na dach. W czasie przerw wychodzili/śmy- też raz czy dwa tam byłam/ na dach. Ktoś odkrył, że po dziurkowaniu taśm zostaje dużo drobniutkich kółeczek koloru taśm – różowych i niebieskich. Konfetti świetnie sypało się z dachu szóstego piętra…do czasu, aż ktoś z przechodniów zauważył młodzież biegającą po dachu.

Z lekcji fizyki najbardziej podobały mi się wizyty na uniwersytecie w pracowniach, gdzie przeprowadzaliśmy doświadczenia takie same, jak studenci. Potem niestety trzeba było zapisać dane i wykonać odpowiednie obliczenia. Były to czasy, gdy nie było jeszcze kalkulatorów powszechnie dostępnych, o dostępie do obliczeń komputerowych nie mówiąc. Obliczenia były skomplikowane i długie, a na zakończenie otrzymywało się wynik określający m,in. błąd pomiaru. Teraz już mogę się chyba przyznać, że wkrótce ułatwiałyśmy sobie pracę. Po wykonaniu kilku obliczeń zakładałyśmy wielkość błędu i dopasowałyśmy dane końcowe tak, aby taką wielkość uzyskać, pomijając pośrednie obliczenia. Zaoszczędziło nam to dużo czasu, a naszych rachunków i tak nikt nie był w stanie sprawdzić. Zajęcia w pracowniach zajmowały cztery godziny lekcyjne , a potem trzeba było wrócić do szkoły na następne lekcje. Dosyć często zdarzało nam się spóźniać, a niestety następną lekcją był…

Język angielski.

Liceum do którego uczęszczaliśmy nosiło imię pierwszego prezydenta Niemieckiej Republiki Demokratycznej, komunisty Wilhelma Piecka i jako jedyne w województwie prowadziło naukę języka niemieckiego. Nasza klasa jako jedyna w programie miała naukę angielskiego – motywowano to tym, że większość prac naukowych z matematyki i fizyki jest pisana po angielsku.

Trudno było chyba o nauczyciela na te parę godzin. W pierwszej klasie uczyła nas pani, która dawno już była na emeryturze, nauka polegała na wkuwaniu dialogów z podręcznika, a ponieważ pani niezbyt dobrze widziała, można było czytać z podręcznika przy odpowiedzi. Mimo to trochę nauczyliśmy się podstawowych słówek, jednak nie tyle ile moglibyśmy się nauczyć w innych warunkach.

W drugiej klasie nowa pani była najlepszą nauczycielką – zadawała nam czasem zadania na tematy inne niż w podręczniku, ale przede wszystkim nauczyła nas gramatyki, szczególnie czasów angielskich. Pokazała nam tablicę czasów, co usystematyzowało naszą wiedzę. Niestety, w trzeciej i czwartej klasie znowu uczyła nas inna nauczycielka, też emerytka, podobno uczennica tej pierwszej… W tamtych czasach nie mieliśmy takiego kontaktu z obcymi językami. Język angielski najlepiej znali ci, którzy interesowali się piosenkami, słuchali zagranicznych stacji radiowych.

Naukę języka angielskiego rozpoczęliśmy w liceum. W szkole podstawowej obowiązkowym językiem obcym był rosyjski, którego uczono od piątej klasy. W liceum kontynuowaliśmy naukę. W pierwszej klasie mieliśmy aż trzech nauczycieli, każdy wymagał czegoś innego i miał inny sposób nauczania. Szczególnie przysłużyła się nam pani, która nauczyła nas hymnu Związku Radzieckiego. Na wszelkich wycieczkach szkolnych Jasiu wyciągał kawałek materiału z nadrukowanym portretem W.I. Lenina, wciągaliśmy go na maszt/ jakikolwiek znaleziony patyk/ , śpiewaliśmy „Gimn Sowietskowo Sojuza” i ruszaliśmy na trasę. W następnych klasach mieliśmy nauczycieli co rok innego, ale byli to bardzo dobrzy nauczyciele, często przenosili się jako lektorzy na wyższe uczelnie. Czytaliśmy artykuły w czasopismach po rosyjsku, ale i tak kontaktu z językiem zbyt dużo nie mieliśmy.

Rozpisałam się, ciąg dalszy nastąpi….

Pozdrawiam Ellani

Nowy laptop

Od niedzieli używam nowego laptopa do celów Salda.
Na moje utrapienie ma Windows 10, którego muszę się nauczyć.
Ponadto brakuje np. bazy adresowej emalii, na pewno można ją stworzyć ale jak?
Sporo nauki – cóż świat jest piękny.

Lata w liceum

Listy do E.

list 14

…Nadszedł pierwszy dzień w nowej szkole. Przywitałam go z ciekawością, ale i obawami. Nowy nieznany świat. Pierwszy miesiąc był szokiem i czasem szybkich zmian. Dotychczas byłam najlepszą uczennicą w podstawówce, w środowisku które dobrze znałam. Tu czułam się „inna”. Jedną z pierwszych barier do pokonania była bariera językowa. W domu mówiło się gwarą, w szkole wśród rówieśników też, choć wtedy w szkolnictwie był kładziony nacisk na wyrażanie się językiem literackim, a gwara niezbyt mile widziana. Później przekonałam się, że rozmawiając z kimś automatycznie dostosowuję się do sposobu jego mówienia. Tu jednak wszyscy posługiwali się językiem literackim i też tak mówiłam, ale wystrzegać się śląskiego akcentu nie było łatwo. Ze zdziwieniem odkryłam w drugiej klasie, że jedna z bliższych koleżanek też w domu mówi gwarą – pewnie czuła to samo co ja. Zresztą nie była jedyna, ale o tym przekonałam się później. Na razie obserwowałam klasę.

Początkowo było nas 36 osób. Część z nich znała szkołę bardzo dobrze, bo przy liceum były organizowane starsze klasy szkoły podstawowej dla uzdolnionych i zainteresowanych przedmiotami ścisłymi. Byli obyci, pewniejsi siebie, w pewnym sensie byli elitą klasy. Drugą grupą byli uczniowie dojeżdżający z różnych miast województwa, kilka osób mieszkało w internacie. Ja miałam bardzo dobry dojazd, pół godziny tramwajem, bez przesiadek. Klasa była w przewadze męska, na początku było tylko dziewięć dziewczyn. Układ ławek w klasie na początku zdeterminował najbliższe znajomości. Klasa była mała więc stoliki łączono po dwa. Od strony okna stała katedra i bezpośrednio do niej przylegał pierwszy rząd dwóch stolików. Z tej strony było pięć rzędów, na przemian chłopcy w pierwszym, trzecim i piątym i dziewczyny w drugim i czwartym – w każdym po cztery osoby. Po drugiej stronie było wejście i cztery rzędy złożone z dwóch stolików. Tam w pierwszym rzędzie siedziała Irena, a reszta sami chłopcy. Oczywiście pierwsze znajomości nawiązałam z dziewczynami. W mojej czwórce ławkowej były jeszcze Ela, Basia i moja imienniczka Ewa. Ela mieszkała w Katowicach, ale innej dzielnicy, Basia dojeżdżała z Mysłowic, a Ewa była chyba „Tutejsza”. Z Ewą nie nawiązałam bliższych kontaktów, bo zbyt różniłyśmy się charakterami – pamiętam, że już wtedy paliła papierosy, zresztą odeszła do klasy równoległej po pół roku i straciłam ją z oczu. Ela i Basia byłe mi bliższe, ale już wtedy bardziej się zaprzyjaźniły i czułam się zawsze tą trzecią. Ale o naszych relacjach później…

W drugim rzędzie siedziała Jadzia, Mariola, i dwie dziewczyny z miasta Tychy – Halina i Karolina. Ostatnia z dziewczyn, Irena, zapisała się w historii klasy wielkim wejściem. Właśnie rozpoczęła się lekcja historii, prowadzona przez najsurowszego profesora starej daty, zwanego przez nas „Wiadomą X”. W naszym liceum nie było mundurków, ale obowiązywał strój biało-granatowy. Profesor sprawdził obecność i w tym momencie otworzyły się drzwi. Spóźniona Irena dojechała pociągiem z Pszczyny… Na jej widok aż zaparło nam dech. Ubrana była pięknie… jak na dyskotekę. Pomarańczowa koronkowa sukienka i pomarańczowe duże koła w uszach. Wzroku pana profesora nie oddałby najlepszy aktor. Od tej chwili Irena na historii nie miała życia, a do powiedzeń klasowych weszła formuła „Reguła /trochę zmieniona wersja nazwiska/ do tablicy…”

O koleżankach i kolegach napiszę później jeszcze osobno. Teraz o przedmiotach i nauczycielach.

Pierwszy rok był bardzo trudny. W liceach ogólnokształcących działały tzw. klasy sprofilowane, w których pewne przedmioty nauczania miały program ograniczony na rzecz przedmiotów profilowych. Nasza klasa była klasą eksperymentalną i nie wiadomo dlaczego nie uzyskała statusu profilowanej, w związku z czym mieliśmy pełny zakres klasy ogólnej plus dodatkowe lekcje matematyki i fizyki, co dawało 42 godziny lekcyjne w tygodniu, czyli siedem lekcji przez sześć dni tygodnia – wtedy soboty były jeszcze zwykłymi dniami pracy i nauki. No i oczywiście każdy z nauczycieli zadawał pracę domową, co dodatkowo wydłużało czas poświęcony nauce. Tyle na razie, więcej w następnym liście.

Ellani

Post 301 – 340 (stare)

Post nr 340, ostatnio modyfikowany: 25-06-2018

Dobrze być tatą
w sobotę Dnia Ojca ciąg dalszy
tym razem przyjechała najstarsza
kwiaty i niekonwencjonalny, ale trafiony
prezent

Blog Marek

życzenia i kolejny tort.

Fajnie być tatą
D z i ę k u j e.

 


 

Post nr 339, ostatnio modyfikowany: 20-06-2018Fajnie być tatą
i mieć kochające córy.
Bo już dziś z powodu wyjazdu na obóz
otrzymałem przepiękne róże, upominek,
i torcik. Dobry bo wnuczka zmogła dwa kawałki.

Blog Marek

I mnie też smakował.
Dziękuje za pamięć, przyjazd, poświęcony czas,upominek jak że praktyczny,
i kolejny wydruk dyplomu po zawodach KF.
Fajnie być tatą.

 


 

Post nr 338, ostatnio modyfikowany: 30-04-2018Wiosna przemija jabłoń przekwita
a bzy bardzo przyspieszyły i są najpiękniejsze
od wielu lat.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Właśnie się rozpadało, grzmi, błyska się
idzie lato.

 


 

Post nr 337, ostatnio modyfikowany: 26-02-2018Dzisiaj 26 lutego 2018 r. poniedziałek
0 godzinie 9.45 zmarłaIrena Kozioł

Niech aniołowie zaniosą ją do raju

 


 

Post nr 336, ostatnio modyfikowany: 28-01-2018Wieczorem dnia wczorajszego uczestniczyłem

Blog Marek

w katowickim Spodku.
Byłem tam po wielu wielu latach ponownie.
Sam obiekt, zgromadzona do pełna publiczność i techniczne przygotowanie imprezy robiło imponujące wrażenie.

