Post 301 – 340 (stare)

Post nr 340, ostatnio modyfikowany: 25-06-2018

Dobrze być tatą
w sobotę Dnia Ojca ciąg dalszy
tym razem przyjechała najstarsza
kwiaty i niekonwencjonalny, ale trafiony
prezent

Blog Marek

życzenia i kolejny tort.

Fajnie być tatą
D z i ę k u j e.

 


 

Post nr 339, ostatnio modyfikowany: 20-06-2018Fajnie być tatą
i mieć kochające córy.
Bo już dziś z powodu wyjazdu na obóz
otrzymałem przepiękne róże, upominek,
i torcik. Dobry bo wnuczka zmogła dwa kawałki.

Blog Marek

I mnie też smakował.
Dziękuje za pamięć, przyjazd, poświęcony czas,upominek jak że praktyczny,
i kolejny wydruk dyplomu po zawodach KF.
Fajnie być tatą.

 


 

Post nr 338, ostatnio modyfikowany: 30-04-2018Wiosna przemija jabłoń przekwita
a bzy bardzo przyspieszyły i są najpiękniejsze
od wielu lat.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Właśnie się rozpadało, grzmi, błyska się
idzie lato.

 


 

Post nr 337, ostatnio modyfikowany: 26-02-2018Dzisiaj 26 lutego 2018 r. poniedziałek
0 godzinie 9.45 zmarłaIrena Kozioł

Niech aniołowie zaniosą ją do raju

 


 

Post nr 336, ostatnio modyfikowany: 28-01-2018Wieczorem dnia wczorajszego uczestniczyłem

Blog Marek

w katowickim Spodku.
Byłem tam po wielu wielu latach ponownie.
Sam obiekt, zgromadzona do pełna publiczność i techniczne przygotowanie imprezy robiło imponujące wrażenie.

Blog Marek

Bilety i cały wieczór za sponsorowała córa – dziękujemy.

Wielka orkiestra Polskiego Radia jak i połączone chóry uczelni akademickich wypełniły wielką scenę. Za którą ekran dopełnił przekaz dźwięku obrazem. prezentowane były fragmenty filmów z których pochodziła muzyka lub z kilku kamer w tym jedna na wysięgniku z podglądem na muzyków, solistkę, chór lub dyrygenta. Szczególnie zafascynowała mnie zgromadzona aparatura sterowana przez komputery.
Całości dopełniły światła i wzmacniacze audio.
Jest to inny przekaz niż spektakl teatralny, szczególnie gdy przeżywa się to po raz pierwszy.
Ciekawy czy po raz drugi i kolejny będzie podobnie.
Przy nadarzającej się okazji chętnie doświadczę.
Wieczór tylko nasz, rozśpiewany powrót wśród mgieł na długo pozostanie w pamięci.
Dziekuje.

mamaewa napisał(a) komentarz:
Fajnie było!

 


 

Post nr 335, ostatnio modyfikowany: 21-01-2018Borecka
szopka w kościele jak zwykle wypełnia cały ołtarz i rozrasta się na boki. Nowe ustawienie, nowe elementy, ciekawie i ładnie. Cieszy oko, działa na wyobraźnię.
Efekt pracy wielu pokoleń i zaangażowania franciszkanów i parafian.

Blog Marek

W okolicy można zobaczyć i takie perełki.

Blog Marek

Figury do szopki wykonała i dalej wykonuje mieszkanka domu przed, którym eksponowana jest na chwałę Narodzonego.
Postacie figur wycinane są z pni piłą łańcuchową i potem dopracowywane. Mimo sędziwego wieku efekty pracy zachwycają.
Gratuluje pełen podziwu.
Foto wykonane późną nocą we wsi Bodzanowice ulica Piaski a posesja państwa Ogórek.

 


 

Post nr 334, ostatnio modyfikowany: 17-12-2017Po raz wtóry zostałem zaproszony na wyprawę do Wiednia po

Betlejemskie Światło Pokoju

Oto krótka relacja foto filmowa z ceremonii.

Był cały świat skałtowy, ale najwięcej z
białym orzełkiem
na chuście.

 


 

Post nr 333, ostatnio modyfikowany: 10-12-2017W wczorajszą sobotę komin centralnego ogrzewania wzbogacił się o wkład metalowy.

A było to tak:

jeszcze 50 cm i można nałożyć daszek.

tata napisał(a) komentarz:
We wtorek zwieńczono komin daszkiem

 


 

Post nr 332, ostatnio modyfikowany: 10-12-2017Pierwszy Grudnia 2017 r

Przywitał nas śniegiem.
Czyżby zima ?

Blog Marek
Blog Marek

nie to tylko
przypomnienie o zimowych oponach.

 


 

Post nr 331, ostatnio modyfikowany: 01-12-2017

Blog Marek

Dziękuje córkom za kwiaty i obecność w dniu najważniejszej rocznicy w naszej rodzinie.
Dziękuje żonie za serce, które mi okazuje.

Blog Marek

 


 

Post nr 330, ostatnio modyfikowany: 15-05-2017Dzisiejszy dzień znowu mało letni.
Z rana deszczyk, potem smutno wietrzno by w końcu zagrzmiało i lunęło aż krople wpadały do obieralni.
Zimni ogrodnicy czy coś z klimatem.
Pożyjemy zobaczymy!

 


 

Post nr 329, ostatnio modyfikowany: 30-04-2017Urodzinowy prezent mojej żony.
Jego obraz niech zostanie na pamiątkę.

Blog Marek

Pięknie wybrała dh. komendant

 


 

Post nr 328, ostatnio modyfikowany: 13-04-2017Wesołych Świąt i ciepłego dyngusu.

Blog Marek

I kolejnego spotkania.

 


 

Post nr 327, ostatnio modyfikowany: 07-03-2017Miesiąc marzec to fajny miesiąc, wszyscy pamiętają o
mnie
jest tort, życzenia, rodzina, miła atmosfera.
Ptaki rozpoczynają ćwierkać a drzewa zielenić.
Troszkę wcześniej najstarsza córka postanowiła kupić sobie nowy laptop, może dokupić od razu pamięci lub zewnętrzny dysk.
Jako że chwilowo pracuje w delegacji to nie ma jej w Chorzowie by odbierać przesyłki.
Dzwoni mój telefon i dowiaduje się od niej że za chwilę przyjedzie kurier z paczką dla niej, jak za podniesieniem czarodziejskiej różdżki w tejże chwili wjeżdża kurier. Nie dokończona rozmowa, biegnę paczkę odebrać. Trochę rozczarowania bo jak na laptop to za małe. Błyska myśl – pamięć albo mysz. Do tego jeszcze ta taśma oklejająca paczkę z opisem
Drobne.net.
Paczka do pokoju córki na stolik. Tylko taka myśl – co za głupia nazwa drobne dla szanującej się hurtowni – może chwyt reklamowy.
Kolejny telefon i z rozmowy wynika że szkoda że ja to odebrałem bo się wydało. Niestety nie zastanowiłem się co.
Piątek rodzina w komplecie, laurka, kwiaty, upominki i paczka pięknie zapakowana w papier i kokardy. Rozmiar pasuje do tej od kuriera a ja głośno myślę co rodzina wymyśliła. Trochę konsternacji jak to nie wiem,ale paczka odpakowana taśmy przecięte i z gąszcza gąbek pojawia się opakowanie pięknego dla początkujących drona. Kiedyś nawet chciałem taki kupić, ale były pilniejsze potrzeby. Ucieszyłem się bardzo i szczerze.Tort zjedzony, woda w kwiatach wymieniona, kartonik w kotłowni.
Zgasł ogień w piecu CO i trzeba na nowo rozpalić, najlepiej stara gazeta, potem kartonu -ten po dronie – doskonały do potargania i już przy ostatnim targaniu przed samym wrzuceniem do pieca rzut okiem i czytam na taśmie

Blog Marek

oczom nie wierzę, czytam jeszcze raz i uzmysławiam sobie całą sytuacje.
Takiej niespodzianki w życiu jeszcze nie miałem.
A jak by pokazali w filmie takie zdarzenia powiedziałbym przekombinowane, tyle razy i takie wielkie litery przecież czytać każdy potrafi .
Opowiadając rodzinie o moim odkryciu dopiero była niespodzianka.
Tak życie płata figle.

MadaMag napisał(a) komentarz:
I tak oto mimo wszystko niespodzianka się udała 🙂
tata napisał(a) komentarz:
bardzo i długo będę ją pamiętał.

 


 

Post nr 326, ostatnio modyfikowany: 14-02-2017Pozdrawiam i całuje wszystkie drogie memu sercu
WALENTYNKIA najbliższej dziękuję za wspaniałą i jak że smaczną

Walentynkę

Blog Marek

Tak to się mam fajnie.

 


 

Post nr 325, ostatnio modyfikowany: 22-01-2017Po raz pierwszy w tym roku
Dzień Babci i Dziadka
był naszym dnem.
Dziękujemy wnuczce za kwiaty i piękny prezent przypominający nam ten dzień przez cały rok.

Blog Marek

A mrozik dzielnie się trzyma

Blog Marek

Niedawno prezentowałem filmik z kwiatem jako głównym bohaterem.
Dzisiaj taki sam kwiat, rozwinął się z cebuli w domu i jest jeszcze bardziej zachwycający.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Tak nie wiele troski a jaki piękny.

 


 

Post nr 324, ostatnio modyfikowany: 06-12-2016acz więcej na: www.osrodek.qcoby.eu]
W razie problemów ze zgłoszeniem prosimy o kontakt z dh Markiem Niziołkiem:
tel. 34/359-78-25 lub mailowo: gospodarz@qcoby.eu
OID – Zla sciezka katalogu
mPDF error: Unable to create output file: /home/qcoby/public_html/ZglRok/Administracja/pdf/ListaMeldunkowa.pdf

 


 

Post nr 323, ostatnio modyfikowany: 05-12-2016Nasze życie jak kwiat – krótki rozwój, potem długo praca i codzienność niby takie same a jednak coś się zmienia.
Nieuchronna starość z nadzieją i pociechą nowym pokoleniem.

Ku pamięci.

 


 

Post nr 322, ostatnio modyfikowany: 22-11-2016Kolejna ważna data,
w życiu naszej rodziny.Obyśmy zawsze byli szczęśliwi.

Blog Marek

Amen.

 


 

Post nr 321, ostatnio modyfikowany: 13-11-2016Sala kominkowa harcówką grupy kursowej harcerzy z Opola.
Wszystko z sobą przywieźli.
Pozdrawiam.

Blog Marek

 


 

Post nr 320, ostatnio modyfikowany: 18-10-2016W naszym gminnym miasteczku jest ładnie i to od zawsze.
Od jakiegoś czasu po rewitalizacji rynku zdobi go fontanna.
W ciągu dnia wygrywa melodie a nocą świeci tak i nie raz jeszcze wyżej.
i jest miło.

 


 

Post nr 319, ostatnio modyfikowany: 29-06-2016Tak tak Dzień Ojca to fajne święto.
Za sprawą najstarszej córki przeciągło się az do soboty.
Był kolejny tort tak dobry, że szybciej ” się zjadł ” niż sfotografował, były kwiaty

Blog Marek

i prezenty

Blog Marek

i ojcowstwo też nie jest złe a nawet fajne.
A co dopiero bycie dziadkiem !

Dziękuje.

 


 

Post nr 318, ostatnio modyfikowany: 24-06-2016Wczorajsze święto
Dzień ojca
bardzo sympatyczny i oddający sprawiedliwość społeczną, jak mama to i tata.
Była rodzinka, najmłodsza upiekła tort z własnoręcznie zebranymi jagodami

Blog Marek

były kwiaty

Blog Marek

lody, życzenia i upalna pogoda.
Dziękuje.

 


 

Post nr 317, ostatnio modyfikowany: 27-04-2016W naszym ośrodku też przyszła wiosna. Szkoda tylko że nocą jest mróz /wczoraj -3.2oC/ a w ciągu dnia niewiele cieplej i wieje mocny zimny wiatr. Każdy woli siedzieć w domu nawet pszczółki.
KTO ZAPYLI KWIATY.

Blog Marek

Chciałem jeszcze pokazać,że jabłonka czeka na lepszą pogodę, ale serwer nie dodaje zdjęć do bloga.

 


 

Post nr 316, ostatnio modyfikowany: 18-04-2016Symbolem nadejścia wiosny są kwiaty, dla jednych te na stokach gór, czy przy domowym ogródku
dla mnie na krzewach sióstr w Borkach Wielkich

Blog Marek

lub na tym krzewie

Blog Marek

i te wszystkie ptasie trele.

 


 

Post nr 315, ostatnio modyfikowany: 27-03-2016Alleluja Chrystus Zmartwychwstał.
Kolejne święta tylko w gronie rodziny przeżywane.
By oderwać się od stołu dałem się zabrać na spacer.
Wiele się w przyrodzie już dzieje a aparat to zarejestrował tak.

a na stole pyszności wędliny, szynki i wypieki żony i córek, pięknie udekorowane i przygotowane choćby
ten ” mazurek ”

Blog Marek

Fajnie że są święta.

 


 

Post nr 314, ostatnio modyfikowany: 11-03-2016Taki piękny był….
Szkoda
przynajmniej tu zostanie …. po zaś

Blog Marek
Blog Marek

Druga fotka w pancie obrócona o 90 stopni w prawo.

tata napisał(a) komentarz:
i zapisana w nowej lokalizacji z tą samą nazwą. Czemu się nie nadpisała zgodnie z ostrzeżeniem?

 


 

Post nr 313, ostatnio modyfikowany: 10-03-2016Po awarii łuparki do drewna udało się ją naprawić.
Nie udało sie tego w WIN 10 pokazać jako filmik.
Ale udało się to w WIn 8
z takim efektem

HURAAA

 


 

Post nr 312, ostatnio modyfikowany: 08-03-2016Niech się święci
Dzień Kobiet
a życzenia: każdej tego co pragnie i potrzebuje.
Niech się spełni teraz i już.

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek
tata napisał(a) komentarz:
Na foto kwiatek stoi w pionie a tu uparł się by leżeć.
Coś w skalowaniu jest nie tak.
To się poprawi. Na pewno.
MadaMag napisał(a) komentarz:
Skalowanie, jak sama nazwa wskazuje skaluje, czyli zmienia długość boków.
A to że posyłasz zdjęcie zrobione bokiem, i oczekujesz że będzie stać w pionie, to już nie wina funkcji skalującej, tylko tego jak przygotowujesz zdjęcia do wysłania na blog…
tata napisał(a) komentarz:
zapewniam, że wszystkie zdjęcia w moim komputerze stoją w pionie – dłuższy bok jest w pionie.
Dziękuje za pomoc i postawienie jak trzeba.

 


 

Post nr 311, ostatnio modyfikowany: 06-03-2016I stało się, jestem panem po „60”.

Nie szkodzi bo torty były wspaniałe.

Blog Marek
Blog Marek

a kwiat długo jeszcze będzie cieszył oko

Blog Marek

jak i prezenty od starszych córek, żony, bratanka z rodziną.

Najmłodszej dziękuję za pomoc „gastronomiczną”.
A wszystkim za życzenia i odwiedziny.

 


 

Post nr 310, ostatnio modyfikowany: 20-02-2016Dzięki intensywnym działaniom najstarszej córki w dniu dzisiejszym zaczęła się dla mnie era

Windowsa 10

ciekawe jak to będzie działać.

Dziękuje za poświęcony czas i bajty.

tata napisał(a) komentarz:
ciężki kawałek programu

 


 

Post nr 309, ostatnio modyfikowany: 04-02-2016Niech żyje tłusty czwartek.

Blog Marek

 


 

Post nr 308, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016Mama ma problem z fotką a ja?
Nie mogę wybrać piku do wysłania.
A szkoda.

 


 

Post nr 307, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016Mama próbuje z komórki wstawić foto i nie ma klawiatury a ja mam.

 


 

Post nr 306, ostatnio modyfikowany: 27-01-2016Już wczoraj nie padał deszcz i dzisiaj od rana było pogodnie.
Naostrzyłem łańcuch piły by uporządkować teren za kampingami. Od zeszłego roku leży tam resztka pnia brzozy. Piła, paliwo, transport
– nawet słoneczko zaświeciło –
to do dzieła.
Toporkiem oczyszczenie miejsca cięcia z kory i ewentualnych kamieni by nie stępić piły.
Klocki tnie się o wymiarach 25 do 35 cm czyli miejsc ciecia /pila „bierz” około 0.8 cm / bardzo wiele. Pierwsze przyłożenie wrąb na kilka centymetrów i krótkie szarpnięcie a piła zaczyna ciąć na okrągło bo w klocek był wbity spory
gwoźdź
całkiem nie widoczny z zewnątrz, ale na tyle skuteczny że wyłamał kilka kolejnych zębów tnących tym samym łańcuszek z naszej Husqvarny jest złomem.
Na nic groźby i prośby o nie wbijanie gwoździ
do drzew w lesie.
Zgodnie z Prawami Marfiego.
Bo co najmniej prawdopodobne do zdarzenia trafienie w wielkim lesie w wielkim klocu w wielkiego gwoździa na pewno się zdarzy i nie mnie pierwszemu bo dwa lata temu na harcerskich gwoździach pilarze tnąc zrąb na deski poniszczyli piły traków.Tylko płakać lub kląć ale czy to co zmieni.

Basia napisał(a) komentarz:
Chyba nic…

 


 

Post nr 305, ostatnio modyfikowany: 22-01-2016BABCIU
żyj nam jeszcze 100 lat
w poprawiającym się zdrowiu i szczęściu
kochamy Cię.
Podwieczorek z kwiatami, dedykowanym tortem i wspomnieniami jak to w domu babci było.
Fajnie, że jest takie święto!!

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Dziękujemy.

 


 

Post nr 304, ostatnio modyfikowany: 18-01-2016Pozdrawiam rodzinę i wszystkich zaglądających tu.

mamaewa napisał(a) komentarz:
Już zajrzałam!

 


 

Post nr 303, ostatnio modyfikowany: 10-01-2016Od wielu lat nie zostałem zatrzymany do kontroli drogowej i wyjeżdżając w trasę nie biorę jej pod uwagę.

Z rodziną zostaliśmy zaproszeni ” na 18 ” bratanka, któremu
Wszystkiego najlepszego, szczęścia i zdrowia
życzymy i dziękujemy za fajną imprezę z mocną muzyką.
Wyjątkowo przed wyjazdem wiedząc, że zbliża się termin badana technicznego naszego czarnego samochodu sprawdziłem czy już po czy jeszcze – było jeszcze parę dni – + opłacone ubezpieczenie, zima odpuściła to i jazda była bez stresowa.
W powrotnej drodze jeszcze w Chorzowie słyszymy sygnał i migają koguty w cywilnym aucie, ale to policja zatrzymuje nas do kontroli, dokumenty, oględziny przodu pojazdu, bagażnika i dziękują bo wszystko w porządku i można jechać.
Kto podpowiedział : sprawdź dokumenty przed wyjazdem byś dokładnie znał terminem badania?
Zbieg okoliczności czy opatrzność?

 


 

Post nr 302, ostatnio modyfikowany: 25-12-2015Wesołych Świąt
i wszelkiego dobra w zdrowiu i radości.Po nieszporach zrobiłem fotkę szopce i wygląda tak:

Blog Marek

Szacun dla projektanta i ustawiaczy.

 


 

Post nr 301, ostatnio modyfikowany: 20-12-2015To już
301
wpis w tym blogu.
Poświęcam go nowej maszynie w kotłowni.
Jest nią rębarka klocków do pieca C.O.
Narzędzie robocze to stożek z gwintem
prezent od bratanka
plus napęd silnik i podstawa z pompy wodnej.
Po tylu latach rąbania siekierą, rozłupywania klinami
pobijanymi wielkim młotem, morzu potu nachodzą myśli
dlaczego dopiero teraz ta maszyna.
Przyda się na starość, gdy już nie będzie całkiem sił.
A pocić będziemy się w trakcie zabawy z wnukami.Jak to działa
proszę zobaczyć na filmiku.

W trakcie nakręcania użyto klocków
nie „zakwalifikowanych” wcześniej
do ręcznego rąbania ze względu na sęki lub skręt swoi.

Jeszcze tylko udoskonalić wynoszenie popiołu…..
i będzie fajnie

Post 201 – 300 (stare)

Post nr 300, ostatnio modyfikowany: 11-12-2015

Mamy nowe plastikowe drzwi na balkon.
Jedno płatowe szklane
i wchodząc do pokoju w podświadomości rodzi się myśl
czemu drzwi otwarte na balkon
a one nie otwarte tylko tak ładnie przez nie widać.
Z czasem przywykniemy.

Blog Marek

 


 

Post nr 299, ostatnio modyfikowany: 06-12-2015I stało się – zostałem dziadkiem z Facebooka.

Przy moim byciu ” starej daty ” najcenniejsza jest wzajemna relacja i to kto jest najbliższy, z kim jestem gotowy podzielić się szczęściem w pierwszej kolejności.
Jak wielka jest nasza rodzina?

Może faktycznie forma nie ważna, ważne byście w zdrowiu byli szczęśliwi
i nic , ale to nic nie poszło nie tak.

I zawsze będę was wspierać, pomagać i kibicować w
waszym szczęściu,
które też będzie moim szczęściem i szczęściem mojej żony i córek.

 


 

Post nr 298, ostatnio modyfikowany: 18-11-2015Badanie okresowe
Niby proste zadanie w mojej przychodni jest gabinet medycyny pracy, ale czynny dwa dni po parę godzin.
Niektórzy już od 9 godziny czekają, a o 15 przychodzi lekarz.
Wywiad, badanie i skierowania do specjalistów a oni urzędują jutro i na dodatek w Kluczborku po rejestracji.
Mamy badania i można wrócić do przychodni.
Doktor ogląda wyniki mówi ” a ” i zaświadcza że można pracować na tym a tym stanowisku.
Opłata za usługę przelewem od pracodawcy.
Plus trzy dni, nie mówiąc o paliwie.

Po trzydziestu latach po raz pierwszy przy badaniu okresowym były badania – chyba nie trafiłem do właściwej przychodni.
Świat się zmienia.
Całe szczęście że na lepsze.

Próbowałem to napisać w trakcie oczekiwań na kolejne badanie – na moim telefonie – zbyt trudne zadanie.

 


 

Post nr 297, ostatnio modyfikowany: 20-10-2015Zbliża się zima,
czego najdoskonalszym znakiem jest
skład opału przygotowany na dostawę węgla.
szkoda że nie do pełna.
Wierzymy, że będą w miarę potrzeb kolejne.
A może zimy
po zbliżających się wyborach
wcale nie będzie
bo gdyby to obiecali to było by to realniejsze niż
obecne obietnice.

 


 

Post nr 296, ostatnio modyfikowany: 02-10-2015Gratuluje i życzę wytrwałości i determinacji w ukończeniu
/brać przykład z mojego zięcia /
wszystkim kontynuującym
NAUKĘ

w rozpoczętym roku akademickim.

Serce me raduje się.

 


 

Post nr 295, ostatnio modyfikowany: 24-09-2015W ostatnich dniach jako samotny opiekun babci staram się nas wyżywić. Pomidorek doskonale nadaje się jako dodatek do śniadania. Niestety troszkę zmarzł w lodówce. Myślę to nic wsadzę do miseczki rozmrozi się i będzie na kolację. Zdziwiłem się wielce widząc ile wody z niego

” wypłynęło”

a on sam stał się pacynką miazgi.

Blog Marek

I przy takim obrocie sprawy z niego zrezygnuje.

 


 

Post nr 294, ostatnio modyfikowany: 14-09-2015Od soboty 12 września 2015 roku mam nową szefową.
Pracodawca ten sam, tylko odbył się w OH w WPK i W
XI Zjazd Zwyczajny Hufca ZHP Chorzów
Dotychczasowy komendant nie kandydował.
I dh. Ola w trosce o przyszłość chorzowskiego hufca podjęła się tej trudnej i niewdzięcznej funkcji.
Bardzo liczę, że w dalszym ciągu będzie nam się dobrze współpracowało, a jej doświadczenie i umiejętności organizatorskie z cementują i poderwią hufiec do lepszego działania i rozkwitu ośrodka przy okazji.

 


 

Post nr 293, ostatnio modyfikowany: 26-08-2015Jeden z ważniejszych w ostatnich latach
tydzień
minął
Wczoraj najmłodsza miała swoją kolejną rocznicę
urodzin
sto lat i więcej w zdrowiu, szczęściu z rodziną i wśród przyjaciół
życzymy ci z serca a tort urodzinowy też będzie.

Do końca życia te minione dni będą wspominane za sprawą
średniej córki.

Dzisiaj wysprzątaliśmy jadalnię ośrodka z – niestety – zwiędłych kwiatów, a było ich dużo jak emocji i rozmyśleń jak to będzie?.
A było wspaniale,pięknie, innowacyjne.
Wszystko doskonale zorganizowane i przygotowane.
Kościół przepięknie ozdobiony, tylu przyjaciół- Wojownika- w swoich strojach, tyle życzeń i serdeczności od tylu gości.
I w fajnym obiekcie przyjęcie na wspaniałej sali, z przepychem posiłków i zabawą do rana.
I wcale nie żal że ubyło jednego
Niziołka
by przybyła jedna
Osuchowska
a młody z planem na życie facet powiedział do mnie
tato
i tym kolejne moje skryte marzenia spełniło się, w wielkim stylu.
Nowo żeńcy żyjcie długo w zdrowiu i tak wspaniale jak wspaniałe było wasze wesele.
A jak było – szczegóły będziemy wspominać oglądając fotografie lub filmiki, które w sieci są.
Tych fotek w sieci nie znajdziecie dlatego poniżej.

Blog Marek
Blog Marek

Mam do spełnienia jeszcze marzenia
córki w was nadzieja.

 


 

Post nr 292, ostatnio modyfikowany: 04-08-2015Tak tak letnia przygoda z obozem w Kucobach za nami.
Specyficzny to rok i nowe doświadczenia, nie koniecznie chciało by się przeżywać je jeszcze raz.
Szkoda tylko że, kwiaty w wazonie też tracą z czasem
blask

Blog Marek

a i tak cieszą oko dłużej niż trwają przekonania co po niektórych.

 


 

Post nr 291, ostatnio modyfikowany: 19-07-2015Pierwszy turnus za nami i wystartował drugi.
A tu grzmi i pada i strasznie wieje.
Kapryśne to lato 2015 roku.

 


 

Post nr 290, ostatnio modyfikowany: 25-06-2015Dzień Ojca
fajnie odprawiony. Świętowałem w przed dzień przy jednym torcie i częścią rodziny. I wczoraj z drugą częścią z drugim tortem. Dobrze być tatą dla wielu dzieci.
Dziękuje za życzenia, kwiaty, torty, poświęcony czas,
i osobiste przybycie.

Blog Marek
Blog Marek

Tort się szybciej zjadł niż fotograf dał się do fotografowania

I taki torcik też był.

Blog Marek

 


 

Post nr 289, ostatnio modyfikowany: 15-06-2015Biwak ” Pod lilii znakiem ” za nami.
Przygotowania, uruchamianie, sprzątanie, zakupy, uzgodnienia.
A mimo to nie tak powinna odbywać się harcerska impreza.
Za dużo o wszystkim decydujących, a w ważnej chwili nie ma komu podjąć najprostszą decyzję.
Na długo pozostaje niesmak i mętlik w głowie.

I stwierdzenie że to ma być zrobione nie rozwiązuje problemu a tym bardziej zmienia stanu rzeczy.

Zobaczymy co wyjdzie z obietnic.

ewa napisał(a) komentarz:
To tylko punkt widzenia od strony gospodarczej. Programowo biwak był świetnie przygotowany, harcerze bawili się z zaangażowaniem i myślę, że wrócili zadowoleni i podobało im się, a także zdobyli nowe wiadomości i umiejętności, bo o to też tu chodzi. A gorzkie słowa to efekt stresu wynikającego z braku komunikacji /lub zbyt ograniczonej wiedzy/ i nadmiaru zadań do wykonania. Dla mnie problemem biwaków /poprzednich również/ był zawsze niedosyt i brak kompetentnego oboźnego – osoby, orientującej się co, kiedy będzie się działo i ogarniającej sprawy techniczne – trudno coś przygotować, gdy nie wie się na kiedy i co i ile. Komendantka dwoiła się i troiła, ale na biwakach program był zawsze ważniejszy – co zrozumiałe – ale punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.
Marek napisał(a) komentarz:
To święta prawda !.
Kasia napisał(a) komentarz:
Ale żeby biwak bez ogniska harcerskiego?
Ale harcerzom się podobało.

 


 

Post nr 288, ostatnio modyfikowany: 25-05-2015KAŻDORAZOWO JAK JADĘ NA WYBORY DO BODZANOWIC TO IDENTYFIKUJE SIĘ Z JÓZEFEM I MARYJĄ UDAJĄCYCH SIĘ DO BETLEJEM BY DAĆ SIĘ:
zapisać
bo i ja i oni spełnialiśmy swoją powinność.

I mimo że głosowałem to i tak nie przeszedł ten kandydat, który obiecywał po 40 latach pracy
emeryturę.

A szkoda!

 


 

Post nr 287, ostatnio modyfikowany: 19-04-2015Na naszym kajakowisku zamieszkały dwa łabędzie.
Cieszymy się tym, ale czy zamieszkają na stałe?
Co latem?
Na razie są
i tak wyglądają.

Pływających z nimi kaczek nie udało się sfotografować bo odfrunęły.

 


 

Post nr 286, ostatnio modyfikowany: 25-05-2015W niedzielę 12 kwietnia w Ołpinach odbył się ślub
Anny i Henryka
życzymy im wielu lat w zdrowiu, szczęściu i dostatku.

Przy okazji pobytu ułożyliśmy cześć płyt ażurowych przed garażem i ścieżkę w stronę wyjazdu. Oto foto relacja.

Prace trzeba dokończyć przez dołożenie ścieżek aż do bramy i wydłużenie wyjazdu o dwa rzędy.
I ewentualne poprawki po pierwszym okresie eksploatacji.

barbara napisał(a) komentarz:
A ten ślub to był Henryka i Anny jesli dobrze pamiętam…
tata napisał(a) komentarz:
Brawo za spostrzegawczość faktycznie Marii już nie ma z nami.
Poprawiłem.

 


 

Post nr 285, ostatnio modyfikowany: 09-04-2015A dzisiaj od rana świeci słońce
i będzie piękny dzień.

 


 

Post nr 284, ostatnio modyfikowany: 10-04-2015W prezencie urodzinowym dostałem od jednego z bratanków
– dziękuje –
Stożek do rąbania drewna.
Szkoda że nie znałem rozwiązania wcześnie oszczędził bym
wiele sił i potu.
Prototyp nr 2 wygląda i działa tak

GS2iE5E3AFk

Są przejściowe problemy z sękatymi lub za dużymi klockami
mianowicie brak mocy silnika – wcześniej niż klocek jest rozłupany silnik staje i trzeba go wyłączyć by się nie spalił.

CLuvtEOjZ7E

ale i na to jest rozwiązanie jakie? też pokażemy.

Meg napisał(a) komentarz:
W linku http:// nie httpS://
czyli nie https:// youtu.be/ CLuvtEOjZ7E
poprawnie http:// youtu.be/ CLuvtEOjZ7E
tata napisał(a) komentarz:
Ale robiłem kopiuj wklej- ??

 


 

Post nr 283, ostatnio modyfikowany: 20-03-2015Po tygodniu z okładem zakończyłem odnowienie kotłowni.
Oczywistym powodem był nowy piec CO, ale i przepisowe podłączenie zasilania elektrycznego solarów, rozdzielenie na zabezpieczenia i schowanie przyłącza męskiego sanitariatu do skrzyneczki, odnowienie ścian jak i zużycie odzyskanych kafelek w eksperymentalnym położeniu /mało kleju – na starej ścianie / było wyzwaniem już nie do odwleczenia – na zaś-.
Jest to kolejna próba zaprezentowania filmiku w naszym blogu.
Remoncik kotłowni.

Kto pamięta jak było jest mile zaskoczony.
Koszty niewielkie, ale zajęcia było.

Meg napisał(a) komentarz:
Lol, komentarz rzeczywiście dyskretny (cicho szumiący). I ściany „beczkowate”. Ale filmik fajny a kotłownia robi wrażenie.

 


 

Post nr 282, ostatnio modyfikowany: 01-03-2015I możemy już w blogu zamieszczać filmy.
Filmy lokowane są na YouTube, w blogu jest link.
Przy okazji przypomniałem sobie swój adres gmail:rekmaqcoby@gmail.com
adres monitoruje na Poczcie Windows Live komu wygodniej
można korzystać.

Dziękuje za kolejną modyfikacje, ulepszenie naszej stronki i proszę o dalsze i mobilizuje rodzinę do
A K T Y W N O Ś C I
i wielu wpisów.

Meg napisał(a) komentarz:
Proszę.
Postaram się…

 


 

Post nr 281, ostatnio modyfikowany: 28-02-2015Film:

link:
IIZF8OZzWkI

 


 

Post nr 280, ostatnio modyfikowany: 06-02-2015Zrobiłem fotorelację z wymiany pieca CO w ośrodku.
Ciekawe czy nasz blog to przyjmie do prezentacji.

Niestety nie mamy tej opcji

póki co zapraszam na Facebooka/ Harcerski Ośrodek Wypoczynkowy.

 


 

Post nr 279, ostatnio modyfikowany: 02-02-2015I znowu było fajnie.
W domu wszystkie córki
ciasto
i kwiaty od Basi troszkę spóźnione – nie szkodzi pamięć się liczy na dzień

Babci

Blog Marek
Blog Marek

chwilka rozmowy o tym co było i będzie.
Jedna do Kłobucka druga do Chorzowa trzecia do Opola, ktoś na bezrobocie a inny do roboty
i tylko babcia z łóżka spogląda na kwiaty, które
zostały
i pięknie stroją pokój.

Blog Marek

 


 

Post nr 278, ostatnio modyfikowany: 30-01-2015Po raz pierwszy udało się węgiel wsypać zaraz z przodu, całe dwie tony. Jedyna droga transportu starego i nowego pieca to właśnie przez ten zsyp. Po kupie węgla się nie da to i trzeba było go przesunąć o te dwa mery w głąb.
Jak trzeba – to mus.
Co mus to wykonane.
A mówią że z przybytku głowa nie boli. Głowa – to fakt.

 


 

Post nr 277, ostatnio modyfikowany: 30-01-2015I co z tego że dojechał węgiel jak piec się zdziurawił.

Blog Marek

i jak podnieść klapę do czyszczenia to sika z rusztów aż do sufitu. A reszta rusztów cienkia jak żyletki

Niespodziewane koszty i to duże, a puki co
Jest zimno
w izbach i całym budynku.

Usuwanie awarii rozpoczęto od zamówienia u producenta nowego pieca, a jest nietypowy bo szeroki na 73 cm.
Przy swojej mocy 75 kW można o nim powiedzieć że jest szczupły wręcz chudzina.

Oby do wiosny.

 


 

Post nr 276, ostatnio modyfikowany: 22-01-2015Przed przybyciem węgla
przyszła pora na pozbycie się z bunkra popiołu, którego nazbierało się 80 wiaderek, mniej niż połowa do dyspozycji.Było co wyciągać, dziękuje za społeczną pomoc bezrobotnej poszukującej pracy na zasiłku biura pracy.

Blog Marek

Przyjadą 2 tony a miejsca na 20 ton.
Dziękujemy ci zimo że,jesteś taka ciepła.

 


 

Post nr 275, ostatnio modyfikowany: 16-01-2015Jako że zwierzątka pojawiły się poniżej, to i ja zaprezentuje swoją fotkę zrobioną telefonem.

Blog Marek

Jak systematycznie i zmyślnie, bo lampa przez chwilę nie grzała.

 


 

Post nr 274, ostatnio modyfikowany: 13-01-2015Najpiękniejsza dzień zimy w tym roku
i niech się ( zima ) nie kwapi do powrotu.
Kochane słoneczko szkoda, że jeszcze nie sięga solarów

Blog Marek

bo opału jeszcze sporo potrzeba

Blog Marek

a nie za bardzo jest co zbierać.

