24.06.2018r
Drogi E…
Zgodnie z zapowiedzią teraz co nieco o koleżankach i kolegach. Jak to zwykle bywa w dużej grupie, z niektórymi ludźmi zna się lepiej, z innymi mniej. Na mój własny użytek wyodrębniłam kategorię ludzi „słońc” – czyli takich, wokół ludzie się gromadzą, chcą ich słuchać, mają autorytet.
Spotykałam ich w życiu całkiem sporo.
Jak już kiedyś pisałam, liczba uczniów w naszej klasie bardzo się zmieniała. Pierwsi wykruszyli się po pół roku, inni po roku, a jeszcze inni po półmetku po drugiej klasie liceum. W trzeciej i czwartej klasie zostały już tylko 23 osoby i tyle zdało egzamin maturalny. Z pozostałych, poza jednym wyjątkiem, wszyscy przenieśli się do klas równoległych i nie stracili roku.
Wszystkich wspominam ciepło, z niektórymi udało się kontaktować także po zakończeniu szkoły – początkowo spotykaliśmy się regularnie co pięć lat w różnym składzie, czasem częściej.
Nie mogłam być na wszystkich spotkaniach ze względu na charakter mojej pracy – weekendy w sezonie miałam wszystkie zajęte, ale co pięć lat w jakimś gronie się spotykaliśmy, później nawet częściej. Wtedy też poznawałam kolegów z innej strony, ale po jakimś czasie stwierdziłam, że charaktery pozostały te same. Czasem zdarzało się, że jakieś stwierdzenie, gest, zachowanie rzucało nowe światło na daną osobę, ale ogólnie mówiąc zostaliśmy generalnie tacy sami jak w czasach licealnych, a koleje życia raczej utwierdzały lub pogłębiały tylko cechy, które w ludziach tkwiły.
17.09
Zaczęłam pisać i przerwałam na długi czas. Sezon letni był dosyć trudny, potem nie umiałam zebrać się w sobie. Trochę mi przeszedł zapał. Znowu zaczęłam oglądać „Grzech Fatmagule”, bo mam nadzieję, że trochę zeszłorocznego entuzjazmu powróci. Staram się nie stracić nic z tego co udało mi się osiągnąć przez ubiegłe dwa lata.
Poza tym staram się uporządkować wspomnienia i przypomnieć dawne lata, by móc jak najlepiej wszystko opisać – no i przekonałam się, jak mało wiemy o innych lub jak mało pozostaje we wspomnieniach. Okruchy pamięci, słowa, wrażenia , po czterech latach wspólnego spędzania czasu na lekcjach, przerwach i wycieczkach tak mało zostało.
Trochę więcej mogę powiedzieć tylko o kilku osobach, a i tak nie wiem, czy to prawdziwi oni, czy tylko moje wrażenie. Prawdą jest to, co usłyszałam z ust Fatmagule, że „wszyscy jesteśmy zamkniętą księgą, a przyjaciele mogą co najwyżej odczytać tytuły niektórych rozdziałów tej księgi,,,”. Poza tym staram się uporządkować wrażenia i wspomnienia, a to wcale nie takie łatwe. No i…usiłuję przypomnieć sobie wszystkie nazwiska kolegów i ciągle mi kogoś brakuje.
W końcu udało mi się przypomnieć wszystkich, którzy zdali maturę i większość tych, którzy odeszli wcześniej do klas równoległych – i Janusza, który jedyny nie uzyskał promocji w drugiej klasie i odszedł do szkoły bliżej miejscowości w której mieszkał.
Niestety, kilka osób już odeszło. To najsmutniejsze okazje do spotkań, ale wiadomości są przekazywane i większość z nas pojawia się tam, tak jak spotykaliśmy się z okazji ślubów wiele lat temu. Nie ma Jurka, Jacka T i Henia, pożegnaliśmy też naszą panią wychowawczynię. Teraz mieszkam dość daleko i niewiele wieści do mnie dociera, ale wspomnienia wracają.
Ciąg dalszy w nowym liście…
Do następnego razu
E.
Jakie to ciekawe.
Prosimy o więcej !