Blog Marek

Bilety i cały wieczór za sponsorowała córa – dziękujemy.

Wielka orkiestra Polskiego Radia jak i połączone chóry uczelni akademickich wypełniły wielką scenę. Za którą ekran dopełnił przekaz dźwięku obrazem. prezentowane były fragmenty filmów z których pochodziła muzyka lub z kilku kamer w tym jedna na wysięgniku z podglądem na muzyków, solistkę, chór lub dyrygenta. Szczególnie zafascynowała mnie zgromadzona aparatura sterowana przez komputery.
Całości dopełniły światła i wzmacniacze audio.
Jest to inny przekaz niż spektakl teatralny, szczególnie gdy przeżywa się to po raz pierwszy.
Ciekawy czy po raz drugi i kolejny będzie podobnie.
Przy nadarzającej się okazji chętnie doświadczę.
Wieczór tylko nasz, rozśpiewany powrót wśród mgieł na długo pozostanie w pamięci.
Dziekuje.

mamaewa napisał(a) komentarz:
Fajnie było!

 


 

Post nr 335, ostatnio modyfikowany: 21-01-2018Borecka
szopka w kościele jak zwykle wypełnia cały ołtarz i rozrasta się na boki. Nowe ustawienie, nowe elementy, ciekawie i ładnie. Cieszy oko, działa na wyobraźnię.
Efekt pracy wielu pokoleń i zaangażowania franciszkanów i parafian.

Blog Marek

W okolicy można zobaczyć i takie perełki.

Blog Marek

Figury do szopki wykonała i dalej wykonuje mieszkanka domu przed, którym eksponowana jest na chwałę Narodzonego.
Postacie figur wycinane są z pni piłą łańcuchową i potem dopracowywane. Mimo sędziwego wieku efekty pracy zachwycają.
Gratuluje pełen podziwu.
Foto wykonane późną nocą we wsi Bodzanowice ulica Piaski a posesja państwa Ogórek.

 


 

Post nr 334, ostatnio modyfikowany: 17-12-2017Po raz wtóry zostałem zaproszony na wyprawę do Wiednia po

Betlejemskie Światło Pokoju

Oto krótka relacja foto filmowa z ceremonii.

Był cały świat skałtowy, ale najwięcej z
białym orzełkiem
na chuście.

 


 

Post nr 333, ostatnio modyfikowany: 10-12-2017W wczorajszą sobotę komin centralnego ogrzewania wzbogacił się o wkład metalowy.

A było to tak:

jeszcze 50 cm i można nałożyć daszek.

tata napisał(a) komentarz:
We wtorek zwieńczono komin daszkiem

 


 

Post nr 332, ostatnio modyfikowany: 10-12-2017Pierwszy Grudnia 2017 r

Przywitał nas śniegiem.
Czyżby zima ?

Blog Marek
Blog Marek

nie to tylko
przypomnienie o zimowych oponach.

 


 

Post nr 331, ostatnio modyfikowany: 01-12-2017

Blog Marek

Dziękuje córkom za kwiaty i obecność w dniu najważniejszej rocznicy w naszej rodzinie.
Dziękuje żonie za serce, które mi okazuje.

Blog Marek

 


 

Post nr 330, ostatnio modyfikowany: 15-05-2017Dzisiejszy dzień znowu mało letni.
Z rana deszczyk, potem smutno wietrzno by w końcu zagrzmiało i lunęło aż krople wpadały do obieralni.
Zimni ogrodnicy czy coś z klimatem.
Pożyjemy zobaczymy!

 


 

Post nr 329, ostatnio modyfikowany: 30-04-2017Urodzinowy prezent mojej żony.
Jego obraz niech zostanie na pamiątkę.

Blog Marek

Pięknie wybrała dh. komendant

 


 

Post nr 328, ostatnio modyfikowany: 13-04-2017Wesołych Świąt i ciepłego dyngusu.

Blog Marek

I kolejnego spotkania.

 


 

Post nr 327, ostatnio modyfikowany: 07-03-2017Miesiąc marzec to fajny miesiąc, wszyscy pamiętają o
mnie
jest tort, życzenia, rodzina, miła atmosfera.
Ptaki rozpoczynają ćwierkać a drzewa zielenić.
Troszkę wcześniej najstarsza córka postanowiła kupić sobie nowy laptop, może dokupić od razu pamięci lub zewnętrzny dysk.
Jako że chwilowo pracuje w delegacji to nie ma jej w Chorzowie by odbierać przesyłki.
Dzwoni mój telefon i dowiaduje się od niej że za chwilę przyjedzie kurier z paczką dla niej, jak za podniesieniem czarodziejskiej różdżki w tejże chwili wjeżdża kurier. Nie dokończona rozmowa, biegnę paczkę odebrać. Trochę rozczarowania bo jak na laptop to za małe. Błyska myśl – pamięć albo mysz. Do tego jeszcze ta taśma oklejająca paczkę z opisem
Drobne.net.
Paczka do pokoju córki na stolik. Tylko taka myśl – co za głupia nazwa drobne dla szanującej się hurtowni – może chwyt reklamowy.
Kolejny telefon i z rozmowy wynika że szkoda że ja to odebrałem bo się wydało. Niestety nie zastanowiłem się co.
Piątek rodzina w komplecie, laurka, kwiaty, upominki i paczka pięknie zapakowana w papier i kokardy. Rozmiar pasuje do tej od kuriera a ja głośno myślę co rodzina wymyśliła. Trochę konsternacji jak to nie wiem,ale paczka odpakowana taśmy przecięte i z gąszcza gąbek pojawia się opakowanie pięknego dla początkujących drona. Kiedyś nawet chciałem taki kupić, ale były pilniejsze potrzeby. Ucieszyłem się bardzo i szczerze.Tort zjedzony, woda w kwiatach wymieniona, kartonik w kotłowni.
Zgasł ogień w piecu CO i trzeba na nowo rozpalić, najlepiej stara gazeta, potem kartonu -ten po dronie – doskonały do potargania i już przy ostatnim targaniu przed samym wrzuceniem do pieca rzut okiem i czytam na taśmie

Blog Marek

oczom nie wierzę, czytam jeszcze raz i uzmysławiam sobie całą sytuacje.
Takiej niespodzianki w życiu jeszcze nie miałem.
A jak by pokazali w filmie takie zdarzenia powiedziałbym przekombinowane, tyle razy i takie wielkie litery przecież czytać każdy potrafi .
Opowiadając rodzinie o moim odkryciu dopiero była niespodzianka.
Tak życie płata figle.

MadaMag napisał(a) komentarz:
I tak oto mimo wszystko niespodzianka się udała 🙂
tata napisał(a) komentarz:
bardzo i długo będę ją pamiętał.

 


 

Post nr 326, ostatnio modyfikowany: 14-02-2017Pozdrawiam i całuje wszystkie drogie memu sercu
WALENTYNKIA najbliższej dziękuję za wspaniałą i jak że smaczną

Walentynkę

Blog Marek

Tak to się mam fajnie.

 


 

Post nr 325, ostatnio modyfikowany: 22-01-2017Po raz pierwszy w tym roku
Dzień Babci i Dziadka
był naszym dnem.
Dziękujemy wnuczce za kwiaty i piękny prezent przypominający nam ten dzień przez cały rok.

Blog Marek

A mrozik dzielnie się trzyma

Blog Marek

Niedawno prezentowałem filmik z kwiatem jako głównym bohaterem.
Dzisiaj taki sam kwiat, rozwinął się z cebuli w domu i jest jeszcze bardziej zachwycający.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Tak nie wiele troski a jaki piękny.

 


 

Post nr 324, ostatnio modyfikowany: 06-12-2016acz więcej na: www.osrodek.qcoby.eu]
W razie problemów ze zgłoszeniem prosimy o kontakt z dh Markiem Niziołkiem:
tel. 34/359-78-25 lub mailowo: gospodarz@qcoby.eu
OID – Zla sciezka katalogu
mPDF error: Unable to create output file: /home/qcoby/public_html/ZglRok/Administracja/pdf/ListaMeldunkowa.pdf

 


 

Post nr 323, ostatnio modyfikowany: 05-12-2016Nasze życie jak kwiat – krótki rozwój, potem długo praca i codzienność niby takie same a jednak coś się zmienia.
Nieuchronna starość z nadzieją i pociechą nowym pokoleniem.

Ku pamięci.

 


 

Post nr 322, ostatnio modyfikowany: 22-11-2016Kolejna ważna data,
w życiu naszej rodziny.Obyśmy zawsze byli szczęśliwi.

Blog Marek

Amen.

 


 

Post nr 321, ostatnio modyfikowany: 13-11-2016Sala kominkowa harcówką grupy kursowej harcerzy z Opola.
Wszystko z sobą przywieźli.
Pozdrawiam.

Blog Marek

 


 

Post nr 320, ostatnio modyfikowany: 18-10-2016W naszym gminnym miasteczku jest ładnie i to od zawsze.
Od jakiegoś czasu po rewitalizacji rynku zdobi go fontanna.
W ciągu dnia wygrywa melodie a nocą świeci tak i nie raz jeszcze wyżej.
i jest miło.

 


 

Post nr 319, ostatnio modyfikowany: 29-06-2016Tak tak Dzień Ojca to fajne święto.
Za sprawą najstarszej córki przeciągło się az do soboty.
Był kolejny tort tak dobry, że szybciej ” się zjadł ” niż sfotografował, były kwiaty

Blog Marek

i prezenty

Blog Marek

i ojcowstwo też nie jest złe a nawet fajne.
A co dopiero bycie dziadkiem !

Dziękuje.

 


 

Post nr 318, ostatnio modyfikowany: 24-06-2016Wczorajsze święto
Dzień ojca
bardzo sympatyczny i oddający sprawiedliwość społeczną, jak mama to i tata.
Była rodzinka, najmłodsza upiekła tort z własnoręcznie zebranymi jagodami

Blog Marek

były kwiaty

Blog Marek

lody, życzenia i upalna pogoda.
Dziękuje.

 


 

Post nr 317, ostatnio modyfikowany: 27-04-2016W naszym ośrodku też przyszła wiosna. Szkoda tylko że nocą jest mróz /wczoraj -3.2oC/ a w ciągu dnia niewiele cieplej i wieje mocny zimny wiatr. Każdy woli siedzieć w domu nawet pszczółki.
KTO ZAPYLI KWIATY.

Blog Marek

Chciałem jeszcze pokazać,że jabłonka czeka na lepszą pogodę, ale serwer nie dodaje zdjęć do bloga.

 


 

Post nr 316, ostatnio modyfikowany: 18-04-2016Symbolem nadejścia wiosny są kwiaty, dla jednych te na stokach gór, czy przy domowym ogródku
dla mnie na krzewach sióstr w Borkach Wielkich

Blog Marek

lub na tym krzewie

Blog Marek

i te wszystkie ptasie trele.