Patrząc w około serce się raduje i chce się działać

Blog Marek

Tylko martwią muszki, które polatują nad trawnikiem

Blog Marek

może ptaszki z nich się cieszą i tak dotrwają do lata.

I Oby do lata.

 


 

Post nr 273, ostatnio modyfikowany: 26-12-2014Dzieciątko się narodziło

Blog Marek

Dziękuję z pamięć i życzenia świąteczne .
I my życzymy wszelkiego błogosławieństwa a szczególnie: zdrowia, pogody ducha, szczęścia i wielu prawdziwych przyjaciół.

Prosimy przyjąć
równie szczere życzenia na nowy

2 0 1 5

rok

W załączniku fotka stajenki w kościele w Borkach Wielkich.

 


 

Post nr 272, ostatnio modyfikowany: 24-12-2014Wszelkich łask
z Bożym Narodzeniem
szczęścia i ciepła rodzinnego
nie wielu trosk
i by zawsze wystarczyło
a przy wigilijnym stole by nikogo nie brakło.

Do siego roku.

 


 

Post nr 271, ostatnio modyfikowany: 10-12-2014Tegoroczna zima jeszcze nam się podoba, brak śniegu, druga noc niewielkiego mrozu i jakże piękne widoki szczególnie po wschodzie słońca.
Zimo taka pozostań!

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

Urlop jest fajny – dostrzega się piękno i chce się je dokumentować.

 


 

Post nr 270, ostatnio modyfikowany: 02-12-2014Roraty 2014 r

rozpoczęte. Nowa bo wcześniejsza z rana organizacja dnia. Urlop na start to dobry pomysł.
A za św. Teresą (patronka tego rocznych rorat) wołamy
basta
i oby do świąt.

 


 

Post nr 269, ostatnio modyfikowany: 25-11-2014Dzisiaj rano zmarła
p. Bronislawa Ligendza.
Niedaleka sąsiadka z Borek Wielkich.
Początki znajomości to zakupy od niej mleka i ziemniaków dla naszych obozów. Pochodziły one z jej rodzinnego gospodarstwa, które jako rencistka po wielu latach pracy w banku prowadziła z miłości do Ojczyzny i ojcowizny.
Polska ziemia i oddane jej ” małej ojczyźnie’ miały w Jej długim i ciekawym życiu najwyższy priorytet.

Wspomnijmy ją w modlitwie.

 


 

Post nr 268, ostatnio modyfikowany: 10-11-2014Ocieplanie dachu – kolejny etap zrealizowany.
Ekipa miała Fordem wrócić do domu, nie stety awaria pompy paliwowej uniemożliwiła dalszą jazdę.W środę od rana mechanik uzgodniony.
Udało się uruchomić nowy nabytek ośrodka: telewizor 50″ LCD z nowym kablem i anteną, która mimo że 16dB ma zysku sygnału i zainstalowana na przedłużeniu masztu chwilami „pikseluje” obraz.

Blog Marek

Urok tego miejsca. Na pocieszenie modem PLUSA GSM przy dwóch antenkach na dachu ma transfer 5 do 6 Mb i widać to przy wczytywaniu stron, one po prostu „już są”; chyba z orange Free Dim zrezygnuje. Droższe , wolniejsze i bez perspektyw.

 


 

Post nr 267, ostatnio modyfikowany: 21-10-2014Oj aby można było powrócić do 1992 r.
W związku z zwolnieniem żony poprosiłem o uaktualnienie zakresu obowiązków. Przyszła propozycja na podstawie zakresów ( mojej i zony ) z 1992 r podpisanym przez śp. Maćka Kudzie.

 


 

Post nr 266, ostatnio modyfikowany: 02-10-2014Po długiej przerwie spowodowanej latem, i to nie jego temperaturą, a intensywnością prac
POWRACAM
tu.
Dzisiaj na początek fotka grzyba, znalezionego przypadkiem za kampingami przez żonę.

Blog Marek

A tu miara jego kapelusza.

Blog Marek

a jutro cdn.
P.S.
Jak będzie czas.

 


 

Post nr 265, ostatnio modyfikowany: 13-06-2014Wczoraj w przepięknym zapachu

Blog Marek

wyjątkowa ładnie zakwitłych
odbyło się spotkanie: czynnik „społeczny” + architekt + komendant hufca inicjujące działania nad
REWITALIZACJĄ OŚRODKA
by był na miarę 22 wieku lub przynajmniej miły i przyciągających nowych gości.
Pięknie – to za 5 – 6 lat

A co do tego czasu. ? …….
.

 


 

Post nr 264, ostatnio modyfikowany: 26-05-2014Wczorajszy dzień :
1. Zakończenie Zlotu DINOZAURÓW
– kolejnego sympatycznego spotkania starej gwardii
instruktorskiej.
2. Wyborów do Europarlamentu
– zmarnowanych ton pięknego papieru na listy
wyborcze z powodu beznadziejnie nie życiowej
ordynacji wyborczej.
3. Zgonu moim zdaniem wielkiego i ważnego dla Polski
odpowiedzialnego i uczciwego,honorowego patrioty
Gen Wojciecha Jaruzelskiego

Jego zasługi w bezkrwawych przemianach ustrojowych w naszym kraju udokumentują bezstronnie historycy w trzecim pokoleniu jak wymrą dzisiejsi oszołomi post Solidarnościowi i antykomuniści.
Uszanujmy o nim pamięć.

 


 

Post nr 263, ostatnio modyfikowany: 19-05-2014W tym miejscu muszę odnotować kolejny etap życia naszej rodziny.
Po nie długo trwającej niewydolności organizmu dnia
10 maja 2014 odeszła do Pana

Blog Marek

żona brata.
Wiem, że teraz cieszyłby się częstszymi odwiedzinami lecz koszty pokonania tych 300 km. są jedyną barierą i to niestety dosyć skuteczną. Postaramy się co możemy pomóc, ale zobowiązania w stosunku teściowej też musimy wypełniać.

 


 

Post nr 262, ostatnio modyfikowany: 18-04-2014Jak ciężko zdecydować o działaniu wiemy sami.
I przyroda w tym roku nie wie czy już ta pora.
Bardziej doświadczona jabłonka jeszcze z liścimi i kwiatami czeka.

Blog Marek

Natomiast śliweczka młoda i niedoświadczona kwiatami się obsypała

Blog Marek

a tu -2 stopnie nocą i zimno w ciągu dnia. W tych warunkach żadna pszczółka nie przyleci na nektar, to i owoców nie będzie.
Tylko

Blog Marek

ten żółty liczy że go się nie skosi i pięknym
dmuchawcem wiatr poniesie go w świat.

 


 

Post nr 261, ostatnio modyfikowany: 31-03-2014Na wieść że ośrodkowa mikrofala nie działa grupa przebywająca w ostatni weekend za sponsorowała:

Blog Marek

Miała być tylko mikrofalówka, ale dzięki promocji cenowej na odpowiadający nam model starczyło na blender i zestawy solniczek na jadalnię.
Dziękujemy i w myśl hasła ” daj a tobie też dadzą ” czujemy się wielce zobowiązani.

 


 

Post nr 260, ostatnio modyfikowany: 29-03-2014Teraz gdy ośrodek – ziemia i zabudowa – aktem notarialnym dzięki wytrwałości i poświęcaniu dh. Andrzeja stał się własnością harcerstwa
mogła rosnąć i dawać owoce.

Blog Marek

Czy upadek starego generuje nowe i lepsze.

Nowe zazwyczaj inne ale czy lepsze? wątpie.

 


 

Post nr 259, ostatnio modyfikowany: 06-03-2014Patelnia obozowa za stawem wysprzątana z powalonej bramy i innych po bobrowych gałęzi.

tata napisał(a) komentarz:
Próba 1.
tata napisał(a) komentarz:
Druga próba.

 


 

Post nr 258, ostatnio modyfikowany: 22-02-2014Z okazji Dnia Myśli Braterskiej byłem na spotkaniu w hufcu. Spotkanie sympatyczne acz pobudzające do refleksji.
Czy tylu aktywistów bratersko myślących jest w tym hufcu, czy w jego połowie – tej komendanta – a reszta
?
gdzie.

A i między obecnymi jak by zapytać co mówiła prezentowana na zdjęciu młodzież w trakcie salutu z przed prawie 50 lat, to też nie było by poprawnej odpowiedzi. A przecież to ZHP historia.

Kań i Abel też byli braćmi.

 


 

Post nr 257, ostatnio modyfikowany: 06-02-2014U W A G A
Wielkanoc chyba już blisko skoro na drzewach takie
K O T K I

Blog Marek

i to nie na jednym krzewie, ale na wielu i w około.

Blog Marek

A przecież to luty – ubierz grube buty, na oziminach winna być pierzynka białego puchu. Mi jej nie brakuje, nie narobiłem przy odśnieżaniu i zaoszczędziłem opału,
to plusy tak łagodnej zimy. Oby tak dalej przez wiosnę do ciepłego lata. Telewizyjne 2 metrowe zaspy to chyba jakieś wspomnienia z przed wielu lat.

 


 

Post nr 256, ostatnio modyfikowany: 26-01-2014A jak rozwiąże ten węzeł

Blog Marek

to też będzie mistrzostwo dzięki wprawie z wiekiem nabytej.
I na tym chyba będzie koniec remontu W.C.

A u nas śnieg pada
prawie jak zimą.
Aż dziwne.

 


 

Post nr 255, ostatnio modyfikowany: 19-01-2014A ptaszek też dał się sfotografować

Blog Marek

i chyba wzajemnie poczuli mięte, bo zamiast pofrunąć na meble wolał przyjrzeć się sąsiadowi.

Blog Marek

by potem prowadzić z nim śpiewny dialog.

 


 

Post nr 254, ostatnio modyfikowany: 19-01-2014Trenując informatykę stworzyłem dokument o rozszerzeniu
p d f
i próbowałem go umieścić na Facebooku, ale chwilowo jeszcze nie umie, ciekawe czy tu się wyświetli?
Nie – bo niedozwolony format.
Coś dalej tworzyłem i coś „tam” można znaleźć.

 


 

Post nr 253, ostatnio modyfikowany: 15-01-2014Same niepowodzenia
bratu zabiegu nie będą chwilowo robić bo oko jest chore i nie nadaje się do operacji.
Awast i inne uaktualnienia zjadają cały limit transferu i pieniążki z karty i z serfowania po sieci ” nici ”
i nawet ptaszek w klatce nie chce się dać z fotografować bo albo ostre druty klatki / grube i białe / albo ucieknie nim ustawi się aparat. Może jutro na wolności.
A gazetki jak leżały zamknięte tak leżą !
Pora wraca do domu, tam przynajmniej ciepło na „jeden płaszcz”.

Rafał napisał(a) komentarz:
Proponuję włączyć tryb ostrości manualny, ustawić na ptaszka i czekać aż pojawi się w kadrze.

 


 

Post nr 252, ostatnio modyfikowany: 12-01-2014Kolejny prawdziwie harcerski biwak wyjechał.
Czyli urlop i to cały tydzień. A my mamy ptoka, który ma dojechać do Ołupin a jedzie z targu w Chorzowie.

Blog Marek

taki pomarańczowy kanarek. Chyba mu smutno samemu w klatce? na miejscu czeka drugi, czy się polubią.
Czy dwoje na bezludnej wyspie tez się zawsze polubia?. Współczesne M ileś to też jakieś wyspy a ile w nich tragedii, zła, złości, nienawiści.
Jak tak można żyć.

 


 

Post nr 251, ostatnio modyfikowany: 08-01-2014W wc CHŁOPCÓW
Sufit opanowany,
ale bez kolejnej warstwy w późniejszym czasie się nie obędzie.
Jeszcze tylko lampy,kolejne mycie i pucowanie
i prawie koniec.

A prawie czyni wielką…………………

a potem foto.

 


 

Post nr 250, ostatnio modyfikowany: 29-12-2013I tegoroczna choinka mimo ze bez „szkła” jest piękna.

Blog Marek

i w tak fantazyjnym ujęciu jednej z córek

Blog Marek

a nowy rok tuż tuż.

 


 

Post nr 249, ostatnio modyfikowany: 06-12-2013A w Kucobach Mikołaj
zamiast prezentów przewraca drzewa

Blog Marek

tylko czemu na płot i wjazd.

Ewa mama napisał(a) komentarz:
To nie Mikołaj, to Ksawery!

 


 

Post nr 248, ostatnio modyfikowany: 23-11-2013Kochanym córkom dziękujemy za:

Blog Marek

a kochanej żonie dziękuje za wspólne 33 lata i okolicznościowy bardzo dobry

Blog Marek

 


 

Post nr 247, ostatnio modyfikowany: 17-11-2013Nie klikaj w nieznane linki

szczególnie otrzymane pocztą email.
Bo oj źle się to kończy!

 


 

Post nr 246, ostatnio modyfikowany: 04-11-2013Uwaga
rodzino
nadaje
z Ołpin
bo
już
działa
żono
dziękuje.

mamaewa napisał(a) komentarz:
To super! Komputer domaga się dłuższego komentarza

 


 

Post nr 245, ostatnio modyfikowany: 01-11-2013Mamo, Tato, Teściu, ciocie i wujkowie, kuzynki i kuzyni pamiętamy i wspominamy.

Blog Marek
Blog Marek

i wy ” Tam ” wspomnijcie nas.

 


 

Post nr 244, ostatnio modyfikowany: 20-10-2013Panie po obiedzie poszły do lasu na spacer i proszę popatrzeć co przyniosły

Blog Marek

aż szkoda, że się z nimi nie wybrałem a było by to po raz pierwszy w tym roku. Chwila drzemki też była fajna, a może chciały być same?.

Ewa mama napisał(a) komentarz:
Nie chciały być same, ale nie miały umienia wymagać..
Ewa mama napisał(a) komentarz:
… a grzyby wszystkie stare i tylko takie dobrze pochowane w trawie…

 


 

Post nr 243, ostatnio modyfikowany: 15-10-2013Nowy szef – cały dzień minął-
a jakby po staremu.

 


 

Post nr 242, ostatnio modyfikowany: 08-10-2013efekty działań

Blog Marek

cdn nastąpi

 


 

Post nr 241, ostatnio modyfikowany: 29-09-2013Jesień już w kalendarzu,
ale dzisiaj rano pełne zaskoczenie
trzeba było skrobać z „zimy” szyby auta
by pojechać do kościoła. Fakt grzybów już trochę zbieracze zebrali, a po wielu deszczowych i chmurnych dniach i nocach, po słonecznym dniu i bezchmurnej nocy przymrozki się zdarzają. Ale czemu już.
Idzie zima i tylko piec CO da ciepełko.

 


 

Post nr 240, ostatnio modyfikowany: 20-09-2013Zaocznie wybrany skarbnikiem kl 3d. Straszne!.

 


 

Post nr 239, ostatnio modyfikowany: 15-09-2013I tu muszę odnotować
to że pierwszy etap remontu łazienki damskiej zakończony.
Wczoraj oficjalne oddanie do użytkowania. Prace przy kaloryferach wykonamy wspólnie z pracami w WC męskim, coś podmalować coś dopucować i koniec.
A póki co tak to wygląda.

Blog Marek

Wiecej fot na FB- Harcerski Ośrodek Wypoczynkowy.

 


 

Post nr 238, ostatnio modyfikowany: 08-09-2013Zlot Chorągwi i logistyka sprzętowa za nami.
I tu refleksja.
Jak to jest: gdy nie ma roboty to tylu jest ” zawsze chętnych” do pomocy a gdy sytuacja prosi o pomoc to tych chęci i pomocy nie ma.
Ile prac i działań zdecydowanie dłużej trwa bo liczyło się przed ich rozpoczęciem na deklarowaną pomoc.
Przyjedziemy i będziemy szarpać robotę.

 


 

Post nr 237, ostatnio modyfikowany: 15-08-2013Robiąc zakupy dla obozu prawie dzienni gdzieś się jedzie. Po drodze spotyka się wiele samochodów, ale zauważa głównie czerwone Mazdy i niebieskie Atosy a teraz granatowe Audi z błyszczącą ramką przy oknach. Oczywistym jest że Jej tam za kierownicą niema a jednak zawsze jest rozczarowanie. Czyżby objaw tęsknoty? lub ich braku w codziennym bytowaniu?

 


 

Post nr 236, ostatnio modyfikowany: 04-08-2013A tu już koniec 2 turnusu, w którym wiele się działo.
Nie do opisania
by być zadowalająco obiektywnym.

 


 

Post nr 235, ostatnio modyfikowany: 08-07-2013Harcerska Akcja Letnia 2013

rozpoczęta

uroczystym apelem.

 


 

Post nr 234, ostatnio modyfikowany: 01-07-2013Kwaterka się rozpoczęła

co należy przeczytać tak:
Jest chętna, ale mało techniczna młodzież z swoimi problemami np. sercowymi i brak majstrów lub nawet brygadzistów do prowadzenia robót.

A jest co robić.

Basen prawie gotowy bo brakło trochę farby.

Blog Marek

 


 

Post nr 233, ostatnio modyfikowany: 23-06-2013Tak trudnego okresu jak ostatnie dnie i dla ośrodka i żyjących w nim i dla niego ludzi jeszcze nie było.
Z jednej strony brak środków finansowych, brak ludzi do pokonywania narastających kłopotów. Zniewalająca bezsilność brakiem pomysłu na rozwiązanie problemów.
Brak dialogu i cierpliwości w wysłuchaniu drugiego.Slogany a nie systemowe działanie zgodnie z harcerską metodą:W protokole zadania zespołowego
Co jest do zrobienia, termin, kto kieruje, kto wykonuje.
Potem podsumowanie i zaliczenie zadania.
Gdy jestem przełożonym trudne zadania podwójnie omawiam i nadzoruje. A gdy jest coś nie tak to przejmuję inicjatywę i ratuje sytuację.
Najbardziej doświadczony instruktor czy współpracownik nie może być rozliczany z braku myślenia za innych.
A gdy już coś i to ważnego nie wyszło dyskutujmy jak po raz kolejny ustrzec się błędu a nie podnośmy na siebie głos.
Szczególnie w tak fajną niedzielę z obchodami
D N I A O J C A
święta jeszcze młodego, ale fajnego nie tylko z powodu tortu, kwiatów, życzeń,
ale przede wszystkim kompletu rodziny przy podwieczorku.

Blog Marek

Bardzo, bardzo, bardzo dziękuje.

 


 

Post nr 232, ostatnio modyfikowany: 30-05-2013Po procesji skróconej z powodu deszczu i zimna o jeden ołtarz Bożego Ciała proboszcz podsumował: tych, których Bóg kocha mocno tych też mocno doświadcza – ale czemu aż do podkoszulka.
Jak się to ma do jego nieskończonej dobroci?


Współczuje – przy tej pogodzie – biwakowiczom

 


 

Post nr 231, ostatnio modyfikowany: 28-05-2013Im bliżej biwaku Pod Lilii Znakiem z MTO tym gorsza pogoda. Taka jak dzisiaj była by okropna i krzyżująca plany organizatorom. Nie życzymy im tego.
I w tym roku zakwitła roślina na jadalni a kwiat piękniejszy niż w zeszłym roku.

Blog Marek

 


 

Post nr 230, ostatnio modyfikowany: 19-05-2013W sobotni wieczór możemy zameldować :
Instalacje wody, prądu, CO, wymienione .
Można kafelkować.

Blog Marek

a pięknie wysprzątany plac remontu to zasługa dh. komendanta.
W sobotę również młodzież pracowała.
W tanecznym kroku wykosiła krąg ogniskowy

Blog Marek

jak i rozebrała uszkodzoną część basenu

Blog Marek

dziękujemy.
Skoszona trawa i bzy pachniały przepięknie.

Blog Marek

 


 

Post nr 229, ostatnio modyfikowany: 16-05-2013Praca wre i są efekty.
By zrobić remont elektryczny w/g obowiązujących obecnie zasad czyli R_S_T_N_PE i nie mieszaniem odbiorów nazbierało się przewodów.

Blog Marek
Zduniol napisał(a) komentarz:
i tak mało, jak pracowałem (chwilowo) jako elektryk w kilkusetmetrowym pawilonie handlowym to tam przewody mozna było liczyć na kilometry.

 


 

Post nr 228, ostatnio modyfikowany: 13-05-2013I stała się demolka – precyzyjna i celowa

Blog Marek

chwilowo w zakresie instalacji wodnej i lokalnie kafelek.

Natomiast kajakowisko już prawie pełne czaruje urokiem.

Blog Marek
Blog Marek

Po ostatnich smutnych dniach troszkę słoneczka to balsam dla duszy,
nie prawdarz.

 


 

Post nr 227, ostatnio modyfikowany: 12-05-2013A na dodatek od poniedziałku byłem u brata całkiem bez netu i co gorsza i bez telefonu, tabletek, kropli – wręcz pojechałem bez głowy. A głowa zaraz to wykorzystała i zatruła życie.
Ale już wróciłem i jestem i nadganiam to co było zaplanowane czyli dokończyć instalację elektryczną w warsztacie. W piątek Chorzów po kolejną partię materiału do remontu łazienek tak z marszu wcale nie planowany. Sobota to grupa robocza naszego kwatermistrzostwa i mimo paskudnego deszczu czyszczenie kajakowiska – całego stawu, rowu dopływowego i odpływowego. Plewienie z roślin na potęgę go zarastającego i wszelakich śmieci.
Późnym wieczorem pocięcie stali i pospawanie w nowy podest kei. W niedzielę stanął u brzegu.
Ford obrażony że po naprawie stał dwa tygodnie też się buntował i koło robiło znowu kłopoty a to wszystko wymaga tyle czasu.
Od poniedziałku zaczynamy demolkę w łazienkach pań.
Zobaczymy jak nam to pójdzie. I czy znajdę siły by dzielić się z postępu na bieżąco?

Zduniol napisał(a) komentarz:
trzymam kciuki i jezeli tylko znajde trochę czasu to wspomogę prace swoimi rękoma

 


 

Post nr 226, ostatnio modyfikowany: 21-04-2013Tyle się dzieje, że brak czasu i sił na refleksję i kolejne wpisy.
Mamy drogę
od ścieżki betonowej na podwórku do asfaltu drogi do Borek. Porządnie usypanej i uwałowanej. Jedzie się jak po autostradzie. Sąsiedzi jadą by pooglądać jak to zrobili. A my dziękujemy inwestorowi i wykonawcy.

Blog Marek

We wtorek Ford sprawił kłopot zakleszczając dociski hamulca w przednim kole, naprawy na trasie i z krótkiej sprawy w Chorzowie zrobił się cały dzień wyjazdowy a tu imprezy jedna z środy na czwartek druga z piątku do niedzieli.
Zakupy, porządki, przygotowanie sali po tapetowaniu

Blog Marek

i obsługa sporego programy kulinarno rozrywkowego.
I mimo że, grupy sympatyczne i bez konfliktowe to jednak zmęczenie daje znać.
Dlaczego trzeba bawić się i biesiadować nocą?
Dni już takie ładne i śnieg któremu wróżyłem że poleży do maja znikł. A maj się zbliża i długi weekend z nim. Są chętni, ale jakby miał być remont łazienek na dole, to trochę mogło to by być kłopotliwe. A wszystko wskazuje że będą materiały i prace będą mogły ruszyć. Termin wyznaczony przez sanepid zbliża się nie ubłagalnie. A tygodnia nie starczy na to dzieło. A jak spojrzę przez okno to basen woła głośno: a co ze mną?. A z dna stawu kamienie i butelki ponad wodę wystają. Prawie rok a druty instalacji elektrycznej w warsztacie dalej luzem wiszą i straszą. Zimowe opony najwyższy czas zrzucić i pod płotem pograbić by wiosna mogła całość pięknie zazielenić.
Zastanawiam się nie raz czy te ptaszki, które wiosną szczególnie ładnie śpiewają też mają tyle swoich kłopotów. Może głód i koty to ich jedyne zmartwienie. Trzeźwo na powyższe popatrzeć to też jest tylko jeden problem:
BRAK KASY

ale to poważny problem.

 


 

Post nr 225, ostatnio modyfikowany: 30-03-2013Rodzino
i wszyscy znajomi

Radosnych, zdrowych, ciepłych,
Świąt Wielkiej Nocy

z całego serca wam żczę.

 


 

Post nr 224, ostatnio modyfikowany: 27-03-2013Dzisiaj rano na jadalni było poniżej ZERA stopni Celsjusza.
To już nie przelewki, a są tam do wykonania jeszcze konkretne prace.
OGNIA.

 


 

Post nr 223, ostatnio modyfikowany: 22-03-2013Tak jak
WIOSNA
zaskoczyła drogowców tak i niestety zaskoczyła
mnie,
i ciesząc się datą w kalendarzu odpuściłem gromadzenie opału w chwilach przebłysków słoneczka. Pierwotni ludzie jak zdobyli pożywienie i zgromadzili opał, którym ogrzali i oświecili swoją jaskinię to na nic na pewno nie mieli już czasu i sił.
I ja teraz funkcjonuje podobnie. Jak już tako jest w izbie ciepło, to jest noc i prace wszystkie stoją.
I to wynalezienie
W Ę G L A
jako źródła opału a nie koła czy stali było, moim zdaniem
największym przyczynkiem do postępu.
Węgla lub koksu proszę.

 


 

Post nr 222, ostatnio modyfikowany: 17-03-2013Dziękuje
za kolejne prace przy ośrodku niezawodnym przyjaciołom.
Modernizacja garażu zakończona i jadalnia nabiera nowego blasku.

 


 

Post nr 221, ostatnio modyfikowany: 14-03-2013Jutro Chorzów

a już dzisiaj głowa

boli.

 


 

Post nr 220, ostatnio modyfikowany: 12-03-2013Mimo że znowu śniegu napadało to chyba wiosna się czyni bo na naszym jakże pustym kajakowisku

Blog Marek

w niedziele przed południem żerowało 5 par kaczek. Próba podejścia z aparatem przestraszyła stado. Nim zostało uchwycone obiektywem i autofokus ustawił ostrość pozostały tylko 4

Blog Marek

a i te odleciały za nimi. A szkoda bo były naprawdę piękne.

Ratujmy kajakowisko.

 


 

Post nr 219, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W Dniu Kobiet

wszystkim obecnym i przyszłym kobietom

życzę

szczęścia, zdrowia, i bycia w właściwym czasie w właściwym miejscu.

MadaMag napisał(a) komentarz:
Dziękuję w imieniu wszystkich kobiet,
obecnych i przyszłych 😀

 


 

Post nr 218, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Blog Marek

Zawsze myślałem że,takie opony są tak gruboskórne ze nic im nie zaszkodzi.
Myliłem się. Ekipa która przyjechała zdjąć takie koło przywiozła z sobą trójfazowy agregat prądotwórczy i specjalistyczne – na siłę zasilany (czytaj 3*400V) narzędzie – klucz udarowo wirujący. Całość na wózku z regulowaną wysokością stosowną do wysokości kolejnych śrub. Bardzo zmyśne urządzenie. W efekcie jego pracy ta wielgaśna koparka stała się inwalidą na drewnianej nodze.

Blog Marek

Teraz kapciaż ma sporą robotę.

 


 

Post nr 217, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Bardzo serdecznie dziękuje za wszystkie życzenia, poświęcenie niedzieli, przyjazd do Kucob, upominki, tort, ciasta.
Miłe popołudnie i wieczór.

Oby wszystkie życzenia się spełniły. W takiej chwili czujesz że nie jesteś sam.

 


 

Post nr 216, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W światowym
Dniu Myśli Braterskiej
pozdrawiam wszystkich braci w harcerstwie
i życzę by nigdy, ale przenigdy brat nie był bratu wilkiem.

A przecież wilki mają swoje zasady, których nigdy nie łamią
a my ?
Dlaczego postępujemy tak często inaczej?

 


 

Post nr 215, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Projekt to podstawa.

Blog Marek

To już końcowe zajęcia zimowiska AD 2013 w Kucobach.
W gromadce pojedyncze osoby już coś piłowały lub zbijały dwie deseczki. Znajomość nazw narzędzi prawie zerowa. Tylko chęci są.
Fajnie być wtedy instruktorem.

Dziękujemy Klubowi Sportowemu „WOJOWNIK” za materiał do zajęć majsterki.

Zduniol napisał(a) komentarz:
Bardzo fajne zdjęcie. Tego typu zdjęć i zajęć praktycznie nie ma. Wszędzie komputery, FB, NK, smartfony, androidy i inne cuda nowoczesnej techniki. A tu budowa karmnika dla ptaków… Dla dzieci z pewnością atrakcja, coś nowego, czego z pewnością nigdy nie robiły (o czym wiemy chociażby po braku znajomości nazw narzędzi) i czego napewno długo jeszcze nie zrobią. Dlatego wiem że mój syn napewno będzie harcerzem, napewno będzie jeździł do Kucob i napewno nauczę go tego wszystkiego co dla innych dzieci jest obecnie egzotyką. Słowa uznania dla Druha za to że nie tylko jest gospodarzem osrodka który wydaje klucze i kasuje kasę ale również instruktorem-przyjacielem, dobrym wujkiem, który pomoże wytłumaczy, jest autorytetem dla dzieci. Takie zachowania procentują i to co się tym dzieciom przekazało, kiedyś zostanie zwrócone z nawiązką 😉 Pozdrawiam 🙂

 


 

Post nr 214, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Pozdrawiam wszystkie bliskie sercu
W A L E N T Y N K I

mama ewa napisał(a) komentarz:
dziękuję mój Walenty!!!

 


 

Post nr 213, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Po pobycie na mszy z okazji święta Matki Boskiej z Lurd
chodzi mi po głowie kawałek z szczerej modlitwy:

” Matko Boska jak nie możesz uzdrowić
naszego ośrodka to przynajmniej
zachowaj w dzisiejszej kondycji i zdrowiu
Babcie przynajmniej do stu lat”

do bólu szczere, ale to rodzice na starość mieli mieć pociechę z dzieci
a nie by byt dzieci był zależny od staruszków.
Czy Matka z Lurd pomoże?
bo na ludzką pomoc nie ma widoków !

 


 

Post nr 212, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dzisiaj z kolei byliśmy na mszy z okazji 50 lat posługi miejscowej pielęgniarki.
Bez agitacji przybyła rano 6.30 większość wsi. Chciałbym kiedyś przeżyć choćby w cząstce taką chwilę. Lecz cóż nie mam tyle uśmiechu i charyzmy w niesieniu pomocy.
Dziekujemy pani.
i my ćwierć wieczni Kucobiane.

 


 

Post nr 211, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Niech żyje DZIEŃ BABCI
wołają wnuczki i kochają swoją babcie.

Blog Marek

Tylko problem z życzeniami, prócz zdrowia i miłości rodziny co jeszcze ma sens.
Wycieczki, wielka miłość, wygrana w toto lub bogate prezenty – w stanie gdy samodzielnie się śpi i je a całą resztę trzeba podpowiedzieć.

 


 

Post nr 210, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Ostatni weekend był bardzo ciekawy, pracowity, ale miły i przyjemny.
Najpierw wysyp grzybów

Blog Marek

wszystkie super zdrowe i smaczne.
W sobotni wieczór zaroiło się od postaci z bajek i powieści

Blog Marek
Blog Marek
Blog Marek

W serdecznej atmosferze taneczna zabawa trwała prawie do rana.
Dziękuje za pomoc w porządkowaniu sali. Dziękuję za wszystkie życzliwe słowa.

Dziękuję za przywracanie wiary w CZŁOWIEKA.

A przed wieczorem pięknymi różami w przededniu Dnia Babci wnuczka ucieszyła babcię a nas swoim przyjazdem. Kwiaty bardzo podobają się babci bo faktycznie są piękne.

Blog Marek

Teraz jeszcze powalczyć z zimnem przykładając do pieca C.O. bo zima trzyma i zasłużyliśmy na sen. Od jutra nowe wyzwania.

 


 

Post nr 209, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Jak to zimą bywa pada śnieg. I niedawno nawiedził też Kucoby w kilku porcjach. Na nasze potrzeby wyjazdowe z garaży odgarnęliśmy na bieżąco a reszta miała spłynąć z najbliższą odwilżą. Niestety odwilży i spłukującego deszczu nie ma a grupa wieloma samochodami na najbliższy weekend przyjeżdża.Lopatą straszna była by mordęga. To i naprawiłem moją elektryczną odśnieżarkę i do dzieła. Trochę grubo i uleżałe to i ciężko było też maszynce. Najbardziej zniesmaczone całym tym odśnieżaniem były
k o t y
bo łazi człowiek pół dnia tam i z powrotem, coś mu warczy prawie jak pies, niby coś leci a do zjedzenia nie ma nic. Każda szyszka czy kamień wyrzucony to może jednak coś i trzeba było szybciutko biec sprawdzić. A tam znowu nic i powrót z rozczarowaniem w oczkach, które miały pecha urodzić się w tak nieprzyjaznym miejscu. Z letniego licznego przychówku większość poszła na wieś na służbę i zostały już tylko trzy, wierne Kucobom mimo wszystko jak gospodarze.

 


 

Post nr 208, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Marek to jestem ja a nastała ostatnio era marków
N O C N Y C H .
Media donoszą a to o nocy botaników, noc fizyków, noc muzeum. Noce są i teatralne i festiwalowe noce kabaretowe. Kinowy seans nocny i internetowe cafejki też zapraszają na noc. Zapatrzeni w świat jego dziwaczne pomysły, też organizujemy nocne śpiewogranie, czy nocne zajęcia kursowe. Nocki hufcowe. Kucoby bez nocnego spaceru są nie ważne. Nocne Polaków rozmowy i nie tylko dorosłych Polaków, ale malutkie dzieci kręcą się, chyba nawet bawią do późnej po północy nocy. Czas elektryczności to drobina czasu w procesie kształtowania człowieczeństwa, które jest dzienno aktywne. I bez słońca nie może żyć. Stojąc z boku doskonale widać jak ktoś, kto przebalował noc w następnych
d n i a c h
jest mało efektywny i nie swój.
Co najciekawsze ten idący np i tak do zawsze ciemnego kina, płacąc więcej za nocny seans, za to że ma pracować w nocy chce extra dodatek do wynagrodzenia.
Nie pojęta jest mentalność ludzka.

Basia napisał(a) komentarz:
A mnie rozbawił ostatnio klub nocny (Night Club) czynny całą dobę…

 


 

Post nr 207, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Operator przywrócił transfer do szybkości roboczej to dokończę poprzedni blog.

Góra jest i zapewne będzie tak długo jak długo na dworze jest zima taka jak dzisiaj z temperaturą -11,6 stopnia Celsjusza. Potem ją zamienią na nawierzchnię drogi.
Nie będzie asfaltu,
ale też wystających korzeni czy dołów z kałużami.
Tłuczeń ułożony maszyną i dobrze zawałowany to i tak luksus w porównaniu do stanu dzisiejszego.
Tylko jesienne fotki nie będą już tak urokliwe.
Jeszcze raz foto góry. Jeszcze większa jet też na parkingu przy drodze do Częstochowy.

Blog Marek

Kamień wożony jest z Kamienia Śląskiego, a pyły z Elektrowni Opole.

 


 

Post nr 206, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W góry do Kucob

Blog Marek

może to jeszcze nie trasa zjazdowa dla wyczynowców, ale dla nowicjuszy jak znalazł.

 


 

Post nr 205, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wieczór drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia AD 2012 udaje się otworzyć komputer by właściwie co? podzielić się refleksjami, zdać raport działań ostatniego tygodnia, poskarżyć się (na co , na kogo ).
Chyba tylko czas jest wszystkiemu winny. Myślałem sobie że, jak naprawię stary wahadłowy zegar to czas popłynie jak dawniej gdy zaplanowane działania udało się zrealizować. Ten czas w tym świecie nowym, po końcu świata – też nie zdążył się dokonać – pędzi jeszcze szybciej. I to chyba nie tylko u mnie. Budowniczy drogi mimo takiej ilości sprzętu

Blog Marek

a i pogodzie nic nie można zarzucić nie zdążyli i na pasterkę po staremu po wykrotach i ich koleinach jechać trzeba było.
A Dzieciątko przyszło ” o czasie” pięknie przedstawione w Boreckiej stajence

Blog Marek

i mimo odwołania prezentów od niego już w listopadzie, to pod choinką było pełno, że aż się nie mieściło. Spełniło kilka marzeń: córki o nowej gitarze, moje o dużych klawiszach i porządnym swetrze na zamek błyskawiczny i byśmy w wigilijny wieczór – noc byli w domu znowu w komplecie. A byliśmy w nad komplecie. To naprawdę dziecina w stajence sprawiła. I tyle mojej radości.
Chciało by się wszystko ogarnąć między innymi wstawić drugie drzwi w wejściu do kuchni ośrodkowej, zorganizować drzewa na opał, przygotować salę na sylwestra, uprzątnąć garaż i stodołę, wywieść złom i rtv na recycling, naprawić magnetofon brata, odwiedzić go i bratową po operacji, reperować samochody, popatrzeć na TV czy poćwiczyć na swoim nowym instrumencie. Czas jutra przyniesie zupełnie inne wyzwania i żadne plany i obietnice nic na to nie pomogą. Tylko uczucie bezsilności i upływającego czasu wzmaga się za krzątając umysł.