 


 

Post nr 315, ostatnio modyfikowany: 27-03-2016Alleluja Chrystus Zmartwychwstał.
Kolejne święta tylko w gronie rodziny przeżywane.
By oderwać się od stołu dałem się zabrać na spacer.
Wiele się w przyrodzie już dzieje a aparat to zarejestrował tak.

a na stole pyszności wędliny, szynki i wypieki żony i córek, pięknie udekorowane i przygotowane choćby
ten ” mazurek ”

Blog Marek

Fajnie że są święta.

 


 

Post nr 314, ostatnio modyfikowany: 11-03-2016Taki piękny był….
Szkoda
przynajmniej tu zostanie …. po zaś

Blog Marek
Blog Marek

Druga fotka w pancie obrócona o 90 stopni w prawo.

tata napisał(a) komentarz:
i zapisana w nowej lokalizacji z tą samą nazwą. Czemu się nie nadpisała zgodnie z ostrzeżeniem?

 


 

Post nr 313, ostatnio modyfikowany: 10-03-2016Po awarii łuparki do drewna udało się ją naprawić.
Nie udało sie tego w WIN 10 pokazać jako filmik.
Ale udało się to w WIn 8
z takim efektem

HURAAA

 


 

Post nr 312, ostatnio modyfikowany: 08-03-2016Niech się święci
Dzień Kobiet
a życzenia: każdej tego co pragnie i potrzebuje.
Niech się spełni teraz i już.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek
tata napisał(a) komentarz:
Na foto kwiatek stoi w pionie a tu uparł się by leżeć.
Coś w skalowaniu jest nie tak.
To się poprawi. Na pewno.
MadaMag napisał(a) komentarz:
Skalowanie, jak sama nazwa wskazuje skaluje, czyli zmienia długość boków.
A to że posyłasz zdjęcie zrobione bokiem, i oczekujesz że będzie stać w pionie, to już nie wina funkcji skalującej, tylko tego jak przygotowujesz zdjęcia do wysłania na blog…
tata napisał(a) komentarz:
zapewniam, że wszystkie zdjęcia w moim komputerze stoją w pionie – dłuższy bok jest w pionie.
Dziękuje za pomoc i postawienie jak trzeba.

 


 

Post nr 311, ostatnio modyfikowany: 06-03-2016I stało się, jestem panem po „60”.

Nie szkodzi bo torty były wspaniałe.

Blog Marek
Blog Marek

a kwiat długo jeszcze będzie cieszył oko

Blog Marek

jak i prezenty od starszych córek, żony, bratanka z rodziną.

Najmłodszej dziękuję za pomoc „gastronomiczną”.
A wszystkim za życzenia i odwiedziny.

 


 

Post nr 310, ostatnio modyfikowany: 20-02-2016Dzięki intensywnym działaniom najstarszej córki w dniu dzisiejszym zaczęła się dla mnie era

Windowsa 10

ciekawe jak to będzie działać.

Dziękuje za poświęcony czas i bajty.

tata napisał(a) komentarz:
ciężki kawałek programu

 


 

Post nr 309, ostatnio modyfikowany: 04-02-2016Niech żyje tłusty czwartek.

Blog Marek

 


 

Post nr 308, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016Mama ma problem z fotką a ja?
Nie mogę wybrać piku do wysłania.
A szkoda.

 


 

Post nr 307, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016Mama próbuje z komórki wstawić foto i nie ma klawiatury a ja mam.

 


 

Post nr 306, ostatnio modyfikowany: 27-01-2016Już wczoraj nie padał deszcz i dzisiaj od rana było pogodnie.
Naostrzyłem łańcuch piły by uporządkować teren za kampingami. Od zeszłego roku leży tam resztka pnia brzozy. Piła, paliwo, transport
– nawet słoneczko zaświeciło –
to do dzieła.
Toporkiem oczyszczenie miejsca cięcia z kory i ewentualnych kamieni by nie stępić piły.
Klocki tnie się o wymiarach 25 do 35 cm czyli miejsc ciecia /pila „bierz” około 0.8 cm / bardzo wiele. Pierwsze przyłożenie wrąb na kilka centymetrów i krótkie szarpnięcie a piła zaczyna ciąć na okrągło bo w klocek był wbity spory
gwoźdź
całkiem nie widoczny z zewnątrz, ale na tyle skuteczny że wyłamał kilka kolejnych zębów tnących tym samym łańcuszek z naszej Husqvarny jest złomem.
Na nic groźby i prośby o nie wbijanie gwoździ
do drzew w lesie.
Zgodnie z Prawami Marfiego.
Bo co najmniej prawdopodobne do zdarzenia trafienie w wielkim lesie w wielkim klocu w wielkiego gwoździa na pewno się zdarzy i nie mnie pierwszemu bo dwa lata temu na harcerskich gwoździach pilarze tnąc zrąb na deski poniszczyli piły traków.Tylko płakać lub kląć ale czy to co zmieni.

Basia napisał(a) komentarz:
Chyba nic…

 


 

Post nr 305, ostatnio modyfikowany: 22-01-2016BABCIU
żyj nam jeszcze 100 lat
w poprawiającym się zdrowiu i szczęściu
kochamy Cię.
Podwieczorek z kwiatami, dedykowanym tortem i wspomnieniami jak to w domu babci było.
Fajnie, że jest takie święto!!

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Dziękujemy.

 


 

Post nr 304, ostatnio modyfikowany: 18-01-2016Pozdrawiam rodzinę i wszystkich zaglądających tu.

mamaewa napisał(a) komentarz:
Już zajrzałam!

 


 

Post nr 303, ostatnio modyfikowany: 10-01-2016Od wielu lat nie zostałem zatrzymany do kontroli drogowej i wyjeżdżając w trasę nie biorę jej pod uwagę.

Z rodziną zostaliśmy zaproszeni ” na 18 ” bratanka, któremu
Wszystkiego najlepszego, szczęścia i zdrowia
życzymy i dziękujemy za fajną imprezę z mocną muzyką.
Wyjątkowo przed wyjazdem wiedząc, że zbliża się termin badana technicznego naszego czarnego samochodu sprawdziłem czy już po czy jeszcze – było jeszcze parę dni – + opłacone ubezpieczenie, zima odpuściła to i jazda była bez stresowa.
W powrotnej drodze jeszcze w Chorzowie słyszymy sygnał i migają koguty w cywilnym aucie, ale to policja zatrzymuje nas do kontroli, dokumenty, oględziny przodu pojazdu, bagażnika i dziękują bo wszystko w porządku i można jechać.
Kto podpowiedział : sprawdź dokumenty przed wyjazdem byś dokładnie znał terminem badania?
Zbieg okoliczności czy opatrzność?

 


 

Post nr 302, ostatnio modyfikowany: 25-12-2015Wesołych Świąt
i wszelkiego dobra w zdrowiu i radości.Po nieszporach zrobiłem fotkę szopce i wygląda tak:

Blog Marek

Szacun dla projektanta i ustawiaczy.

 


 

Post nr 301, ostatnio modyfikowany: 20-12-2015To już
301
wpis w tym blogu.
Poświęcam go nowej maszynie w kotłowni.
Jest nią rębarka klocków do pieca C.O.
Narzędzie robocze to stożek z gwintem
prezent od bratanka
plus napęd silnik i podstawa z pompy wodnej.
Po tylu latach rąbania siekierą, rozłupywania klinami
pobijanymi wielkim młotem, morzu potu nachodzą myśli
dlaczego dopiero teraz ta maszyna.
Przyda się na starość, gdy już nie będzie całkiem sił.
A pocić będziemy się w trakcie zabawy z wnukami.Jak to działa
proszę zobaczyć na filmiku.

W trakcie nakręcania użyto klocków
nie „zakwalifikowanych” wcześniej
do ręcznego rąbania ze względu na sęki lub skręt swoi.

Jeszcze tylko udoskonalić wynoszenie popiołu…..
i będzie fajnie

Post 201 – 300 (stare)

Post nr 300, ostatnio modyfikowany: 11-12-2015

Mamy nowe plastikowe drzwi na balkon.
Jedno płatowe szklane
i wchodząc do pokoju w podświadomości rodzi się myśl
czemu drzwi otwarte na balkon
a one nie otwarte tylko tak ładnie przez nie widać.
Z czasem przywykniemy.

Blog Marek

 


 

Post nr 299, ostatnio modyfikowany: 06-12-2015I stało się – zostałem dziadkiem z Facebooka.

Przy moim byciu ” starej daty ” najcenniejsza jest wzajemna relacja i to kto jest najbliższy, z kim jestem gotowy podzielić się szczęściem w pierwszej kolejności.
Jak wielka jest nasza rodzina?

Może faktycznie forma nie ważna, ważne byście w zdrowiu byli szczęśliwi
i nic , ale to nic nie poszło nie tak.

I zawsze będę was wspierać, pomagać i kibicować w
waszym szczęściu,
które też będzie moim szczęściem i szczęściem mojej żony i córek.

 


 

Post nr 298, ostatnio modyfikowany: 18-11-2015Badanie okresowe
Niby proste zadanie w mojej przychodni jest gabinet medycyny pracy, ale czynny dwa dni po parę godzin.
Niektórzy już od 9 godziny czekają, a o 15 przychodzi lekarz.
Wywiad, badanie i skierowania do specjalistów a oni urzędują jutro i na dodatek w Kluczborku po rejestracji.
Mamy badania i można wrócić do przychodni.
Doktor ogląda wyniki mówi ” a ” i zaświadcza że można pracować na tym a tym stanowisku.
Opłata za usługę przelewem od pracodawcy.
Plus trzy dni, nie mówiąc o paliwie.

Po trzydziestu latach po raz pierwszy przy badaniu okresowym były badania – chyba nie trafiłem do właściwej przychodni.
Świat się zmienia.
Całe szczęście że na lepsze.

Próbowałem to napisać w trakcie oczekiwań na kolejne badanie – na moim telefonie – zbyt trudne zadanie.

 


 

Post nr 297, ostatnio modyfikowany: 20-10-2015Zbliża się zima,
czego najdoskonalszym znakiem jest
skład opału przygotowany na dostawę węgla.
szkoda że nie do pełna.
Wierzymy, że będą w miarę potrzeb kolejne.
A może zimy
po zbliżających się wyborach
wcale nie będzie
bo gdyby to obiecali to było by to realniejsze niż
obecne obietnice.

 


 

Post nr 296, ostatnio modyfikowany: 02-10-2015Gratuluje i życzę wytrwałości i determinacji w ukończeniu
/brać przykład z mojego zięcia /
wszystkim kontynuującym
NAUKĘ

w rozpoczętym roku akademickim.

Serce me raduje się.

 


 

Post nr 295, ostatnio modyfikowany: 24-09-2015W ostatnich dniach jako samotny opiekun babci staram się nas wyżywić. Pomidorek doskonale nadaje się jako dodatek do śniadania. Niestety troszkę zmarzł w lodówce. Myślę to nic wsadzę do miseczki rozmrozi się i będzie na kolację. Zdziwiłem się wielce widząc ile wody z niego

” wypłynęło”

a on sam stał się pacynką miazgi.

Blog Marek

I przy takim obrocie sprawy z niego zrezygnuje.

 


 

Post nr 294, ostatnio modyfikowany: 14-09-2015Od soboty 12 września 2015 roku mam nową szefową.
Pracodawca ten sam, tylko odbył się w OH w WPK i W
XI Zjazd Zwyczajny Hufca ZHP Chorzów
Dotychczasowy komendant nie kandydował.
I dh. Ola w trosce o przyszłość chorzowskiego hufca podjęła się tej trudnej i niewdzięcznej funkcji.
Bardzo liczę, że w dalszym ciągu będzie nam się dobrze współpracowało, a jej doświadczenie i umiejętności organizatorskie z cementują i poderwią hufiec do lepszego działania i rozkwitu ośrodka przy okazji.

 


 

Post nr 293, ostatnio modyfikowany: 26-08-2015Jeden z ważniejszych w ostatnich latach
tydzień
minął
Wczoraj najmłodsza miała swoją kolejną rocznicę
urodzin
sto lat i więcej w zdrowiu, szczęściu z rodziną i wśród przyjaciół
życzymy ci z serca a tort urodzinowy też będzie.

Do końca życia te minione dni będą wspominane za sprawą
średniej córki.

Dzisiaj wysprzątaliśmy jadalnię ośrodka z – niestety – zwiędłych kwiatów, a było ich dużo jak emocji i rozmyśleń jak to będzie?.
A było wspaniale,pięknie, innowacyjne.
Wszystko doskonale zorganizowane i przygotowane.
Kościół przepięknie ozdobiony, tylu przyjaciół- Wojownika- w swoich strojach, tyle życzeń i serdeczności od tylu gości.
I w fajnym obiekcie przyjęcie na wspaniałej sali, z przepychem posiłków i zabawą do rana.
I wcale nie żal że ubyło jednego
Niziołka
by przybyła jedna
Osuchowska
a młody z planem na życie facet powiedział do mnie
tato
i tym kolejne moje skryte marzenia spełniło się, w wielkim stylu.
Nowo żeńcy żyjcie długo w zdrowiu i tak wspaniale jak wspaniałe było wasze wesele.
A jak było – szczegóły będziemy wspominać oglądając fotografie lub filmiki, które w sieci są.
Tych fotek w sieci nie znajdziecie dlatego poniżej.

Blog Marek
Blog Marek

Mam do spełnienia jeszcze marzenia
córki w was nadzieja.

 


 

Post nr 292, ostatnio modyfikowany: 04-08-2015Tak tak letnia przygoda z obozem w Kucobach za nami.
Specyficzny to rok i nowe doświadczenia, nie koniecznie chciało by się przeżywać je jeszcze raz.
Szkoda tylko że, kwiaty w wazonie też tracą z czasem
blask

Blog Marek

a i tak cieszą oko dłużej niż trwają przekonania co po niektórych.

 


 

Post nr 291, ostatnio modyfikowany: 19-07-2015Pierwszy turnus za nami i wystartował drugi.
A tu grzmi i pada i strasznie wieje.
Kapryśne to lato 2015 roku.

 


 

Post nr 290, ostatnio modyfikowany: 25-06-2015Dzień Ojca
fajnie odprawiony. Świętowałem w przed dzień przy jednym torcie i częścią rodziny. I wczoraj z drugą częścią z drugim tortem. Dobrze być tatą dla wielu dzieci.
Dziękuje za życzenia, kwiaty, torty, poświęcony czas,
i osobiste przybycie.

Blog Marek
Blog Marek

Tort się szybciej zjadł niż fotograf dał się do fotografowania

I taki torcik też był.

Blog Marek

 


 

Post nr 289, ostatnio modyfikowany: 15-06-2015Biwak ” Pod lilii znakiem ” za nami.
Przygotowania, uruchamianie, sprzątanie, zakupy, uzgodnienia.
A mimo to nie tak powinna odbywać się harcerska impreza.
Za dużo o wszystkim decydujących, a w ważnej chwili nie ma komu podjąć najprostszą decyzję.
Na długo pozostaje niesmak i mętlik w głowie.

I stwierdzenie że to ma być zrobione nie rozwiązuje problemu a tym bardziej zmienia stanu rzeczy.

Zobaczymy co wyjdzie z obietnic.

ewa napisał(a) komentarz:
To tylko punkt widzenia od strony gospodarczej. Programowo biwak był świetnie przygotowany, harcerze bawili się z zaangażowaniem i myślę, że wrócili zadowoleni i podobało im się, a także zdobyli nowe wiadomości i umiejętności, bo o to też tu chodzi. A gorzkie słowa to efekt stresu wynikającego z braku komunikacji /lub zbyt ograniczonej wiedzy/ i nadmiaru zadań do wykonania. Dla mnie problemem biwaków /poprzednich również/ był zawsze niedosyt i brak kompetentnego oboźnego – osoby, orientującej się co, kiedy będzie się działo i ogarniającej sprawy techniczne – trudno coś przygotować, gdy nie wie się na kiedy i co i ile. Komendantka dwoiła się i troiła, ale na biwakach program był zawsze ważniejszy – co zrozumiałe – ale punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.
Marek napisał(a) komentarz:
To święta prawda !.
Kasia napisał(a) komentarz:
Ale żeby biwak bez ogniska harcerskiego?
Ale harcerzom się podobało.

 


 

Post nr 288, ostatnio modyfikowany: 25-05-2015KAŻDORAZOWO JAK JADĘ NA WYBORY DO BODZANOWIC TO IDENTYFIKUJE SIĘ Z JÓZEFEM I MARYJĄ UDAJĄCYCH SIĘ DO BETLEJEM BY DAĆ SIĘ:
zapisać
bo i ja i oni spełnialiśmy swoją powinność.

I mimo że głosowałem to i tak nie przeszedł ten kandydat, który obiecywał po 40 latach pracy
emeryturę.

A szkoda!

 


 

Post nr 287, ostatnio modyfikowany: 19-04-2015Na naszym kajakowisku zamieszkały dwa łabędzie.
Cieszymy się tym, ale czy zamieszkają na stałe?
Co latem?
Na razie są
i tak wyglądają.

Pływających z nimi kaczek nie udało się sfotografować bo odfrunęły.

 


 

Post nr 286, ostatnio modyfikowany: 25-05-2015W niedzielę 12 kwietnia w Ołpinach odbył się ślub
Anny i Henryka
życzymy im wielu lat w zdrowiu, szczęściu i dostatku.

Przy okazji pobytu ułożyliśmy cześć płyt ażurowych przed garażem i ścieżkę w stronę wyjazdu. Oto foto relacja.

Prace trzeba dokończyć przez dołożenie ścieżek aż do bramy i wydłużenie wyjazdu o dwa rzędy.
I ewentualne poprawki po pierwszym okresie eksploatacji.

barbara napisał(a) komentarz:
A ten ślub to był Henryka i Anny jesli dobrze pamiętam…
tata napisał(a) komentarz:
Brawo za spostrzegawczość faktycznie Marii już nie ma z nami.
Poprawiłem.

 


 

Post nr 285, ostatnio modyfikowany: 09-04-2015A dzisiaj od rana świeci słońce
i będzie piękny dzień.

 


 

Post nr 284, ostatnio modyfikowany: 10-04-2015W prezencie urodzinowym dostałem od jednego z bratanków
– dziękuje –
Stożek do rąbania drewna.
Szkoda że nie znałem rozwiązania wcześnie oszczędził bym
wiele sił i potu.
Prototyp nr 2 wygląda i działa tak

GS2iE5E3AFk

Są przejściowe problemy z sękatymi lub za dużymi klockami
mianowicie brak mocy silnika – wcześniej niż klocek jest rozłupany silnik staje i trzeba go wyłączyć by się nie spalił.

CLuvtEOjZ7E

ale i na to jest rozwiązanie jakie? też pokażemy.

Meg napisał(a) komentarz:
W linku http:// nie httpS://
czyli nie https:// youtu.be/ CLuvtEOjZ7E
poprawnie http:// youtu.be/ CLuvtEOjZ7E
tata napisał(a) komentarz:
Ale robiłem kopiuj wklej- ??

 


 

Post nr 283, ostatnio modyfikowany: 20-03-2015Po tygodniu z okładem zakończyłem odnowienie kotłowni.
Oczywistym powodem był nowy piec CO, ale i przepisowe podłączenie zasilania elektrycznego solarów, rozdzielenie na zabezpieczenia i schowanie przyłącza męskiego sanitariatu do skrzyneczki, odnowienie ścian jak i zużycie odzyskanych kafelek w eksperymentalnym położeniu /mało kleju – na starej ścianie / było wyzwaniem już nie do odwleczenia – na zaś-.
Jest to kolejna próba zaprezentowania filmiku w naszym blogu.
Remoncik kotłowni.

Kto pamięta jak było jest mile zaskoczony.
Koszty niewielkie, ale zajęcia było.

Meg napisał(a) komentarz:
Lol, komentarz rzeczywiście dyskretny (cicho szumiący). I ściany „beczkowate”. Ale filmik fajny a kotłownia robi wrażenie.

 


 

Post nr 282, ostatnio modyfikowany: 01-03-2015I możemy już w blogu zamieszczać filmy.
Filmy lokowane są na YouTube, w blogu jest link.
Przy okazji przypomniałem sobie swój adres gmail:rekmaqcoby@gmail.com
adres monitoruje na Poczcie Windows Live komu wygodniej
można korzystać.

Dziękuje za kolejną modyfikacje, ulepszenie naszej stronki i proszę o dalsze i mobilizuje rodzinę do
A K T Y W N O Ś C I
i wielu wpisów.

Meg napisał(a) komentarz:
Proszę.
Postaram się…

 


 

Post nr 281, ostatnio modyfikowany: 28-02-2015Film:

link:
IIZF8OZzWkI

 


 

Post nr 280, ostatnio modyfikowany: 06-02-2015Zrobiłem fotorelację z wymiany pieca CO w ośrodku.
Ciekawe czy nasz blog to przyjmie do prezentacji.

Niestety nie mamy tej opcji

póki co zapraszam na Facebooka/ Harcerski Ośrodek Wypoczynkowy.

 


 

Post nr 279, ostatnio modyfikowany: 02-02-2015I znowu było fajnie.
W domu wszystkie córki
ciasto
i kwiaty od Basi troszkę spóźnione – nie szkodzi pamięć się liczy na dzień

Babci

Blog Marek
Blog Marek

chwilka rozmowy o tym co było i będzie.
Jedna do Kłobucka druga do Chorzowa trzecia do Opola, ktoś na bezrobocie a inny do roboty
i tylko babcia z łóżka spogląda na kwiaty, które
zostały
i pięknie stroją pokój.

Blog Marek

 


 

Post nr 278, ostatnio modyfikowany: 30-01-2015Po raz pierwszy udało się węgiel wsypać zaraz z przodu, całe dwie tony. Jedyna droga transportu starego i nowego pieca to właśnie przez ten zsyp. Po kupie węgla się nie da to i trzeba było go przesunąć o te dwa mery w głąb.
Jak trzeba – to mus.
Co mus to wykonane.
A mówią że z przybytku głowa nie boli. Głowa – to fakt.