Zduniol napisał(a) komentarz:
Jak to w Polsce. U nas rzadko cokolwiek jest zrobione na czas, niestety… A jeszcze biorąc pod uwage fakt że chodzi o drogę… To juz sprawa jest jasna 😉 Ale i tak cud się zdarzył że droga WOGÓLE powstaje. Nigdy bym sie nie spodziewał że do Ośrodka pod samą bramę dojadę asfaltem 😀

 


 

Post nr 204, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Nasze podwórze zamieniło się w bazę maszyn do budowy
d r o g i
tej obiecanej w zeszłym roku w trakcie spotkania wigilijnego.
Maszyny robią wrażenie – popatrzcie sami

Blog Marek

rano tj po 8.oo spora ekipa przyjeżdża, przywozi paliwo,dodatkowy akumulator, kable rozruchowe i po kolei maszyny w ściśle ustalonym porządku: wał, układarka kruszywa, auto, ładowarka ruszają by od Bodzanowic układać drogę.
Ciesząc się że mróz koło zera i kruszywo nie marznie w bryły.
Jak robi się ciemno to na podwórku znowu robi się ciasno, ale „ordunk” jest.

Blog Marek

To i może na świąteczne nabożeństwa pojedziemy gładko bez korzeni.

 


 

Post nr 203, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Spadnięty śnieg i na termometrze -11 stopni mrozu to chyba zima.
Czas wymiany opon
Do rodzinnego pojazdu zimówki mamy z felgami,to wystarczy tylko przerzucić. Dzięki pomocy córek naj i naj (starszej i młodszej) w niecałą godzinkę opanowaliśmy to zadanie. Jeszcze balast do bagażnika (np 20 kanadyjek ) i może jakoś to będzie.
Ośrodkowy Partner dopuszczony do ruchu z numerem
OOL3C39.
Czeka na swoje zimówki po Renówce, tylko felgi nie te.
Kotek jest zadowolony z swojego „cokołu”

Blog Marek

 


 

Post nr 202, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013A za oknem

Blog Marek

smutna jesień.

Partner tyłem już stoi ” jak się patrzy .”

tata napisał(a) komentarz:
to jest nauka wstawiania foto na bloga
tata napisał(a) komentarz:
Komentarz jest komentarzem

 


 

Post nr 201, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wielce rozczarowany niepowodzeniem przy montażu tylnych wahaczy w Partnerze, bo po założeniu kół, odpowietrzeniu hamulców i wyjęciu podnośników – tył tak opadł że rura wydechowa prawie dotyka ziemi. A nadzieje były na jazdę do przeglądu.
By mieć czas na pomyślunek i zrobienie czegoś pożytecznego a pilnego do ogarnięcia – postanowiłem wywieść śmieci. Kubeł z przed domu, sklepiku, pergoli i kilka koszy. Sporo tego i kontener się zapełnił lecz wystarczy do niego wejść, udeptać i znowu jest miejsce.
W trakcie deptania i przekładania tylko w jednym pojemniku zauważyłem: i odzyskałem dla ośrodka:
Kilka par rękawic całych i dobrych używanych niedawno przy grabieniu liści
Pudełko szpilek pełne i całe
Trzy markery czarne piszące
Nożyczki wyjątkowo dobrze tnące
Świeczki niektóre nawet nie zapalone
Kolorowe kartki trochę poodcinane podczas ostatnich zajęć szkoleniowych
Łyżeczkę i nóż z bardzo dobrej stali
Wiadereczko w niebieskim kolorze
Trzy czwarte worka węgla drzewnego zabezpieczone przed rozsypaniem.

Jestem dawnej daty i straszne mnie ” ruszają ” takie „porządki” moich znajomych a czołowej kadry hufca. To że jest tam tez pół czekolady, ledwo otwarta paczka ciasteczek czy niewiele zużyty szampon to twoje prywatne za twoje pieniądze, ale daje wiele do myślenia.
W ostateczności można wyrzucić koc pobrudzony przez koty, ale ten koc jest na stanie inwentarza /podobnie jak grzejnik, meble czy lampy biurowe/ hufca i by były do ” wywalenia” powinny być zgodnie z obowiązująca procedurą skasowane.
I nie ma co się obrażać.Może trochę pomyśleć
A może ja nie powinienem zajmować się śmieciami.

mamaEwa napisał(a) komentarz:
No cóż, żyjemy w epoce produktów jednorazowych – tylko nikt nie liczy się z kosztami wytworzenia i pozyskania. A niby walczymy o ekologiczny styl życia…

Post 16 – 91 (stare)

Post nr 91, ostatnio modyfikowany: 27-05-2018

Moje córki są wspaniałe! A najbardziej cieszą mnie nie tyle kwiaty, torty i prezenty, (to również), ale to, że robią to razem. Wspierajcie się we wszystkim! Buziaki!

Blog Ewa
Marek napisał(a) komentarz:
kochamy was

 


 

Post nr 90, ostatnio modyfikowany: 21-04-2018Nie wiem, czy się nie powtórzę, ale znalazłam w „Perswazjach” J Austen cytat:” Tusza i duchowe cierpienie człowieka niekoniecznie do siebie przystają. Osoba o dużej, masywnej figurze ma całkowite prawo do głębokiej żałości, tak samo jak właścicielka najwdzięczniejszych kształtów na świecie. Ale słusznie czy niesłusznie bywają nieodpowiednie połączenia, którym rozsądek na próżno będzie patronował, których dobry smak nie zniesie i które dosięgnie śmieszność.”
Niektórym wydaję się, że dotyczy to wszelkich uczuć, a „kochać i tracić, pragnąć i żałować, padać boleśnie i znów się podnosić…” dozwolone jest tylko młodym i pięknym…

 


 

Post nr 89, ostatnio modyfikowany: 24-03-2018Dzięki „Dzieciątku/om” mieliśmy okazję spędzić fantastyczny wieczór z moją ulubioną Grupą MoCarta. Udało się też zdobyć płytę z autografami wszystkich członków Grupy i takie foto – prawdziwe!

Blog Ewa
Blog Ewa

A po spektaklu zdążyliśmy zjeść w gospodzie „U Wrochema” to:

Blog Ewa

 


 

Post nr 88, ostatnio modyfikowany: 13-03-2018Ponad rok temu na rocznicę ślubu otrzymałam piękny kwiat, jego zdjęcie jest na blogu męża. Trochę spóźniony, ale udało mi się wyhodować go jeszcze większego.

Blog Ewa
tata napisał(a) komentarz:
miłością podlewany

 


 

Post nr 87, ostatnio modyfikowany: 10-02-2018Muszę zapisać zanim nauczę się na pamięć…

Czasem wiatr zdmuchnie
smutek przelotny,
Ciepłym tchnieniem znów dłonie ogrzeje,
I przegoni wszystkie kłopoty,
Więc dziękuję wiatrowi, że wieje.

Czasem deszcz o szyby zadzwoni
Mokra trawa kroplami lśni
Łzami łatwiej tęsknotę zasłonić,
Więc dziękuję deszczowi za łzy.

Czasem słońce w gonitwie do lata
Znowu ogród barwami roznieci
Pozapala iskry na kwiatach,
Więc dziękuję słońcu, że świeci.

No, a czasem się do mnie uśmiechniesz
Znikną smutki szaro – niebieskie
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję Ci za to, że jesteś…

– Czesław Miłosz

Dziękuję Wioletcie Sidoruk z grupy „Znajomi którzy lubią EA”

tata napisał(a) komentarz:
…. słońce masz w oczach
Więc dziękuje Ci za to, że jesteś……..!

 


 

Post nr 86, ostatnio modyfikowany: 07-01-2018Pomoc w ćwiczeniach?

Blog Ewa

 


 

Post nr 85, ostatnio modyfikowany: 01-01-2018Napisałam taką sobie powiastkę, więc tu
wstawiam, może się komuś spodoba…

Galatea

– Wyjdziesz dziś z nami? – Jacek zwrócił się do Maksymiliana. Ten przecząco potrząsł głową.
– Nie mogę. Przecież dziś przywożą mój marmur…
Jacek przypomniał sobie. Tak, to było szaleńcze marzenie Maksymiliana. Maks był artystą. Zatrudnił się w warsztacie kamieniarskim, by zdobyć jak najwięcej wiedzy o marmurze. Poszukiwał najczystszego marmuru, by wyrzeźbić idealną postać. Od najmłodszych lat studiował prace najlepszych rzeźbiarzy świata i za cel życia postawił sobie stworzenie posągu idealnego, bez wad i skaz. W garażu urządził sobie pracownię, gdzie wolny czas spędzał na doskonaleniu swego projektu. Na ścianach wisiały niezliczone szkice poszczególnych części ciała, w kątach leżały kawałki kamienia, niektóre z tylko lekko zaznaczonymi, inne z całkowicie wyrzeźbionymi fragmentami rąk, twarzy, włosów, fałd ubrań. Na środku szczytowej ściany Jacek umieścił gotowy projekt – rysunek kobiety w długiej sukni, kroczącej z podniesioną głową jak modelka na wybiegu.
W warsztacie kamieniarskim tylko Maks i Jacek byli artystami. Obaj skończyli liceum plastyczne, później ich drogi się rozeszły. Jacek podjął pracę w warsztacie kamieniarskim swego wuja, gdzie zajmował się projektowaniem i wykonywaniem nietypowych elementów małej architektury, oryginalnych nagrobków, czasem małego rzeźbionego detalu. Maks słusznie nosił swoje imię. Ukończył Akademię Sztuk Plastycznych. Stale niezadowolony ze swoich prac dążył do osiągnięcia mistrzostwa. Stale ćwiczył elementy, poprawiał wykonane już prace, ale żyć przecież z czegoś trzeba, więc przyjął propozycję kolegi.
Samotny i zamknięty w sobie dopuszczał do siebie tylko Jacka. Z nim dzielił się marzeniami i zamierzeniami. Czasem Jackowi udawało się wyciągnąć go do pubu, ale rozmowy stale krążyły wokół jednego tematu. Dotyczyły ideału.
– Dla mnie ideałem piękna jest ciało kobiece. Idealny kamień to biały marmur karraryjski.
– A przestudiowałeś piękno kobiety praktycznie?
– Wystarczy mi teoria. Obejrzałem wszystkie najbardziej znane rzeźby świata, klasyczne greckie, hinduskie, egipskie i te współczesne. Po roku Maks narysował projekt z którego był zadowolony. Jacek potwierdził jego wizję, podobała mu się.
Teraz pozostało jeszcze znaleźć odpowiednią bryłę kamienia.
Po długich poszukiwaniach i licznych wyjazdach Maks znalazł odpowiedni kamień – bryła białego, bez skazy i przebarwień marmuru. Na zakup i transport poszły wszystkie oszczędności, ale Maks nie żałował. Jego marzenie stawało się coraz bardziej rzeczywistością.
Przez następne tygodnie Maks utonął w swej pracowni. Jacek przynosił mu pizzę lub coś innego do zjedzenia, ale Maks nie wpuszczał go do środka. W końcu nadeszła wiekopomna chwila.
– Czy pamiętasz, że za trzy dni kończy ci się urlop i trzeba wracać do pracy?
– Pamiętam, przyjdź jutro po pracy na dłużej…
Nazajutrz po pracy zaintrygowany Jacek zabrał butelkę szampana by oblać wydarzenie i powędrował do pracowni.
W środku na niewielkim postumencie stała Ona. Postać kobiety z projektu wyrzeźbiona i wykończona z całkowitym pietyzmem. Jacek obejrzał dzieło z wszystkich stron. Coś mu tu nie pasowało, ale nie wiedział co. Zbyt idealna by wzbudzić głębsze uczucia? Starał się znaleźć jakąś niedoskonałość – Czy nie uważasz, że ten pukiel włosów leży w niewłaściwym kierunku? I czy policzki nie są zbyt wydatne?
Maks przyjrzał się dziełu krytycznie. – Masz chyba rację, trzeba to poprawić… Wziął do ręki dłuto i lekko uderzył w marmur. Nagle rozległ się trzask i na ziemię upadł duży kawałek rzeźby odsłaniając różowawe i niebieskie smugi wewnątrz kamienia. Zrozpaczony Maks ze złością uderzył jeszcze raz niszcząc głowę postaci i część sylwetki.
– Co robisz? Jacek powstrzymał go przed całkowitym rozbiciem bryły. – Możesz odsprzedać resztę kamienia jeśli nie wykorzystasz go sam… – Nie mam już co z niego zrobić. Chyba nie dotknę już tego kamienia. Może i innych kamieni. Problemem kamieniarzy jest, że jedno uderzenie może zniszczyć pracę wielu miesięcy. Spróbuję zrobić posąg z gliny. Tu można dokładać materiał do woli.
Przez następne tygodnie Maks po pracy znowu znikał w pracowni. Sprowadził glinę i stal na konstrukcję. Dokładał glinę, wygładzał, znowu dokładał ale coś mu nie wychodziło. Nie miał potrzebnej wprawy ani wyczucia materiału. Zniechęcony pomyślał – chyba zacznę rzeźbić w piasku… Teraz po pracy chętnie wybierał się z kolegami do pubu, byle jak najdłużej być z dala od domu i pracowni. Do domu wracał na rauszu i tylko by się przespać.
Po kilku tygodniach wszedł do pracowni. Na środku w dalszym ciągu stał kawał marmuru, czyli pozostałości ze zniszczonego posągu. Zrobił sobie herbatę i usiadł przy stoliku zarzuconym rysunkami i szkicami do swojego idealnego dzieła. Machinalnie odsunął je robiąc miejsce na szklankę. Sącząc powoli napój bezmyślnie spoglądał na kamień. Nagle blade smugi zaczęły układać się w rysunek… Spojrzał dokładniej. W głębi kamienia ujrzał dziewczynę. Stała trzymając w ręku jakiś przedmiot i prosiła – wyciągnij mnie stąd…. Naprawdę usłyszał to. Chwycił młotek i dłuto i powoli a dokładnie odbijał odłamki uwalniając zaklętą w kamień. Pracował bez wytchnienia całe popołudnie i całą noc. Rano zastukał do niego Jacek.
– Co się stało? Nie zjawiłeś się w pracy. Nie spałeś w domu?
– Coś odkryłem – Maks z niechęcią oderwał się od pracy, ale nie wpuścił Jacka do środka. Razem poszli do warsztatu. Po pracy Maks szybko pożegnał się z kolegami i wrócił do swojej pracowni. To powtarzało się przez kilka tygodni. Jacek domyślał się, że Maks intensywnie pracuje, ale na wszelkie pytania odpowiadał – później ci pokażę.
Pewnego dnia Maks pojawił się w pracy uśmiechnięty i pełen wigoru.
– Zapraszam cię do siebie. Wreszcie mam ją.
Zaciekawiony Jacek z niecierpliwością czekał na koniec dniówki. Po drodze Maks wstąpił do cukierni i kupił mały torcik. – Butelkę wina mam już u siebie, więc możemy należycie uczcić narodziny gwiazdy.
Na środku pracowni stała rzeźba zakryta płótnem. Maks posadził Jacka przy stoliku, przyniósł kieliszki i talerzyki, rozkroił ciasto i rozlał wino. W końcu podszedł do kamienia i delikatnie ściągnął materiał. Jacek ujrzał rzeźbę dziewczyny niosącej w ręku jakieś pudełko. Coś sprawiało, że przykuwała uwagę, choć w szczegółach można było dopatrzeć się odstępstw od uznanych kanonów piękna. Spojrzał jeszcze raz z bliska. – Czy nie uważasz, że ten palec jest za szeroki? Jest wyraźnie szerszy niż inne. – Maks spojrzał i odpowiedział – Czy nie widzisz, że to pudełko jest ciężkie i przygniata opuszek palca​​? To dlatego palec wydaje się szerszy. Jacek znowu usiłował znaleźć jakieś niedoskonałości. – A co z tymi smugami przebarwień?
– To przecież żyłki pod skórą, podkreślające delikatność jej ciała. No i sprawiają, że jest jedyna, niepodobna do innych…
– Powiedz mi jeszcze, co jest w tym pudełku w jej dłoniach?
Maks lekko się uśmiechnął. – To jej tajemnica. Może kiedyś ją odkryję, a może nigdy…
Jacek spojrzał na Maksa. W jego oczach był dawno nie widziany blask, w jego głosie brzmiały nowe, nieznane, radosne tony. Z nieukrywaną zazdrością stwierdził.
– W końcu znalazłeś ideał. Twój własny ideał….

tata napisał(a) komentarz:
Pieknie

 


 

Post nr 84, ostatnio modyfikowany: 23-11-2017

Blog Ewa

Dzięki Marku, dzięki Meg, dzięki Aniu!

 


 

Post nr 83, ostatnio modyfikowany: 22-11-2017Dziękuję ci mężu za 37 lat i piękne kwiaty!

Blog Ewa
tata napisał(a) komentarz:
To ja dziękuje – kocham cię!.
tata napisał(a) komentarz:
Jeszcze wykończenia. A gdzie pochować pozostałe sprzęty.

 


 

Post nr 82, ostatnio modyfikowany: 21-11-2017Tyle dzisiaj

Blog Ewa
Blog Ewa

Czy jutro będą wszystkie płytki ?
Zobaczymy

 


 

Post nr 81, ostatnio modyfikowany: 20-11-2017Ciąg dalszy prac… Jeszcze dość dużo zostało.

Blog Ewa
tata napisał(a) komentarz:
A miało być gotowe na jutro – ach ci budowlańcy i ich nie dotrzymane terminy.

 


 

Post nr 80, ostatnio modyfikowany: 18-11-2017Gruntownie zagruntowane…

Blog Ewa

 


 

Post nr 79, ostatnio modyfikowany: 17-11-2017Półmetek. Fuga na połowie jest, teraz ciąg dalszy.

Blog Ewa
Blog Ewa

 


 

Post nr 78, ostatnio modyfikowany: 16-11-2017I znowu kawałek… to dopiero połowa 🙁

Blog Ewa
Blog Ewa

 


 

Post nr 77, ostatnio modyfikowany: 15-11-2017Oto efekty dzisiejszej pracy.

Blog Ewa

 


 

Post nr 76, ostatnio modyfikowany: 14-11-2017Wtorkowa praca. Na dziś fajrant!

Blog Ewa

 


 

Post nr 75, ostatnio modyfikowany: 14-11-2017Pół pokoju zagruntowane.

Blog Ewa

 


 

Post nr 74, ostatnio modyfikowany: 13-11-2017Rozpoczynamy remont podłogi!

Blog Ewa
Blog Ewa

 


 

Post nr 73, ostatnio modyfikowany: 13-11-2017W końcu się udało!!! Wczoraj MEG zakończyła tłumaczenie mojego opowiadania – po długim czasie, wielu dyskusjach i pewnych zmianach w stosunku do oryginału. Dzięki ci córeczko! Już umieściłam na A3O – co prawda jako chapter 2, ale co tam, są obie wersje razem.

 


 

Post nr 72, ostatnio modyfikowany: 26-08-2017Piątek:
Po śniadaniu i odpoczynku pośniadannym wybrałyśmy się do Possidi na zakupy pamiątek. Oczywiście do naszego jedynego super marketu. Po drodze brodziłyśmy w morzu i robiły zdjęcia. Przy wyjściu z plaży posiedziałyśmy na ławeczce i powędrowały do marketu. W drodze powrotnej wstąpiłyśmy na kawę i lody do lokalu najbliżej od podejścia do nas i dalej od plaży. Po powrocie przebrałyśmy się, wzięły kluczyk do leżaków i pomaszerowały nad morze.Popływałyśmy, pooglądały rybki, poleżały aż się trochę ochłodziło, wiec powspinałyśmy się z powrotem do hotelu. Po kolacji usiadłyśmy na balkonie i zapisałam brakujące dni do końca czwartku. Zrobiło się późno, więc w pokoju dokończyłam i zapisałam na blogu. Udało się.
Sobota:
Po śniadaniu wzięłyśmy się za pakowanie i uznałyśmy, że trzeba dokupić przypraw z Gecji / Meg wyczytała, że to trzeba przywieźć na pamiątkę, bo nie jesteśmy miłośniczkami oliwek/ . Zostawiłyśmy bagaże przy recepcji i powędrowałyśmy najpierw w lewo, drogą, którą jeszcze nie szłyśmy, a według google maps kończy się ślepo przy jakimś domu. Droga ta trawersuje wzniesienie na którym stoi nasz hotel /Thea znaczy widok/,a między nią i nabrzeżem stoją prywatne wille na zboczu górki. Po zrobieniu zdjęć zawróciłyśmy i powędrowały znowu do naszego marketu. Teraz siedzimy na tarasie hotelowym w cieniu, wdychmy greckie powietrze, w planie mamy jeszcze lody i drinka zamiast posiłku południowego. W tym upale nie czuje się zbytnio głodu. Zbiórkę do wylotu mamy o 17.30 – lecimy jako ostatni – Wrocław już odjechał, a my wylatujemy o 21.30. Dwie godziny dojazdu na lotnisko i dwie na odprawę. Wyloty z Katowic są najkorzystniejsze – przyleciałyśmy pierwsze, a odlatujemy ostatnie.

Blog Ewa
Blog Ewa

 


 

Post nr 71, ostatnio modyfikowany: 25-08-2017Środa:
Po całodziennej wycieczce postanowiłyśmy zrobić sobie „lazy day”, czyli po naszemu leżenie bykiem. Po śniadaniu Meg pobrała kluczyk do leżaków na plaży i poszłyśmy nad morze. Tu na zmianę pływałyśmy z maską obserwując rybki i leżałyśmy na leżakach wystawiając nogi do słońca. Rybki były różne, przeważnie przejrzyste z paseczkami wzdłuż albo w poprzek, tylko z jedną plamką przy ogonie lub z dwoma plamkami, a trafiały się również zabarwione na zielono i różowo. Spotkałam też jedną bardzo cienką, ok 25 cm długości, jak wężyk, ale prostą. Bardzo żałuję, że nie ma tu taty, bo to na pewno coś dla niego – dużo wody słonej i słodkiej i dużo możliwości pływania, no i ciepło. Teraz nie jest aż tak gorąco, ale w południe pali słońce, a po południu jest naprawdę gorąco. Całe szczęście, że często wieje przyjemny wietrzyk / w poniedziałek i wtorek wiało całkiem mocno, a we wtorek było dosyć chłodno, że trzeba było ubrać długi rękaw/. Po 14.00 wróciłyśmy do hotelu oddać kluczyk i siadłyśmy na naszym ziemnym balkonie. Przez całe popołudnie opisywałam wydarzenia z poniedziałku i wtorku, co na klawiaturze tabletowej jest pewną sztuką, po czym jednym kliknięciem na stronie blogu straciłam wszystko. Wzięłam więc krzyżówki by się odstresować i po kolacji poszłam spać.
Czwartek:
Dzień wycieczki „Saloniki o zmierzchu”. Wycieczka rozpoczynała się o 14.30, więc przedpołudnie poświęciłyśmy na zajęcia balkonowe tzn. Meg coś czytała, a ja uzupełniałam opisy korzystając z programu Jota tekst editor i potem przenosząc na Qcoby. W cieniu leczyłyśmy przegrzane części ciała. Przed pierwszą wyskoczyłam na pół godziny na basen, by nie siedzieć cały dzień, popływałam trochę i wróciłam spakować się na wycieczkę. Autobus przyjechał punktualnie i znowu zabieraliśmy wycieczkowiczów z kilku hoteli. Droga zajęła nam dwie godziny, w Salonikach, a właściwie w Thessalonikach dosiadła się przewodniczka, która po polsku acz z greckim akcentem wyjaśniła nam, skąd pochodzi nazwa miasta i dlaczego nie poinniśmy mówić „Saloniki” / tę nazwę nadali Turcy, bo nie umieli wymawiać litery theta/. Autobusem wjechaliśmy na punkt widokowy przy akropolu skąd zrobiliśmy zdjęcia miasta i uliczkami w dół doszliśmy do cerkwi św Dymitriosa, patrona miasta. Zwiedziliśmy cerkiew i kapliczkę w środku z relikwiami świętego, po czym przeszliśmy na plac Arystotelesa gdzie przewodniczka pokazała nam drogę dojścia do punktu wyjazdu pod Białą wieżą i co gdzie kupić i zjeść. Przeszłyśmy się na bazarki, ale było albo za wcześnie, albo za późno, bo większość stoisk była zamknięta. Uwagę Meg zwróciły na stoisku z przyprawami laski cynamonu dł 55 cm, ale nie dałoby się ich spakować, no i co zrobić z taką ilością cynamonu. Za to kupiłyśmy w piekarni jakieś lokalne ciasteczka i baklawę, bo o baklawie słyszałam, ale nie próbowałam. Zachęcone przez kelnera sidłyśmy przy stoliku przed lokalem o nazwie Zorba. Ja zamówiłam paprykę faszerowaną serem z rusztu i sałatkę grecką /co polecają przewodniki/, a Meg bakłażana z rusztu nadziewanego pomidorm i serem oraz sałatkę marchewkową. Do tego wino /ja/ i frape /kawa z pianką/ . Wodę w litrowej butelce przynieśli na dzień dobry. Najpierw przyszła sałatka grecka – ogromna micha pełna pomidorów, ogórków, papryki w różnych kolorach, oliwek, czerwonej cebuli i czterech trójkątów sera feta z przyprawami i oliwą. Po chwili podali resztę – trzy papryki z serem i sosem i bakłażana rozłożonego a w nim pomidor, papryka i ser zapieczone i surówkę z marchwi z oliwą. Jedzenie zajęło nam dobrą godzinę, zrobiło się późno, a trzeba było jeszcze dojść do Białej Wieży. Z tego miejsca wypływały stateczki na przejażdżkę wzdłuż wybrzeża, ale byłyśmy za późno by wypłynąć. Na szerokim nabrzeżu życie rozpoczyna się o zmierzchu, pełno kafejek , barów, występy muzyków i ludzi na szczudłach , ruch i życie w całej pełni. Wszyscy uczestnicy wycieczki pojawili się punktualnie, przewodniczka też, odpowiedziała na pytania uczestników i ok 21.35 wyruszyliśmy w drogę powrotną. W hotelu byliśmy 20 min przed północą.

 


 

Post nr 70, ostatnio modyfikowany: 24-08-2017Poniedziałek :
Siedzę, piszę ponad dwie godziny i jednym kliknięciem tablet zżera moją pracę.
W poniedziałek rano poszłyśmy na spacer do Posidi i dalej, na koniec świata. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu reklmować okulary. Ponieważ Meg miała reklamówkę z tego sklepu nie musiała nawet okazywać paragonu i pani okulary wymieniła, sprawdzając na miejscu czy są dobre. Poszłyśmy dalej wzdłuż brzegu do samego końca południowej części, tam, gdzie na mapie jest ostroga Kassandry. Po drodze zboczyłyśmy, by obejrzeć ruiny świątyni Posejdona, najstarszej świątyni w Grecji / Macedonii/. Ruiny ogrodzone siatką, za którą można wejść, przy ogrodzeniu opis i plan. Nie wchodziłyśmy za ogrodzenie by nie deptać zabytku obejmującego tylko przyziemie – fundamenty i trochę muru. Dalej plażą piaszczysto-żwirową doszłyśmy do miejsca, gdzie spotykają się dwie zatoki – na południu morze łagodnie pofałdowane, na zachodzie fale około metra. Piaszczysta łacha rozdzielająca je ma kształt sierpa lub kosy. Zrobiłyśmy zdjęcia i pomaszerowały dalej na północ podziwiając i zbierając po drodze różnorodne kamyki.Przy latarni morskiej skręciłyśmy na drogę powrotną – znowu na nabrzeże. Wstąpiłyśmy do tawerny na suvalaki, czyli szaszłyki i sok/wino. W tym samym markecie uzupełniłyśmy zapasy napojów i herbatników, a Meg kupiła też sobie maskę z rurką do snurkowania. Po powocie i krótkim odpoczynku zeszłyśmy po schodkach na plażę, by wypróbować nasze nabytki. To był strzał w dziesiątkę. Wielokrotnie zwiększyła się przyjemność pływania w morzu – możliwość obserwowania kamieni dna porośniętych czymś tam i uwijających się między nimi rybek. Po powocie kolacja, trochę posiedzenia na balkonie i spać.
Wtorek:
Pobudka o 5.45 aby zdążyć wybrać się na wycieczkę.Trzeba dojść na dół do szosy kilka minut przed 6.45, bo o tej godzinie podjeżdża autobus. Po drodze spotykamy innych uczestników wycieczki z naszego hotelu – razem z nami 7 osób. Jesteśmy pierwsi w autobusie, po drodze dołączają uczestnicy z innych hoteli. Jedziemy dosyć długo objeżdżając przylądek Kassandra i część przylądka Sithonia w poprzek podziwiając krajobrazy. Po drodze rezydentka opowiada o republice mnichów na górz Athos i co będziemy oglądać tylko z morza, bo do republiki nie ma wstępu żadna kobieta od 1040 roku, co więcej żadna samica spośród zwierząt, które dają się kontrolować, a mężczyźni muszą pisać specjalne podanie o wizę i mogą przebywać tam tylko określony czas. W końcu dojechaliśmy do portu Ormos Panagias /ogród Matki Boskiej/. Zaokrętowaliśmy na statku o wystroju statku pirackiego – trzy pokłady, maszty /bez żagli/, dużo miejsc do podziwiania widoków, wewnątrz bar i sklepik z pamiątkami. Dosyć długo płyniemy przez całą zatokę, by dotrzeć do krańca przylądka pod świętą górę Athos. Rano było chłodno i trochę chmur, potem przejaśniało, ale nad górą znowu ciężkie chmury. Meg stwierdza, że prognozy pogody wskazywały iż na17 % powierzchni Chalkidiki będzie padać. Zbliżamy się do góry, statek zawraca, wszyscy tłoczą się by robić zdjęcia… i nagle w tyl zwrot, wszyscy uciekają pod pokład, tylko Meg mocuje się ze składaną peleryną. Leje jak z cebra, tak, że nawet płócienne osłony przeciwsłoneczne przeciekają, trzeba przejść pod te z tworzywa – ceraty. Leje przez dobrą chwilę, spod osłon robimy zdjęcia, przepływamy wzdłuż przylądka mijając kolejne monastyry i domki pustelników. Przez głośniki podają infomacje w języku greckim, angielskim, rosyjskim, polskim i niemieckim, ale przez deszcz mało słychać. Klasztorów mijamy 8 z 20 jakie sąWszyscy mnisi muszą przyjąć obywatelstwo greckie, choć republika mnichów jest niezależna, autonomiczna i oddzielona granicą. Lądem podobno nie da się przejść, do republiki dopływa się łodziami. Sa tam trzy klasztory dla mnichów z innych krajów – serbski, rosyjski i bułgarski. Powoli się
przejaśnia i dopływamy do miasteczka granicznego Ouranopolis ’ tu półtorej godziny przerwy, rezydentka poleca najlepszą tawernę, gdzie pracuje polska kelnerka, a na hasło Liliana otrzymamy 10% zniżki :). Pokazuje tez sklep z pamiątkami. Zwiedzamy z Meg ulicę handlową i wracamy równoległą, by poczuć klimat bez tłumów. Jest jezcze czas by wstąpić do tawerny, gdzie spotykamy znajomych z Polski. Meg chce spróbować owoców morza, ja zamawiam smażony ser feta. Po krótkim stwierdzeniu Meg – przecież nie będziemy jeść z jednego talerza zamawiam też zestaw owoców morza. Do tego chleb, sok i wino. Na talerzach odróżniam szprotki, małże, jakieś pierścienie, Meg twierdzi że to kalmar i coś, co ponoć jest ośmiorniczką, do tego jedno ramionko 20 cm ośmiornicy, wszystko panierowane i smażone. Najlepsze są małże, szprotki jak szprotki z kręgosłupem, pierścionki dosyć gumiaste, ale da się zjeść. Jednogłośnie stwierdzamy, że nie zostajemy fankami owoców morza. Ale dużo tego było, więc objedzone wracamy na statek. W drodze powrotnej na statku prowadzone są animacje – pokaz tańców z różnych regionów Grecji. Ponieważ pani prowadząca mówi bardzo szybko i z mikrofonem przy ustach po grecku i chyba po angielsku – rozróżniam „ladies and gentelmen” niezbyt wiem, o które regiony chodzi. Poza tym miała być pani i pan, a tańczy dwóch panów, więc większość w pozycji zorba – obok siebie z rękami na ramionach. Zmieniają się rytmy i kroki, przy wolniejszym panowie zachęcają do dołączenia i wielu ludzi tańczy z nimi. Potem znowu tańczą, muzycy grają przebój z lat 60-tych , rozróżniam „Dzieci Pireusu”, panowie zmieniają strój i nowe tańce w tym samym stylu i zabawa ogólna. Na koniec pokazują taniec z wypiciem kieliszka w pozycji pompki, wybierają kilku panów spośród tańczących i przynoszą nowe kieliszki dla nich. Z ostatnim tańczą tyłem do kieliszka, a gdy ten się odwraca widzi przed sobą wysoki kubek. Dał radę. Animacje dobiegają końca i dopływamy do portu. Przejście do autokaru i wracamy do hotelu akurat na kolację.

 


 

Post nr 69, ostatnio modyfikowany: 23-08-2017znowu zginiony wpis, gdyż strona zgubiła u kogo zapisać

 


 

Post nr 68, ostatnio modyfikowany: 23-08-2017Dziś już wtorek wieczorem, a ja kończę o sobocie. Possidi to typowa wioska nadmorska, turystyczna. Morze, plaża, nad plażą nabrzeże, a na nim placyki i stoliki knajpek po drugiej stronie ulicy. Uliczka asfaltowa z ruchem samochodów i kelnerzy biegają między autami. Znalazłyśmy mini market, chleb, pamiątki, kapelusze i akcesoria plażowe. Kupiłyśmy czteropak tonika i ice tea, a Meg koniecznie chciała okulary do wody, więc kupiła też. Po powrocie do hotelu okazało się, źe okulary są złamane. Było już późno to poszłyśmy na obiadokolację. Tak jak śniadanie była w formie bufetu, tylko inny zestaw. Jedna zupa w podgrzewanym kociołku takim jak w Kucobach, podgrzewane mięsa i potrawy półmięsne, ryż, makaron spaghetti, ziemniaki, warzywa na gorąco a na następnej części warzywa na zimno kapusta biała, cebula, ogórek zielony, pomidor, jakaś sałata nie nasza /może rukola/ i do tego dwa rodzaje sosów jogurtowych. Osobny stół na desery _ szafka chłodnicza z budyniami lub galaretkami, jogurt naturalny i jogurt z słodkim dodatkiem, brzoskwinie z puszki lub mieszanka owoców z puszki ciasto nasączone syropem, i owoce świeże arbuz, śliwki, winogrona, brzoskwinie. Owoce nie odbiegają jakością od tych u nas, najlepszy i najczęściej jest arbuz. Kolacja bardzo nas zmęczyła, więc poszłyśmy spać.
Niedziela:
Zerwałyśmy się już o ósmej, po porannych zajęciach o 9.00 poszłyśmy na śniadanie.O 9.30 mieliśmy spotkanie z rezydentką w hallu hotelu. Przekazała informacje organizacyjne, które znaliśmy z koperty i ogłoszeń na tablicy.Potem opowiedziała o wycieczkach fakultatywnych. Zdecydowałyśmy się na dwie, we wtorek rejs w kierunku przylądka Atos i w czwartek Saloniki nocą. Po spotkaniu udałyśmy się nad morze z kostiumami kąpielowymi i butami,popływałyßmy i poszły dość daleko w drugą stronę. Były tam zatoczki i małe plaże dosyć prywatne użytkowane przez mieszkańców domów położonych wyżej. Po powrocie i odpoczynku przed trzecią godziną wybrałyßmy się pieszo do następnej wsi w głębi lądu Kalandry, gdzie wg mapy były miejsca kultu i kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Spacerek był jak do Borek, tylko większość dość ruchliwą szosą, a potem polną drogą. Wcentrum był kościół, a raczej z zewnątrz kościół a wewnątrz cerkiew z ikonostasem i pani sprzątająca. Pewnie dlatego był otwarty. Wieśbyła jak wymarła, poza ruszającymi dwoma samochodami ani dźwięku. Okrążyłyśmy wieś budząc trzy psy, a była już siedemnasta i prawie żywego ducha. Wróciłyśmy do hotelu na kolację o 19.30, poczytałyśmy jeszc,e na balkoniku i do łóżka.

 


 

Post nr 67, ostatnio modyfikowany: 21-08-2017Miał być wpis. Ale znikł…
Próbuję jeszcze raz.
Sobota; A więc jesteśmy w Grecji.
Po emocjach związanych z prawie nieprzespaną nocą i pierwszą w życiu podróżą samolotem wylądowaliśmy w Salonikach.Przy wyjściu z lotniska oczekiwali nas przedstawiciele biura Grecos, wręczyli koperty powitalne z odpowiednimi informacjami i skierowali do autobusów rozwożących do hoteli. Nasz hotel był ostatni na trasie. Kierowca autobusu poinformował nas,że przesiadamy się do busiku. Busikiem pojechaliśmy ok 250m po górkę i już byliśmy w hotelu. Przy meldunku okazało się, że zostawiłam torebkę w autobusie. Pani z recepcji zadzwoniła do kierowcy, a nas skierowała na śniadanie. W trakcie śniadania pracownik hotelu przyniósł moją torebkę. Po śniadaniu i zameldowaniu pokazano nam pokój i wręczono kartę otwierającą drzwi i załączającą klimatyzację. Było już około jedenastej tutejszego czasu, więc postanowiłyśmy się rozejrzeć. Najpierw zeszłyśmy stromą ścieżką i schodami na plażę. Nie zabrałyśmy kostiumów ani obuwia do wody, więc tylko trochę pobrodziłyśmy po brzegu i skałkach. Buty są nieodzowne, bo plaża jest piaszczysto-żwirowa i dużo skałek wyrasta z wody przy brzegu. Skałki te dzielą brzeg na zatoczki – jedna jest hotelowa z dziesięcioma parasolami i dwudziestu leżakami. Poszłyśmy najdalej jak się dało brzegiem, ale musiałyśmy zawrócić, bo grupa skałek była zbyt wysoka, a obejście wodą zbyt głębokie. Znowu po schodkach w górę i do hotelu. Tm emocje przeszły i zachciało się spać.Padłyśmy na łóżka i pospałyśmy. Obudziłam się ok 16.00 po dwu godzinch. Meg spała,więc poszłam popływać do basenu hotelowego. Basen stosunkowo mały, ale głęboki – od 1.3 do 3 metrów. Po godzinie pływania dołączyła Meg. Jeszcze chwilę popływałyśmy i postanowiłyśmy poszukać sklepu z napojami.Zeszłyśmy z górki hotelowej i nabrzeżem poszłyśmy w stronę Possidi.

 


 

Post nr 66, ostatnio modyfikowany: 19-06-2017Serwis AO3 nie odpowiada, więc na razie wklejam tu opowiadanie, by nie zaginęło – może się uda.

Kolacja z Enginem

Minął miesiąc od czasu gdy zabrzmiał ostatni klaps serialu. Niespodziewanie producent podjął decyzję o zakończeniu produkcji. Zaskoczyło to wszystkich łącznie z największymi gwiazdami serialu. Engin A. , który grał główną rolę, wybrał się na zasłużony odpoczynek. Po bardzo intensywnej pracy, nieraz po 14 godzin na dobę, zrobiło się bardzo spokojnie. Odwiedził rodzinę, tydzień spędził w kurorcie i poczuł, że brak mu pracy, rwetesu na planie, prób i wszystkiego, co się z tym wiąże. Poza tym zbyt długa przerwa dla aktora nie jest dobra. Trzeba dbać o widzów, a szczególnie o fanki, które z całego świata przyjeżdżały do Stambułu tylko po to, by zobaczyć miejsca w których nakręcano ich ulubione seriale i w nadziei spotkania gdzieś na planie swojego idola.
Menedżerka robiła co mogła, fankluby organizowały akcję popierania dalszego ciągu serialu, ale producenci czekali. Wreszcie odezwał się telefon menedżerki. – Mam dla ciebie ciekawą propozycję od jednej z mniejszych telewizji. Spotkajmy się jutro, omówimy szczegóły.
Nazajutrz menedżerka przedstawiła mu propozycję udziału w ciekawym talk show.
– To propozycja programu cotygodniowego pod tytułem „Kolacja z Enginem”. Zaprosimy na spotkanie z tobą uczestniczki wycieczek fan klubów do Stambułu. Co tydzień wylosujemy jedną z nich, z którą zjesz kolację i porozmawiacie. Kolacja będzie trwała trzy godziny, z rozmowy zmontujemy godzinny program. Kontrakt obejmuje dziesięć spotkań, postaramy się wybrać fanki z różnych krajów i różnych regionów świata. Jeżeli będziesz miał jakieś uwagi lub propozycje to uwzględnimy je.
– Wolałbym, aby z rozmowy wyłączone były moje sprawy osobiste, a także polityka. To powinno znaleźć się w kontrakcie.
– Może zaproponujmy, by uczestniczki napisały po jednym pytaniu do ciebie, wtedy zorientujemy się jak może przebiegać rozmowa i wybrać osobę, która zada najciekawsze pytanie.
– To może być ciekawe i odmienne doświadczenie. Wchodzę w to. Resztę dopracuj z producentem.
Przygotowanie produkcji, znalezienie sponsorów, opracowanie formuły i wynajęcie hotelu zajęło trochę czasu i produkcja ruszyła tuż po nowym roku. Nie był to szczyt sezonu, ale zawsze zdarzały się wycieczki fanek i informacje o możliwości udziału w nagraniach pojawiały się nie tylko w drogich hotelach centrum ale i w tańszych hostelach, gdzie przybywały grupy młodszych fanek.
Do pierwszego odcinka wybrano fanki z Turcji, następnie miały być dziewczyny z różnych krajów świata. W nagraniu brały udział fanki z osobami towarzyszącymi. Przed wejściem każda uczestniczka oddawała karteczkę z pytaniem i otrzymywała numerek. Wręczający numerki oceniali wygląd i osobom, które odpowiadały wymogom telewizji przydzielały numerki poniżej trzydziestki. Pozostałe otrzymywały wyższe numery, ale o tym wiedzieli tylko organizatorzy. Spośród pytań zadanych przez wybraną trzydziestkę wybierano dziesięć najciekawszych i spośród nich losowano rozmówczynię Engina na ten wieczór. Chodziło o to, by zgłaszało się jak najwięcej fanek i każda myślała, że szanse są równe. Wybrana osoba wchodziła na scenę, na której ustawiony był stolik nakryty do kolacji. Aby zachować klimat i nie peszyć zbytnio rozmówców oświetlony pozostawał tylko stolik, widownia przy stolikach, galeria i kamery pozostawały w cieniu. Punktowy reflektor prowadził rozmówczynię od jej stolika do stolika na scenie, prowadzący zadawał pytania o imię, miejscowość lub państwo z którego pochodziła i oto, co chciałaby o sobie powiedzieć. Potem zapowiadał: – A teraz powitajmy Engina. – Otwierały się drzwi z boku sceny i wchodził idol.
Pięknie się uśmiechał, witał z gościem i zasiadali do stołu. Podchodził kelner, nalewał napoje, podawał danie i znikał. Przeważnie Engin chciał wiedzieć jakie pytanie zadała osoba z którą się spotykał i od tego rozpoczynała się rozmowa.
Pierwsze pytanie brzmiało: – Którego bohatera granego przez siebie Engin najbardziej lubi?
– Pewnie tego, którego dopiero zagram…
– A z tych, których grałeś? –
– Może Mustafę Buluta?
– A czy mogłabym być twoją Narin?
– To już było dawno, a Narin była tylko jedna. – Engin starał się zmienić kierunek rozmowy .
– Czym się najbardziej interesujesz, co lubisz robić w wolnym czasię?
– Interesuję się filmem, nauczyłam się też wstawiać zdjęcia w internecie. Lubię też gotować narodowe potrawy… Mam w telefonie ponad trzysta twoich fotek. Czy mogę zrobić sobie z tobą selfie?
– Oczywiście, ale po kolacji…
– Opowiedz mi o swojej miejscowości…

Rozmowy miały zazwyczaj podobny przebieg, większość rozmówczyń wyrażała uwielbienie dla idola, podziwiała jego urodę, pamiętała wszystkie sceny z seriali, a niektóre zapraszały go bądź na przedłużenie kolacji do śniadania, bądź do swojego kraju na spotkanie.
Zbliżało się nagranie dziewiątego spotkania i Engin był już trochę zmęczony monotonią spotkań. Spojrzał na datę emisji „dziewiątki” – to przecież pierwszy kwietnia, dzień w którym w Europie płata się figle i psoty. Można by coś zrobić dla żartu i ożywić program. Kto mógłby mu w tym pomóc? Pomyślał o młodszym koledze, Enginie O – kolacja jest z Enginem, ale nie piszą z którym, więc żart może się udać. Zadzwonił i umówił się na spotkanie. Na szczęście Engin O był wolny tego dnia i skłonny do psoty. – Obawiam się tylko, czy dziewczyna mnie nie zabije, jeśli nie będę tym wielkim aktorem, z którym miała nadzieję się spotkać.
– Nie martw się, będę stał za kamerą i w razie problemów wkroczę i powiemy, że to żart. Myślę, że nawet największa Enginistka mi wybaczy. W razie czego obiecam jej ekstra spotkanie….
To może być dziewczyna z Holandii, bo słyszałem w produkcji, że poszukują tłumaczy „from Holland”. / Przy produkcji przeważnie pracowało dwoje tłumaczy, kobieta i mężczyzna, aby rozmowy brzmiały realistycznie/.
Nadszedł dzień nagrania. Jak zwykle hol przed salą napełnił się ludźmi, rozpoczęto rejestrację uczestniczek. Gdy sala się zapełniła, ściemniono światła, na środek wyszedł prowadzący. Za chwilę odczytam numer uczestniczki programu, która wylosowała udział w kolacji z Enginem. Dramatycznym ruchem rozdarł kopertę, wyjął karteczkę i odczytał:
– Kolację z najlepszym aktorem roku 2015, laureatem wielu nagród filmowych Enginem A… wylosowała osoba z numerem 52! Wyjął karteczkę z numerem i pokazał do kamery. Za kamerami wśród obsługi planu rozległ się szmer – to niemożliwe, prezenter pokazał numer „do góry nogami”, miało być 25! Co teraz? Nim ktokolwiek zareagował kamerzysta jupitera odszukał na sali zgłaszającą się osobę. Rozległ się szmer zdziwienia i niedowierzania. Karteczkę z numerem 52 trzymała w ręku starsza, dosyć tęga pani, ubrana bardzo zwyczajnie, z prawie niewidocznym makijażem. Spokojnie wstała z krzesła i przeszła na scenę.
Stojący w cieniu za kamerami Engin A pomyślał: – No to wpadłem. Jeżeli nie ona jego, to z pewnością on zabije mnie… . Ale może być ciekawie.
Kobieta stała przy stoliku oczekując na wejście aktora. Jedna kamera pokazywała zbliżenie jej twarzy, druga drzwi, którymi miał wejść bohater wieczoru.
Drzwi otworzyły się i po sali drugi raz przeszedł szmer niedowierzania. Przez twarz kobiety krótko przemknął wyraz zdziwienia i lekkiego zawodu, ale opanowała się i jakby rozbawiona powiedziała do siebie: – Niejednemu psu Burek na imię. Zorientowała się i krzyknęła Nie tłumacz tego! Engin O. był równie zaskoczony i niepewnie podszedł do stolika. Kobieta wyciągnęła rękę i powiedziała: – Witaj! Mam na imię Ela. Przepraszam, że nie jestem młodą i piękną osobą jakiej się spodziewałeś, ale mam nadzieję, że mimo to miło spędzimy czas i nie będziesz żałował tych paru godzin Enginie O. No i kolacja okaże się smaczna – dodała z łobuzerskim uśmiechem.
Zaskoczony Engin odpowiedział tylko – Witam! Czy pani mnie zna, czy też uprzedzono panią wcześniej? – Znam cię z dwóch seriali wyświetlanych w naszym kraju. Prawdę mówiąc, spodziewałam się twego bardziej znanego kolegi. Też mnie zaskoczyłeś . Czy mogę nazywać cię Enginio, żeby nam się nie myliło z tym drugim? A może Selim​? Tylko,że wtedy nie będzie to kolację z Enginem.
– No to trzeba będzie mojego kolegę nazywać Enginia i wszystko będzie jasne.
– Niestety, w moim kraju wyrazy zakończone na „a” sugerują rodzaj żeński. A nie chcielibyśmy chyba, by ktoś pomyślał, że mówimy o kobiecie…
Mówiąc to zerkała w cień, poza kamery. Enginio był przekonany, że ona wie, że gdzieś tam kryje się ten, o którym mowa. Postanowił to wykorzystać.
– A czy nie jest ci przykro, że spotykasz się ze mną, a nie z najprzystojniejszym aktorem roku 2015​?
– Prawdę mówiąc, to różnica trzech centymetrów Engina, a przecież rozmiar nie ma znaczenia – uderzyła się w usta. – Powyżej 180 cm jest się naprawdę wielkim aktorem…
Poczekała chwilę, by tłumacz wyjaśnił, że w jej ojczystym języku ten sam wyraz oznacza znakomitość jak i wzrost. -W Turcji jest wielu wielkich aktorów… Ale jeśli o urodzie mowa, to Engin nie jest w moim typie …. ty chyba też nie, choć obaj jesteście bardzo przystojni.
-To jaki jest twój typ? – odważył się wtrącić.
– Spośród tureckich aktorów, których znam, najbardziej odpowiada mi uroda Alpera , tego, który grał adwokata Omera w Grzechu Fatmagul. Ale wśród wszystkich mężczyzn na świecie jest tylko jeden, który odpowiada mi pod każdym względem i tak to się dobrze składa, że jest nim mój mąż.
Jej spojrzenie powędrowało w kierunku, z którego przyszła.
Zapadła chwila milczenia. Ocknęła się z zamyślenia i stwierdziła: – W kontrakcie napisano, że nie wolno poruszać tematów osobistych rozmówcy. Ale można chyba poplotkować trochę o nieobecnych? Engino znów wyczuł w tonie głosu lekką kpinę. Zmienił temat.
– Powiedz mi więc, jakie pytanie chciałaś zadać​. Czego chciałaś się dowiedzieć, może ja będę mógł odpowiedzieć.
– Tak naprawdę chciałam tak całkowicie zanudzić Engina aby zasnął, bo wtedy dowiedziałabym się, jakie imię wypowiada przez sen. A może trzeba by go lekko stuknąć, by dowiedzieć się, czy to Narin, Fatmagul, Elif, Selvi, czy może Ozlem albo kto inny.
W oczach Engino pojawił się złośliwy chochlik. – Najpewniej woła „mama” albo… . Stop! przerwała mu. Nie chciałabym go zranić, powiedzieć coś przykrego, bo nie zasługuje na to. Zresztą – jak wy to mówicie „szaka, szaka”, żartowałam. Naprawdę moje pytanie brzmiało tak: Już ponad piętnaście lat jesteś aktorem. Czy zastanawiasz się co zostało z tamtego chłopaka, który przystępował do konkursu, jak zmieniłeś się od tego czasu. Czy podjąłbyś te same decyzje mając wiedzę o zawodzie taką jak dziś? Właściwie mogę ciebie spytać o to samo, choć twoja droga w zawodzie jest inna i nie tak długa.
– Naprawdę zmuszasz mnie do zastanowienia. To poważne pytanie, trzeba dużo czasu by dobrze odpowiedzieć.
Rozmowa zeszła na poważne tory. Engino opowiedział trochę o swojej pracy w filmie i na planie seriali. Potrafił ciekawie opowiadać i następna godzina przypominała wywiad jakich często udzielają aktorzy. Wreszcie przerwał i zwrócił się do rozmówczyni: – Powiedziałem wiele o sobie, a teraz chciałbym dowiedzieć się czegoś o tobie.
Słyszałem, że pochodzisz z kraju w większości położonego w depresji, a jednak ludzie tam są weseli.
– Przecież nie mieliśmy rozmawiać o polityce… Zaskoczona, po chwili zrozumiała jego intencje i przeszła na angielski recytując z naciskiem: I am not from Holland. I’m from Poland. We have little depression near the sea, but we have beautiful lakes, green fields, varied mountains and forests. Our capital is Warsaw, and one of great king was Jan III Sobieski, the winner from Vienna 1683 who repress Kara Mustafa’s army.
Widząc jego zmieszanie dodała – Nie przejmuj się, często takie pomyłki się zdarzają, podobnie jak ludzie mylą Słowację ze Słowenią, a ostatnio Google translator przekonywał mnie, że krajem twojego pochodzenia jest indyk. A o polsko-tureckich kontaktach mogłabym porozmawiać z Enginem A, jako znawcą historii.
– Wobec tego porozmawiajmy na inny temat. Mówiłaś o mężu. Ja dopiero rozważam małżeństwo. Powiedz, czy jest możliwa miłość do końca życia.? Jesteś doświadczoną osobą, więc pomóż mi podjąć dobrą decyzję.
– Owszem, mam wiele przemyśleń, obserwacji, ale trudno mówić o doświadczeniu. Powiedziałabym, że jest raczej jednostkowe – jeden mężczyzna przez całe życie. Kiedy miałam trochę mniej lat niż teraz stworzyłam sobie własną teorię na temat miłości i małżeństwa, chyba się sprawdziła. Decyzja o połączeniu z kimś życia nie może wynikać tylko z chwilowej, nawet największej fascynacji. Trzeba poznać tę drugą połówkę na tyle, by być pewnym, że macie podobne poglądy na życie, tego samego oczekujecie od siebie. To jak zaprzęgnięcie się do jednego wózka – trzeba ciągnąć w tę samą stronę by osiągnąć sukces. Moja definicja miłości i małżeństwa: Miłość to pragnienie dobra dla drugiej osoby, postawienie jej potrzeb przed swoimi, a małżeństwo to przyjęcie odpowiedzialności za szczęście współmałżonka i dzieci. Jeśli tylko będziecie myśleć jedno o drugim, starać się dowiedzieć, co czuje druga strona, to reszta będzie łatwa. A wierz mi, że można zakochiwać się wiele razy w tej samej osobie. Takim przykładem jest małżeństwo Kerima i Fatmagul – zrozumienie, wybaczenie i lojalność. Oczywiście mówię to na własnym przykładzie i zdaję sobie sprawę, że w takim zawodzie jak twój jest to o wiele trudniejsze – szczególnie dla mężczyzny. To kwestia bliskości potrzebnej do dobrego zagrania scen miłosnych, otoczenia przez wiele pięknych kobiet, narażenia na różne pokusy. Jeśli jednak jest się jak Mały Książę – pamięta, że jego róża jest tylko jedna – szczęście jest możliwe. Każdy pisze swoją odrębną historię życia i jeśli pamięta co chce osiągnąć i stara się o to, zdobędzie to. Z całego serca życzę wam obu, byście znaleźli prawdziwe i trwałe szczęście w życiu i w miłości.
W słuchawkach rozległ się głos reżysera – Ostatnie pięć minut, czas na podsumowanie. Pani pierwsza. Starsza pani zwróciła się do rozmówcy:
– Bardzo dziękuję ci za spotkanie, za ciekawą rozmowę i czas mi poświęcony. Nie jesteś tym, którego się spodziewałam, jesteś inny. Ale nie myśl, że inny znaczy gorszy. Odmienność sprawia, że ten świat jest ciekawszy. Życzę ci wielu ciekawych ról, radości w pracy i szczęścia w życiu.
Engino nie mógł się powstrzymać by zadać jej pytanie: – A czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć Enginowi A i tylko jemu? Nawet, gdyby to nie było zbyt miłe dla mnie?
Spojrzała obok niego w ciemność, jakby kogoś tam widziała
– Drogi panie Enginie. Powiedziałam na początku, że twoja uroda nie jest w moim typie. Masz jednak najpiękniejsze w świecie oczy i uśmiech, które sprawiają, że chce się ciebie kochać. Myślę i pragnę wierzyć, że to dlatego, iż przeziera przez nie twoja jasna, słoneczna i piękna dusza. Chciałam cię spotkać, aby zajrzeć w twoje oczy i sprawdzić, czy ta dusza rzeczywiście tam jest, czy troski i problemy albo nadmierne powodzenie jej nie zagłuszyły. Trudno, nie udało się, pozostaje nadal wierzyć, chociaż nie wiem, czy ta wiara na długo wystarczy.
– A co by było, gdybyś tej duszy nie znalazła?
– Powiedziałabym, że Engin A jest lepszym aktorem nawet od najlepszego aktora na świecie, czyli sir Lawrence Oliwiera.
– Dlaczego właśnie od niego?
– Krąży gdzieś anegdota, historyjka o tym, dlaczego sir Lawrence Oliwier był największym aktorem świata. Pozwól jednak, że odpowiem jak Szeherezada – to opowiadanie na zupełnie inną kolację …albo i śniadanie… roześmiała się mrużąc oko.
Stojący w cieniu Engin A bezwiednie zrobił krok do przodu. Zwróciło to uwagę operatora reflektora oświetlającego stolik. Przeniósł światło na aktora. Przez salę przebiegł szmer, brawa, stukot odsuwanych krzeseł jakby wszyscy wstawali. Reflektor prowadził Engina do stolika. Eli już tam nie było. Zmieszała się z tłumem i zniknęła.

tata napisał(a) komentarz:
Piękne i do myślenia.

 


 

Post nr 65, ostatnio modyfikowany: 12-05-2017Troszkę zaniedbałam historie rodzinne, a pozostała jeszcze nieopisana babcia Julia, czyli mama mojego taty.
Babcia Julia z domu Ćwielong pochodziła z miasteczka Woźniki lub z okolic- dokładnie nie wiem. Jak i kiedy rodzina dostała się do Chorzowa nie wiem, pamiętam jednak , że prababcia Ćwielong mieszkała w Chorzowie na naszej ulicy ze swoją niezamężną córką, siostrą babci. prababcia – jak nazywał ją ojciec – starka była przez pewien czas najstarszą mieszkanką Chorzowa – zmarła w wieku 98 lat w roku 1968. Babcia Julia miała jeszcze jedną siostrę, po mężu nazywała się Grabowska – niestety nie pamiętam imienia, ale też mieszkała niedaleko w Chorzowie. Miały też brata, ale zmarł chyba przed moim urodzeniem.
W młodości babcia Julia pracowała jako służąca, a zarobione pieniądze przeznaczała na zakup posagu – bieliznę pościelową, ręczniki itp. Rodzina odwodziła ją od tego, mówiąc, że ma oszczędzać pieniądze. Aż przyszedł wielki kryzys, pieniądze topniały na wartości, tak że babcia miała rację. Babcia opowiadała, że miała kapelusz za cztery miliardy marek.
Najlepszą pracą i rozrywką były dla niej robótki ręczne – robiła dużo na drutach i szydełkiem. Wtedy modne były firany do okien robione szydełkiem, babcia miała ich dużo. Do dziś mam okrągły obrus robiony na drutach, dzieło babci. Robiła również swetry, skarpetki, rękawiczki dla swoich dzieci. Mówili, że nosiła w torebce notesik i gdy gdzieś na wystawie widziała nowy wzór stała i kopiowała go.
Po ślubie dałą mojej mamie jedną radę : Gdyby mąż chciał cię bić lub uderzyć łap co masz pod ręką i oddaj mocniej. – Mama się zaśmiała i mówi – Rozumiem, gdyby to moja mama tak mi radziła, ale teściowa? – Widocznie babcia miała jakieś doświadczenie w wyrobieniu sobie szacunku i wyrozumiałości męża. Oczywiście rada była niepotrzebna, bo moi rodzice bardzo się kochali i szanowali.
Po śmierci dziadka babcia mieszkała dalej w tym samym miejscu z córką i jej rodziną. Dom ten stoi do dziś. Babcia była też kibicem piłki nożnej, kiedy pojawił się telewizor oglądała wszystkie mecze. Zmarła w 1977 roku.

tata napisał(a) komentarz:
czekamy c.d.

 


 

Post nr 64, ostatnio modyfikowany: 09-05-2017W rękach dwa kije, przede mną droga…
W jesieni życia usiłuję dogonić wiosnę….

Blog Ewa
mamaewa napisał(a) komentarz:
Zdjęcie zrobiła Meg
tata napisał(a) komentarz:
łatwiej odnaleźć drugą niż dogonić pierwszą…….

 


 

Post nr 63, ostatnio modyfikowany: 24-03-2017Dziś 24 marca babcia Maria Helena ukończyła by 102 lata. Dziadek Jan Vogel o którym pisałam niżej dziś również skończyłby 120 lat. Została pamięć i dzieci, wnuki. Wszystkim, którzy to czytają dedykuję mój ulubiony wiersz L.Staffa
„Odys”
Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy
O to chodzi jedynie
By naprzód wciąż iść śmiało
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej niż się chciało
Zostanie kamień z napisem
„Tu leży taki a taki”
Każdy z nas jest Odysem
Co wraca do swojej Itaki…

 


 

Post nr 62, ostatnio modyfikowany: 20-03-2017Już kiedyś napisałam o drugim dziadku, ale nie weszło i nie umiem znaleźć pliku zapisanego ” na boku”, wiec od nowa…
Drugiego mego dziadka, ojca mojego taty pamiętam tylko trochę, jako ze zmarł, gdy miałam dziewięć lat. Przez całe swoje życie był górnikiem i jak pamiętam, całe życie zawodowe spędził na jednej kopalni – „Prezydent” w Chorzowie. Nie wiem, jak to było przed II wojną światową, bo wiem, że rodzina dziadka przeprowadzała się ok roku 1937 z Chorzowa II /chyba z ulicy Chałupki/ do Chorzowa Starego, na pl. Piastowski, do budynku kopalnianego. Mój tata był w drugiej klasie i w szkole przezywali go „hutniol” /od Królewskiej Huty/, ale nie był ułomkiem i umiał się bić, więc długo adaptacja w nowej szkole nie trwała.
Z okien domu na u Piastowskiej – mieszkanie było na poddaszu – widać było dwa szyby wyciągowe kopalni. Mówiliśmy, że jeden był babci a drugi dziadka. Po szychcie dziadek przynosił kawałek drewna z pociętych stempli owinięty drutem i porąbany na szczapy do rozpałki w piecu. To chyba było tradycją górniczą, bo mówiło się „szychta i klocek” jak coś było do końca zrobione. Dziadek miał jeden kciuk bez paznokcia, bo mu go przytrzasnęła bryła węgla. Brał udział w obronie kopalni przed zalaniem w czasie przejścia frontu – Niemcy mieli plany, by pozalewac kopalnie, ale górnicy na to nie pozwolili.Kiedy odchodził na emeryturę to miał przepracowanych lat tyle ile sam liczył, bo część lat pracował w ratownictwie górniczym, gdzie liczono lata podwójnie, a zaczął jako 14 letni chłopak. Często odwiedzaliśmy dziadków, a szczególnie na urodziny dziadka i babci, kiermasz kościoła parafialnego, Dzień Górnika i bez specjalnych okazji. Święta i uroczystości obchodzono przy kawie i kołoczu drożdżowym, Szałocie /sałatce ziemniaczano-jarzynowej/ i oczywiście dla mężczyzn wódce. Wtedy dziadek wyciągał akordeon, grał i wszyscy śpiewali różne piosenki, szczególnie ludowe, te które śpiewał zespół „Śląsk”, ale i wiele innych, które teraz znam nie wiadomo skąd. Pod koniec poważnym punktem programu było odśpiewanie hymnu górniczego „Górniczy stan niech nam żyje”. Pamiętam dwóch kolegów dziadka, pana Surmę i pana Jambora, którzy przychodzili na imprezy. Szczególnie pan Jambor pięknie śpiewał, grał na różnych instrumentach i jodłował./Później dowiedziałam się, że jego wnuk to Mirek Breguła z zespołu Uniwerse/. Dziadek zmarł w 1964r, prawdopodobnie przyczyniła sie do tego pylica – choroba górników.

 


 

Post nr 61, ostatnio modyfikowany: 12-03-2017Dziadzię zapamiętałam jak stoi przed domem z nieodłączną fajeczką w zębach – wracając ze szkoły często oglądałam go tak z okna tramwaju…
A teraz trochę o babci, żonie dziadzi Annie Vogel.
Trochę, bo babci nie miałam okazji poznać.Zmarła przed moim narodzeniem. Zachowały się zdjęcia i informacja mojej mamy na odwrocie portretu babci.

Blog Ewa
Blog Ewa

Zdjęcie poniżej zostało wykonane ok roku1930 przed domem rodzinnym mojej mamy i moim. W środku stoi moja babcia, a przed nią dwie rozczochrane dziewczynki to jej córki – starsza Bronisława i młodsza Irena – moja mama. Obok stoją dwie sąsiadki z synami, ale nie znam ich nazwisk.

Blog Ewa

Dom był typową budową na wynajem robotnikom – zaledwie piętrowy mieścił 13 mieszkań składających się z kuchni i izby /pokoju/. Jedno mieszkanie mieściło się w suterenie – dom stał na skarpie, wejście od ulicy było na wysokości parteru, od podwórza na parter prowadziły murowane schody, a obok było wejście do suteren i piwnic. Na parterze były cztery mieszkania, jedno z nich zajmował brat babci Anny z rodziną, z dwu następnych zrobiono jedno mieszkanie w którym mieszkała siostra babci Eufemia z rodziną, a czwarte wynajmowano.
Piętro to też cztery mieszkania – gdy byłam mała zajmowaliśmy dwa połączone ze sobą. Obok mieszkała kuzynka mamy, a czwarte też wynajmowano. Na poddaszu znajdowały się cztery mieszkania – kuchnie były normalnej wysokości, ale pokoje miały skośne sufity.
O babci wiem tylko tyle, że była bardzo uczciwa. Świadczy o tym opowiadanie mamy jak to przy przejściu frontu piekarz z tej samej ulicy w obawie przed rabunkiem porozdawał zapasy mąki sąsiadom. Po uspokojeniu sytuacji Babcia poszła zapłacić za mąkę i piekarz się zdziwił, bo była jedyną osobą która o tym pomyślała.
Przez jakiś czas dziadzia i babcia mieli problemy małżeńskie, ale się nie rozeszli tylko ze sobą nie rozmawiali. Mama wspominała, jak jej mama mówiła „powiedz ojcu…”, a tato „powiedz mamie…”. Obie córki bardzo nad tym bolały. Kiedy po ślubie moich rodziców urodził się brat Adaś a tata był w wojsku, babcia nie chciała zajmować się niemowlakiem i mama musiała zanosić go do żłobka. Babcia chyba czuła się bardzo źle, bo po roku miała wylew i zmarła./16.05.1953r/

 


 

Post nr 60, ostatnio modyfikowany: 12-03-2017

Blog Ewa

To jest mój dziadek Jan Vogel w mundurze powstańczym

tata napisał(a) komentarz:
prosimy o c.d.

 


 

Post nr 59, ostatnio modyfikowany: 02-03-2017Teraz mogę opisać, co sama pamiętam. Pierwsze wspomnienia związane są ze zdjęciami z aparatu Start zakupionego przez rodzinę ok 1957r. Jestem z dziadzią w ogródku działkowym, dziadzia i tato rozpoczęli budowę altanki. Wtedy poznałam tak trudne słowo jak fundament. Dużo czasu spędzaliśmy na działce położonej niedaleko domu, zajadaliśmy truskawki, młodą kalarepkę, różne owoce nie przejmując się, że wyrosły w Chorzowie, na terenie po wysypisku czy hałdzie. Dziadzia przez jakiś czas był wybrany do Miejskiej Rady Narodowej /podobno „z klucza” jako robotnik/. Pamiętam, że kiedyś szłam z dziadzią, a on na ulicy rozmawiał z kimś o problemach miasta i decyzjach Rady. Byłam zbyt mała, aby zrozumieć o co chodzi, ale ten fakt wrył mi się w pamięć. Czasem dziadzia bawił się z nami, biegał wokół stołu goniąc się z Adasiem. Pewnego razu mama przyniosła nam z pielgrzymki do Piekar pukawki- pompki z korkami na sznurku, i dziadzia strzelał z mojej a Adaś ze swojej i tak się gonili po pokoju. W połowie lat sześćdziesiątych dziadzio przeszedł na emeryturę i poza ogródkiem częściej poświęcał czas na spotkania i zebrania w ZBoWiD – organizacji kombatanckiej, jako powstaniec. Brał udział w różnych akademiach, pamiętam też, że uczestniczył w odsłonięciu pomnika Powstańców Śląskich w Katowicach. Często i coraz częściej chodził też w poczcie sztandarowym na pogrzeby kolegów ze Związku. Z zebrań przychodził czasem pod dobrą datą, ale ponieważ chodził w mundurze nie miał problemów z milicją, a raz nawet młodzi funkcjonariusze odstawili go pod drzwi. Bywał wtedy bardzo rozmowny, ale trzeba było się namęczyć, by coś zrozumieć, a młodość nie ma cierpliwości. Pod koniec zachorował na cukrzycę, a ponieważ wtedy choroba ta nie była jeszcze tak dobrze znana jak teraz. Dostawał insulinę i dwukrotnie zapadał w śpiączkę. Zmarł jesienią 1976 roku.

tata napisał(a) komentarz:
to nasze dziedzictwo ocalmy od zapomnienia niech cdn i wcześniejsze wspomnienia tu się pojawią.

 


 

Post nr 58, ostatnio modyfikowany: 17-02-2017CD…Najgorzej sytuacja rodziny przedstawiała się tuż po przejściu frontu. Nie tylko naszej rodziny, ale wszystkich mieszkańców Śląska. Brak zaopatrzenia, wywózki do ZSRR, chaos. Raz udało się dziadzi zamienić stary zegarek ręczny na pół worka pszenicy. Mielono pszenicę młynkiem do kawy i używano do wypieków. Dziadzia dalej pracował na tym samym stanowisku, w ZA podjęła też pracę starsza córka. Moja mama uczyła się, odrabiając stracony czas wojny, po ukończeniu gimnazjum i liceum też podjęła pracę. W 1950 roku mama wyszła za mąż i zamieszkali razem z dziadkami. W 1952 roku urodził się mój brat Adam, a rok póżniej zmarła moja babcia Anna. Po pewnym czasie Dziadzia stwierdził, że przydałaby się Ewa a czułby się jak Pan Bóg w raju. I jak na zamówienie pojawiłam się w 1955 roku. Teraz mogę opisać, co sama zapamiętałam. Cdn…

 


 

Post nr 57, ostatnio modyfikowany: 11-02-2017No, udało się, więc ciąg dalszy o Dziadzi. W 1923 ożenił się z Anną Piecha, moją babcią. Należał do lepiej zarabiających robotników – mama pamiętała, że przed II wojną światową zarabiał ok 300zł, a 150 wystarczało na utrzymanie 4 osobowej rodziny robotniczej. Stać było rodzinę na wynajęcie na całe wakacje izby u chłopa w Milówce, gdzie babcia z córkami /Bronisława ur 1924r i Irena 1927 – moja Mama/ spędzały całe wakacje. Po mamie mieli jeszcze jedną córkę – Reginę, która zmarła w niemowlęctwie. W domu mówiło się po polsku /śląsku/, ale dziadkowie znali niemiecki – choćby tylko ze szkoły i sąsiedztwa i przed wojną oprócz polskich prenumerowali jedną gazetę po niemiecku Kurier Górnośląski. Ten to pomógł dziadkowi we wrześniu 1939r. Wezwany na Gestapo został zapytany, czy brał udział w powstaniu. Odpowiedział, że tak – co uchroniło go przed pobiciem. Zapytany, dlaczego poszedł do powstania stwierdził, że późno zaciągnęli go do wojska, dość się nie nawojował, więc dał się namówić kolegom. Do tego rodzina i znajomi zwrócili się o pomoc do dyrektora Zakładów Azotowych i ten zainterweniował, że potrzebuje dobrego fachowca. Tak okres wojny rodzina spędziła w miarę spokojnie, choć gdyby wydało się, że w domu przechowuje się Dzieła wszystkie Mickiewicza i mundur powstańczy, to mogłoby skończyć się bardzo źle.