 


 

Post nr 277, ostatnio modyfikowany: 30-01-2015I co z tego że dojechał węgiel jak piec się zdziurawił.

Blog Marek

i jak podnieść klapę do czyszczenia to sika z rusztów aż do sufitu. A reszta rusztów cienkia jak żyletki

Niespodziewane koszty i to duże, a puki co
Jest zimno
w izbach i całym budynku.

Usuwanie awarii rozpoczęto od zamówienia u producenta nowego pieca, a jest nietypowy bo szeroki na 73 cm.
Przy swojej mocy 75 kW można o nim powiedzieć że jest szczupły wręcz chudzina.

Oby do wiosny.

 


 

Post nr 276, ostatnio modyfikowany: 22-01-2015Przed przybyciem węgla
przyszła pora na pozbycie się z bunkra popiołu, którego nazbierało się 80 wiaderek, mniej niż połowa do dyspozycji.Było co wyciągać, dziękuje za społeczną pomoc bezrobotnej poszukującej pracy na zasiłku biura pracy.

Blog Marek

Przyjadą 2 tony a miejsca na 20 ton.
Dziękujemy ci zimo że,jesteś taka ciepła.

 


 

Post nr 275, ostatnio modyfikowany: 16-01-2015Jako że zwierzątka pojawiły się poniżej, to i ja zaprezentuje swoją fotkę zrobioną telefonem.

Blog Marek

Jak systematycznie i zmyślnie, bo lampa przez chwilę nie grzała.

 


 

Post nr 274, ostatnio modyfikowany: 13-01-2015Najpiękniejsza dzień zimy w tym roku
i niech się ( zima ) nie kwapi do powrotu.
Kochane słoneczko szkoda, że jeszcze nie sięga solarów

Blog Marek

bo opału jeszcze sporo potrzeba

Blog Marek

a nie za bardzo jest co zbierać.

Patrząc w około serce się raduje i chce się działać

Blog Marek

Tylko martwią muszki, które polatują nad trawnikiem

Blog Marek

może ptaszki z nich się cieszą i tak dotrwają do lata.

I Oby do lata.

 


 

Post nr 273, ostatnio modyfikowany: 26-12-2014Dzieciątko się narodziło

Blog Marek

Dziękuję z pamięć i życzenia świąteczne .
I my życzymy wszelkiego błogosławieństwa a szczególnie: zdrowia, pogody ducha, szczęścia i wielu prawdziwych przyjaciół.

Prosimy przyjąć
równie szczere życzenia na nowy

2 0 1 5

rok

W załączniku fotka stajenki w kościele w Borkach Wielkich.

 


 

Post nr 272, ostatnio modyfikowany: 24-12-2014Wszelkich łask
z Bożym Narodzeniem
szczęścia i ciepła rodzinnego
nie wielu trosk
i by zawsze wystarczyło
a przy wigilijnym stole by nikogo nie brakło.

Do siego roku.

 


 

Post nr 271, ostatnio modyfikowany: 10-12-2014Tegoroczna zima jeszcze nam się podoba, brak śniegu, druga noc niewielkiego mrozu i jakże piękne widoki szczególnie po wschodzie słońca.
Zimo taka pozostań!

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Urlop jest fajny – dostrzega się piękno i chce się je dokumentować.

 


 

Post nr 270, ostatnio modyfikowany: 02-12-2014Roraty 2014 r

rozpoczęte. Nowa bo wcześniejsza z rana organizacja dnia. Urlop na start to dobry pomysł.
A za św. Teresą (patronka tego rocznych rorat) wołamy
basta
i oby do świąt.

 


 

Post nr 269, ostatnio modyfikowany: 25-11-2014Dzisiaj rano zmarła
p. Bronislawa Ligendza.
Niedaleka sąsiadka z Borek Wielkich.
Początki znajomości to zakupy od niej mleka i ziemniaków dla naszych obozów. Pochodziły one z jej rodzinnego gospodarstwa, które jako rencistka po wielu latach pracy w banku prowadziła z miłości do Ojczyzny i ojcowizny.
Polska ziemia i oddane jej ” małej ojczyźnie’ miały w Jej długim i ciekawym życiu najwyższy priorytet.

Wspomnijmy ją w modlitwie.

 


 

Post nr 268, ostatnio modyfikowany: 10-11-2014Ocieplanie dachu – kolejny etap zrealizowany.
Ekipa miała Fordem wrócić do domu, nie stety awaria pompy paliwowej uniemożliwiła dalszą jazdę.W środę od rana mechanik uzgodniony.
Udało się uruchomić nowy nabytek ośrodka: telewizor 50″ LCD z nowym kablem i anteną, która mimo że 16dB ma zysku sygnału i zainstalowana na przedłużeniu masztu chwilami „pikseluje” obraz.

Blog Marek

Urok tego miejsca. Na pocieszenie modem PLUSA GSM przy dwóch antenkach na dachu ma transfer 5 do 6 Mb i widać to przy wczytywaniu stron, one po prostu „już są”; chyba z orange Free Dim zrezygnuje. Droższe , wolniejsze i bez perspektyw.

 


 

Post nr 267, ostatnio modyfikowany: 21-10-2014Oj aby można było powrócić do 1992 r.
W związku z zwolnieniem żony poprosiłem o uaktualnienie zakresu obowiązków. Przyszła propozycja na podstawie zakresów ( mojej i zony ) z 1992 r podpisanym przez śp. Maćka Kudzie.

 


 

Post nr 266, ostatnio modyfikowany: 02-10-2014Po długiej przerwie spowodowanej latem, i to nie jego temperaturą, a intensywnością prac
POWRACAM
tu.
Dzisiaj na początek fotka grzyba, znalezionego przypadkiem za kampingami przez żonę.

Blog Marek

A tu miara jego kapelusza.

Blog Marek

a jutro cdn.
P.S.
Jak będzie czas.

 


 

Post nr 265, ostatnio modyfikowany: 13-06-2014Wczoraj w przepięknym zapachu

Blog Marek

wyjątkowa ładnie zakwitłych
odbyło się spotkanie: czynnik „społeczny” + architekt + komendant hufca inicjujące działania nad
REWITALIZACJĄ OŚRODKA
by był na miarę 22 wieku lub przynajmniej miły i przyciągających nowych gości.
Pięknie – to za 5 – 6 lat

A co do tego czasu. ? …….
.

 


 

Post nr 264, ostatnio modyfikowany: 26-05-2014Wczorajszy dzień :
1. Zakończenie Zlotu DINOZAURÓW
– kolejnego sympatycznego spotkania starej gwardii
instruktorskiej.
2. Wyborów do Europarlamentu
– zmarnowanych ton pięknego papieru na listy
wyborcze z powodu beznadziejnie nie życiowej
ordynacji wyborczej.
3. Zgonu moim zdaniem wielkiego i ważnego dla Polski
odpowiedzialnego i uczciwego,honorowego patrioty
Gen Wojciecha Jaruzelskiego

Jego zasługi w bezkrwawych przemianach ustrojowych w naszym kraju udokumentują bezstronnie historycy w trzecim pokoleniu jak wymrą dzisiejsi oszołomi post Solidarnościowi i antykomuniści.
Uszanujmy o nim pamięć.

 


 

Post nr 263, ostatnio modyfikowany: 19-05-2014W tym miejscu muszę odnotować kolejny etap życia naszej rodziny.
Po nie długo trwającej niewydolności organizmu dnia
10 maja 2014 odeszła do Pana

Blog Marek

żona brata.
Wiem, że teraz cieszyłby się częstszymi odwiedzinami lecz koszty pokonania tych 300 km. są jedyną barierą i to niestety dosyć skuteczną. Postaramy się co możemy pomóc, ale zobowiązania w stosunku teściowej też musimy wypełniać.

 


 

Post nr 262, ostatnio modyfikowany: 18-04-2014Jak ciężko zdecydować o działaniu wiemy sami.
I przyroda w tym roku nie wie czy już ta pora.
Bardziej doświadczona jabłonka jeszcze z liścimi i kwiatami czeka.

Blog Marek

Natomiast śliweczka młoda i niedoświadczona kwiatami się obsypała

Blog Marek

a tu -2 stopnie nocą i zimno w ciągu dnia. W tych warunkach żadna pszczółka nie przyleci na nektar, to i owoców nie będzie.
Tylko

Blog Marek

ten żółty liczy że go się nie skosi i pięknym
dmuchawcem wiatr poniesie go w świat.

 


 

Post nr 261, ostatnio modyfikowany: 31-03-2014Na wieść że ośrodkowa mikrofala nie działa grupa przebywająca w ostatni weekend za sponsorowała:

Blog Marek

Miała być tylko mikrofalówka, ale dzięki promocji cenowej na odpowiadający nam model starczyło na blender i zestawy solniczek na jadalnię.
Dziękujemy i w myśl hasła ” daj a tobie też dadzą ” czujemy się wielce zobowiązani.

 


 

Post nr 260, ostatnio modyfikowany: 29-03-2014Teraz gdy ośrodek – ziemia i zabudowa – aktem notarialnym dzięki wytrwałości i poświęcaniu dh. Andrzeja stał się własnością harcerstwa
mogła rosnąć i dawać owoce.

Blog Marek

Czy upadek starego generuje nowe i lepsze.

Nowe zazwyczaj inne ale czy lepsze? wątpie.

 


 

Post nr 259, ostatnio modyfikowany: 06-03-2014Patelnia obozowa za stawem wysprzątana z powalonej bramy i innych po bobrowych gałęzi.

tata napisał(a) komentarz:
Próba 1.
tata napisał(a) komentarz:
Druga próba.

 


 

Post nr 258, ostatnio modyfikowany: 22-02-2014Z okazji Dnia Myśli Braterskiej byłem na spotkaniu w hufcu. Spotkanie sympatyczne acz pobudzające do refleksji.
Czy tylu aktywistów bratersko myślących jest w tym hufcu, czy w jego połowie – tej komendanta – a reszta
?
gdzie.

A i między obecnymi jak by zapytać co mówiła prezentowana na zdjęciu młodzież w trakcie salutu z przed prawie 50 lat, to też nie było by poprawnej odpowiedzi. A przecież to ZHP historia.

Kań i Abel też byli braćmi.

 


 

Post nr 257, ostatnio modyfikowany: 06-02-2014U W A G A
Wielkanoc chyba już blisko skoro na drzewach takie
K O T K I

Blog Marek

i to nie na jednym krzewie, ale na wielu i w około.

Blog Marek

A przecież to luty – ubierz grube buty, na oziminach winna być pierzynka białego puchu. Mi jej nie brakuje, nie narobiłem przy odśnieżaniu i zaoszczędziłem opału,
to plusy tak łagodnej zimy. Oby tak dalej przez wiosnę do ciepłego lata. Telewizyjne 2 metrowe zaspy to chyba jakieś wspomnienia z przed wielu lat.