 


 

Post nr 56, ostatnio modyfikowany: 11-02-2017Do trzech razy sztuka. Znowu cała stronka o dziadzi wyskoczyła, więc najpierw spróbuję czy coś się zapisze!

 


 

Post nr 55, ostatnio modyfikowany: 08-02-2017Zapisałam całą stronę, w pewnym momencie klik i wszystko znikło. Nie wiem, czy za dużo napisałam i chciało nową stronę, ale jednej literki nie przyjęło – napisało że błąd w blogu i nie zapisze. A to mnie zniechęciło i dziś już nic więcej nie napiszę ;(.

tata napisał(a) komentarz:
a szkoda, to może jutro.

 


 

Post nr 54, ostatnio modyfikowany: 08-02-2017Ciąg dalszy o dziadzi…
Przed II wojną światową dziadek działał w Związku Powstańców

 


 

Post nr 53, ostatnio modyfikowany: 05-02-2017Tak niedawno był Dzień Babci i Dzień Dziadka i pomyślałam, żeby opisać moich dziadków. Może mi starczy zapału, aby opisać wszystkich, ale w odcinkach. A więc pierwszy mój dziadek ze strony mamy, Jan Vogel. Przez nas zwany dziadzią w odróżnieniu od dziadka Romana Kozioła.
Jan Vogel urodził się 24 marca 1897r we wsi Niezdrowice ww parafii Ujazd Sląski, a stacją kolejową najbliższą był Rudziniec Gliwicki. Był jedynym żyjącym synem, miał chyba cztery siostry starsze /Franciszkę, Annę, Wiktorię, Zofię/ i jedną młodszą / Martę/- gdy był mały zmarła ich matka i Marta była córką macochy i ojca. Wszyscy mówili, że macocha była bardzo dobra dla nich. Dziadek był rozrabiaką i żartownisiem. Pamiętam opowiadanie jak na lekcji religii podpowiedział koledze zapytanemu – co to jest łaska? że to białe pod spodem i brązowe na górze – czyli łasica – a kolega bezmyślnie to powtórzył. W tych czasach Niezdrowice należały do państwa pruskiego, ale mieszkańcy w większości mowili w domu po śląsku, ale w szkole musieli uczyć się po niemiecku. Kiedy i jakie wykształcenie dziadek zdobywał nie wiem – uczył się na ślusarza. W czasie pierwszej wojny światowej został powołany do wojska pruskiego i ponoć był aż na Kaukazie. Widziałam zdjęcie dziadka przy koniu w charakterystycznym hełmie pruskim, tzw pikelhaubie. Potem brał udział w III powstaniu śląskim, a po jego upadku musiał uciekać do Polski i tak trafił do Chorzowa. Tu podjął pracę w żakładach Azotowych jako ślusarz w lokomotywowni – to były naprawdę duże zakłady skoro posiadały własną lokomotywownię. Mówili o nim, że gdy posłuchał przejeżdżającego parowozu wiedział, co się zepsuło. Mieliśmy w domu podręcznik o parowozach po niemiecku z pięknymi ilustracjami, gdy odchylało się częśc rysunku można było zobaczyć wnętrze parowozu. Niestety nie wiem, co się z nim stało.
W zakładach przepracował całe życie dojeżdżając na rowerze o każdej pogodzie. cdn…

 


 

Post nr 52, ostatnio modyfikowany: 30-01-2017Po tygodniu włóczęgi Maniuś wrócił w piątek, pożarł, pospał, pomarudził, to samo w sobotę, w niedzielę wyszedł i w poniedziałek znowu go nie ma… Przecież do marca jeszcze trochę czasu…

tata napisał(a) komentarz:
ale teren rozeznać trzeba!

 


 

Post nr 51, ostatnio modyfikowany: 11-01-2017Pół roczku ma nasza wnusia. Jak ten czas leci… a dzieci rosną …a nawet się starzeją 😉

tata napisał(a) komentarz:
i z kwiatami do dziadków przychodzą

 


 

Post nr 50, ostatnio modyfikowany: 10-01-2017Urodziłam się i trzydzieści lat spędziłam w Chorzowie, a o smogu „londyńskim” tylko się czytało w gazetach.😃 Nareszcie mamy kapitalizm!!! 😥

tata napisał(a) komentarz:
pamiętamy jak ” Kościuszko” w martenach stal uszlachetniała.

 


 

Post nr 49, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016

Blog Ewa
Mamaewa napisał(a) komentarz:
Dziękujemy córce za modernizację ,,czytelni,,

 


 

Post nr 48, ostatnio modyfikowany: 01-02-2016Dziękuję córeczkom za pamięć, Basi za torcik i kwiaty!
Pracowity Dzień Matki, szkoda, że nie dało się bardziej poświętować i obawiam się, że także Dzień Dziecka będzie podobny…

 


 

Post nr 47, ostatnio modyfikowany: 13-04-2015Kiedyś L.J.Kern napisał wierszyk o tym, co to ludzie wymyślili – koło, maszyny, samochody i samoloty i wiele innych rzeczy aby zaoszczędzić czas – a potem wymyślili telewizję, by ten zaoszczędzony czas zużyć …. Wtedy jeszcze nie było internetu… Teraz bierzemy czas na kredyt …bez znajomości RSSO,,,

Tata napisał(a) komentarz:
Ale się postarałaś- a przemyślenie trafne.

 


 

Post nr 46, ostatnio modyfikowany: 25-03-2015Obejrzałam ostatnio fragment programu „Mali Giganci”
Dzieci faktycznie utalentowane, ale zachowania pokazywane /i promowane/ przez autorów są poniżej krytyki. Przeszkadzanie prowadzącemu, traktowanie dorosłych gorzej od kolegów wzbudzało zachwyt jurorów i aplauz widowni. Ten program powinien mieć klauzulę „tylko dla dorosłych” i pokazywany być głęboką nocą, aby normalne dzieci nie pomyślały, że takie zachowania są normalne i pochwalane. Tak dzieci wychowują media – wystarczy sobie wyobrazić świat, w którym większość ludzi to „Kuby Wojewódzkie” -czysty horror.

tata napisał(a) komentarz:
Fakt święta prawda.

 


 

Post nr 45, ostatnio modyfikowany: 14-12-2014Kiedyś chyba w XIX wieku filozofowie sklasyfikowali potrzeby ludzkie dzieląc na te podstawowe i te wyższego rzędu. Te pierwsza to potrzeba pożywienia,rozmnażania się i bezpieczeństwa, te wyższe to kultura i sztuka, potrzeba poznania itp. Po zaspokojeniu potrzeb podstawowych rozwija się te wyższe. Patrząc na ilość programów kulinarnych w tv, kącików i blogów kulinarnych w prasie i internecie, myślę, że rozwijamy się w kierunku horyzontalnym. Media zachęcają i stymulują do rozwijania potrzeb podstawowych i nie znajdują czasu na potrzeby wyższe…

marek napisał(a) komentarz:
oj tak!
marek napisał(a) komentarz:
Wszystkiego najlepszego i zdrowia i krótkiego bezrobocia.

 


 

Post nr 44, ostatnio modyfikowany: 28-10-2014Otrzymaliśmy z Plusa SMS_a o treści: „Od Tarocisty – dałbym wiele by moc ci powróżyć osobiście. Nie widziałem jeszcze tak CUDOWNEJ przyszłości. Wyślij SENS na nr ….zdradzę ci sens i cel twojego życia. Pierwsza wiadomość 0 zł, następne 2,46.”
Taki niby mądry, a nie przewidział, ze nie wyślę tego SMS-a, poza tym nie nauczył się czytać /a raczej pisać/ ze zrozumieniem i słowo „dać” pomyliło mu się z „brać”.
Chyba zresztą nie jemu jednemu…

 


 

Post nr 43, ostatnio modyfikowany: 20-10-2014No i robię społecznie to co jeszcze miesiąc temu za pieniądze, ale na luzie i bezstresowo. Następna z myśli:

Dawniej robiło się tak, jak nakazywał obyczaj, jak robili rodzice i poprzednicy. A teraz robi się tak jak pokazują w telewizji…/ewentualnie napiszą w internecie/

marek napisał(a) komentarz:
dziękuje ci żono

 


 

Post nr 42, ostatnio modyfikowany: 13-06-2014Myśli nierozważne…
Kanibale zjadali swych przeciwników, by przejąć ich męstwo i odwagę…
Hasło z telewizji „Jestem tym, co jem…”
A my jemy wieprzowinę i kurczaki…
/Dawniej górnicy jedli słoninę – pewnie by mieć mądrość i siłę słonia;) /
Więcej słoniny proszę…

tata napisał(a) komentarz:
a to się już nie wróci

 


 

Post nr 41, ostatnio modyfikowany: 28-02-2014Dziś wiosennie śpiewały ptaszki. A na ganku stoi sobie bałwanek z napisem „Witamy”. Boję się zamienić go na bukiet bazi lub czegoś wiosennego – bo może zima wrócić jak to zobaczy…

tata napisał(a) komentarz:
nie lubimy zimy

 

Post nr 40, ostatnio modyfikowany: 21-02-2014Dwa dni temu zwoziliśmy z tatą drewno. Gdy wracałam do domu ok 17.00 usłyszałam i zobaczyłam przelatujący nad nami klucz dzikich gęsi. Za późno zaczęłam liczyć, ale było ich nie mniej niż 70 w jednym kluczu. Leciały na północny zachód. A dziś w TV podawali, że ogromne stado gęsi przyleciało na zakole Warty. Myślę, że te nasze też tam są. Mam tylko nadzieję, że nie będą musiały wracać na południe jeszcze tej zimy…


 

Post nr 39, ostatnio modyfikowany: 09-01-2014No i tato wykrakał. Zawołał mnie do pomocy w malowaniu, a konkretnie do sprzątania na bieżąco tego co nachlapie. Kiedyś kupiliśmy w netto za 15 zet zestaw do malowania: dwa wałki do napełniania farbą i uchwyt na wysięgniku do dużego wałka. Wałek nie kosmaty lecz raczej gładki, więc do olejnej dobry. Nalał trochę farby i rozpoczął pracę. Malowało się super, nic nie kapało, tak koło metra pomalował i nabrał farby więcej. Trochę zaczęło kapać, ale po obróceniu i w trakcie pracy było nieźle. Tylko wałek stawał się bardziej włochaty i zaczął przesuwać się w jedną stronę. I tam kapało. Ale spoko, tu i tam się starło i jakoś szło. Prawie cały sufit już był pomalowany, około metra zostało i tato zaczął się zastanawiać jak to się wyczyści po pracy. Wtem rozległ się trzask, wałek na ziemi, reszta farby też /całe szczęście, że tato rozłożył kartony/. Okazało się, że pękła plastikowa wkrętka łącząca wałek z przedłużką, uchwyt wałka też się złamał i po urządzeniu… Resztę tato dokończył małym wałeczkiem /ale co zahaczył o kafelka to wyskakiwała zatyczka od farby i czasem coś się wylało/ i pędzlem. Ważne, że sufit pomalowany.
Tylko pomimo, że nie ja malowałam i zmyłam się rozpuszczalnikiem jeszcze dziś mam francuski makijaż. Jednak mam nadzieję, że gdy już pomyję to co pozostało do mycia i sprzątania to i on się zmyje.

 


 

Post nr 38, ostatnio modyfikowany: 06-01-2014Zakończyły się najbardziej pracowite dni końca starego i początku nowego roku. Bardzo mili goście, ale po 12 dniach pracy ciurkiem należy się chwila oddechu. No i trzeba odprasować i wyprać fartuchy i koszulki, obrusy i inne szmatki. Ale na brak zajęć nie będę narzekać, bo do następnej grupy tylko kilka dni a do zimowiska dwa tygodnie niecałe. Ale byle tak dalej. Zapraszamy i każdego ugościmy najlepiej jak umiemy.

tata napisał(a) komentarz:
A jeszcze sufit w WC olejną. Makabra!.

 

Post nr 37, ostatnio modyfikowany: 07-12-2013Siedzę sobie w łazience męskiej i fuguję w kabince, Marek skuwa stare kafelki w drugiej, i myślę sobie „tak wieje, że może natrząśnie gałązek z daglezji na stroik świąteczny..” Marek wynosi wiaderka gruzu, wraca i mówi: Trochę gałęzi nałamało, będzie na stroik /pomyśleliśmy o tym samym, taka zgodność w małżeństwie…/ Po kilku minutach wychodzi z następnym wiaderkiem, wraca i mówi: przerwij na chwilę i wyjdź na ganek. A tam na trawce za studnią leży cała daglezja… Zdjęcia na stronie ośrodka w fb i na blogu Marka. I wcale nie nie było słychać, pewnie wtedy gruz sypał się do wiadra, a dwa płoty i gałęzie zamortyzowały upadek pnia. Dobrze, że to nie ta przy domu…

Marek napisał(a) komentarz:
i trzeba dodać że to już trzecia, którą wiatr wywrócił

 

Post nr 36, ostatnio modyfikowany: 19-10-2013Kiedyś ktoś /chyba Marks i Engels/ wierzyli, że po zaspokojeniu podstawowych potrzeb życiowych ludzkość zwróci się w stronę sztuki, będzie rozwijać się kultura… A cóż taraz mamy? Coraz bardziej wymyślne potrawy i rozkwit programów kulinarnych w telewizji, coraz bardzie wymyślne porady seksualne – i brak zainteresowania sprawami ambitniejszymi i trudniejszymi. Guma do żucia dla mózgu.


 

Post nr 35, ostatnio modyfikowany: 30-05-2013Dziękuję za ciasto, kwiaty i za pomoc w codziennych pracach. Fajnie być mamą takich trzech córek. Sorry, że tak późno, ale dopiero dorwałam się do bloga.


 

Post nr 34, ostatnio modyfikowany: 07-05-2013Wczoraj jaskółki upierały się, że zrobią sobie gniazdko na żyrandolu w naszym pokoju. Korzystając z pięknej pogody otwarłam drzwi balkonowe i wkrótce parka jaskółek wylądowała na trójkącie żyrandola. Po wygonieniu ich zasłoniłam firanką otwór drzwiowy. Niestety firanka okazała się za krótka i ptaszki powróciły wlatując pod nią. Niestety powrócić już nie umiały i musiałam odsłonić firankę, wypłoszyć gości i firankę zaciągnąć. Po piątym razie zamiast firanki zaciągnęłam długą ciemną zasłonę. Kilkanaście razy ptaszki podfruwały i z oburzonym ćwierkaniem zawracały. Gdy słońce zaszło odsunęłam zasłonę i zamknęłam drzwi. Jeszcze raz uparciuch próbował i odbił się od szyby. Dziś było pochmurnie i drzwi nie otwierałam. Może znajdą inne miejsce i odpuszczą.

tata napisał(a) komentarz:
W warsztacie na lampie też by im się podobało.
To że są jaskółki to ekologiczny sukces ośrodka.

 

Post nr 33, ostatnio modyfikowany: 29-04-2013W polityce awantura o wypowiedź min. Gowina w sprawie zarodków. Podobno Niemcy kupują polskie zarodki, bo prawo zakazuje im prowadzić badania na zarodkach niemieckich. Jeśli u nas też obowiązuje takie prawo, to opłaca się wymieniać zarodki? Albo tak jak z węglem i innymi towarami wystarczy wymienić tylko faktury- na zarodku nie pisze jakiej jest on nacji. I tylko jeśli narodzi się GENiusz – to nie dowiemy się z jakiego GENu pochodzi…

tata napisał(a) komentarz:
Z geniusza ucieszą się wszyscy, a gdy będzie to łobuz to kto się przyzna do genu.

 

Post nr 32, ostatnio modyfikowany: 20-03-2013Co tu pisać, jak zima w ostatni dzień nadrobiła zaległości /ponad 25 cm śniegu/ i spodobało jej się tak, że chce zostać na dłużej. A Wielkanoc za dwa tygodnie…

tata napisał(a) komentarz:
Nie kochamy zimy i zimna.
Słoneczko świeć.

 


 

Post nr 31, ostatnio modyfikowany: 17-03-2013No i w następnych dniach ptaszki przestały się odzywać, pewnie przeszkodził im mróz i śnieg, który powrócił wbrew nadziejom. Owszem, ptaszki jakieś latają – sójki, kowaliki, a ostatnio cyle i kokoszki – ale nie śpiewały, za to jadalnia wytapetowana w kwiatki – to może jednak coś z wiosny będzie…

tata napisał(a) komentarz:
może nie do końca

 

Post nr 30, ostatnio modyfikowany: 12-03-2013Dziś i szóstej rano usłyszałam pierwszy wiosenny głos ptaka – jeszcze taki cichy i bez wprawy, ale to już zwiastun oczekiwanej wiosny…

tata napisał(a) komentarz:
fajnie tak z rana słyszeć ptaki
Zduniol napisał(a) komentarz:
Oby jak najszybciej. Dość mam juz chorowania! WIOSNO PRZYBĄDŹ!

 


 

Post nr 29, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wczoraj rano byłam na mszy sw w intencji ojca Oskara, który należy do naszego boreckiego klasztoru, ale też studiuje na KUL-u. Wróciłam pamięcią do lat studenckich i organizatora Duszpasterstwa Akademickiego przy parafii św Barbary w Chorzowie. Ksiądz Oskar Thomas był naprawdę charyzmatycznym kapłanem i myślę, że nie jedna zatrzymałam Go w pamięci. Spotkania w piwnicy probostwa, gdzie studenci urządzili salki i kaplicę, msze i dyskusje, to wszystko gdzieś tam się wspomina.

Marek napisał(a) komentarz:
Dla mnie jego zdanie „że Bogu należy dziękować bo On wie co jest dla nas najlepsze ” jest kultowym do dziś

 


 

Post nr 28, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Właśnie wróciłam z odśnieżania placu, by jutro można było wyjechać do kościoła. I pomyśleć, że rano zastanawiałam się nad spacerem, by choć trochę wykorzystać dwa dni urlopu…
Mam nadzieję, że do jutra nie dosypie zbyt dużo…

 


 

Post nr 27, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Święta coraz bliżej, urlop na razie teoretyczny, bo jeszcze coś się dzieje… Czekam tylko na ocieplenie, by umyć resztę okien, szczególnie na ganku i w mieszkaniu. Jednak dobrze siedzieć w domu gdy tak sypie śnieg i nie musieć dojeżdżać kolejami śląskimi – właśnie słucham wiadomości o bałaganie na kolei. No, gdzie kucharek sześć … Ale śniegu i zimy nie lubię i tak.

tata napisał(a) komentarz:
Ja też, trzy razy przed domem odgarnąłem do czysta i
znowu biało.
ten drugi napisał(a) komentarz:
Święta już przeszły di historii i mamy nowy rok.
Prosimy o wpisy.

 


 

Post nr 26, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Poprzedni wpis był efektem nauki wprowadzania zdjęć do bloga. Tam i z powrotem do Kucob było 72 czy 76 kilometrów, więc bliżej niż do Chorzowa.
Mieszkanko małe, ale ustawne, ładna kuchnia i łazienka, wykafelkowane i umeblowane, tylko pokoik mały, bo tylko wnęka, a większa część to sala ćwiczeń…. Trzeba będzie bardzo uważać by nie zagracić mieszkania, bo miejsce tylko na niezbędne rzeczy. Ale dobre na początek.
Babcia smutna, że nie przyjechały Meg i „Boadusiciel” bo wieczorem rozgląda się, kto ją przytuli.
Dziś było tylko 6 osób na późny obiad, ale i tak cała niedziela przy kuchni. Jutro pobudka barrrdzo wczesna, bo zaczynają się roratywięc trzeba kończyć.

Dusiceil napisał(a) komentarz:
Mi też smutno, że nie przyjechałyśmy, a na wstawanie na roraty jest straszne… Ale u nas roraty są o 18.

 


 

Post nr 25, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Pierwsza wizyta…Ciasteczka były dobre, dziecko przejęte aż strach no i…
Marian.

Blog Ewa

Pamiątka za cienkich spodni.

mamaEwa napisał(a) komentarz:
Marian to nie /próbny/ zięć…
tata marek napisał(a) komentarz:
Matka nie zna granic poświęcenia dla dziecka.
MEG napisał(a) komentarz:
Tylko mamoEwo, dlaczego komentujesz swój własny blog?
Może coś więcej z wrażeń wizytatorskich?

 


 

Post nr 24, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Kolejna rocznica minęła, dziękuję Bogu i mężowi za te wspólnie przebyte lata, dziękuję córkom za pamięć i pomoc, kwiaty i prezenty. Byle tak dalej, cieszę się, że rodzina jest rodziną. No i dziękuję pamiętającym sąsiadkom…

ten drugi napisał(a) komentarz:
Ddzziięękkuujjee
ten drugi napisał(a) komentarz:
bo min 10 znaków

 


 

Post nr 23, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Tyle się napisałam i klikłam w niewłaściwe miejsce i gdzieś to uciekło – chyba lepszy byłby papierowy pamiętnik. Nie chce mi się odtwarzać to i nic więcej nie będzie. Głupi komputer!

mąż napisał(a) komentarz:
Tak on jest głupi a my?

 


 

Post nr 22, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Kwiatki posadzone, trochę ładniej wygląda, szczególnie odmalowana kuchnia polowa, ale na balkonach tylko aksamitki, bo chyba najbardziej odporne na niekorzystne warunki. I tak powoli cos się dzieje, choć pusto, bo tydzień temu odmówiła się duża grupa z tego dużego weekendu – szkoda.

 


 

Post nr 21, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wycieczki 33 osoby i my dwoje… w nocy przebudziłam się, chciałam się napić wody a tu pustka w kranie…Szkoda mi było taty, więc go nie budziłam, dopiero o 6.00 jak budzik zadzwonił powitałam go złą nowiną. Jak wstałam to tata już wypróbował pompę rezerwową, ale nie działała, zdążył odsłonić studnię i przygotować drabinę. Potem znanym trybem i po godzinie woda poooszła. Dobrze, że śniadanie było planowane na dziewiątą, to zdążyliśmy. Ufff… Ale gdyby nie było taty, to kto właziłby do studni?

mąż napisał(a) komentarz:
Wtedy większość kobiet ma sąsiada.

 


 

Post nr 20, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wycieczka pojechała, następna wkrótce, a tu sprzątania tyle -choć porządek zostawili, nie można narzekać, ale zawsze trzeba wszystko przejrzeć i przetrzeć, do domków zajść, a tam więcej roboty. Na razie oglądam tv i usiłuję zrozumieć coś z tego świata, ale wnioski raczej pesymistyczne – żyjemy w okresie schyłkowym – coś jak początki średniowiecza lub koniec cesarstwa rzymskiego – rozpasanie, rozpusta, skrajny indywidualizm a za granicami czekają inni ze swoją cywilizacją, tylko jeszcze nie wiadomo jaka to będzie – albo nas wykupią chińczycy, albo zdobędą islamiści i narzucą swoje reguły, albo sobie tak po prostu wymrzemy…Medycyna ratuje i przedłuża życie, ale nie potrafi zapewnić pełnej sprawności. Lepiej dalej nie rozważać…

mąż napisał(a) komentarz:
Może nie tak od razu – więcej pogody i optymizmu.

 


 

Post nr 19, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013No i nikt nic nie pisze poza tatą, który bawi się podsumowując ciężką pracę. A ja to tylko sprzątanie i gotowanie – nic ciekawego. Tylko tyle, że oprócz róż wymarzły /lub wyschły/ zimą wszystkie dąbki i nie wiem jakimi roślinami je zastąpić. Wsadziłam już fasole, ale nic nie mam do dalszego wysadzania. To musi być coś wieloletniego i odpornego na suszę. Wszyscy mówią, że dobra pogoda, a u nas przydałoby się trochę deszczu /nawet dużo deszczu/, bo ziemia lekka i wszędzie sucho. Tylko ciepły deszcz i won z przymrozkami / a w radiu ostrzegali…/ no to byle do lata.

toja napisał(a) komentarz:
Tak kwiaty zdobią i mają wielka „wymowe”.
MadaMag napisał(a) komentarz:
Kwiaty odpornie na suszę?
Może agawy 😀

 


 

Post nr 18, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dzisiejsze czytania mszalne – „nie możesz przeto w tym dniu wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec który mieszka pośród twych bram,,, „/Wj 20, 1-17/ Czyli jedyną osobą pracującą w szabat może i powinna być żona?
Coś tu chyba nie tak…

Marek napisał(a) komentarz:
Żony w owym czasie z zasady nie pracowały – były radością pana- to i nie trzeba ich wymieniać.
mamaewa napisał(a) komentarz:
Wtedy niepracujące żony? To raczej niemożliwe /poczytaj Księgę Przysłów 31, 10-31
mąż napisał(a) komentarz:
A dzisiaj ci życzę byś była zdrowa i nie dotyczyły cię zasady z powyższych czytań z pisma.

 


 

Post nr 17, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013I następna impreza za nami. Dla miłych gości chciałoby się jak najwięcej i jak najlepiej – tato miał więcej pracy przy strojeniu sali, ale wszystko się udało.
Trochę Kasia z Martyną pomagały troszeczkę, chyba miło spędziły czas, choć bez specjalnego nadzoru.

MadaMag napisał(a) komentarz:
Pozdrowienia!

 


 

Post nr 16, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013No i zimowisko się skończyło, teraz tylko dosprzątać i dalej przygotowywać imprezę na sobotę. Tylko mam obawy jak wycierać podłogi i używać wody w pomieszczeniach o obniżonej temperaturze, bo zagrzybia się pomieszczenia. Ale byle do wiosny. Może przyjdzie wcześniej niż w ubiegłych latach.
Następny przyczynek do tropienia nielogiczności dzisiejszych czasów: Propaguje się ogrzewanie ekologiczne – kominki na drewno, biomasę ale nadal kaloryfery umieszcza się pod oknami i ogrzewa atmosferę, nie docenia tych, którzy starają się nie marnotrawić energii.

marek napisał(a) komentarz:
Jest wiele alternatyw np: ogrzewanie podłogowe, nawiewy, listwy przyścienne. Zimno wpada do izby przez okna /nieszczelne zazwyczaj/ grawitacyjna cyrkulacja najskuteczniejsza. Za grzejnik należy dziś w standardzie wstawić mate promiennikową.
Basia napisał(a) komentarz:
o… to ja sobie wsadziłam w kuchni pod oknem

 


Post 06 – 10 (stare)

Post nr 10, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 31-8-2010 o godz 20:1
Dlaczego łatwiej się obrazić lub mieć „ciche” pretensje niż odpowiedzieć na postawione pytanie.


 

Post nr 9, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 28-8-2010 o godz 10:58
Do kłótni /wadzitwy, przekomażania, podnoszenia głosu/ trzeba dwóch
Refleksja po urlopowym pobycie u mojego brata w Ołpinach.


 

Post nr 8, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 21-8-2010 o godz 10:52
Zlot w 100 rocznicę harcerstwa to spora machina, lecz bezlitośnie obnaża nasze słabości – ludzi i organizacji.Byłem tam i to widziałem osobiście.


 

Post nr 7, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 16-8-2010 o godz 18:10
AKCJA LETNIA 2010 PRZESZŁA DO HISTORII

pozostał niedosyt i zmęczenie.


 

Post nr 6, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 11-8-2010 o godz 13:15
Jak bardzo słabym trzeba być by krzyczeć na słabszego
w celu podporządkowania go sobie. !!!

 

Post 11 – 15 (stare)

Post nr 15, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Blog Ewa

to mi kazała zrobić Meg!!!

tata napisał(a) komentarz:
Jakie to nastały czasy: dzieci karzą pisać w internecie!

 

Post nr 14, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 14 dodano 24-01-2012 o godz 22:11
Tata każe mi coś napisać, a ja nie wiem o czym…
Przygotowania do zimowiska lecą, albo raczej idą, czas leci za szybko, zima trwa za długo /choć ponoć dopiero się zacznie/, ale dzień już się trochę wydłużył to i humor lepszy. Na tematy polityczne nie ma co pisać, bo i tak nic to nie pomoże, a codzienność skrzeczy i też nie ma o czym pisać.

mąż napisał(a) komentarz:
A radość z dorastających dzieci, a miłość, a skryte marzenia!

 

Post nr 13, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 13 dodano 09-12-2011 o godz 23:01
Urlop się kończy a ja niewiele zrobiłam, zresztą co to za urlop w pracy, gdy trzeba gotować obiady na kolację na 4-5 osób?

Marek napisał(a) komentarz:
Taki społeczny urlop.
tata napisał(a) komentarz:

A stronie minęło 5 lat

chyba nikt nie zauważył.

 


 

Post nr 12, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 12 dodano 08-12-2011 o godz 22:14
Spoko, to tylko żarty, wilkami /czyt. pierniczkowymi potworami/ nie jesteśmy, chyba wystarczy na dłużej.

Basia napisał(a) komentarz:
ufff… całe szczęście…

 


 

Post nr 11, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 11 dodano 05-12-2011 o godz 22:48
Udało mi się upiec pierniki z 2 kg mąki /plus dodatki/, ale tylko trochę polukrować. Zabrakło cukru pudru i czasu, bo to dosyć czasochłonne zajęcie. ale może na tydzień tego wystarczy. W każdym razie babcia stwierdziła, że dobre…

Marek napisał(a) komentarz:
Na pewno bo dzieci nie ma w domu.
Kasia napisał(a) komentarz:
I mi nic nie przyniosłaś?? 🙁
🙂
MadaMag napisał(a) komentarz:
Potwierdzam, dobre były :p
Basia napisał(a) komentarz:
aha… czyli ja też się nie załapię?

Marek napisał(a) komentarz:
Naprawdę zjadam nie polukrowane w minimalnych ilościach koniecznych może jednak dla was też parę zostanie.

Post 101 – 200 (stare)

Post nr 200, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

2 0 0
wpis, wypadało by wpisać coś mądrego lub ważnego.
Z okazji kolejnej rodzinnej rocznicy
niech to będą podziękowania za spędzone lata w dobrym i złym. Podziękowania za obecność, życzenia i kwiaty. Udział w eucharystii. Bieżącą troskę choć ostatnio z dala lub na ” swoim „. 32 lata to sporo w trudzie przeżytego czasu.

Blog Marek
Zduniol napisał(a) komentarz:
Składam serdeczne gratulacje 🙂
Marek napisał(a) komentarz:
Bardzo dziękujemy.

 


 

Post nr 199, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Motywacją do dzisiejszego czynu był los loterii szkolnego festynu i jego wygrana. Dzięki temu po raz pierwszy w życiu poszedłem do
fryzjera
by zrealizować fanta polegającego na: strzyżeniu męskim w jednym zakładów fryzjerskich w Olesnie lub Kluczborku. Byłem naprawdę pierwszy raz w salonie fryzjerskim jako klient, bo nawet na poborze do wojska strzygli nas w jednej z sal żołnierskich chyba nawet bez lustra. Potem na bieżąco w domu i jakoś zleciało.
Czy było fajnie chyba tak, tylko poproszono o zdjęcie okularów a potem pytano czy taka długość ma być włosów. W tym zakładzie to specjalizacja inna zakłada pelerynę ochronną, inna przycina maszynką a jeszcze inna wykańcza brzytwą i kolejna zamiata i sprząta.
A sponsora i tak nie było
by mu podziękować.
Chyba dobrze wykonali swoje czynności bo końcowy efekt żonie się spodobał a jej zadowolenie jest najważniejsze. Siedząc w części dla pań też pozyskała nowa fryzurę w której, tez ładnie wyglądała.

Kasia napisał(a) komentarz:
Czyli jednak fajnie, że są festyny 🙂

 


 

Post nr 198, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Kiedyś był jeden dyżurny, i nawet jak był przychówek z wiosny to jesienią znowu był sam jeden
K O T
może na wsi było im lepiej i łatwiej żyć w gospodarstwie. Ciepła obora lub kurnik czy szopa bardziej nadawały się do przeżycia zimy niż przestrzeń pod podłogą huntki lub stodoła pod blatami. Może któregoś wpuszczono nawet do domu. Coś na wsi chyba się popsuło, bo pod oknem lub na parapetach oczekuje czegokolwiek do zjedzenia cała czelotka

Blog Marek

nie gardzą niczym, nawet kości obgryzą.
Mówią o nich dachowce lecz na dach to trzeba wchodzić samemu.

Blog Marek

A trzeba, gdy jest problem z przeciekaniem wody na strych. Optyczne wszystko jest dobrze a jednak cieknie. Przyklejenie paska z taśmy smołowej samo przylepnej w nadziei na poprawę wcale nie było tak prostym zadaniem.

Blog Marek

Bez pomocy odpowiedzialnych ludzi i pożyczonego sprzętu asekuracyjnego – nie wykonalne. Mozolnie ustawiana drabina okazała się bezużyteczna, bo solar ma dwa metry i nie ma gdzie stanąć.

 


 

Post nr 197, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dzień szczęśliwego farta.
Tak mogę nazwać wczorajszy dzień. Pojechałem z Fordem na przegląd a w przeglądalni myją podłogę przed przeglądem przeglądalni. Prośba o przyjazd za jakiś czas jak podłoga przeschnie. Moja sugestia, że może nie trzeba wjeżdżać bo przecież diagnosta zna dobrze pojazd, nie zyskuje aprobaty i zaproszenie by jednak przyjechać za jakiś czas bo badanie musi być, ale będzie dobrze. Po zakupach i załatwieniu pozytywnym kilku spraw powrót na stacje na badanie. A tu zgodnie z przewidywaniami, mechanik blacharski mocno musi popracować by było dobrze, ale pieczątka na cały kolejny rok jest w dowodzie, bo miało być dobrze.
Przez ostatnie cztery popołudnia zdejmuje wahacze z drugiego pojazdu, wykonałem specjalistyczny ściągacz, użyłem palnika gazowego i największego młota, rur,prętów, brech z przedłużeniami i właśnie wczoraj
osiągnąłem połowiczny sukces
a tak cieszy bo jedna strona puściła i jest na warsztacie.

Wracając do wcześniejszego wpisu, może to że ktoś się tyle spóźnił to też jakiś dobry fart. Przecież w tym czasie wysprzątałem recepcje z zalegającej – częściowo do prania, częściowo do poszycia – pościeli, podłączyłem komputer, powiesiłem podziękowania, a pisma posegregowałem, opisałem i powpinałem (niektóre nawet z przed lata ) do właściwych teczek, wymieniłem buczącą i migającą świetlówkę, starłem kurze i ogarnąłem podłogę.
Gdyby nie czas oczekiwania, jeszcze długo nie był by ten porządek na tyle ważny by się za niego zabrać
A czas nie chce się rozciągać jak guma lub jak zmartwień przybywać.

 


 

Post nr 196, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Czas wycieka przez palce np na czekaniu na kogoś kto umówił się z tobą na 10 godzinę a o 13 jeszcze go nie ma. To jest straszne.

 


 

Post nr 195, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Niedzielny wieczór, czas kończący ostatnie 10 dni.
Dni urlopowe.
Prawdziwego urlopu z wyłączonym budzikiem, z żadnym ważnym terminem. Z wycieczką do brata bez pilnego zadania do wykonania. Pobudka – jak wstanę. Potem w domu hobby rzeczy nie konieczne, ale ciekawe i na siedząco. Dużo spania i nawet przeczytanie prenumeraty zaległej od czerwca. Okres luzu, niezwykle potrzebnego dla zdrowia tego psychicznego. Urlopu jakiego nie miałem już dawno.
Od jutra według pilności zadań to samochody i przygotowania do zimy. Budzik może nawet dwa i do
dzieła
na chwałę organizacji.

 


 

Post nr 194, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Od jutra do niedzieli będę z dala od tego laptopa tak w pilnych sprawach telefonować na tel. samochodowy.