 


 

Post nr 256, ostatnio modyfikowany: 26-01-2014A jak rozwiąże ten węzeł

Blog Marek

to też będzie mistrzostwo dzięki wprawie z wiekiem nabytej.
I na tym chyba będzie koniec remontu W.C.

A u nas śnieg pada
prawie jak zimą.
Aż dziwne.

 


 

Post nr 255, ostatnio modyfikowany: 19-01-2014A ptaszek też dał się sfotografować

Blog Marek

i chyba wzajemnie poczuli mięte, bo zamiast pofrunąć na meble wolał przyjrzeć się sąsiadowi.

Blog Marek

by potem prowadzić z nim śpiewny dialog.

 


 

Post nr 254, ostatnio modyfikowany: 19-01-2014Trenując informatykę stworzyłem dokument o rozszerzeniu
p d f
i próbowałem go umieścić na Facebooku, ale chwilowo jeszcze nie umie, ciekawe czy tu się wyświetli?
Nie – bo niedozwolony format.
Coś dalej tworzyłem i coś „tam” można znaleźć.

 


 

Post nr 253, ostatnio modyfikowany: 15-01-2014Same niepowodzenia
bratu zabiegu nie będą chwilowo robić bo oko jest chore i nie nadaje się do operacji.
Awast i inne uaktualnienia zjadają cały limit transferu i pieniążki z karty i z serfowania po sieci ” nici ”
i nawet ptaszek w klatce nie chce się dać z fotografować bo albo ostre druty klatki / grube i białe / albo ucieknie nim ustawi się aparat. Może jutro na wolności.
A gazetki jak leżały zamknięte tak leżą !
Pora wraca do domu, tam przynajmniej ciepło na „jeden płaszcz”.

Rafał napisał(a) komentarz:
Proponuję włączyć tryb ostrości manualny, ustawić na ptaszka i czekać aż pojawi się w kadrze.

 


 

Post nr 252, ostatnio modyfikowany: 12-01-2014Kolejny prawdziwie harcerski biwak wyjechał.
Czyli urlop i to cały tydzień. A my mamy ptoka, który ma dojechać do Ołupin a jedzie z targu w Chorzowie.

Blog Marek

taki pomarańczowy kanarek. Chyba mu smutno samemu w klatce? na miejscu czeka drugi, czy się polubią.
Czy dwoje na bezludnej wyspie tez się zawsze polubia?. Współczesne M ileś to też jakieś wyspy a ile w nich tragedii, zła, złości, nienawiści.
Jak tak można żyć.

 


 

Post nr 251, ostatnio modyfikowany: 08-01-2014W wc CHŁOPCÓW
Sufit opanowany,
ale bez kolejnej warstwy w późniejszym czasie się nie obędzie.
Jeszcze tylko lampy,kolejne mycie i pucowanie
i prawie koniec.

A prawie czyni wielką…………………

a potem foto.

 


 

Post nr 250, ostatnio modyfikowany: 29-12-2013I tegoroczna choinka mimo ze bez „szkła” jest piękna.

Blog Marek

i w tak fantazyjnym ujęciu jednej z córek

Blog Marek

a nowy rok tuż tuż.

 


 

Post nr 249, ostatnio modyfikowany: 06-12-2013A w Kucobach Mikołaj
zamiast prezentów przewraca drzewa

Blog Marek

tylko czemu na płot i wjazd.

Ewa mama napisał(a) komentarz:
To nie Mikołaj, to Ksawery!

 


 

Post nr 248, ostatnio modyfikowany: 23-11-2013Kochanym córkom dziękujemy za:

Blog Marek

a kochanej żonie dziękuje za wspólne 33 lata i okolicznościowy bardzo dobry

Blog Marek

 


 

Post nr 247, ostatnio modyfikowany: 17-11-2013Nie klikaj w nieznane linki

szczególnie otrzymane pocztą email.
Bo oj źle się to kończy!

 


 

Post nr 246, ostatnio modyfikowany: 04-11-2013Uwaga
rodzino
nadaje
z Ołpin
bo
już
działa
żono
dziękuje.

mamaewa napisał(a) komentarz:
To super! Komputer domaga się dłuższego komentarza

 


 

Post nr 245, ostatnio modyfikowany: 01-11-2013Mamo, Tato, Teściu, ciocie i wujkowie, kuzynki i kuzyni pamiętamy i wspominamy.

Blog Marek
Blog Marek

i wy ” Tam ” wspomnijcie nas.

 


 

Post nr 244, ostatnio modyfikowany: 20-10-2013Panie po obiedzie poszły do lasu na spacer i proszę popatrzeć co przyniosły

Blog Marek

aż szkoda, że się z nimi nie wybrałem a było by to po raz pierwszy w tym roku. Chwila drzemki też była fajna, a może chciały być same?.

Ewa mama napisał(a) komentarz:
Nie chciały być same, ale nie miały umienia wymagać..
Ewa mama napisał(a) komentarz:
… a grzyby wszystkie stare i tylko takie dobrze pochowane w trawie…

 


 

Post nr 243, ostatnio modyfikowany: 15-10-2013Nowy szef – cały dzień minął-
a jakby po staremu.

 


 

Post nr 242, ostatnio modyfikowany: 08-10-2013efekty działań

Blog Marek

cdn nastąpi

 


 

Post nr 241, ostatnio modyfikowany: 29-09-2013Jesień już w kalendarzu,
ale dzisiaj rano pełne zaskoczenie
trzeba było skrobać z „zimy” szyby auta
by pojechać do kościoła. Fakt grzybów już trochę zbieracze zebrali, a po wielu deszczowych i chmurnych dniach i nocach, po słonecznym dniu i bezchmurnej nocy przymrozki się zdarzają. Ale czemu już.
Idzie zima i tylko piec CO da ciepełko.

 


 

Post nr 240, ostatnio modyfikowany: 20-09-2013Zaocznie wybrany skarbnikiem kl 3d. Straszne!.

 


 

Post nr 239, ostatnio modyfikowany: 15-09-2013I tu muszę odnotować
to że pierwszy etap remontu łazienki damskiej zakończony.
Wczoraj oficjalne oddanie do użytkowania. Prace przy kaloryferach wykonamy wspólnie z pracami w WC męskim, coś podmalować coś dopucować i koniec.
A póki co tak to wygląda.

Blog Marek

Wiecej fot na FB- Harcerski Ośrodek Wypoczynkowy.

 


 

Post nr 238, ostatnio modyfikowany: 08-09-2013Zlot Chorągwi i logistyka sprzętowa za nami.
I tu refleksja.
Jak to jest: gdy nie ma roboty to tylu jest ” zawsze chętnych” do pomocy a gdy sytuacja prosi o pomoc to tych chęci i pomocy nie ma.
Ile prac i działań zdecydowanie dłużej trwa bo liczyło się przed ich rozpoczęciem na deklarowaną pomoc.
Przyjedziemy i będziemy szarpać robotę.

 


 

Post nr 237, ostatnio modyfikowany: 15-08-2013Robiąc zakupy dla obozu prawie dzienni gdzieś się jedzie. Po drodze spotyka się wiele samochodów, ale zauważa głównie czerwone Mazdy i niebieskie Atosy a teraz granatowe Audi z błyszczącą ramką przy oknach. Oczywistym jest że Jej tam za kierownicą niema a jednak zawsze jest rozczarowanie. Czyżby objaw tęsknoty? lub ich braku w codziennym bytowaniu?

 


 

Post nr 236, ostatnio modyfikowany: 04-08-2013A tu już koniec 2 turnusu, w którym wiele się działo.
Nie do opisania
by być zadowalająco obiektywnym.

 


 

Post nr 235, ostatnio modyfikowany: 08-07-2013Harcerska Akcja Letnia 2013

rozpoczęta

uroczystym apelem.

 


 

Post nr 234, ostatnio modyfikowany: 01-07-2013Kwaterka się rozpoczęła

co należy przeczytać tak:
Jest chętna, ale mało techniczna młodzież z swoimi problemami np. sercowymi i brak majstrów lub nawet brygadzistów do prowadzenia robót.

A jest co robić.

Basen prawie gotowy bo brakło trochę farby.

Blog Marek

 


 

Post nr 233, ostatnio modyfikowany: 23-06-2013Tak trudnego okresu jak ostatnie dnie i dla ośrodka i żyjących w nim i dla niego ludzi jeszcze nie było.
Z jednej strony brak środków finansowych, brak ludzi do pokonywania narastających kłopotów. Zniewalająca bezsilność brakiem pomysłu na rozwiązanie problemów.
Brak dialogu i cierpliwości w wysłuchaniu drugiego.Slogany a nie systemowe działanie zgodnie z harcerską metodą:W protokole zadania zespołowego
Co jest do zrobienia, termin, kto kieruje, kto wykonuje.
Potem podsumowanie i zaliczenie zadania.
Gdy jestem przełożonym trudne zadania podwójnie omawiam i nadzoruje. A gdy jest coś nie tak to przejmuję inicjatywę i ratuje sytuację.
Najbardziej doświadczony instruktor czy współpracownik nie może być rozliczany z braku myślenia za innych.
A gdy już coś i to ważnego nie wyszło dyskutujmy jak po raz kolejny ustrzec się błędu a nie podnośmy na siebie głos.
Szczególnie w tak fajną niedzielę z obchodami
D N I A O J C A
święta jeszcze młodego, ale fajnego nie tylko z powodu tortu, kwiatów, życzeń,
ale przede wszystkim kompletu rodziny przy podwieczorku.

Blog Marek

Bardzo, bardzo, bardzo dziękuje.

 


 

Post nr 232, ostatnio modyfikowany: 30-05-2013Po procesji skróconej z powodu deszczu i zimna o jeden ołtarz Bożego Ciała proboszcz podsumował: tych, których Bóg kocha mocno tych też mocno doświadcza – ale czemu aż do podkoszulka.
Jak się to ma do jego nieskończonej dobroci?


Współczuje – przy tej pogodzie – biwakowiczom

 


 

Post nr 231, ostatnio modyfikowany: 28-05-2013Im bliżej biwaku Pod Lilii Znakiem z MTO tym gorsza pogoda. Taka jak dzisiaj była by okropna i krzyżująca plany organizatorom. Nie życzymy im tego.
I w tym roku zakwitła roślina na jadalni a kwiat piękniejszy niż w zeszłym roku.

Blog Marek

 


 

Post nr 230, ostatnio modyfikowany: 19-05-2013W sobotni wieczór możemy zameldować :
Instalacje wody, prądu, CO, wymienione .
Można kafelkować.

Blog Marek

a pięknie wysprzątany plac remontu to zasługa dh. komendanta.
W sobotę również młodzież pracowała.
W tanecznym kroku wykosiła krąg ogniskowy

Blog Marek

jak i rozebrała uszkodzoną część basenu

Blog Marek

dziękujemy.
Skoszona trawa i bzy pachniały przepięknie.

Blog Marek

 


 

Post nr 229, ostatnio modyfikowany: 16-05-2013Praca wre i są efekty.
By zrobić remont elektryczny w/g obowiązujących obecnie zasad czyli R_S_T_N_PE i nie mieszaniem odbiorów nazbierało się przewodów.

Blog Marek
Zduniol napisał(a) komentarz:
i tak mało, jak pracowałem (chwilowo) jako elektryk w kilkusetmetrowym pawilonie handlowym to tam przewody mozna było liczyć na kilometry.

 


 

Post nr 228, ostatnio modyfikowany: 13-05-2013I stała się demolka – precyzyjna i celowa

Blog Marek

chwilowo w zakresie instalacji wodnej i lokalnie kafelek.

Natomiast kajakowisko już prawie pełne czaruje urokiem.

Blog Marek
Blog Marek

Po ostatnich smutnych dniach troszkę słoneczka to balsam dla duszy,
nie prawdarz.

 


 

Post nr 227, ostatnio modyfikowany: 12-05-2013A na dodatek od poniedziałku byłem u brata całkiem bez netu i co gorsza i bez telefonu, tabletek, kropli – wręcz pojechałem bez głowy. A głowa zaraz to wykorzystała i zatruła życie.
Ale już wróciłem i jestem i nadganiam to co było zaplanowane czyli dokończyć instalację elektryczną w warsztacie. W piątek Chorzów po kolejną partię materiału do remontu łazienek tak z marszu wcale nie planowany. Sobota to grupa robocza naszego kwatermistrzostwa i mimo paskudnego deszczu czyszczenie kajakowiska – całego stawu, rowu dopływowego i odpływowego. Plewienie z roślin na potęgę go zarastającego i wszelakich śmieci.
Późnym wieczorem pocięcie stali i pospawanie w nowy podest kei. W niedzielę stanął u brzegu.
Ford obrażony że po naprawie stał dwa tygodnie też się buntował i koło robiło znowu kłopoty a to wszystko wymaga tyle czasu.
Od poniedziałku zaczynamy demolkę w łazienkach pań.
Zobaczymy jak nam to pójdzie. I czy znajdę siły by dzielić się z postępu na bieżąco?

Zduniol napisał(a) komentarz:
trzymam kciuki i jezeli tylko znajde trochę czasu to wspomogę prace swoimi rękoma

 


 

Post nr 226, ostatnio modyfikowany: 21-04-2013Tyle się dzieje, że brak czasu i sił na refleksję i kolejne wpisy.
Mamy drogę
od ścieżki betonowej na podwórku do asfaltu drogi do Borek. Porządnie usypanej i uwałowanej. Jedzie się jak po autostradzie. Sąsiedzi jadą by pooglądać jak to zrobili. A my dziękujemy inwestorowi i wykonawcy.

Blog Marek

We wtorek Ford sprawił kłopot zakleszczając dociski hamulca w przednim kole, naprawy na trasie i z krótkiej sprawy w Chorzowie zrobił się cały dzień wyjazdowy a tu imprezy jedna z środy na czwartek druga z piątku do niedzieli.
Zakupy, porządki, przygotowanie sali po tapetowaniu

Blog Marek

i obsługa sporego programy kulinarno rozrywkowego.
I mimo że, grupy sympatyczne i bez konfliktowe to jednak zmęczenie daje znać.
Dlaczego trzeba bawić się i biesiadować nocą?
Dni już takie ładne i śnieg któremu wróżyłem że poleży do maja znikł. A maj się zbliża i długi weekend z nim. Są chętni, ale jakby miał być remont łazienek na dole, to trochę mogło to by być kłopotliwe. A wszystko wskazuje że będą materiały i prace będą mogły ruszyć. Termin wyznaczony przez sanepid zbliża się nie ubłagalnie. A tygodnia nie starczy na to dzieło. A jak spojrzę przez okno to basen woła głośno: a co ze mną?. A z dna stawu kamienie i butelki ponad wodę wystają. Prawie rok a druty instalacji elektrycznej w warsztacie dalej luzem wiszą i straszą. Zimowe opony najwyższy czas zrzucić i pod płotem pograbić by wiosna mogła całość pięknie zazielenić.
Zastanawiam się nie raz czy te ptaszki, które wiosną szczególnie ładnie śpiewają też mają tyle swoich kłopotów. Może głód i koty to ich jedyne zmartwienie. Trzeźwo na powyższe popatrzeć to też jest tylko jeden problem:
BRAK KASY

ale to poważny problem.

 


 

Post nr 225, ostatnio modyfikowany: 30-03-2013Rodzino
i wszyscy znajomi

Radosnych, zdrowych, ciepłych,
Świąt Wielkiej Nocy

z całego serca wam żczę.

 


 

Post nr 224, ostatnio modyfikowany: 27-03-2013Dzisiaj rano na jadalni było poniżej ZERA stopni Celsjusza.
To już nie przelewki, a są tam do wykonania jeszcze konkretne prace.
OGNIA.

 


 

Post nr 223, ostatnio modyfikowany: 22-03-2013Tak jak
WIOSNA
zaskoczyła drogowców tak i niestety zaskoczyła
mnie,
i ciesząc się datą w kalendarzu odpuściłem gromadzenie opału w chwilach przebłysków słoneczka. Pierwotni ludzie jak zdobyli pożywienie i zgromadzili opał, którym ogrzali i oświecili swoją jaskinię to na nic na pewno nie mieli już czasu i sił.
I ja teraz funkcjonuje podobnie. Jak już tako jest w izbie ciepło, to jest noc i prace wszystkie stoją.
I to wynalezienie
W Ę G L A
jako źródła opału a nie koła czy stali było, moim zdaniem
największym przyczynkiem do postępu.
Węgla lub koksu proszę.

 


 

Post nr 222, ostatnio modyfikowany: 17-03-2013Dziękuje
za kolejne prace przy ośrodku niezawodnym przyjaciołom.
Modernizacja garażu zakończona i jadalnia nabiera nowego blasku.

 


 

Post nr 221, ostatnio modyfikowany: 14-03-2013Jutro Chorzów

a już dzisiaj głowa

boli.

 


 

Post nr 220, ostatnio modyfikowany: 12-03-2013Mimo że znowu śniegu napadało to chyba wiosna się czyni bo na naszym jakże pustym kajakowisku

Blog Marek

w niedziele przed południem żerowało 5 par kaczek. Próba podejścia z aparatem przestraszyła stado. Nim zostało uchwycone obiektywem i autofokus ustawił ostrość pozostały tylko 4

Blog Marek

a i te odleciały za nimi. A szkoda bo były naprawdę piękne.

Ratujmy kajakowisko.

 


 

Post nr 219, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W Dniu Kobiet

wszystkim obecnym i przyszłym kobietom

życzę

szczęścia, zdrowia, i bycia w właściwym czasie w właściwym miejscu.

MadaMag napisał(a) komentarz:
Dziękuję w imieniu wszystkich kobiet,
obecnych i przyszłych 😀

 


 

Post nr 218, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Blog Marek

Zawsze myślałem że,takie opony są tak gruboskórne ze nic im nie zaszkodzi.
Myliłem się. Ekipa która przyjechała zdjąć takie koło przywiozła z sobą trójfazowy agregat prądotwórczy i specjalistyczne – na siłę zasilany (czytaj 3*400V) narzędzie – klucz udarowo wirujący. Całość na wózku z regulowaną wysokością stosowną do wysokości kolejnych śrub. Bardzo zmyśne urządzenie. W efekcie jego pracy ta wielgaśna koparka stała się inwalidą na drewnianej nodze.

Blog Marek

Teraz kapciaż ma sporą robotę.

 


 

Post nr 217, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Bardzo serdecznie dziękuje za wszystkie życzenia, poświęcenie niedzieli, przyjazd do Kucob, upominki, tort, ciasta.
Miłe popołudnie i wieczór.

Oby wszystkie życzenia się spełniły. W takiej chwili czujesz że nie jesteś sam.

 


 

Post nr 216, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W światowym
Dniu Myśli Braterskiej
pozdrawiam wszystkich braci w harcerstwie
i życzę by nigdy, ale przenigdy brat nie był bratu wilkiem.

A przecież wilki mają swoje zasady, których nigdy nie łamią
a my ?
Dlaczego postępujemy tak często inaczej?

 


 

Post nr 215, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Projekt to podstawa.

Blog Marek

To już końcowe zajęcia zimowiska AD 2013 w Kucobach.
W gromadce pojedyncze osoby już coś piłowały lub zbijały dwie deseczki. Znajomość nazw narzędzi prawie zerowa. Tylko chęci są.
Fajnie być wtedy instruktorem.

Dziękujemy Klubowi Sportowemu „WOJOWNIK” za materiał do zajęć majsterki.

Zduniol napisał(a) komentarz:
Bardzo fajne zdjęcie. Tego typu zdjęć i zajęć praktycznie nie ma. Wszędzie komputery, FB, NK, smartfony, androidy i inne cuda nowoczesnej techniki. A tu budowa karmnika dla ptaków… Dla dzieci z pewnością atrakcja, coś nowego, czego z pewnością nigdy nie robiły (o czym wiemy chociażby po braku znajomości nazw narzędzi) i czego napewno długo jeszcze nie zrobią. Dlatego wiem że mój syn napewno będzie harcerzem, napewno będzie jeździł do Kucob i napewno nauczę go tego wszystkiego co dla innych dzieci jest obecnie egzotyką. Słowa uznania dla Druha za to że nie tylko jest gospodarzem osrodka który wydaje klucze i kasuje kasę ale również instruktorem-przyjacielem, dobrym wujkiem, który pomoże wytłumaczy, jest autorytetem dla dzieci. Takie zachowania procentują i to co się tym dzieciom przekazało, kiedyś zostanie zwrócone z nawiązką 😉 Pozdrawiam 🙂

 


 

Post nr 214, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Pozdrawiam wszystkie bliskie sercu
W A L E N T Y N K I

mama ewa napisał(a) komentarz:
dziękuję mój Walenty!!!

 


 

Post nr 213, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Po pobycie na mszy z okazji święta Matki Boskiej z Lurd
chodzi mi po głowie kawałek z szczerej modlitwy:

” Matko Boska jak nie możesz uzdrowić
naszego ośrodka to przynajmniej
zachowaj w dzisiejszej kondycji i zdrowiu
Babcie przynajmniej do stu lat”

do bólu szczere, ale to rodzice na starość mieli mieć pociechę z dzieci
a nie by byt dzieci był zależny od staruszków.
Czy Matka z Lurd pomoże?
bo na ludzką pomoc nie ma widoków !

 


 

Post nr 212, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dzisiaj z kolei byliśmy na mszy z okazji 50 lat posługi miejscowej pielęgniarki.
Bez agitacji przybyła rano 6.30 większość wsi. Chciałbym kiedyś przeżyć choćby w cząstce taką chwilę. Lecz cóż nie mam tyle uśmiechu i charyzmy w niesieniu pomocy.
Dziekujemy pani.
i my ćwierć wieczni Kucobiane.

 


 

Post nr 211, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Niech żyje DZIEŃ BABCI
wołają wnuczki i kochają swoją babcie.