 


 

Post nr 193, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Mimo wszystko grzyby jeszcze rosną, nawet na podwórku jakbym mieszkał w lesie.

 


 

Post nr 192, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Tak całkiem bez zapowiedzi przyszła

Z I M A

Blog Marek

może jeszcze Pani Jesień

Blog Marek

przegoni ją na jakiś czas.
Nie lubimy zimy.

mamaEwa napisał(a) komentarz:
Naprawdę nie lubimy brrr…

 


 

Post nr 191, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Są grzyby
niektórzy dzisiaj nosili koszami
i proszę popatrzeć jakie piękne.

Blog Marek

Niech żałują ci, którzy nie przyjechali.
A księżyc wielki i jasny ” jak bałałajka”.
Foto – zbiór poobiedniego trzeciego krótkiego wyjścia.

 


 

Post nr 190, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Uwaga
Las pachnie grzybami.

Rano jak wyszedłem przed dom, słoneczko pięknie świeciło a wietrzyk niósł wilgoć i zapach grzybów. Takie wrażenie ma się raz góra dwa razy w roku, ale warto choćby tylko dla niego żyć.
Bo reszta robót się ślimaczy i nie ubywa.

Rafał napisał(a) komentarz:
Heh… Pozazdrościć… U mnie jak wychodzę przed blok to czuję zapach spalin a zamiast wiatru, słyszę szum przejezdżających samochodów…

 


 

Post nr 189, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wyobraźcie sobie za jedno przed południe załatwiłem wszystkie sprawy z odnowieniem prawa jazdy, które nagle /po 10 latach bez uwag/ straciło swoją ważność. Dobrze, że w domu to stwierdziliśmy a nie jakiś pan policjant na drodze z dala od domu w trakcie kontroli.
MAM PAPIERY I MOGĘ JEŹDZIĆ
do czasu otrzymania nowego „plastiku”.

Rafał napisał(a) komentarz:
No to faktycznie cud. Biorąc pod uwagę nasze biurokratyczne urzędy jest to nie lada wyczyn 😉

 


 

Post nr 188, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Jeżeli uzgadniam, że auto wyjeżdża i wraca do KUCOB z pełnym bakiem i właściwym stanem oleju. Po południu w czwartek mówię w hufcu, że do Chorzowa się najeździłem i nie ma nic do przewożenia. To jak rozumieć stwierdzenie:
„dobra – to przywieziemy jeden kajak nie będziemy tacy”?

A może to ja nie jestem z tego świata?

 


 

Post nr 187, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Biwak z okazji 25 lat działalności Ośrodka Kucoby za nami.
Były listy i laurki, niektóre nawet bardzo pomysłowe
na przykład ta:

Blog Marek

bukiety kwiatów i wiele życzliwych słów.
Pogoda mimo że w nocy lało życzliwa była dla imprezy,
nie tak jak zespół „Na szlaku”, który nas olał totalnie.
Grochówka się nie przypaliła i była OK,
a kiełbaski do ogniska były chyba jeszcze lepsze,
bo niektórzy zjedli po dwie a może i więcej,
to i dla innych nie starczyło, choć było tego przeszło 25 kg.
Było fajnie.
Tylko dlaczego ktoś szyszkowym napisem HOW przyrównał do …

Blog Marek

kupy.
Jak mu tu źle to dlaczego przyjechał świętować!

Rafał napisał(a) komentarz:
KUPA – Który Uroczo Prezentuje Atrakcje 😉 25 lat Harcerskiego Ośrodka Wypoczynkowego Który Uroczo Prezentuje Atrakcje. To taki skrót pewnie był tylko temu co to pisał juz pewnie szyszek nie starczyło żeby zrobic gwiazdkę pod spodem i dodać rozwinięcie skrótu 😀

 


 

Post nr 186, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Harcerskie obozowe lato w Kucobach zakończone. Ostatni harcerze wyjechali.Namioty zwinięte i schowane w magazynie.
Teraz tylko godnie obejść imprezę

25 lat Ośrodka Kucoby

i można wrócić do normalności.


Oby zdrowym być.

 


 

Post nr 185, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Chciałem wpisać retrospekcję z poprzednich dni lecz zawołany przez „górę” z jej koleżanką musiałem odejść i po jednym zdaniu porzucony odczekałem „swoje” bo zapomniano że czekam.
Teraz robi się noc i wena twórcza odeszła a poranek to nowe wyzwanie do działalności obozowej.
Na dniach wrócę tu.
A wodę w basenie mamy z źródeł w lesie, dzisiaj nawet w niej pływałem i specjalnie nie zmarzłem.

 


 

Post nr 184, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Kolejny etap obozu za nami. Między turnus wyjechał. Po klęsce piasku w wodzie pompowanej z studni do basenu. Zniszczeniu 2 pomp i pustym basenie, miało być fajnie za sprawą studniarzy pod dowództwem p. Bremera. Gwarantowali: nowy filtr
w studni i wody – cytuje:” nigdy nie zbrachnie „. Usługa wykonana, kasa wzięta,nowa pompa kupiona i zainstalowana a woda jak na foto

Blog Marek

co i po dniu nalewania mamy

Blog Marek

czyli nawet nie pokryte dno przy niezbyt pięknej jakości.
Coś panom nie wyszło.
I jak tu być radośnie uśmiechnięty

 


 

Post nr 183, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Obozowe liczby jak zawsze nie doszacowane lub przeszacowane.
Obóz w upale i burzach toczy się, pierwszą kontrol mamy za sobą.
A po niej uwagi, ale nic nowego.
Tylko woda w basenie czemu taka mętna ?

 


 

Post nr 182, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013I 70 osobową wycieczkę na jedną turę na budynku można żywić
lecz ile to wymaga zabiegów i starania.
Czy ma to sens, i czy wysiłek tych 2 kobiet wart jest pozyskanych zysków?
W sytuacji gdy Akcje Letnią 2012 r rozpoczynamy 45 uczestnikami!

Kasik napisał(a) komentarz:
To komu ja będę sprzedawać??
anonim napisał(a) komentarz:
To fatalnie ,że tylko tyle ludzi na turnus….Miało byc przeciez więcej 🙁

 


 

Post nr 181, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dinozaury odjechały

po kolejnym spotkaniu głównie instruktorów okresu komendantury dh. ” Dzitki ”
dla wielu szczególne z dalekiego świata to ważne spotkanie z przyjaciółmi dla niektórych bardziej barowe spotkanie. Atmosfera radości, pogody, uśmiechu udziela się wszystkim. Pogoda dopisała – piłkarza na EURO nie – to i spotkanie miało swoje chwilowe barwy. Nawet awaria kanalizacji nie była w stanie popsuć nastrojów uczestników tego fajnego spotkania.
Pozdrawiamy i do zobaczenia znów

Beata napisał(a) komentarz:Nie zdążyłam skomentować przedostatniego postu 🙂 Czy to jest szczupak?? Ogromny 🙂
Pozdrawiam 🙂

bloger napisał(a) komentarz:Tak w kajakowisku pływają szczupaki.
Gratuluje rozwiązania konkursu!


Post nr 180, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W naszym kajakowisku są ryby i to jakie i to ile.


Pan Mariusz Łysiak z Kluczborka,
opiekun wycieczki licealistów do naszego ośrodka zaciekawiony informacją o jednej pływającej rybie postanowił ją złapać.
A że do wędkowania był przygotowany postanowienie wprowadził w czyn.
Nie wiele czasu upłynęło i przyniósł tylko 4 sztuki
bo pozostałe jako nie miarowe „odłożył” na przyszły rok .
a potem kolejne

Blog Marek

Ta nie największa z pływających w stawie miała 13,5 kg i 97 cm co dokumentuje tym foto

Blog Marek

A na wieczór zaplanował kolejne łowy.
Troszkę pogoda nie sprzyja bo jest deszczowo i ponuro, ale zobaczymy …. .
P.S.
konkurs – wpisz w komentarzu nazwę tej ryby


Post nr 179, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Jest to super fajna sprawa.
Życzenia urodzinowe od burmistrza miasta Olesno,
jakie otrzymała teściowa z okazji jej 85 rocznicy.
Piękna kartka miłe i serdeczne życzenia z osobistym podpisem sprawiły babci wielką radość i były największą niespodzianką urodzinową.
Dziękujemy


Post nr 178, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Jak to fajnie dostać zwrot podatku, szczególnie gdy bardzo brakuje pieniążków.
A to że przyszły właśnie w tym momencie to wyraźny znak, że jeszcze Boża Opatrzność nad nami czuwa. Dotrwamy do nowej wypłaty.
A swoją drogą samochód pokazuje średnie zużycie w czasie trasy 600 km od 5,7 do 6,2 litra, a tankując znowu do pełnego baku wlewa się 47 litrów co daje średnią prawie 8 l/100km. Specyficzna jest ta ” paliwowa” matematyka.
Życie i historia weryfikuje prawdy.


Post nr 177, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Magazyn kocy i śpiworów stał się faktem.

Proszę popatrzeć.

Blog Marek

Jedno z ważniejszych zadań remontowo modernizacyjnych /”wałkowane” od 15 lat/ dobiega końca. Jest bezpieczny strop nad warsztatem i porządna przestrzeń na koce, śpiwory, pościel, ale też firany i zasłony. Zwolniła się przestrzeń w budynku i można dalej tam działać. Jak tu pomogła młodzież i ludzie dobrej woli, a dzięki wykorzystaniu posiadanych lub nietypowych materiałów nie wielki wkład finansowy a taki efekt.
I tak będzie z przestrzenią nad jadalnią całoroczną – mocno w to wierze.
A wiara cuda czyni.


Post nr 176, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Czas tak nieubłaganie leci. Nawet czas matur nas zaskoczył i prócz kasztanów przepięknie zakwitły bzy rozpraszając swą woń szczególnie wieczorową porą.

Blog Marek

Lato tuż tuż.


Post nr 175, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Przedwczorajsza sobota i następnie niedziela były bardzo owocne dla ośrodka.
Zakończono przybijanie desek podłogi nad warsztatem i blatownią, wykończono wymalowania w schronisku B, wykoszono trawę na całym kręgu ogniskowym. Zdemontowano i przeniesiono regały na koce z strychu budynku do stodoły do właśnie powstałego magazynu kocy z wejściem od blatowni. A w niedziele poświęcając swój czas na relaks założono dach cyrku. Wiele konkretnych prac.
Co najważniejsze ekipa składała się z 6 dziewczyn i 2 chłopców.
Praca przebiegała w radosnej i gwarnej atmosferze. Nie do przecenienia jest sposób zorganizowania grupy jak i osobisty przykład dh Agaty.
Dziekuję wszystkim w imieniu organizacji i własym.


Post nr 174, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Po raz 7 z swoja drugą klasą przyjechała do nas Pani z Kluczborka.
Osobiście to odbieram jako najwyższą pochwałę dla naszego ośrodka i tego co dla niego robimy. Mimo wielkiej konkurencji w okolicy np. Nadwarciański Gród przyjeżdżają do nas na zielona szkołę. Oglądają i poznają las, gospodarstwa i wieś, bawią się i uczą. Deklarują że jest im tu dobrze. Taka grupa w człowieka wlewa tyle energii i przeświadczenia o słuszności sprawy, że wiele innych czarnych myśli ulatuje w kosmos. Na nowo napędza motor działania.
Dziękujemy im.

🙂 napisał(a) komentarz:
takie niby małe drobnostki,a jak cieszą. Gratuluję Druhu Marku, to tylko Wasza zasługa 🙂

Post nr 173, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Zadeklarowałem pomoc przy poprawie estetyki pomieszczeń hufca tych na piętrze.
Uzgodniliśmy, że na sufity przyłożymy panele PCV a ściany tradycyjnie pomalujemy.
I tu miłe zaskoczenie, bez specjalnych namów w kolejne dni przybyli pomocnicy, by wytrwale do późna pracować.
Nawet w dzień gdy dojechałem później sami bez poganiania, zachęcania i co nieraz jeszcze trzeba – dali się do pracy działając solidnie i fachowo. Jestem tym mile zaskoczony szczególnie pamiętając o perypetiach z poprzednim malowaniem tych samych pomieszczeń.
Podobnie w trakcie prac młodzieży w Kucobach. W trakcie poprzedniego pobytu pomalowali 1/3 konstrukcji cyrku wczoraj dokończyli i wykonali inne prace m.i. obkosili całe otoczenie budynku. Co więcej jedna z osób mimo że nie zmieściła się do samochodu przyjechała pociągiem i rowerem by włączyć się do prac.
Jakich argumentów lub jakie fakty powodują że raz nic się nie da a innym razem aż miło patrzeć na efekty pracy. Chyba że patrzy się na podłogę z tych mokrych i krzywych desek nad warsztatem, nikłość postępów pracy nie napawa optymizmem. I to trzeba dokończyć skoro się rozpoczęło. I tak się stanie.
Dziekuje za pracę i pomoc.


Post nr 172, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W pracach remontowo naprawczych bardzo trudno powiedzieć zrobimy to za dzień czy półtora. Podobne gronu instruktorów dzisiaj brakło czasu na szczegóły wykończeniowe. Najważniejsze i najpoważniejsze prace zostały solidnie wykonane.
Za trud i prace, ofiarowane materiały i sprzęty do domku koloni nr 3 serdecznie dziękuje.
Pozdrawiam i do zobaczenia.


Post nr 171, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013A to wiosna.

Blog Marek

Post nr 170, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Kolejny raport z budowy.
Kolejna sobota pracująca w trakcie której pomurowały się dziury po belkach i zamurowały wszystkie stalowe belki nośne.

Blog Marek

To i można było zacząć kłaść deski z wyfrezowanymi rowka mi tak by zachodziły na zakładkę. Szkoda tylko że, deski z tak mokrego drzewa. Pleśnieją.

Przymiarki do podłogi.

Blog Marek

Troszkę słabiej młodzież kwatermistrzowska bo pojechali późniejszym pociągiem, nie skorzystali z autobusu z Olesna, do Sierakowa extra trzeba było jeździć. Malowania konstrukcji cyrku też nie dokończyli, mimo całego dna. Płyty na strychu wprawdzie odkręcone lecz stoją w nieładzie a podłoga nie zamieciona. I to ich wyjeżdżanie na raty jedni o 19 inny o 6 rano, gdy autobus jechał 10,15.
W realnym życiu różnie to bywa tym razem tak następnym lepiej.
Mimo powyższego dziękuje za wykonane prace i poświęcony czas.
Zapraszam ponownie by dokończyć dzieło.


Post nr 169, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Szykowanie stali zakończone, łącznie z malowaniem. Można murować.

Z martwych wstałym Panem niech spłyną na nas jego łaski. W dusze i w ciała jak w przyrodę niech wstąpi nowa energia na chwałę Boga i pociechę najbliższych.
Przyjmijcie, proszę takie życzenia wielkanocne.


Post nr 168, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Oto foto obrazujące poprzedni wpis.

Blog Marek

to jest ten wymurowany słupek

Blog Marek

a to podniesiony zbiornik hydroforowy.

Stal nośna sufitu-podłogi już też u góry tylko ją obmurować.
Tylko nie wiem czy w deskach robić wpust na obce pióro.


Post nr 167, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Tydzień zleciał jak oka mrugnięcie, a to za sprawą dwóch pobytów u lekarza. Dobywania klocka na podparcie głównej belki w stodole gdzieś tam z gąszczy za domkami. Mozołem podstawiania i podnoszenia. Światło też w warsztacie trzeba było przywrócić. Zaprawy i żywności w Oleśnie nabyć. A sobota murowanie podpory belki poprzecznej wjazdu w miejsce zbutwiałego słupka i jakby baniak hydroforowy nie „zeskoczył” z swego miejsca, to szyny na strop były by zamurowane przynajmniej nad warsztatem. Zbiornik podciągnęliśmy z powrotem do góry tak że stanie na szynach nowego stropu. Dobrze, że nikomu nic się nie stało.
Dziękuje pomocnikom za już i zapraszam ponownie.


Post nr 166, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Przez ostatne dni znowu działo się w ośrodku i to bardzo pozytywnie bo murki na sufit intensywnie się murowały, przybyła młodzież zastępu kwatermistrzowskiego pięknie poczyściła a potem pomalowała stal na legary sufitu warsztatu.

Blog Marek

„For poczta” naszego ośrodka t.j. kuchnia polowa przy wjeździe uzyskała nowy blaski.

Blog Marek

Zauroczony pięknym słoneczkiem szukałem wiosny – jej zwiastunów i tylko w kajakowisku żabki wyraźnie sygnalizują wiosna idzie.

Blog Marek

Pan doktor odstawił antybiotyk. Operat szacunkowy wartości Kucob dotarł do starostwa, a materace zaczynają się produkować. Jeszce oddać paletę po cegle i będziemy na bieżąco. Może jakieś druty w warsztacie poprowadzę, by było światło.
W imieniu własnym i Organizacji dziękuje wszystkim za sobotnią prace.


Post nr 165, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Ale pan doktor był zadowolony z trafnej diagnozy, posmutniał komunikując mi ” Sporo tego tu ” …….. zakończył ” długa droga przed panem” cokolwiek miało by to znaczyć. Wypisał antybiotyki i za tydzień zaprosił ponownie.


Post nr 164, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013W imieniu własnym i Organizacji

dziękuje

tym trzem panom za rozebranie starej konstrukcji drewnianej sufitu nad warsztatem i blatownią

Blog Marek

przygotowanie i przeniesienie na miejsce belki podciągu

Blog Marek

i osadzenie jej przygotowanych gniazdach.

Blog Marek

o kurzu, lecących, kamieniach, ciężarze i niewygodzie nie bedę pisał.

c.d. prac za tydzień, obiecali.

Pozdrawiam i dziękuje.

P.S. Krew wyszła kiepsko.


Post nr 163, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wczoraj rozpocząłem nowy etap życia – chodzenia do lekarza.
Dziś a konto oddałem pierwszą krew.
Największą wartość ma poświęcony czas.
Kiedy pierwsze efekty?


Post nr 162, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Pozdrawiam wszystkich artystów.


Post nr 161, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Uprzejmie proszę o przyjęcie życzeń: szczęścia, zdrowia i realizacji potrzeb i marzeń z okazji
Dnia Kobiet.
przez rodzinne, krewne i znajome i i nieznane Panie – Kobiety.


Post nr 160, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wszystko się kończy, urlop, śnieg po zimie i nawet tort urodzinowy a przecież był taki duży. Jego to naprawdę szkoda!


Post nr 159, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Wszystkim, a szczególnie najbliższym – rodzinie dziękuje za życzenia i wszelkie serdeczności skierowane dziś do mnie.


Post nr 158, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Obiad – tabletki – babcia kolejny raz popija – kubek już pusty – „yy” z wskazaniem na kubek – miałaś mówi córka,
a na to babcia wchodząc w słowo ripostuje
” to czas przeszły „.

Brawo!


Post nr 157, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Sen to nie śmierć a z żywymi wychodząc się żegna.

MadaMag napisał(a) komentarz:
A skądże taki cytat..?
tata napisał(a) komentarz:
Z prozy życia.
mamaEwa napisał(a) komentarz:
takie małe, że ledwo odczytałam! A to przez to, że tato zasnął przed wyjazdem córki i gości i nikt nie odważył się go obudzić – ale „lepszy śpiczek niż…”

Post nr 156, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Najbardziej syzyfowa acz nieodzowna praca to
odśnieżanie
i czemu po nim w plecach boli, przecież śnieg to taki biały puch.
oby do lata.

 


 

Post nr 155, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013To straszne jak sypnęło. Trzeba odśnieżać a i tak auto jedzie tam gdzie ono che. Takiej zimy i w ogóle zimy nie lubię. Węgiel mimo, ze drogi to lipnej jakości.
Okropieństwo.

Dostałem zaproszenie do programu – aplikacji iWowWe i nie wiem czy jest to dla takich jak ja. Czy mam czas, kasę na start i dar motywowania innych. Technicznych możliwości platformy chyba nigdy nie będę w stanie racjonalnie wykorzystać.

 


 

Post nr 154, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Fajnie mieć górę węgla

Blog Marek

tylko szkoda że taką.
Ile jej będzie jak stopnieje i się rozsypie?
A zima trzyma.

 


 

Post nr 153, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013.
Zimowisko wyjechało zrobiło się cicho i pusto.
Co teraz najważniejsze do zrobienia, czym sie zjąć od poniedziału?

Co włożyć do pieca, jak ogrzać budynek by totalnie nie zamarzł?
A dzisiaj.
Dziękuje wszystkim za pomoc w realizacji Akcji Zimowej w Kucobach.

 


 

Post nr 152, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Dziękuje Meg za ogrom czasu i cierpliwość w pracach nad stronami internetowymi rodziny i ośrodka.
Liczę, że wszystkim się podoba nowy „obraz” i organizacja domeny.
Proszę o dalszą modernizacje i rozwój w miarę sił i potrzeb.

MadaMag napisał(a) komentarz:
Proszę bardzo

 


 

Post nr 151, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Tu też pusto, ale to chyba sprawka administratora strony!

 


 

Post nr 150, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Ten wpis zjadł system.
A było w nim podziękowanie za szczęśliwy przebieg turnusu kadrze, społecznikom i uczestnikom.
Treść nie do powtórzenia.

 


 

Post nr 149, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 149 dodano 02-02-2012 o godz 21:20
Jaka fajna data 02.02.20 12.

 


 

Post nr 148, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 148 dodano 01-02-2012 o godz 20:51
Mimo zimy służbowy Ford w miarę zapala. Może dzięki nowym filtrom.
A jak wasze?

Basia napisał(a) komentarz:
Nasze nędznie… a przynajmniej moje. Każdego dnia po pracy zabieram akumulator do pokoju, żeby mu było chociaż trochę cieplej. Dziś nawet zabrałam go do pracy – leżał pod ladą recepcji tesco. Pomimo tych zabiegów – szału nie ma i na wszelki wypadek wpisałam sobie numer telefonu tutejszej taksówki żeby dotrzeć do pracy.
tata napisał(a) komentarz:
A kto nie zabrał ładowarki – prostownika? choć była zachęcana.
A Ford mimo -20.7 oC przy gruncie z rana na mszę zapalił całkiem ładnie.
I Reno na wieczorną mszę mamie zapaliło bez łaski.

 


 

Post nr 147, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 147 dodano 30-01-2012 o godz 16:47
Kolejny dzień zimowiska. Niestety, tylko z nazwy bo śniegu niewiele natomiast mróz taki, że o przyjemności z pobytu na świeżym powietrzu ani pomarzyć. Jest prawie komplet uczestników. Teraz programem trzeba zrekompensować niepogodę.
Węgiel przyjechał gorszy niż ten z lata i wiele droższy bo doszła do zwyżki cen
akcyza. Jak palić by było ciepło a węgla na długo starczyło?

Oby do lata.

 


 

Post nr 146, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 146 dodano 24-01-2012 o godz 20:27
Zadane pytanie o zamalowanie białego na kawowym było retoryczne, bo proszę

Blog Marek

i nawet tą absolutnie nie nadającą się farbą.
Natomiast morelowy kolor nowo kupionej emulsji akrylowej pięknie pokrył ściany pokoju nr 5.

Blog Marek

jeszcze pokój nr 1 spędza sen z powiek.

 


 

Post nr 145, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 145 dodano 21-01-2012 o godz 13:00

Stronie minęło 5 lat

niech się dalej rozwija!

 


 

Post nr 144, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 144 dodano 21-01-2012 o godz 12:01
W tym roku Dzieciątko przyniosło rodzinie nowy laptop. Jest „Fajny” prócz jego napędu CD, który się popsuł. Serwis jest w Czeskim Brnie, gdzie za sprawą DHL sprawnie dotarł. Naprawa trwała też dzień, dzień na wysyłkę lotniczą i już wczoraj tj piątek o 10 z minutami kurier go otrzymał do dostarczenia. Ucieszyłem się, w wolną sobotę skopiuję zdjęcia na dysk i niektóre umieszczę w mocno zaległym blogu. Cóż stało się inaczej pisze na starym domowym blaszaku. Bo kurier nie dostarczył przesyłki z powodu nieobecności odbiorcy. Zirytowało mnie to okrutnie bo to nie pierwszy raz kurierowi nie chciało się jechać może nie na koniec świata , ale na pewno koniec i to daleki jego rejonu. A tu mimo że zima sypnęła śniegiem to roślinki pięknie kwiaty prezentują

Blog Marek

To znowu zjechała się grupa ludzi, którzy poświęcili swój „wolny” czas i paliwo do samochodu by heblować deski na przyszłą podłogę nad warsztatem. I od wczesnego rana do zmierzchu byliśmy na podwórku efektywnie pracując co widać na foto

Blog Marek
Blog Marek

W imieniu własnym i organizacji dziękuję

W tzw miedzy czasie wykonali tez prace konserwacyjno remontowe np malowanie pokoju nr 9

Blog Marek

jak to jasnym kolorem zamalować
lub poznosili heblowiny do kotłowni i ustalili „zaraz za popiołem na węglu bu nie blokować dostępu do patyków”.

Blog Marek

To wszystko drobnostki do opanowania, ważne że jest spontaniczna pomoc i są widoczne efekty. Nie tak jak w obiecanym od dwóch lat montowaniu okien dachowych czy wykonaniu do 15 stycznia projekcie modernizacji strychu.

A następny termin dostarczenia laptopa to poniedziałek. To już za dwa dni.
Nawet do okulisty nie pojadę wypatrując DHL, a wątek okulisty opisze już na laptopie.

 


 

Post nr 143, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 143 dodano 16-01-2012 o godz 13:10

No i sypnęło śniegiem

prawie jak zimą.

 


 

Post nr 142, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 142 dodano 08-01-2012 o godz 22:25
Tak przygotowanych do zajęć uczestników zajęć w Kucobach jeszcze nie było. Tyle przepięknych, dopracowanych technicznie, i wypracowanych w detalach strojach (a mieli je wszyscy) nawet w marzeniach organizatorzy tego balu nie przewidywali; a z doświadczenia wiem że trudno ich zaskoczyć.

Bal noworoczny w ateńskich klimatach był naprawdę super!

Pozdrawiam uczestników gratulując pomysłu.

 


 

Post nr 141, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 141 dodano 02-01-2012 o godz 14:45
Nowy rok powitany hucznie i muzycznie. Zabawa była przednia a goście wspaniali.
Jak było Facebook (w małej części) pokazuje w profilu ośrodek Kucoby.
Pozdrawiam uczestników.

 


 

Post nr 140, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 140 dodano 31-12-2011 o godz 23:41
Nadchodzący 2012 rok niech będzie tym najlepszym z dotychczasowych okresów waszego życia, by po latach wspominać ” to był rok dobry rok ” życzy wszystkim
N.M. gospodarz .

 


 

Post nr 139, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 139 dodano 30-12-2011 o godz 14:00
Nawet pogoda nie chce być dobrą wiadomością, bo dzisiaj już pada, wieje i ” ciśnie na głowę „. beznadzieja !

 


 

Post nr 138, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 138 dodano 29-12-2011 o godz 21:06
Są wiadomości dobre i złe.
Dobra tylko jedna: na dworze w plusie parę stopni i nie pada. Nawet chwilami słońce przez chmury się przebija.
A ze złych między innymi to że skończył się urlop, że kiepsko się czuje, że drewno na opał się kończy. Prace remontowe stoją w miejscu, a zaginęła panewka i rozebrane wiertarki bałaganią stół. Filmy z kaset wideo przegrywają się powoli, a kodeki zawieszają komputer. Robotnicy kopcą okrutnie. I niepewność czy sylwester się uda. I nie wiem czy dożyje np. emerytury i jak to dalej będzie.
Cieszy tylko uczciwie przeżyte dziś.

 


 

Post nr 137, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 137 dodano 24-12-2011 o godz 13:27

Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia a z nich wielu łask Bożych i nieustającej opieki.

Życzę rodzinie, krewnym, przyjaciołom, przypadkiem zaglądającym tu, i wszystkim innym dobrze i źle mi życzącym.

 


 

Post nr 136, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 136 dodano 19-12-2011 o godz 11:05
A co do wiaderek orzechów to były to takie.

Blog Marek

I one też cieszą szczególnie że orzechy zbieramy w tym roku po raz pierwszy.

anonom napisał(a) komentarz:
A dlaczego nie było opłatka??????

 


 

Post nr 135, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 135 dodano 18-12-2011 o godz 22:26
Wczoraj po raz pierwszy w Kucobach instruktorzy naszego hufca spotkali się na:

Wigilijnym Spotkaniu

Zaszczycili nas swoją obecnością dh. Komendant Śląskiej Chorągwi i jego Zastępczyni. Z władz miejscowych pan Skarbnik Gminy Olesno, przedstawiciel Nadleśniczego i nasz największy lokalny przyjaciel pani Dyrektor Szkoły w Borkach.

Była ryba i makówki była choinka a pod nią prezenty, które rozdawał mikołaj w wesołej atmosferze i tylko opłatka nie było,bez którego nie wyobrażam sobie Wigilii Świąt Bożego Narodzenia ! Tak powstaje nowa tradycja. Kto 25 lat temu słyszał o Betlejemskim Świetle Pokoju?, które na nasze spotkanie przywiózł komendant chorągwi, by zapłonęło za sprawą harcerzy w najbliższej okolicy.

 


 

Post nr 134, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 134 dodano 14-12-2011 o godz 16:06
Po cięciu drewna na opał nazbieraliśmy jeszcze dwa wiaderka orzechów włoskich. Drzewa rosnące przy płocie raz pierwszy ” dały ” nam (a nie np. wiewiórkom ) swoich owoców.

Taka zima to mi się podoba.

 


 

Post nr 133, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 133 dodano 11-12-2011 o godz 13:07
A jednak praca zawrzała – heblarka zahuczała
i dzięki pomocy przyjaciela i znajomego jedna strona desek jest gładka.

Blog Marek

Wiele desek jest tak mokra że woda wyciekała na blat maszyny.

Blog Marek

By choć trochę przeschły zostały z grubymi przekładkami ułożone nad warsztatem.

Blog Marek

Tam do następnej akcji polegającej na przeheblowaniu drugiej strony i ujednolicenia grubości będą czekały.

W imieniu własnym i Organizacji dziękuje pomocnikom za już i proszę o jeszcze.

 


 

Post nr 132, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 132 dodano 07-12-2011 o godz 21:14
Przygotowujemy się do heblowania. Jedną z czasochłonnych czynności jest porządkowanie i przeróbka sprzętów na złom. Damy radę do soboty. Piec przy paleniu w nim drewnem też dyscyplinuje w dokarmianiu – zagapisz chwile i już gaśnie.

mama Ewa napisał(a) komentarz:
Bo to nie piec, tylko żarłacz olbrzymi. Stwierdziłam to osobiście.

 


 

Post nr 131, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 131 dodano 01-12-2011 o godz 23:06
Po porannych mgłach

Blog Marek

jednak przyjechało i „wysypało” deski w trzech paczkach, z których jedna pękła i rozsypała się. Deski trzeba było pojedynczo ręcznie pownosić i ułożyć w stodole.

Blog Marek

Pozostałe dwie paczki unieśliśmy dźwigiem do góry i

Blog Marek

przy pomocy takiej rolki przesunęliśmy na miejsce.
Teraz czekają na heblowanie

Remont sufitu nad warsztatem rozpoczęty.

 


 

Post nr 130, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 130 dodano 30-11-2011 o godz 20:07
A miało być tak „do przodu”.
Nawet komendant z pomocnikiem przyjechał by deski na podłogę rozładowywać i co, i

JAK ZWYKLE

nici bo ponoć samochód się popsuł.

 


 

Post nr 129, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 129 dodano 28-11-2011 o godz 19:33
Im fajniejsza tym szybciej się kończy.

 


 

Post nr 128, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 128 dodano 25-11-2011 o godz 22:39
Urlop to fajna rzecz.

 


 

Post nr 127, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 127 dodano 20-11-2011 o godz 18:02
Kolejny etap przygotowań do wielkiego remontu za nami. Przestrzeń nad warsztatem wypróżniona można zrywać stary strop.Młodzież i komendant intensywnie i godnie popracowali. Dziękuje. Czekamy na deski.
Wpierw jednakże parę dni urlopu (nie czytać wolnego).

 


 

Post nr 126, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 126 dodano 18-11-2011 o godz 14:21
Wyjazdy do Chorzowa są strasznie stresujące. Naprawdę chciałbym jak najlepiej dla wszystkich i wszystkiego. Jak tego dokonać?

 


 

Post nr 125, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 125 dodano 16-11-2011 o godz 17:40
Tyle pociechy na dziś że FORD jest sprawny technicznie.

 


 

Post nr 124, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 124 dodano 12-11-2011 o godz 22:08
Dzisiaj niespodziewanie z grupy, którą trzeba obsłużyć zrobiła się szpec grupa a wzięła sobie za zadanie: usunąć resztki po huśtawce, pochować sprzęty z przed domków, zwinąć dach cyrku i go schować, wyczyścić wszystkie rynny i zakończyli działania

Blog Marek

ładując nasz wóz resztą gałęzi po powalonym dębie.

DZIĘKUJE

i liczę, że dotrzymacie obietnicy i będzie więcej i zaś.

 


 

Post nr 123, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 123 dodano 11-11-2011 o godz 10:22
Bardzo lubię takie święta jak dzisiejsze.
Nie trzeba się mobilizować do kościoła, ubierać krawata, a robiąc zaległe prace hobbistyczne nie boli sumienie że marnotrawi się cenny czas na inne prace. Nawet gości jest tylu,że żona nie chce by pomagać przy struganiu ziemniaków. A stół się prawie sam szykuje. Szkoda tylko że córki grają w kręgle lub pomagają przy imprezie bo nie ma ich z nami w ten „luzacki” czas.

A słoneczko dalej pięknie południem świeci.

 


 

Post nr 122, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 122 dodano 09-11-2011 o godz 10:16
Do pełna nałożony piec drzewem a ogień gaśnie i rano piec ciemny a w pokojach zimno.

 


 

Post nr 121, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 121 dodano 05-11-2011 o godz 09:28
Jadąc wczoraj wieczorem po grupę na dworzec PKP w Sierakowie odnosiłem wrażenie że jadę po drugą turę grupy z przed tygodnia. Trochę ciemniej /czas zimowy/. Tydzień krótszy, bo świąteczny, i tak intensywny że zleciał jak czas potrzebny do przyjazdu po resztę grupy. Właściwie czym wypełniony? Wozem, starostwem powiatowym i rąbaniem gałęzi do pieca CO. Może to pamięć nie zapisując szczegółów działań i prac ten czas tak nakręca i przyspiesza.?
Dawniej tak nie bywało.

 


 

Post nr 120, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 120 dodano 30-10-2011 o godz 21:04
Ostatni tydzień upłynął na załatwianiu dokumentów do wyceny Ośrodka przez rzeczoznawcę dla Ministerstwa Skarbu w Starostwie Powiatowym Olesno. Pozostały czas poświęciłem na modernizację naszego wozu wykonanego przez kowala przed wielu laty z dyszlem dla jednego konia z takimi kołami:

Blog Marek

Po ich demontażu a odkręcić 5 nakrętek M30 nawet z pomocą palnika gazowego było sporym i czasochłonnym zadaniem okazało się, że każde z kół na tej kutej przez kowala osi posiada
dwa stożkowe wysokiej klasy łożyska
co dla mnie przekonanym o panewkach ślizgowych nie koniecznie brązowych było wielkim zaskoczeniem. Przecież dwie osoby miały problem popchać nawet go pusty, a trzecia była potrzebna do kierowania dyszlem.

Blog Marek

Po założeniu wszystkich czterech po Polonezowskich kół okazało się że, wóz można popchać bez trudu jedna ręką.

Blog Marek

Jeszcze tylko nowy o 30 kg lżejszy łamany dyszel

Blog Marek

i wozik zrobił się całkiem

ZGRABNY

.

Sprawdzimy go zwożąc do kotłowni konary i gałęzie opisywanego wcześniej dębu.

 


 

Post nr 119, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 119 dodano 16-10-2011 o godz 19:10
Sporo dni upłynęło tak intensywnych że, nawet tu pisać się nie dało. Najpierw całe auto złomu wyjechało, potem w starostwie wniosek o wskazanie do warunków przebudowy, korespondencja starostwa z ministerstwem skarbu, a potem ponad miarę cieknący bojler – trzy podejścia i brak sukcesu bo znowu kapie. A wysoko go trzeba wkładać. No i najważniejsze – rodzące wiele emocji i nadziei – spotkanie fachowców z grona Przyjaciół Chorzowskich Harcerzy w Kucobach z konkretnymi ustaleniami terminarza prac w modernizacji strychu nad jadalnią. Zobaczymy.
A za oknem pierwszy raz było biało

Blog Marek

przygruntowy przymrozek zniszczył jeszcze wczoraj piękne kwiaty i mimo słoneczka w ciągu dnia tylko parę stopni. Idzie zima, a jej bardzo nie lubię.

 


 

Post nr 118, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 118 dodano 05-10-2011 o godz 11:51
To już chyba jesień.

Blog Marek

Polska złota i dalej słoneczna.

 


 

Post nr 117, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 117 dodano 03-10-2011 o godz 20:07
Wszystkim członkom nowych władz Hufca ZHP Chorzów z serca życzę byli jak ten

dąb

Blog Marek

Mimo że powalony wiatrem, odcięty od korzeni, ale pełen życia zielenią nowych pędów. Zachwycający żywotną pięknością. Wytrwałością i konsekwencją swej misji.

 


 

Post nr 116, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 116 dodano 01-10-2011 o godz 22:19
Dla tych co chcieli by doczytać do końca co jeszcze chciałem powiedzieć.

Kucoby i Ja

Dokładnie 1 września 1987 roku rozpoczął się oficjalnie etap mego życia związany z Kucobami. Wielu z was nie było jeszcze na świecie, niektórzy nie byli w naszych szeregach. Jest to czas w chwilę po wynalezieniu woreczków foliowych, ale przed pierwszym połączeniem Polski z Internetem w dniu 17 sierpnia 1991 roku. Dzięki działaniom Stanisława Tymińskiego w 1994 za 480 tysięcy złotych obywatel R P mógł mieć swój adres w sieci. Dziś świat stoi internetem i w naszym hufcu on jest. Z przyłączem DSS-l, serwerem i samodzielną domeną. Lecz nie ma pasjonata , lub nikt nie został zaangażowany by domena zhpchorzow zarobiła na siebie i hufiec. Możliwości ogromne przez stworzenia aparatu współpracy z drużynowymi. Bieżącej reklamy działań, imprez hufca i poszczególnych drużyn. Platformy społecznościowej z dwoma działami tymi służbowymi i ogólnymi. Strony istniejące są nie mobilne bo choćby zaproszenie na LATO 2011 w październiku sugeruje osąd o sprawności moderatora. Czy w galerii zdjęć z propozycjami programowymi ścianka wspinaczkowa, której już trzy lata nie ma lub kład od dwóch lat z powodu niesprawności nie udostępniany grupom. I nie wiem jak tłumaczyć przyjeżdżającym że to co widzą w necie to historia i nie mogę tego udostępnić. Równie irytujący jest cennik nie aktualny już miesiąc
.
Kucoby i ja podobnie jaki i kucoby.za.pl czy wreszcie qcoby.eu to prowadzone przeze mnie strony, by być w Internecie by potencjalny klient klikając w wyszukiwarce magiczne słowo np. wypoczynek lub obóz lub przygoda w milionie wyświetleń dostrzegł słowo kucoby obojętnie przez małe czy wielkie K. By dotarł do aktualnych danych i rzetelnej oferty. Wiemy jak ważne jest pozycjonowanie strony. Skryta na obcym serwerze strona kucobyzhp.pl nie spełnia zamierzonej roli. Przecież mamy swój serwer, i wiele miejsca -myślę- na dysku. A internet dziwny bo kosztuje przeszło 300 zł miesięcznie a nie obsługuje plików P.H.P. Niezbędnych przy formularzach i dwukierunkowej wymianie danych.
Ja przy w/w adresach www i kilku adresach mailowych w ciągu roku tyle nie płacę. A udostępniam wszystkie opcje, dane,formularze potrzebne do bieżącej działalności Kucob i mojej rodzinie. Serwer i w ogóle sprzęt komputerowy mało wykorzystany choćby do tworzenia plików archiwizacyjnych z umów, pism wysyłanych, dokumentów. Po roku szuka się wśród góry papierów zalegających biurka i regały umowy z hufcem czy fundacją by wysłać jako propozycję do negocjacji. Dzisiaj dysk CD kosztuje poniżej 1zł i co miesięczna archiwizacja to rocznie koszt 12zł. A było by wszystko w jednym pudełku i od razu mówię że ma mieć klauzule poufności z dostępem przez jedną upoważnioną i odpowiedzialną osobę.
W komendzie pracują trzy komputery, nowy kombain drukarski a faktury mimo danych w bazach komputerowych wypisuje się ręką jak w erze przed woreczkami foliowymi. W okresie obozów to ich trzeba wypisać i trzysta – ile to wymaga czasu , skupienia, i pracy. Pracy, która mogłaby się robić w tle Windowsa czy za sprawą poczciwego DOSa. I nie idą za tym jakieś nakłady finansowe, tylko trzeba decyzji i kilku działań życzliwego programisty. Z tym też wiąże się następna sprawa. Uwaga – proszę o załączenie wyobraźni. Idziecie do klubu zamawiacie potrawy, jecie, pijecie, może zagracie w kręgle lub pojeździcie jego gokartem. Na pytanie ile macie zapłacić menadżer klubu daje wam nr konta i informuje że jak odbierzecie sobie w mieście oddalonym o 80 km fakturę to dokładnie dowiecie się ile macie wpłacić do banku.
Rozumiem idee płatności przelewem, ale nie takiej formy zapłaty za jeden nocleg w kampingu bez pościeli wart 9zł a np. Bank Sląski za wpłatę chce 0.5% kwoty i 10 zł to opłat jest 10zł i 5 groszy a wpłaty 9 zł. Nie dajmy się zwariować. Pytałem komendantów hufców z chorągwi Łódzkiej, Warszawskiej, Poznańskiej, instruktorów chorągwi Opolskiej i takie tam nie obowiązują procedury. Wszędzie trochę inaczej , ale logicznie i po ludzku. Obowiązujące w Chorągwi Śląskiej rozwiązanie tylko służy przekrętom i nie uczciwości. Napełnia bankom kiesę. Brak jednego ciągu łatwego do skontrolowania : 50 przyjechało, spało, jadło zapłaciło, minus wydatki jest zysk.
A jest zysk gdy w komputer do bazy wpisze drużyna paru członków mimo że działa w niej wiele więcej, ale to od członka płaci się składki. To co, że od chwili internetowej bazy członkowskiej stany drużyn dziwnie nagle zmalały. Gdyby bez względu na stan drużyna miała wpłacić do hufca np. 35 zł tj 1zł od członka a 35 członków w drużynie harcerskiej powinno być minimum to i drużynom by zależało by były liczniejsze i uczciwsze były wszystkie spisy. Organizacja toleruje cwaniactwo i nieuczciwość.
A spis z natury nas czeka , znowu będziemy dochodzić gdzie dany gadżet jest, na zbiórkę wziął go A, przekazał na biwak B, a ten udostępnił na imprezę C. Rewers jest w hufcu od A, a on aktualnie np. studiuje w Niemczech. Przedmiot wydał druh mimo że zazwyczaj leży w szafie druhny. Materialną odpowiedzialność za ten element do spisu ponosi kwatermistrz odległy o 80 km. To w nowej kadencji trzeba zmienić i uporządkować.
Wiele przedmiotów prosi się o naprawę i renowację szczególnie w ośrodku. Przez wszystkie lata wstecz pracowało tam i to uczciwie wiele osób pozwólcie że wymienię niektórych dh Mirosław Colkos, Jan Lechocki, Kuśka Krzysztof, Sławomir Bień, Bartosz Bociański , Wojciech Lamch czy Damian Kudzia. i inni. Byli to stażyści, chwilowo bezrobotni lub pracownicy hufca. Dzisiaj bardzo widać że tych rąk brakuje choćby do naprawienia podłogi na podeście komendanta, porąbania próchniejących sprzętów, wymiany popękanych kafelek, czy naprawy rowerów. Robiliśmy wspólnie duże remontowo-budowlane zadania jak budowa i kafelkowanie prysznicy obozowych i kolonii. Produkcja ławek i regałów obozowych, przebudowy w budynku, wymalowanie kampingów kolonii czy konstrukcji dachu jadalni.
W ośrodku widzę tysiące prac na już do wykonania i nawet na nie, nie trzeba wielkich pieniędzy tylko czasu. A skąd przy dwuosobowym zespole go brać. W pierwszej kolejności obsługa przyjezdnych a w ostatnim roku bez akcji letniej kuchnia w budynku przygotowała i wydała dokładnie 2652 obiady i nieco mniej śniadań i kolacji. Większości te osoby spały, zajmowały pokoje i zużywały pościel, którą trzeba najpierw wydać a potem pozbierać i przygotować do prania. Ci wszyscy zapłacili za siebie. I nieprawdą jest zdanie z dokumentów zjazdowych że tylko Akcja Letnia wypracowuje pieniądze na hufiec i jego działalność. Nie sprzedaje się kury znoszącej złote jajka szczególne że nie do końca jest nasza. Jak to w szale pomysłów niektórzy z tu obecnych proponowali. Jest pozytywna odpowiedz z ministerstwa skarbu państwa i bądźmy dobrej myśli. Mając dobro trzeba je gospodarnie wykorzystać, pomnożyć jego możliwości. Zareklamować. W materiałach zjazdowych jest napisze że poszła reklama do wszystkich hufców na CD. Jednakże w Ośrodku Kucoby nie ma i nie było ani jednego egzemplarza. Kończą się ulotki wydane parę lat temu a wizytówek ośrodka nie ma żadnych. W obecnej strukturze hufca brak osoby promującej hufiec i ośrodek. Ośrodek zareklamuje się reklamą szeptaną, jednakże musi dopasować się do potrzeb klienta przez zwiększenie liczby miejsc umożliwiające godne przyjęcie w budynku całorocznym do 49 osób, i stworzenia salki lekcyjno-konferencyjnej na zajęcia plenarne grup. Podjęto już to zadanie i liczymy że deklarowana pomoc sponsorów i fachowców z miasta Chorzowa przy wsparciu władz miasta dojdzie do szybkiej realizacji. Przynosząc wymierne efekty.

Z najpilniejszych prac w ośrodku to: remot i wymalowanie domków kolonii. Wymalowanie konstrukcji stalowej dyskotekowni. By nie grząznąć w błocie wiosną i jesienią częściowe wybrukowanie podwórka. Wykonanie zadaszenia przeciwsłonecznego przy schronisku. I samymi deklaracjami że przyjedziemy i pomożemy tylko zadzwoń jak będzie coś do roboty szczególnie przez starszych – większości nie aktywnych już instruktorów – tego nie zrobimy. By pomóc trzeba przyjechać /dać się przywieść/ i powiedzieć to chcę robić. Tak jak robiła to młodzież skupiona wokół dh Grzegorza Malcherczyka w trakcie prac przy budowie domków schroniska, prac porządkowych, malarskich i różnych naprawach. Lub członkowie Stowarzyszenia Pracowników Huty Kościuszko wspierając materiałowo i swoją pracą. Bardzo przykre jest że nie potrafimy podziękować sponsorom w tym i dh Adamowi Kajewskiemu. Proste, miłe w treści pismo złożone na ręce prezesa lub darczyńcy w dzień po darowiźnie wartościowsze jest niż po miesiącach medal czy inna forma uznania. Patrzmy jak robią to inni np. Towarzystwo Wspierania Świetlicy dla dzieci w Sośnicy dh Macieja Madejskiego, która szybciej podziękowała ozdobnym pismem niż dotarł pożyczony przez nich sprzęt.
A zapraszając oddającego swe życie związkowi instruktora na zjazd nie róbmy tego w poniedziałek na 4 dni przed zjazdem. Pamiętajmy zawsze o wszystkich życzliwych nam.
Ta nowa, niewielka urna niech przyjmie głosy na najlepszych merytorycznie, oddanych, mających czas i pomysł na dalszy rozwój hufca bez względu na to czy jest z mego pokolenia, jest z mego referatu i mojego stylu życia.

Propozycje wniosków z wystąpienia.

1. Zmienić system naliczania składek członkowskich dla drużyn tak by był mobilizujący do wzrostu liczebnego .
2. Wprowadzić obowiązek zewnętrznego archiwizowania danych komputerowych przez kompetentną osobę.
3. Powołać administratora mediów internetowych. Wyposażyć w uprawnienia do prowadzenia sprzętu informatycznego.
4. Przyporządkować odpowiedzialność za wszystkie dobra hufca konkretnym osobom.
5. Wykonać zamki i magazynki by uniemożliwić nie upoważnionym pobieranie sprzętów i wglądu w dokumenty
6. Opracować aktualne foldery i wizytówki reklamowe hufca i ośrodka Kucoby.
7. Zmienić i wymóc na Komendzie Chorągwi zmianę sposobu pobierania opłaty jak i wydawania faktur za usługi w Ośrodku Kucoby.
8. Opracować plan i budżet na prace remontowo-budowlane w ośrodku Kucoby.
9. Dziękować darczyńcom i sponsorom niezwłocznie.
10. Opracować nowy zakres obowiązków i uprawnień dla pracowników i instruktorów komendy nie dublujący zadań i uprawnień.

P.S.
Nic nie ma o drukowaniu kartotek żywnościowych, bo po 15 latach ich niezbędności do rozliczenia wystarczy że będą dostępne w archiwizacji.
Nie ustępujmy bo jednak coś się da zmienić.

Marek napisał(a) komentarz:
Przepraszam za paskudne błędy w pierwszej „odsłonie” tego tekstu.

 


 

Post nr 115, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 115 dodano 24-09-2011 o godz 17:33
A jednak jesienią są grzyby.

Blog Marek

Wycieczka też dzisiaj nazbierała. Proporcjonalnie do zaangażowania w przeszukiwanie lasu.
O wysypie na razie nie ma mowy.

 


 

Post nr 114, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 114 dodano 23-09-2011 o godz 22:46

Jesień już jest.

Nie tylko w kalendarzu, ale i w tak pięknych jabłkach

Blog Marek

i równie pięknych gruszkach

Blog Marek

Na które serdecznie zapraszam,
bo z grzybami takimi jak wczoraj pokazanymi jest gorzej.
Słoneczko świeci i grzeje w dzień, a w nocy chłodno.
Deszcz też już dawno nie padał to i nie rosną.

 


 

Post nr 113, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 113 dodano 22-09-2011 o godz 21:26

Uwaga

zbliża się jesień
bo rosną takie okazy kozaków

Blog Marek

i węgla 3 tony przyjechały i miejsce na drewno w kotłowni jest. Natomiast jabłka na drzewie pięknych kolorów dostają, a wiele w trawę pada i mobilizuje by wkładać je do słoików. Trawę przed zimą – by łatwiej było odśnieżać – trzeba kosić i w niej między tujami taki okaz żona znalazła. Piękne pogodne dni sprzyjają pracą porządkowym w obejściu. Tyle jeszcze do zrobienia. Jak to przerobić.

 


 

Post nr 112, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 112 dodano 19-09-2011 o godz 17:00
Ostatnie dwa dni przygotowywane już dużo wcześniej by było 'OK, przebiegały zgodnie z schematem: organizatorowi wycieczki coś się zmienia a my jesteśmy krok przed np. kolacje z godziny 18 podajemy o 16 w piąć minut po wejściu do budynku po 25 minutach od zmiany decyzji. Lub zajęcie pokoju zazwyczaj nie udostępnianym. Końcowe uwagi – i ich sposób przekazania – w sprawie dziury w podeście, mebla czekającego na komisję kasacyjną, czy przedmiotów schowanych w szafie zrobiły wielkie spustoszenie w postrzeganiu otaczającej rzeczywistości. Chyba jestem z innego świata. Więcej zrobić naprawdę nie mogę. Sam.

 


 

Post nr 111, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 111 dodano 14-09-2011 o godz 19:40
Rynna w hufcu się naprawiła .

A na więcej – nawet na pisanie tu nie ma czasu i sił.

 


 

Post nr 110, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 110 dodano 07-09-2011 o godz 16:50
Bardzo dołujący jest pobyt na pogrzebie niewiele starszej kuzynki. Dwa razy wygrała z chorobą,pięknie uszykowała dom, pozyskała sympatie sąsiadów. Znalazła swoje miejsce na ziemi. Nie dane było jej cieszyć się tym. Ja też tak różnie się czuje i myślę ile mi zostało – czy warto szarpać się z przeciwnościami. Czy to co mam to wszystko co mi dane….. ? .

 


 

Post nr 109, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 109 dodano 31-08-2011 o godz 22:45
Ale wszyscy się nagle rozpisali i sprawozdanie i projekt nowych działań i myśli komendanta, wszyscy chcą uwag i opinii i to na już. 5 minut przed dzwonkiem, a tu trzeba myśleć o wymienianych rurach i najbliższych imprezach. Dla mnie teraz to jest ważniejsze przepraszam, przy czasie dam odpowiedz.

 


 

Post nr 108, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 108 dodano 30-08-2011 o godz 20:36
Po raz kolejny zostałem poproszony by się przygotować do odpowiedzi na pytanie: jakie są potrzeby Kucob.
A nam potrzeba wszystko grunt nowe a najbardziej…. no właśnie co?
Farby i lakiery, kostka brukowa, papa i tera, styropian z klejem, a może rury. A może kamień drogowy lub wysypka na boiska, płot, łóżka i materace, talerze, kotły i kociołki, płytki ścienne i podłogowe. Auto,telewizor, kosiarka, pług śnieżny, pompa ciepła, i dużo, dużo koksu.
Szczerości, zrozumienia i życzliwości

a tego w sferze duchowej.

Potrzebujemy.

 


 

Post nr 107, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 107 dodano 24-08-2011 o godz 17:16
No proszę jednostka nadrzędna już podjęła działania. Aż się serce raduje.
Dziękuje ci Druhu Andrzeju.

 


 

Post nr 106, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 106 dodano 22-08-2011 o godz 21:57
Na ile starczy wytrwałości i samozaparcia by systematycznie i terminowo sprawę popychać do przodu.
Ile czasu będzie potrzeba by te pisma znalazły się na chorągwianych firmówkach z pożądanymi podpisami. A kiedy dotrą do Warszawy. Ilu do tego trzeba ludzi dobrej woli?.

 


 

Post nr 105, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 105 dodano 18-08-2011 o godz 20:27
Dzięki dh. Andrzejowi podjęliśmy dalsze starania o uregulowanie spraw własności ośrodka. Wyjazd do Opola i Olesna przy dostępie i umiejętności korzystania z przepisów prawnych daje nową nadzieje. Tym razem naszym dobrodziejem miałby być minister w Warszawie. Niestety to długa i mozolna droga.

 


 

Post nr 104, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 104 dodano 14-08-2011 o godz 11:14

Akcja Letnia 2011 zakończona

zarówno w kucobach jak i drużyny córki w Przerwankach
Wczoraj po obiedzie wyjechali uczestnicy III-ciego turnusu. Zostały dwa namioty do zwinięcia i to po drugim turnusie, filtr basenowy, i drzewo po Warszawy pionierce. Niewiele śmieci, troszkę towarów w sklepiku, narzędzia do naprawy i woda do spuszczenia z baniaków. Solary przełączyć na „zima” i oczekiwać na zapowiedziane grupy.
Pociąg, którym wracała drużyna miał tylko opóźnienie z 23.08 na krótko przed trzecią. Wielu rodziców koczowało na dworcu, którego nie ma bo jest na etapie burzenia starego przed budową nowego. Tak też całkiem za dnia wróciliśmy do Kucob.Dlatego to bardzo nas cieszy dzisiejsza niedziela przed świętem
Matki Boskiej Zielnej.

Basia napisał(a) komentarz:
A pociąg to nawet przed czwartą był…
marek napisał(a) komentarz:
Faktycznie przed 6 byliśmy w Kucobach

 


 

Post nr 103, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 103 dodano 08-08-2011 o godz 21:39
Sporo upłynęło czasu od ostatniego wpisu. W tym czasie w sobotę wyjechali harcerze z Warszawy a w niedziele z Janko Muzykanta z Praszki.
Dzisiaj byłem w Opolu by zawieść leki i ubranka chłopczykowi, który na wycieczce dostał ataku astmy i karetka odwiozła go do szpitala Wojewódzkiego. Pozostał tam na oddziele dziecięcym na obserwacji.
Po zapytaniu w izbie przyjęć szpitala zespolonego z zespołami karetek usłyszałem że takiego w
tym szpitalu całym ! nie ma i nie było
i na nic nie zdały się tłumaczenia, że na pewno jest bo jest przy nim wychowawca, któremu rozładowała się komórka i że na pewno tu przywiozła go karetka kilka godzin temu. Samodzielne odszukanie oddziału dziecięcego doprowadziło do wychowawcy i dziecka z apetytem zajadającego kolacje.
Pan ratownik medyczny(na pewno przynajmniej licencjat jak nie magister) z izby przyjęć z oburzeniem przyjął wiadomość że jednak jest, a jego wiedza i kompetencje są „do niczego” lub jak by to powiedział rubasznie jeden druh o ż…..ć rozczaść.

 


 

Post nr 102, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 102 dodano 01-08-2011 o godz 20:25
Po naszej interwencji piłą motorową i toporkami chwilowo wygląda to tak

Blog Marek

Tych dwóch chciało to taką piłą oddzielić od korzeni

Blog Marek

wiele się napocili, lecz dużo im jeszcze zostało.

Blog Marek

i trzeba będzie im motorówką pomóc.

Życie obozowe jest takie pazerne, na nasz czas nawet dla bloga go nic nie zostawia.

 


 

Post nr 101, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 101 dodano 23-07-2011 o godz 22:22

Patrzcie 100 stukneła

Post 06 – 10 (stare)

 

Post nr 10, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 10 dodano 06-11-2011 o godz 15:56
Wczoraj nawet w kościele usłyszałam o pochyleniu się nad kimś? czymś? problemem? – to bardzo modne ostatnio sformułowanie. Tylko czy aby pochylający się pamiętają o tych, którzy stoją za nimi? A może robią to specjalnie? W każdym razie do pochylających się podchodzę bardzo nieufnie …

Marek napisał(a) komentarz:
To trzeba tak „się ustawić” by stać z przed pochylającym się.

 


 

Post nr 9, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 9 dodano 25-09-2011 o godz 00:36
Po obsłudze wycieczki niedziela będzie wolna i wszystkie dzieci w domu! Coraz rzadziej się to zdarza, ale szkoda też pięknej niedzieli, że nikt nie przyjeżdża.Jeszcze trochę pogody i nadejdzie zima, a tej zdecydowanie nie lubię. Od czasu rozpowszechnienia samochodów śnieg i gołoledź to tylko przeszkody i niedogodności.
Kampania wyborcza w toku, a i tak nie ma kogo wybierać, bo w czasach wolności przetestowaliśmy już wszystkie opcje i okazało się, że wszystkie są … do skasowania. Nikomu nie zależy na kraju jako całości, każdy ciągnie w swoją stronę, przed wyborami co innego, po wyborach też. Panią w biurze od naciskania klawisza „enter” trzeba być po studiach a politykiem można zostać wprost z ulicy. Wystarczy ładna gęba lub znane nazwisko lub przypadek. Trzebaby pomyśleć o innym ustroju, ale jeszcze nikt lepszego nie wymyślił…

Marek napisał(a) komentarz:
Wytrwałości w kontynuacji.
MadaMag napisał(a) komentarz:
Cieszę się z nowego wpisu, treść popieram
Basia napisał(a) komentarz:
ta… dziś to nawet Excela załączyłam =)

 


 

Post nr 8, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 8 dodano 31-03-2011 o godz 20:31
Pierwszy dzień urlopu minął… chciałam wcześniej posprzątać, ale Marek doszedł do wniosku, że dawno nie było żadnego remontu i trzeba coś pokuć – od piwnicy do naszej kuchni przez pokój nr 7 i komendancki. No i dobre chęci diabli wzięli… ale umyłam wszystkie małe wazoniki i ścianę za nimi, bo po paleniu w kominku i po grzaniu kaloryferami kurzu i pajęczyn co niemiara. No i byliśmy na basenie jak raczej co czwartek i miałam nawet chwilę tor wolny i potem puste jaccuzi. Radość pełną gębą. Aha, rano byli goście ustalający termin na wrzesień z Siemianowic. Ten sam pan co z emerytami i LOKiem, dobrze, że mu się tu podoba. Przed gimnazjum tata nie wyłączył świateł a czekaliśmy z kwadrans na Kasię i auto nie chciało zakręcić. taka wpadka – na oczach połowy gimnazjum trzeba było pchać, całe szczęście że z górki i szybko zaskoczył. Ale akumulator całkiem do wymiany. Tak to się plecie.
Coraz bardziej wkurzają (mnie reklamy i to, że tak ludzie dają się ogłupiać. Przeżarłeś się? – na drugi raz zastosuj (tu nazwa), masz problemy z powodu ciasnych stringów lub nylonowej bielizny? Kup (tu nazwa) Za dużo pijesz? Zastosuj (…) by nie mieć kaca. Usuwanie przyczyn lub samoograniczenie się? A po co, skoro można stworzyć nowe potrzeby za które głupi zapłacą. A co do kredytów konsumpcyjnych wciskanych na siłę przez banki to już grubsza sprawa i materiał na pracę naukową. Ostatnio doszłam do wniosku, że przyczyną kryzysów światowych są banki traktujące kredyt jak towar i konkurujące ze sobą we wciskaniu ludziom kitu.
Rozpisałam się , reszta kiedy indziej.

marek napisał(a) komentarz:
Tak to wszystko szczera prawda. Czy mamy na to jakiś wpływ?
Kasia napisał(a) komentarz:
Spoko, Józek mi powiedział, że on też kiedyś pchał auto przed szkołą nr. 3, więc to nie jest wstyd. 🙂

 


 

Post nr 7, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 7 dodano 25-03-2011 o godz 22:27
Kasia pojechała na rekolekcje i pusto w ten weekend… 11 gości do obsługi to niewiele, myślę, że za tydzień będzie więcej…

Basia napisał(a) komentarz:
Wszystkie dzieci przyjadą… i może jeszcze jacyś goście, to się trochę tego nazbiera =)

 


 

Post nr 6, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 07-01-2011 o godz 23:20
W starym pamiętniku babci któraś koleżanka wpisała: ” Młodość ptakiem przelecisz, przez życie przejdziesz oraczem…”. O prawdziwości tych słów przekonujemy się po czasie…

Marek napisał komentarz:
Szkoda, że zdobycie tej wiedzy tak boli.

 

Post 11-100 (stare)

Post nr 100, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post nr 100 dodano 23-07-2011 o godz 22:12
To dzisiaj półmetek Akcji Letniej 2011 w Kucobach i połowa tego drugiego turnusu. Goście z Warszawy otrzymali ostanie namioty i wyposażenie. Koniec wydawania rozpoczynamy przyjmowanie sprzętu.
Mimo, że specjalnie nie wiało to jednak wiekowy dąb wpadł do basenu.

Blog Marek

Oszczędził zjeżdżalnie, ale instalacji prysznica i ścian brodzika wcale a wcale.
W poniedziałek po wizycie p. leśniczego zaczniemy go ciąć i po gałęzi wyciągać z wody. Chyba jej { wodzie } nic się nie stało bo nie wiadomo kto i co żyło w rozłożystych gałęziach korony. Nie dawno runął rosnący obok, ale wtedy wiało że hej i ho ho.

 


 

Post nr 99, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 99 dodano 17-07-2011 o godz 20:30
Drugi turnus obozowy lata 2011 w Kucobach rozpoczęty.
Dzięki gościom z Warszawy liczniejszy i co ważne harcersko – zuchowy.
Oby szczęśliwy i bezproblemowy jak pierwszy.

 


 

Post nr 98, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 98 dodano 14-07-2011 o godz 11:48
Tak anonimie były takie czasy. Zdolność ośrodka wzrosła od tych czasów o kolejne miejsca pod dachem pawilonów i schroniska.

Anonim napisał(a) komentarz:
Tym bardziej to smutne ,że nie ma pełnego obłożenia 🙁 No ale cóż ….Czasy się zmieniają ,no i ludzie też …Nie do końca na lepsze ….

 


 

Post nr 97, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 97 dodano 13-07-2011 o godz 18:33
A pisałem o tym jak to zapomniano o nas na zlocie z okazji 50 lat Zamonitu. Gdzieś to zgineło w sieci.
Turnus obozowy z 80 uczestnikami trwa,
Różne dziwne wieści docierają,
ale nie mam sił i czasu by to komentować a ciekawostki opisywać.

Anonim napisał(a) komentarz:
Tylko 80 uczestników:( Trochę mało ….Pamietam czasy kiedy było prawie 500 🙁

 


 

Post nr 96, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 96 dodano 05-07-2011 o godz 23:12
I jak tu pisać, już nie mówię mądrze ale w ogóle – skoro taka ciemna, zimna i późna noc. Dobranoc.

 


 

Post nr 95, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 95 dodano 01-07-2011 o godz 21:43
I łobuzy z T-mobail fakturę przysłali za cały miesiąc do przodu

GRANDA

 


 

Post nr 94, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 94 dodano 25-06-2011 o godz 09:01

Ta ważna data przesunęła się na 1 październik.

Tyle poczekamy. Druhno powodzenia.

 


 

Post nr 93, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 93 dodano 24-06-2011 o godz 12:20
Od dziś nowa era internetu powrót do starej, poczciwej ale wolnej Ery – T-mobile jako uzupełnienie Orange. Może jakoś to będzie. I starczy między rozliczeniami.

 


 

Post nr 92, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 92 dodano 22-06-2011 o godz 11:14
Najgorsze jest to, że w/g map zasięgu jesteśmy w nim a faktyczne modem nie widzi nawet sieci operatora, a co dopiero działać z reklamowaną szybkością.

 


 

Post nr 91, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 91 dodano 16-06-2011 o godz 22:45
Dlaczego operatorom sieci komórkowych wolno napisać: moje urządzenia działa z szybkością 3M bajty a jak załączysz to jest 147 k bajty i nijak tego nie można reklamować. I orange i era i plus tak samo okłamują w celach marketingowych i nikt tego nie nagłaśnia. Wziołem na próbę z plusa CDMA i mimo, że pisze w specyfikacji transfer 3,1 Mb/s /maksymalny/ niech jest połowa z tego ale nie 1:10. Smutne to i nie uczciwe. Nasze najmłodsze dziecko w tej chwili bawi się na komersie po gimnazjalnym.
Kolejny etap życia za nią no i za nami.Co dalej?

MadaMag napisał(a) komentarz:
Można, można, ale gdzieś tam w umowie pewnie jest zapisane, że musi być pełny zasięg sieci, oraz może zależeć od warunków pogodowych…

 


 

Post nr 90, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 90 dodano 12-06-2011 o godz 11:43
Jaka szkoda że tak mało zostało płytek,
a tak wiele powierzchni do ułożenia.

Blog Marek

Trochę braknie.

 


 

Post nr 89, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 89 dodano 07-06-2011 o godz 23:28
Dziękujemy sponsorowi

Blog Marek

i zaraz zabraliśmy się do pracy to i przed obiadem pierwsza płytka została położona.

Blog Marek

a do fajrantu o 20.oo ” wyłożyła ” się cała paleta. Aż miło patrzeć.
Dziękuję pomocnikom Karolinie, Tomkowi, Rafałowi no i właścicielowi firmy

Trawers

, darczyńcy dzięki któremu, praca mogła ruszyć.

Basia napisał(a) komentarz:
Lubię to!

 


 

Post nr 88, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 88 dodano 04-06-2011 o godz 22:36
Anonimie życie toczy cię dalej. Ratujmy to co da się uratować. Wybaczmy „błądzącym” kiedyś. Działajmy dla związku i jego najmłodszych członków. Bo oni są wspaniali i dla nich warto ofiarować swój czas.

Anonim napisał(a) komentarz:
O i pod tym się podpiszę 🙂 Zobaczymy co sie da zrobić 🙂

 


 

Post nr 87, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 87 dodano 02-06-2011 o godz 16:59
Najważniejsza data tego roku ustalona:

17 wrzesień 2011 roku godzina 10.oo

Data końca czy początek nowego odrodzenia hufca.
Ciekawe?

 


 

Post nr 86, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 86 dodano 29-05-2011 o godz 21:48
Największa impreza Gwarków
– Biwak Pod Lilii Znakiem + Manewry Techniczno Obronne + Festiwal +……+
odbyty.

Pogoda nie dopisała, ale i organizatorzy nie błysnęli nowymi zadaniami, przygotowaniem merytorycznym i technicznym. Czy zrobienie zdjęcia np: gospodarzowi ośrodka na zasadzie ” bo musi pan zrobić zdjęcie ” jest zadaniem z dziedziny techniki czy obronności? I co z nim dalej?. Czy ławeczki to satysfakcjonujący uczestników tor przeszkód. Czy te dwa kawałki węża strażackiego mogły czegoś nauczyć uczestników imprezy. Gdy są możliwości techniczne by z tych węży polała się przez prądownice woda. Czy ta jedna wiatrówka i kilka śrutów to wystarczający ” erzac ” zawodów strzeleckich, które zaprzyjaźniony LOK za t.z. friko by przeprowadził. Czy naprawdę osobiście powinienem donieść tą skrzynie z menażkami i manierkami z rowerowni by były zgodnie z planem wydane?

Czy wyciągniemy wnioski z dziś by jutro było lepiej

.
Może wystarczy że się odbyło i to już jest sukcesem.

Anonim napisał(a) komentarz:
To przykre co Druh pisze 🙁 Przykre ,że tak się dzieje i przykre ,że kiedy byli ludzie ,którzy chcieli coś zrobić to traktowano ich jak natrętów …..

 


 

Post nr 85, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 85 dodano 26-05-2011 o godz 10:25
Powracam po krótkim acz intensywnym urlopowym pobycie u brata do Kucobskiej rzeczywistości.
Pilnego uruchamiania wody na koloni dla biwaku Pod Lili Znakiem.
Szykowania schroniska na lato. Odbioru basenu po dogłębnym acz ekspresowym remoncie.
Po prostu gospodarzenia.

 


 

Post nr 84, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 84 dodano 18-05-2011 o godz 22:04
I jak przewidywałem z żółtego będzie białe i puszyste.

Blog Marek

A wiatr poniesie to po całym gospodarstwie.
Jak by mieć króliki to miały by ucztę.

 


 

Post nr 83, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 83 dodano 14-05-2011 o godz 18:58
W imieniu własnym i Organizacji serdecznie dziękuję zespołowi,członkowie którego poświęcili swój czas /nawet urlopu /i ciężko pracowali by pięknie wymalować wnętrza domków schroniska Kucobiańskiego Ośrodka ZHP.
Szczególnie dziękuje inicjatorowi i organizatorowi środków na materiały malarskie.
Polecamy się dalszej pamięci i prosimy o jeszcze.


Hufiec a szczególnie ośrodek jest w wielkiej potrzebie. Wielu deklarowało swoją gotowość do pomocy. Są tacy nawet, którzy mówili że zrobią tu wszystko, co trzeba.

Ośrodek jest w potrzebie

spełniajcie swoje obietnice.

Potrzebujemy rąk do pracy, materiałów, sponsoringu, grup wycieczkowych i uczestników obozów. Na pewno masz pole do popisu.
Liczę na ciebie.


 

 


 

Post nr 82, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 82 dodano 09-05-2011 o godz 16:20
Nasze łąki przed domem zażółciły się jak poniżej.

Blog Marek

Podjąłem decyzję nim dojrzeją trzeba wykosić, by nie rozpleniły się na całości zagłuszając trawę, tą ładną rabatową. Postanowiłem i wykonałem, tnąc w prawo i lewo i do góry i w dół. Krótko mówić nisko i dokładnie. W efekcie wykosiła się trawa „do zera” a pozostały…..

Blog Marek

Ciekawe czy w człowieku jest też tyle woli walki o przetrwanie, przeżycie

 


 

Post nr 81, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 81 dodano 03-05-2011 o godz 19:22
Takiego śniegu, jego opadu, zimna i wiatru dnia
3Maja
w moim życiu nie było.
Przynajmniej ja nie pamiętam.
I ten śnieg na kwiatach jabłonki przed domem.