Blog Marek

Tylko problem z życzeniami, prócz zdrowia i miłości rodziny co jeszcze ma sens.
Wycieczki, wielka miłość, wygrana w toto lub bogate prezenty – w stanie gdy samodzielnie się śpi i je a całą resztę trzeba podpowiedzieć.

 


 

Post nr 210, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Ostatni weekend był bardzo ciekawy, pracowity, ale miły i przyjemny.
Najpierw wysyp grzybów

Blog Marek

wszystkie super zdrowe i smaczne.
W sobotni wieczór zaroiło się od postaci z bajek i powieści

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

W serdecznej atmosferze taneczna zabawa trwała prawie do rana.
Dziękuje za pomoc w porządkowaniu sali. Dziękuję za wszystkie życzliwe słowa.

Dziękuję za przywracanie wiary w CZŁOWIEKA.

A przed wieczorem pięknymi różami w przededniu Dnia Babci wnuczka ucieszyła babcię a nas swoim przyjazdem. Kwiaty bardzo podobają się babci bo faktycznie są piękne.

Blog Marek

Teraz jeszcze powalczyć z zimnem przykładając do pieca C.O. bo zima trzyma i zasłużyliśmy na sen. Od jutra nowe wyzwania.

 


 

Post nr 209, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Jak to zimą bywa pada śnieg. I niedawno nawiedził też Kucoby w kilku porcjach. Na nasze potrzeby wyjazdowe z garaży odgarnęliśmy na bieżąco a reszta miała spłynąć z najbliższą odwilżą. Niestety odwilży i spłukującego deszczu nie ma a grupa wieloma samochodami na najbliższy weekend przyjeżdża.Lopatą straszna była by mordęga. To i naprawiłem moją elektryczną odśnieżarkę i do dzieła. Trochę grubo i uleżałe to i ciężko było też maszynce. Najbardziej zniesmaczone całym tym odśnieżaniem były
k o t y
bo łazi człowiek pół dnia tam i z powrotem, coś mu warczy prawie jak pies, niby coś leci a do zjedzenia nie ma nic. Każda szyszka czy kamień wyrzucony to może jednak coś i trzeba było szybciutko biec sprawdzić. A tam znowu nic i powrót z rozczarowaniem w oczkach, które miały pecha urodzić się w tak nieprzyjaznym miejscu. Z letniego licznego przychówku większość poszła na wieś na służbę i zostały już tylko trzy, wierne Kucobom mimo wszystko jak gospodarze.

 


 

Post nr 208, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Marek to jestem ja a nastała ostatnio era marków
N O C N Y C H .
Media donoszą a to o nocy botaników, noc fizyków, noc muzeum. Noce są i teatralne i festiwalowe noce kabaretowe. Kinowy seans nocny i internetowe cafejki też zapraszają na noc. Zapatrzeni w świat jego dziwaczne pomysły, też organizujemy nocne śpiewogranie, czy nocne zajęcia kursowe. Nocki hufcowe. Kucoby bez nocnego spaceru są nie ważne. Nocne Polaków rozmowy i nie tylko dorosłych Polaków, ale malutkie dzieci kręcą się, chyba nawet bawią do późnej po północy nocy. Czas elektryczności to drobina czasu w procesie kształtowania człowieczeństwa, które jest dzienno aktywne. I bez słońca nie może żyć. Stojąc z boku doskonale widać jak ktoś, kto przebalował noc w następnych
d n i a c h
jest mało efektywny i nie swój.
Co najciekawsze ten idący np i tak do zawsze ciemnego kina, płacąc więcej za nocny seans, za to że ma pracować w nocy chce extra dodatek do wynagrodzenia.
Nie pojęta jest mentalność ludzka.

Basia napisał(a) komentarz:
A mnie rozbawił ostatnio klub nocny (Night Club) czynny całą dobę…

 


 

Post nr 207, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Operator przywrócił transfer do szybkości roboczej to dokończę poprzedni blog.

Góra jest i zapewne będzie tak długo jak długo na dworze jest zima taka jak dzisiaj z temperaturą -11,6 stopnia Celsjusza. Potem ją zamienią na nawierzchnię drogi.
Nie będzie asfaltu,
ale też wystających korzeni czy dołów z kałużami.
Tłuczeń ułożony maszyną i dobrze zawałowany to i tak luksus w porównaniu do stanu dzisiejszego.
Tylko jesienne fotki nie będą już tak urokliwe.
Jeszcze raz foto góry. Jeszcze większa jet też na parkingu przy drodze do Częstochowy.

Blog Marek

Kamień wożony jest z Kamienia Śląskiego, a pyły z Elektrowni Opole.

 


 

Post nr 206, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W góry do Kucob

Blog Marek

może to jeszcze nie trasa zjazdowa dla wyczynowców, ale dla nowicjuszy jak znalazł.

 


 

Post nr 205, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wieczór drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia AD 2012 udaje się otworzyć komputer by właściwie co? podzielić się refleksjami, zdać raport działań ostatniego tygodnia, poskarżyć się (na co , na kogo ).
Chyba tylko czas jest wszystkiemu winny. Myślałem sobie że, jak naprawię stary wahadłowy zegar to czas popłynie jak dawniej gdy zaplanowane działania udało się zrealizować. Ten czas w tym świecie nowym, po końcu świata – też nie zdążył się dokonać – pędzi jeszcze szybciej. I to chyba nie tylko u mnie. Budowniczy drogi mimo takiej ilości sprzętu

Blog Marek

a i pogodzie nic nie można zarzucić nie zdążyli i na pasterkę po staremu po wykrotach i ich koleinach jechać trzeba było.
A Dzieciątko przyszło ” o czasie” pięknie przedstawione w Boreckiej stajence

Blog Marek

i mimo odwołania prezentów od niego już w listopadzie, to pod choinką było pełno, że aż się nie mieściło. Spełniło kilka marzeń: córki o nowej gitarze, moje o dużych klawiszach i porządnym swetrze na zamek błyskawiczny i byśmy w wigilijny wieczór – noc byli w domu znowu w komplecie. A byliśmy w nad komplecie. To naprawdę dziecina w stajence sprawiła. I tyle mojej radości.
Chciało by się wszystko ogarnąć między innymi wstawić drugie drzwi w wejściu do kuchni ośrodkowej, zorganizować drzewa na opał, przygotować salę na sylwestra, uprzątnąć garaż i stodołę, wywieść złom i rtv na recycling, naprawić magnetofon brata, odwiedzić go i bratową po operacji, reperować samochody, popatrzeć na TV czy poćwiczyć na swoim nowym instrumencie. Czas jutra przyniesie zupełnie inne wyzwania i żadne plany i obietnice nic na to nie pomogą. Tylko uczucie bezsilności i upływającego czasu wzmaga się za krzątając umysł.

Zduniol napisał(a) komentarz:
Jak to w Polsce. U nas rzadko cokolwiek jest zrobione na czas, niestety… A jeszcze biorąc pod uwage fakt że chodzi o drogę… To juz sprawa jest jasna 😉 Ale i tak cud się zdarzył że droga WOGÓLE powstaje. Nigdy bym sie nie spodziewał że do Ośrodka pod samą bramę dojadę asfaltem 😀

 


 

Post nr 204, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Nasze podwórze zamieniło się w bazę maszyn do budowy
d r o g i
tej obiecanej w zeszłym roku w trakcie spotkania wigilijnego.
Maszyny robią wrażenie – popatrzcie sami

Blog Marek

rano tj po 8.oo spora ekipa przyjeżdża, przywozi paliwo,dodatkowy akumulator, kable rozruchowe i po kolei maszyny w ściśle ustalonym porządku: wał, układarka kruszywa, auto, ładowarka ruszają by od Bodzanowic układać drogę.
Ciesząc się że mróz koło zera i kruszywo nie marznie w bryły.
Jak robi się ciemno to na podwórku znowu robi się ciasno, ale „ordunk” jest.

Blog Marek

To i może na świąteczne nabożeństwa pojedziemy gładko bez korzeni.

 


 

Post nr 203, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Spadnięty śnieg i na termometrze -11 stopni mrozu to chyba zima.
Czas wymiany opon
Do rodzinnego pojazdu zimówki mamy z felgami,to wystarczy tylko przerzucić. Dzięki pomocy córek naj i naj (starszej i młodszej) w niecałą godzinkę opanowaliśmy to zadanie. Jeszcze balast do bagażnika (np 20 kanadyjek ) i może jakoś to będzie.
Ośrodkowy Partner dopuszczony do ruchu z numerem
OOL3C39.
Czeka na swoje zimówki po Renówce, tylko felgi nie te.
Kotek jest zadowolony z swojego „cokołu”

Blog Marek

 


 

Post nr 202, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013A za oknem

Blog Marek

smutna jesień.

Partner tyłem już stoi ” jak się patrzy .”

tata napisał(a) komentarz:
to jest nauka wstawiania foto na bloga
tata napisał(a) komentarz:
Komentarz jest komentarzem

 


 

Post nr 201, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wielce rozczarowany niepowodzeniem przy montażu tylnych wahaczy w Partnerze, bo po założeniu kół, odpowietrzeniu hamulców i wyjęciu podnośników – tył tak opadł że rura wydechowa prawie dotyka ziemi. A nadzieje były na jazdę do przeglądu.
By mieć czas na pomyślunek i zrobienie czegoś pożytecznego a pilnego do ogarnięcia – postanowiłem wywieść śmieci. Kubeł z przed domu, sklepiku, pergoli i kilka koszy. Sporo tego i kontener się zapełnił lecz wystarczy do niego wejść, udeptać i znowu jest miejsce.
W trakcie deptania i przekładania tylko w jednym pojemniku zauważyłem: i odzyskałem dla ośrodka:
Kilka par rękawic całych i dobrych używanych niedawno przy grabieniu liści
Pudełko szpilek pełne i całe
Trzy markery czarne piszące
Nożyczki wyjątkowo dobrze tnące
Świeczki niektóre nawet nie zapalone
Kolorowe kartki trochę poodcinane podczas ostatnich zajęć szkoleniowych
Łyżeczkę i nóż z bardzo dobrej stali
Wiadereczko w niebieskim kolorze
Trzy czwarte worka węgla drzewnego zabezpieczone przed rozsypaniem.

Jestem dawnej daty i straszne mnie ” ruszają ” takie „porządki” moich znajomych a czołowej kadry hufca. To że jest tam tez pół czekolady, ledwo otwarta paczka ciasteczek czy niewiele zużyty szampon to twoje prywatne za twoje pieniądze, ale daje wiele do myślenia.
W ostateczności można wyrzucić koc pobrudzony przez koty, ale ten koc jest na stanie inwentarza /podobnie jak grzejnik, meble czy lampy biurowe/ hufca i by były do ” wywalenia” powinny być zgodnie z obowiązująca procedurą skasowane.
I nie ma co się obrażać.Może trochę pomyśleć
A może ja nie powinienem zajmować się śmieciami.

mamaEwa napisał(a) komentarz:
No cóż, żyjemy w epoce produktów jednorazowych – tylko nikt nie liczy się z kosztami wytworzenia i pozyskania. A niby walczymy o ekologiczny styl życia…