Blog Marek

Zobaczcie co zrobił kwiatom.

Blog Marek

Te brązowe brzegi kwiatów to efekt tego zimna, a ile kwiatów w ogóle się nie otworzy.
A bez kwiatów nie ma owoców!.

 


 

Post nr 80, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 80 dodano 03-05-2011 o godz 10:32

Wczoraj Święto Flagi

Zawsze się zastanawiam czy chodzi w nim o świadomość znaczenia flagi czy tylko wywieszenia jej gdzieś tam.
Może starczy tylko jej tyle prezentacji.

Blog Marek

W tak doborowym towarzystwie.
„Miej serce i patrzaj w serce.”

 


 

Post nr 79, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 79 dodano 02-05-2011 o godz 11:30

Niech się święci 1, 2, 3, …. Maj, a ludzie niech żyją zdrowo i dostatnio

 


 

Post nr 78, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 78 dodano 30-04-2011 o godz 15:00

W imieniu własnym i harcerskiej organizacji dziękuję temu Panu, który mino że przyjechał wypocząć przywiózł swój sprzęt, materiały i w „czynie społecznym” na naszym budynku gospodarczym usunął skutki wichur.

Blog Marek

W trudnym okresie gospodarczym hufca liczymy na naśladowców.

 


 

Post nr 77, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 77 dodano 25-04-2011 o godz 20:10
Dziękuje za spokojne i dobre święta, troszkę się znowu podszkoliłem w htmlu, pewnego urządzenia nie udało się zainstalować w moim laptopie. To nic nie szkodzi, mogę mimo to z spokojem sumienia iść spać.

 


 

Post nr 76, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 76 dodano 23-04-2011 o godz 12:43

Radosnych, owocnych świąt Wielkiej Nocy

i wesołego dyngusu

życzy cała nasza rodzina.

 


 

Post nr 75, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 75 dodano 20-04-2011 o godz 22:30
Jakie to życie jest dziwne trzech ludzi do auta sprzęty wnosiło 2 godziny,a z auta wyciągało, też troje 15 minut. Cuda czy co?

 


 

Post nr 74, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 74 dodano 18-04-2011 o godz 20:46
Udało się po trzech dniach walki. Kucoby.za zakładka o mnie

 


 

Post nr 73, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 73 dodano 16-04-2011 o godz 08:58
Ostatnie dni wypełniłem obsługą grupy, która przyjechała by uczyć się w ekstremalnie nie sprzyjających warunkach przeżyć – taka szkoła przetrwania. Podzielili się na kilka osobowe zespoły i każdy wybudował sobie takie coś.

Blog Marek

 

Zamieszkali w tym na dwie noce. Noce kwietniowe wyjątkowo zimne i deszczowe.Maleńkie ogniska dawały iluzję ciepła. Noc uzupełniali dziennymi zajęciami w lesie od pomocy bliźniemu np:rannemu do wyszukiwania pokarmu w ekosystemie.
Na pewno tego tego pobytu w Kucobach nigdy nie zapomną i my długo będziemy pamiętać tą młodzież z 1 klasy profilowanego liceum w Dobrodzieniu.

 


 

Post nr 72, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 72 dodano 11-04-2011 o godz 12:21
Po raz enty skanuje, kopiuje, wysyłam dokumenty z przejęcia ośrodka i dochodzę do wniosku, że to na nic się nie zda bo o 10 lat za późno. Dziś tylko duże pieniądze są w stanie coś zmienić. I tak myślę niech lepiej tak zostanie, bo co nie jest nasze nikt nam nie zabierze, za długi, z powodu likwidacji czy scalania organizacji. Działać, rozwijać się możemy bez problemów a w „trudnych” chwilach nie wiadomo co lepsze. Do upadku nie potrzebna nam własność ziemi ośrodka, wystarczy bezczynność, brak działań, brak harcerzy, uczestników obozów itd a to nam wychodzi najlepiej.

 


 

Post nr 71, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 71 dodano 08-04-2011 o godz 12:01
Źle być pozawymiarowym nawet trochę bo już 20 lat temu Składnica Harcerska ” na takie” (cytat dh Surmy) nie szyła mundurów a i dzisiaj bieliznę kupić /mimo zapewnień sprzedawcy że tak/ trudno, a o ile już to bez żadnego wyboru. Ciekawe czy w sprawie kredytów jest tak jak w reklamach?.

 


 

Post nr 70, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 70 dodano 07-04-2011 o godz 07:45
Co z tą wiosną ! nawet ogień w kominku jej nie ogrzewa.

 


 

Post nr 69, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 69 dodano 05-04-2011 o godz 17:46
Od dawna planowane podłączenie kuchennego kranu z solarami zrealizowane. Przy okazji naprawy ściany z kominem, który był wielce spękany zrobiła się bruzda a w niej wyłożyła rurka od kotłowni do góry do kuchni. Uzupełniono o nowy mały bojlerek i błyszczący kran z dłuuugą wylewką. Zlikwidował się przepływowy ( 5.5 kW spory pobór). Bojlerek zasilany ciepłą wodą i tylko 2kW ze sprawnym regulatorem. Liczymy na oszczędność energii elektrycznej, za którą rachunki są bardzo wysokie. Przy okazji poprawka odpływu bo na pewnym odcinku ścieki płynęły pod górkę i znowu kucie.
Zadanie uważamy za zakończone.
Teraz ścianę w 7 do gipsować pokoik pomalować i można być zadowolonym z kolejnego kroku w konserwacji ośrodka.

 


 

Post nr 68, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 68 dodano 01-04-2011 o godz 11:18
Najpierw mówią, że to trzeba pilnie zrobić. Nie ma grupy. Jest robota i znowu nie tak że coś się wymyśla. Prace te są nieuniknione i czym prędzej tym lepiej. A może miała to być niespodzianka.

 


 

Post nr 67, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 67 dodano 27-03-2011 o godz 15:53
Zainspirowany prowadzonymi przez ostatni weekend w Kucobach dialogach, dysputach i zwyczajnych rozmowach myślę, że do zaistnienia cudu konieczna jest wiara. Jezus zawsze pytał czy wierzysz: i setnika, i siostry Łazaża i paralityka. Do Piotra na wzburzonym morzu odezwał się -” małej wiary ….”. Natomiast nigdy nie pytał czy modliłeś się o to. Modlitwa – rozmowa z Bogiem jest konieczna by pogłębić wiarę, nie jest wystarczająca do zaistnienia cudu.

 


 

Post nr 66, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 66 dodano 25-03-2011 o godz 08:14
Najwięcej przyjemności sprawia dzieło, które mimo kłopotów w realizacji, po drodze trzech różnych wersji jest takie jak planowałeś i widziałeś od początku w swej wizji. I nie ważne czy dotyczy to naprawy ściany komina czy osobistej stronki w internecie.

 


 

Post nr 65, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 65 dodano 24-03-2011 o godz 12:19
Jeden dzień nie ma mnie na stronie a tu takie zmiany. Aż myślałem że to nie ta właściwa. Dobrze, że się coś dzieje bo bez prób, poszukiwań, nauki nie ma postępu i nie powstają piękniejsze strony, pomniki i poematy. Dziękuje za zaś proszę o jeszcze. A uwagi do mojej akcji letnie też spróbuję przekuć na efekty.W trakcie prac przy płycie na kominie w pokoju nr 6 i późniejszych podmalowaniach uzmysłowiłem sobie że lubię takie prace. Wymagają trochę pokombinowania, poprawienia i udoskonalenia tego co jest, a co się nie da to farba zakryje.
Swoją drogą ciekawe jak śruby tak niedawno dokręcone – a skręcające łóżka – rozkręcają się tak dalece że nakrętkę ręką można obrócić.

A słoneczko dzisiaj ładnie świeci.

Na rocznicę urodzin mojej mamy i może Marka.

 


 

Post nr 64, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 64 dodano 23-03-2011 o godz 07:49
Zgodnie z oczekiwaniami i przewidywaniami tym razem woda wypadła dobrze. Przed latem re kontrola. I nawet króciec do pompy w fordzie jest. Można wymieniać. Najważniejsze jednak jest to że w nocy nie było mrozu. Kominek trzeba przerobić lub poprawić bo kopci się z niego niemiłosiernie jeszcze dzisiaj po wczorajszym ogniu śmierdzi dymem. Profilaktycznie zapalę znowu w CO trochę ciepła w pokoju nr 6 się przyda by gips a potem farba na płycie położonej na kominie szybciej wyschły. Dla grupy dół też trzeba ocieplić mimo ładnej pogody.

 


 

Post nr 63, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 63 dodano 20-03-2011 o godz 20:51
Drużyna wyjechała a nie wyszła jak chciała – bez kalkulacji czasu – do domu i słoneczko zaświeciło. Ironia losu i złośliwość natury. Nocne manewry drużyny też przy ujemnych temperaturach, ciekawe jak paliły się lampki, o których się nagle drużynowej przypomniało. Jutro kolejne badanie wody – oby dobrze wypadło.

 


 

Post nr 62, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 62 dodano 19-03-2011 o godz 16:52
A dzisiaj padał śnieg, a na biwaku jest drużyna.

 


 

Post nr 61, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 61 dodano 17-03-2011 o godz 16:57
No niestety pogoda w czas urlopu nie dopisała, Było wietrznie, zimno, pochmurno.
Gaz w piecu C.O. zapalał się okresowo, ale wg mnie na za krótko. W tej sytuacji dla rozgrzewki troszkę popracowałem i z efektów jestem zadowolony.
Bardzo dużo pomogła mi średnia córa, gdy ja zajmowałem się bolącą głową. Muszę iść z nią do lekarza bo robi się to nie do zniesienia. Tylko auto Mazda jechało bez uwag po ostatniej naprawie.
A wpłaciłeś instruktorze swoją najnowszą składkę.
Gdybym wiedział że faktycznie ta kwota (80zł)coś może zauważalnie zmienić byłbym jednym z pierwszych na liście wpłacających.
Jak rozliczono tych, którzy pobrali na utopienie w błoto ( dosłownie Grunwald, Kraków, Zawisza)ogromną kasę. Dlaczego nie pytano, nie informowano nas na co te pieniądze pożyczono i jaki z nich pożytek. Dlaczego grono instruktorskie ma płacić za niefrasobliwego działacza hufca X nie odprowadzającego ZUS czy budującego swoje widzi mi się z kasy związkowej. Dlaczego my w hufcu jak nie mamy to nie rozbudowujemy ośrodka, nie wymieniamy samochodu, nie dostajemy zagwarantowanej umową o pracę premii. Przecież kredyty są dostępne i na przelewy, których nie ma za co spłacić kupić można wszystko. W związku wszyscy równi jak bracia ?. Czyżby tylko do dawania.

 


 

Post nr 60, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 60 dodano 13-03-2011 o godz 10:22
Tak jak pogoda dopisuje, kolejny dzień ładny i słoneczny tak grupy planujące pobyt nie za bardzo.Przy tak pięknej pogodzie to na urlop – szczególnie że trzeba wykorzystać zaległy z zeszłego roku.

 


 

Post nr 59, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post nr 59 dodano 08-03-2011 o godz 19:41
A króćca dalej nie ma i zima dalej trzyma.

Wszystkim kobietą zawsze, a szczególnie dziś przy ich święcie życzę: zdrowia,
szczęścia, spełnienia marzeń i by zawsze starczyło …….. .

 


 

Post nr 58, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 06-03-2011 o godz 22:57
Stara pompa do nowego alternatora. Podłączona i całość zabudowana do auta i
pojechaliśmy
na dworzec PKP w Sierakowie. Do nowej pompy dorobią króciec u tokarza, obróci się ją i dopiero będzie nowy komplet. A na dworzec pojechaliśmy na godzinę 11 a nie jak zawsze na godzinę 15 bo w sobotę przed kolacją dowiedziałem się że Gwarki są bez niedzielnego obiadu.
Nie wpuszczę za bramę grupy, dla której nie będę miał na piśmie rezerwacji..
Dziękuje za kolejne życzenia, odwiedziny, prezenty z okazji obchodów moich urodzin, których nie miało być wcale. Jest to przyjemne przeżycie, ale wymaga od wszystkich tyle fatygi, mobilizacji, pracy. Czy jestem tego godzien?.

MadaMag napisał komentarz:
Oczywiście, że tak, tatusiu!

 


 

Post nr 57, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 04-03-2011 o godz 19:23
I jak się nie popłakać. Na dziś miał być alternator do Forda bez pompy vakum, jako że bardzo prosiłem zorganizowali z pompą i miał to być pełen odpowiednik tamtej. Niestety pompa jest ” na opy” czyli wlot jest tam gdzie wylot i na dodatek brak króćca by podłączyć jeden wąż. Bez tych podłączeń nie ma hamowania, a olej, by wyciekał pod auto.
Bezmyślność sprzedawcy, zagrywka na odczepne czy faktycznie przeoczenie.
Jutro się okaże, ale dzisiaj nie pojedziemy tym autem.
Psujący się sprzęt staje się dla mnie koszmarem szybciej przybywa niż jestem w stanie naprawić. I skąd na to pieniądze i czas.

 


 

Post nr 56, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 03-03-2011 o godz 20:58
Dziękuję za życzenia i miłe słowa skierowane do mnie dzisiaj.

 


 

Post nr 55, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 01-03-2011 o godz 11:00
Czemu to tak jest że śrubki widoczne z dobrym dostępem się nie zapiekają tylko te z tyłu, na dole i nie widoczne. Obojętnie czy naprawiasz Forda czy przecinarkę kątową. Dłużej trwa dobranie skutecznego narzędzia niż sama naprawa. Ciesząc się słoneczkiem, które coraz dłużej i cieplej świeci liczymy że do lata dotrwamy.

 


 

Post nr 54, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 27-02-2011 o godz 18:38
Naprawdę ma się satysfakcję, z tego że do nas po raz kolejny przyjechała grupa
(ekonomik), która dobrze się bawi jest uczynna, nie wybrzydza i dostosowuje się do naszych skromnych progów. Nas traktuje jak przyjaciół a nie usługo dawcę. Fajnie dla takich pracować. Pozdrawiam ich i życzę wszelkiej pomyślności.
Do zobaczenia.
Animatorko grupy dziękuje.

 


 

Post nr 53, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 24-02-2011 o godz 21:34

Obchodów

90 Lat ZHP w Chorzowie

Z A K O Ń C Z E N I E


Jak to możliwe 90 lat uczą się harcerstwa a impreza zakończenia jak ten sztandar ” do góry nogami „. Widać było że nikt nie opracował Karty zadania hufca, w której jest szczegółowo wypisane : co jest do zrobienia, kto wykonuje, kto kieruje, kto co nadzoruje. I to od usytuowania na sali, gości, super VIP-uw, dekorowanych, harcerzy i najbliższych. Poprzez poczet niezdarnie chodzący nie w noge z opadniętą getrą, Przypięty do góry nogami sztandar dopełnił goryczy blamażu. W takiej chwili nazwiska i funkcje dyskretnie trzeba mieć zapisane i na oku. (W emocjach nawet Zdrowaś Mario można pomylić a co dopiero dwóch Andrzejów). Czy naprawdę chór hufcowy to max 3 osoby nie do końca w/g regulaminu umundurowany?. A najprężniej w tych 90 latach z specjalności harcerskich działały nie wodniacy, ale MSR – z Kościukiewiczem czy potem Helioszem, fakt wodniacy działają do dziś, a z MSR zostały tylko mankiety i lizaki do kierowania ruchem w dzień odwiedzin na ośrodku. W samych Gwarkach było 6 aktywnie działających drużyn przez szereg lat.
Jeżeli wyróżnienia były za całe 90 lat to Przyboczny /na pewno występując miał zielony sznur/ otrzymujący chorągwiane złote odznaczenie był pomyłką, za którą wielu należą się przeprosiny.
Znowu sami przed sia – a gdzie życzliwi sąsiedzi z hufców z którymi od lat współpracujemy prowadząc im kursy i szkolenia lub pożyczmy rzutnik.

Gdzie radio, tv, prasa harcerska.

By widowisko „wyszło” musi mieć konkretną próbę.

Dziękuje za medal szczególnie serdecznie że legitymacja ma nr 1.

Dołączę go do szacownego grona symboli doceniania mej pracy: Złoty Krzyż ZHP, Odznaczeń Chorągwianych, czy państwowego Krzyża Zasługi i innych.

Kiedyś może wnuk lub wnuczka zapyta: dziadku a za co to. Opowiem skromnie i uczciwie.

Zobacz reportaż gazety Chorzowianin o otwarciu wystawy 90 lat ZHP w Chorzowie :

 

 


 

Post nr 52, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 20-02-2011 o godz 19:17
Spotkanie Instruktorskie byłych Gwarków w hołdzie pamięci Gerarda Hizy
zakończyło się. Cieszymy się, że z żonami lub mężami niektórzy z dziećmi. Działalność społeczna w tym harcerska wymaga akceptacji i pomocy partnera życiowego. Zlot dinozaurów ilościowo uczestników maleje, natura nie toleruje pustki dziś rodziło się nowe. Co ? zobaczymy. Liderem dał się wybrać Mariusz a współpracownicy to Teresa i Basia. Powstał nowy znak Gwarków – numerowany medalion porcelanowy. Los dał mi numer 5. Akt „elekcyjny” na wieki zawiśnie w recepcji, a lista zlotowiczów w sejfie zabezpieczona dla potomnych.
Na jak długo starczy zapału, jak długo jeszcze będziemy?.

 


 

Post nr 51, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 20-02-2011 o godz 18:55

U r l o p

Udało się pojechałem na urlop do brata w Ołpinach. Pomogłem mu odremontować pomieszczenia po powodzi. Położyłem troszkę płytek gresowych w miarę umiejętności i przygotowanego przez „fachowca”, oj fachowca podłoża. I jest to połowa rozpoczętego dzieła. Córa, ta co ma ferie w szkole była ze mną i było komu biegać do sklepu.
Wizyta ta uczy pokory i szacunku do osób opiekującymi się innymi. Szczególnie wtedy, gdy nie można przewidzieć co się wydarzy tej nocy. Obym nigdy nie stwarzał takich problemów mej drugiej połowie (tej lepszej).

 


 

Post nr 50, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 11-02-2011 o godz 22:53
Dziś przyjąłem sakrament namaszczenia chorych.

 


 

Post nr 49, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 09-02-2011 o godz 19:54
Dlaczego mi to robi?. Mówią że pismo w podpisie w chorągwi, a na drugi dzień wydaje polecenie, żeby je napisać i to w hufcu. Nie rozumie tego.

 


 

Post nr 48, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 07-02-2011 o godz 18:54
By wypełnić żądanie sanepidu by mieć aktualne zaświadczenie o zdolności do produkcji i obrotu żywnością w jednej przychodni odczekałem 1 godzinę i nic nie załatwiłem a w drugiej po przeszło trzech godzinach oczekiwania dowiedziałem się że żądane jest niezasadne, ale w drodze wyjątku jutro mogę otrzymać stosowny dokument. To do jutra – pożyjemy to zobaczymy. I za ile.

 


 

Post nr 47, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 06-02-2011 o godz 14:36
I wreszcie udało się dokończyć spawanie schodów do mostka na wyspę. Sporo chwil straciłem by uzmysłowić sobie konieczność wykonania połowy schoda by pozostałe biegły wzdłuż belki podporowej. Zadanie po pomalowaniu przy suchej pogodzie uważam za zakończone.
Odwilż tak nawodniła ziemię, że trudno wyjechać z garażu, a jadąc pozostawia się głębokie ślady po sobie. Ostry i ciągły wiatr mimo plus 10 na termometrze nie ułatwia nagrzania pomieszczeń opału schodzi więcej niż mocną zimą.I to mnie martwi.

 


 

Post nr 46, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 03-02-2011 o godz 09:19

I z urlopu znowu „nici”.

Po kontroli sanepidu a potem Państwowej Inspekcji Handlowej, i to dwudniowej (pierwszej od początku Kucob czyli 24 lat, choć nie prowadzimy działalności gospodarczej) trudno wyleczyć się z bólu głowy. A szkoła zaprosiła w sobotę
na zabawę rodziców – wypada za sponsorować tak przyjazną instytucję. Na dniach woda do kontroli będzie pobierana – oczekują osobistej asysty. A po niedzieli zakupy dla przyszłej grupy. Drzewa też trochę trzeba zorganizować bo brykiet się pali tak doskonale jak materiał z którego pochodzi. I koniecznie zaświadczenia że możemy pracować przy produkcji i obrocie żywnością musimy załatwić.
A tak wakacyjnie u brata miało być.

 


 

Post nr 45, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 27-01-2011 o godz 09:32

Kolejny raz wiele uzgodnień, pytań, przymiarek, spotkań.
Dzieło wykonane – staje się niepotrzebne.

Wszyscy nawet nie harcerze wiedzą jak duży jest namiot harcerski. Po czorta w październiku podawać propozycje, opisywać jak to ma być, skoro nikt! się nie zainteresował. Po co to było ciąć, pruć, wiercić i wozić.

A jak by u mnie ktoś naprawił niedziałające od pół roku światło nad schodami, inwestował w to 5zł, ryzykował nawet utratę życia stojąc na poręczy schodów na pewno bym to zauważył, może bym nawet stwierdził : no wreście.
I jedz tu do komendy harcerskiej.

 


 

Post nr 44, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 24-01-2011 o godz 20:15
Słomany zapał do doskonałe określenie na całokształt działań związanych z Kucobami.
Od dziś nawet słomiany ogień pali się w naszym piecu CO.

A to za sprawą ekologicznego opału w formie brykietu wykonanego z słomy.

 


 

Post nr 43, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 20-01-2011 o godz 23:13
Ja jednak inaczej przygotowany jeździłem robić zimowiska lub obozy.To co widzę jest ponad moją zdolność do akceptacji.
Basen i wolny tor to naprawdę fajna rzecz, szczególnie gdy ciało i duch zdrowy. Pozdrawiam Oleską Lagunę.

 


 

Post nr 42, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 16-01-2011 o godz 12:02
Witam wszystkich uczestników zimowiska w Kucobach. Cieszą twarze nowe, a już znane z poprzednich lat jeszcze bardziej.
Szkoda tylko że pogoda spowodowała że ośrodek to:” dom nad rozlewiskiem ” w „pojezierzu kucobskim”. A zamiast śniegu pada deszcz i jest plus 7 stopni Celzjusza.
Tylko poec CO jakby mniej zachłanny a wystarczająco ciepło jest.

 


 

Post nr 41, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 13-01-2011 o godz 21:05
Dlaczego pobyt w hufcu kosztuje mnie tyle zdrowia?.

 


 

Post nr 40, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 11-01-2011 o godz 19:03
A zima jednak jest łaskawa i odpuściła na jakiś czas. Cześć i chwała jej za to. Najbardziej z tego cieszy się piec CO no i ja. Dzisiaj udało się nawet za stodoły trochę drzewa z pod śniegu wydobyć, pociąć i wywieść do bunkra.
Ośrodek dziękuje za lodówkę / dwu komorowa, z fajnej firmy / do kuchni całorocznej sponsorowi i jego pomocnikom.
Prosimy o dalszą pamięć o potrzebach ośrodka.

 


 

Post nr 39, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 03-01-2011 o godz 20:51
Witając w nowym 2011 roku, życzę by było lepiej niż było, i każdy osiągnął swój cel, a pogoda i spokój ducha nie odstępował ani na chwilę!.
Przepraszam, ale do 6 stycznie – nowej porcji transferu bajtów – brak mi cierpliwości w oczekiwaniu na połączenia. Będę tylko czytelnikiem.

 


 

Post nr 38, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 26-12-2010 o godz 16:37
Przez ostatnie dni krążyłem na trasie Chorzów Kucoby a to dokończyć instalację daszka nad hufcem a to na wigilię instruktorską a to po Ogień Betlejemski.
Składając mi życzenia pewna osoba wyraziła myśl:
W życiu prócz zdrowia i pieniędzy trzeba mieć szczęście
dając za przykład większość pasażerów Tytanika.
Ta prawda chwilowo mnie nie odstępuje i wy pamiętajcie o niej.

Do siego roku 2011

 


 

Post nr 37, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 15-12-2010 o godz 20:31
Robiąc, remontując, wymieniając nawet rurki z wodą rób to po swojemu a nie małpuj poprzednika bo jego zamysłu do końca i tak nie odgadniesz. Szkoda na to czasu.

 


 

Post nr 36, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 08-12-2010 o godz 21:46
Chyba przyjemniejsza była zima niż chlapa dzisiejsza z tą mgłom i gigantycznie ciężkim mokrym śniegiem, który próbowałem usuwać z ścieżki.
Drugi dzień suszę lakier na daszku przed hufiec i dalej mokry a piątek tusz,tusz.
Zima jest fajna, ale jej skutki fatalne.Nie lubię zimy,

szczególnie gdy opał się kończy w piwnicy.

 


 

Post nr 35, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 05-12-2010 o godz 13:11
A zima trzyma – nawet w niedzielę.

Blog Marek

 


 

Post nr 34, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 03-12-2010 o godz 12:55
Po raz pierwszy od 23 lat sołectwa – Borek Wielkich i Kucob – pamiętały o harcerzach w lesie i wpisały na listę tras do odśnieżenia.

D Z I Ę K U J E M Y

za już i prosimy: pamiętajcie o nas do końca zimy.

 


 

Post nr 33, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 28-11-2010 o godz 12:38

Przyszła zima

Jest bardzo pięknie -6oC śnieg przykrył bałagan i nie skoszoną trawę,przepięknie przyozdobił drzewa. Słoneczko na tak piękny świat z ciekawością zagląda. Nawet wiewiórki jeszcze po drzewach z ochotą biegają. A przed nami Roratry 2010 i urok zbliżających się świąt. /Urlop jeszcze w zapasie./

 


 

Post nr 32, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 26-11-2010 o godz 21:13
Niezwykle irytujące jest auto marki Ford model Transit, które przy ujemnych temperaturach nie chce zapalić. Mimo że stoi w garażu a zimno jest od wczoraj.
I nie ma na nie mocnych.

 


 

Post nr 31, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 22-11-2010 o godz 16:40
Dziękuje wszystkim, którzy poświęcili swój czas, środki, zrezygnowali z własnych przyjemności i przybyli by świętować naszą rocznicę.
Dziękujemy za upominki jak i zachętę i środki na odbycie ” `życiowej ” wycieczki.
Było nam miło was gościć.

 


 

Post nr 30, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 19-11-2010 o godz 13:42
Na zwolnieniu lekarskim jest się wtedy gdy jest się chorym lub niezdolnym do wykonywania pracy.

Basia napisał komentarz:
aha…….
Basia ponownie napisał komentarz:
Musiało być tyle kropek, bo komentarz ma mieć co najmniej 10 znaków.

 


 

Post nr 29, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 17-11-2010 o godz 20:35
I nikt przed nie pyta jak sobie poradzicie.
I jest człowiekowi bardzo smutno jak naprawdę chory /to nie to że na L4/ zwlecze się by pomóc.
I nikt po nie zapyta jak sobie poradziliście.Czy ” wiara to tylko ten rumieniec”? z dzisiejszego pogrzebu.

 


 

Post nr 28, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 15-11-2010 o godz 13:49
I szczęśliwie – nie małym wysiłkiem – największą, kilkudniowa grupę na budynku obsłużyliśmy.
I była to ” dobra ” robota.
Dziękuje współpracownikom. Tylko po co ten paskudny kaszel?.

 


 

Post nr 27, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 11-11-2010 o godz 13:20
Czy ja zawsze muszę być chory
Nawet gdy jestem na zwolnieniu lekarskim. Czemu przeziębienie już chorych nie omija?.

Basia napisał komentarz:
A ja zawsze myślałam, że jak się jest na zwolnieniu lekarskim to się jest chorym. Czy nie?

 


 

Post nr 26, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 10-11-2010 o godz 10:33
Wróciłem by robić zakupy a Ford u Szczuki dalej się maluje. Oj niedobrze.

 


 

Post nr 25, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 07-11-2010 o godz 09:34
I brakło 20 minut a całe drewno od sąsiada było by pocięte i suche schowane do bunkra na opał. A tak zawiało, luneło i „po ptokach”. Jak będę u brata to będzie czym palić, a eleganckie suche aż go żal na taki codzienny ogień, a do kominka daleko i ciężko nosić. Od kominka woda się też nie grzeje. Sporo analizowałem nadajniczek laserowy i dalej nie wiem jak działa a dokładnie co właściwie wylatuje – strumień ciągły czy fala?.

 


 

Post nr 24, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 05-11-2010 o godz 19:57
Fajnie mieć sąsiada – prócz tego co w piosence – to jeszcze drewna na opał ci przywiezie, zrzuci pod bunkrem i przeprasza że się troszkę rozwlekło. Dziękuje sąsiedzie. Troszkę popiłowałem i schowałem przed deszczykiem. Znowu jst czym robić ciepło.
Będąc w firmie zawieść dokumenty znowu mój ” spokój ducha ” został mocno naruszony a to za sprawą porzuconych na widok publiczny dokumentów prawie poufnych, a to brutalnym traktowaniem przewodów, a to stagnacją w czynnościach, które były tak pilne. Nie pojmuje tego i mówcie co chcecie.

 


 

Post nr 23, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 03-11-2010 o godz 18:35
Idąc do lekarza zrobiłem dwie fotki tych obiecanych stokrotek. Były w cieniu szpitala a po wizycie lekarskiej były by w słoneczku lecz chmury zakryły słońce
i dopiero było ciemno. Tak też nie mam co wstawić bo to co zapisał mój telefon
to pstra abstrakcja a nie te piękne stokrotki, sami zobaczcie.

Blog Marek

Dlatego komentarz te białe punkty to stokrotki, a te szare placki to zeschłe liście na zielonej murawie. Może zrobię jeszcze lepsze foto.

 


 

Post nr 22, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 02-11-2010 o godz 19:46
A dzisiaj widziałem idąc do przychodni na trawniku kwitnące stokrotki. Jak się nauczę jak to zrobić – to wam je też pokażę.

 


 

Post nr 21, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 02-11-2010 o godz 19:38
Jak sięgam pamięcią pół wieku wstecz
JESZCZE NIGDY W DZIEŃ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH LUDZIE NIE CHODZILI W KRÓTKICH RĘKAWKACH,
A W TYM ROKU WIDZIAŁEM PRZYNAJMNIEJ TRZECH I WCALE NIE BYŁO IM ZIMNO GDY STALI NAD GROBAMI.
?Jest to niezaprzeczalny dowód na zmianę klimatu w naszym kraju. Pamiętam wiele pogodnych, słonecznych, bez wietrznych, tych dni, lecz zawsze to były jesienno-zimowe. Każdy był ubrany w zimową ciepłą odzież, niektórzy nawet nową. Spotkania przy grobach były okazją prezentacji jej rodzinie. Pamiętam wszystkich świętych,
z których wracałem do Kucob Syreną w koleinach śniegu na drodze, śnieg ten wkrótce stopniał, ale 1 listopada był i specjalnie nie dziwił nikogo.

 


 

Post nr 20, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 30-10-2010 o godz 19:18

Cieszy piękna pogoda.

Z kręgiem pracy drużynowych przyjechała młodzież, która przyjechała do pomocy w pracach ośrodka ambitnie popracowała: zwinęła namioty jeszcze suszące się od lata,zdjeła dach z cyrku i zgromadziła przy pile sporo drzewa, które komendant pociął na opał. Ja jako na L4 zająłem się biurowymi pracami / karty drogowe, listy
obecności i rachunki w saldzie/ no i niezbyt dyskretnym nadzorem przebiegu prac.
Za to w piecu CO paliłem /drzewem/ solidnie ta że cały dom się nagrzał.
Dziękuje młodzieży.

I zapraszam znów.

 


 

Post nr 19, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 27-10-2010 o godz 10:12
Pora zabrać się do działań na podwórku. Pogoda piękna -jak na jesień- a zadań kilka pozostało. I łożysko na wale Forda i drewno na opał no i stopnie mostka to najpilniejsze. Potem tylko remonty wnętrz.

Do dzieła

Komentarz dodany przez MEG:
U nas w Opolu również Złota Polska Jesień.

 


 


Post nr 18, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013
Post dodano 26-10-2010 o godz 12:21


 

Pobyt w szpitalu


Poprzedni tydzień spędziłem w szpitalu na usuwaniu bólu z mojego uheblowanego

PALCA

czwartego lewej ręki

Niezapomniany czas ruchu, gwaru, oczekiwania na zainteresowanie się tobą, na zabieg, zobaczenia co pozostało po zabiegu na ręce, myślenia jak to dalej będzie, i co wymyśli sąsiad w swojej dolegliwości, irytacji głośnością windy, obserwowania jakości pracy kolejnych zmian pielęgniarek i salowych.

Jestem już w domu – jaka tu cisza – było by jeszcze fajniej gdyby nie konieczność zmian opatrunków bo jednak coś tam dokucza


 


 

Post nr 17, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 11-10-2010 o godz 22:33
A VIP-y nie przyjechały a tyle „szumu” przed.

 


 

Post nr 16, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 05-10-2010 o godz 19:15
Konstrukcja mostka na wyspę ustawiona
Zadanie o wiele poważniejsze i trudniejsze – fizycznie i technicznie – niż rozebranie starego dachu.
Ciekawe co dłużej będzie się wspominać?

 


 

Post nr 15, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 24-09-2010 o godz 09:31
Jak to dobrze że przyszedł ten 23 bo już w drugiej turze wybraliśmy dwóch delegatów na zjazd chorągwi. Przypadek wyglądający jak manipulacja.Naprawdę.

 


 

Post nr 14, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 19-9-2010 o godz 22:8
Impreza hutników szczęśliwie przeszła do historii.
Czy tylko ?.

To już chyba ponad mnie.

 


 

Post nr 13, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 12-9-2010 o godz 20:53
Chyba zostanę krótkofalowcem – radio już mam.
Teraz proszę w prezencie czas i siły.

 


 

Post nr 12, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 8-9-2010 o godz 20:3
A na przegląd trzeba zabierać papiery z gazu.

 


 

Post nr 11, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013Post dodano 6-9-2010 o godz 13:5
Komenda z głowy ból głowy z głowy
Myślę że podjąłem odpowiedzialną decyzję.

 

Post 11 – 15 (stare)

Post nr 15, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 24-09-2010 o godz 09:31
Jak to dobrze że przyszedł ten 23 bo już w drugiej turze wybraliśmy dwóch delegatów na zjazd chorągwi. Przypadek wyglądający jak manipulacja.Naprawdę.

 


 

Post nr 14, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 19-9-2010 o godz 22:8
Impreza hutników szczęśliwie przeszła do historii.
Czy tylko ?.

To już chyba ponad mnie.


 

Post nr 13, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 12-9-2010 o godz 20:53
Chyba zostanę krótkofalowcem – radio już mam.
Teraz proszę w prezencie czas i siły.


 

Post nr 12, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 8-9-2010 o godz 20:3
A na przegląd trzeba zabierać papiery z gazu.


 

Post nr 11, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 6-9-2010 o godz 13:5
Komenda z głowy ból głowy z głowy
Myślę że podjąłem odpowiedzialną decyzję.

Post 1 – 5 (stary)

Post nr 5, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 6-8-2010 o godz 8:8
Ile czasu trzeba by z wyrobnika uformować samodzielnego pracownika
ale jaka to satysfakcja gdy się to uda.
Niektórzy są niereformowalni


 

Post nr 4, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 23-7-2010 o godz 22:37
Bezsilność szczególnie u dzieci objawia się gryzieniem zagrożenia np: wychowawcy.
Jak zrozumieć i pomóc ?.


 

Post nr 3, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 20-7-2010 o godz 7:52
W tej chwili zaczynam nowy etap zapisywania swych refleksji z życia wziętych.

Kucoby i Ja
na onet.pl przejdą do historii.

dlaczego ważne i konieczne czynności udaje się zrobić tylko ” po nocy „?


 

Post nr 2, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 13-7-2010 o godz 16:48
No, w końcu wszystko działa!!

Dlatego zachęcam do dodawania

nowych wpisow


 

Post nr 1, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013

Post dodano 11-7-2010 o godz 18:54
Tu powinien znajdować się wpis do blogu, ale nie ma czasu …