Post nr 200, ostatnio modyfikowany: 10-03-2013
2 0 0
wpis, wypadało by wpisać coś mądrego lub ważnego.
Z okazji kolejnej rodzinnej rocznicy
niech to będą podziękowania za spędzone lata w dobrym i złym. Podziękowania za obecność, życzenia i kwiaty. Udział w eucharystii. Bieżącą troskę choć ostatnio z dala lub na ” swoim „. 32 lata to sporo w trudzie przeżytego czasu.
Składam serdeczne gratulacje 🙂
Bardzo dziękujemy.
fryzjera
by zrealizować fanta polegającego na: strzyżeniu męskim w jednym zakładów fryzjerskich w Olesnie lub Kluczborku. Byłem naprawdę pierwszy raz w salonie fryzjerskim jako klient, bo nawet na poborze do wojska strzygli nas w jednej z sal żołnierskich chyba nawet bez lustra. Potem na bieżąco w domu i jakoś zleciało.
Czy było fajnie chyba tak, tylko poproszono o zdjęcie okularów a potem pytano czy taka długość ma być włosów. W tym zakładzie to specjalizacja inna zakłada pelerynę ochronną, inna przycina maszynką a jeszcze inna wykańcza brzytwą i kolejna zamiata i sprząta.
A sponsora i tak nie było
by mu podziękować.
Chyba dobrze wykonali swoje czynności bo końcowy efekt żonie się spodobał a jej zadowolenie jest najważniejsze. Siedząc w części dla pań też pozyskała nowa fryzurę w której, tez ładnie wyglądała.
Czyli jednak fajnie, że są festyny 🙂
K O T
może na wsi było im lepiej i łatwiej żyć w gospodarstwie. Ciepła obora lub kurnik czy szopa bardziej nadawały się do przeżycia zimy niż przestrzeń pod podłogą huntki lub stodoła pod blatami. Może któregoś wpuszczono nawet do domu. Coś na wsi chyba się popsuło, bo pod oknem lub na parapetach oczekuje czegokolwiek do zjedzenia cała czelotka
nie gardzą niczym, nawet kości obgryzą.
Mówią o nich dachowce lecz na dach to trzeba wchodzić samemu.
A trzeba, gdy jest problem z przeciekaniem wody na strych. Optyczne wszystko jest dobrze a jednak cieknie. Przyklejenie paska z taśmy smołowej samo przylepnej w nadziei na poprawę wcale nie było tak prostym zadaniem.
Bez pomocy odpowiedzialnych ludzi i pożyczonego sprzętu asekuracyjnego – nie wykonalne. Mozolnie ustawiana drabina okazała się bezużyteczna, bo solar ma dwa metry i nie ma gdzie stanąć.
Tak mogę nazwać wczorajszy dzień. Pojechałem z Fordem na przegląd a w przeglądalni myją podłogę przed przeglądem przeglądalni. Prośba o przyjazd za jakiś czas jak podłoga przeschnie. Moja sugestia, że może nie trzeba wjeżdżać bo przecież diagnosta zna dobrze pojazd, nie zyskuje aprobaty i zaproszenie by jednak przyjechać za jakiś czas bo badanie musi być, ale będzie dobrze. Po zakupach i załatwieniu pozytywnym kilku spraw powrót na stacje na badanie. A tu zgodnie z przewidywaniami, mechanik blacharski mocno musi popracować by było dobrze, ale pieczątka na cały kolejny rok jest w dowodzie, bo miało być dobrze.
Przez ostatnie cztery popołudnia zdejmuje wahacze z drugiego pojazdu, wykonałem specjalistyczny ściągacz, użyłem palnika gazowego i największego młota, rur,prętów, brech z przedłużeniami i właśnie wczoraj
osiągnąłem połowiczny sukces
a tak cieszy bo jedna strona puściła i jest na warsztacie.
Wracając do wcześniejszego wpisu, może to że ktoś się tyle spóźnił to też jakiś dobry fart. Przecież w tym czasie wysprzątałem recepcje z zalegającej – częściowo do prania, częściowo do poszycia – pościeli, podłączyłem komputer, powiesiłem podziękowania, a pisma posegregowałem, opisałem i powpinałem (niektóre nawet z przed lata ) do właściwych teczek, wymieniłem buczącą i migającą świetlówkę, starłem kurze i ogarnąłem podłogę.
Gdyby nie czas oczekiwania, jeszcze długo nie był by ten porządek na tyle ważny by się za niego zabrać
A czas nie chce się rozciągać jak guma lub jak zmartwień przybywać.
Dni urlopowe.
Prawdziwego urlopu z wyłączonym budzikiem, z żadnym ważnym terminem. Z wycieczką do brata bez pilnego zadania do wykonania. Pobudka – jak wstanę. Potem w domu hobby rzeczy nie konieczne, ale ciekawe i na siedząco. Dużo spania i nawet przeczytanie prenumeraty zaległej od czerwca. Okres luzu, niezwykle potrzebnego dla zdrowia tego psychicznego. Urlopu jakiego nie miałem już dawno.
Od jutra według pilności zadań to samochody i przygotowania do zimy. Budzik może nawet dwa i do
dzieła
na chwałę organizacji.
Z I M A
może jeszcze Pani Jesień
przegoni ją na jakiś czas.
Nie lubimy zimy.
Naprawdę nie lubimy brrr…
niektórzy dzisiaj nosili koszami
i proszę popatrzeć jakie piękne.
Niech żałują ci, którzy nie przyjechali.
A księżyc wielki i jasny ” jak bałałajka”.
Foto – zbiór poobiedniego trzeciego krótkiego wyjścia.
Las pachnie grzybami.
Rano jak wyszedłem przed dom, słoneczko pięknie świeciło a wietrzyk niósł wilgoć i zapach grzybów. Takie wrażenie ma się raz góra dwa razy w roku, ale warto choćby tylko dla niego żyć.
Bo reszta robót się ślimaczy i nie ubywa.
Heh… Pozazdrościć… U mnie jak wychodzę przed blok to czuję zapach spalin a zamiast wiatru, słyszę szum przejezdżających samochodów…
MAM PAPIERY I MOGĘ JEŹDZIĆ
do czasu otrzymania nowego „plastiku”.
No to faktycznie cud. Biorąc pod uwagę nasze biurokratyczne urzędy jest to nie lada wyczyn 😉
„dobra – to przywieziemy jeden kajak nie będziemy tacy”?
A może to ja nie jestem z tego świata?
Były listy i laurki, niektóre nawet bardzo pomysłowe
na przykład ta:
bukiety kwiatów i wiele życzliwych słów.
Pogoda mimo że w nocy lało życzliwa była dla imprezy,
nie tak jak zespół „Na szlaku”, który nas olał totalnie.
Grochówka się nie przypaliła i była OK,
a kiełbaski do ogniska były chyba jeszcze lepsze,
bo niektórzy zjedli po dwie a może i więcej,
to i dla innych nie starczyło, choć było tego przeszło 25 kg.
Było fajnie.
Tylko dlaczego ktoś szyszkowym napisem HOW przyrównał do …
kupy.
Jak mu tu źle to dlaczego przyjechał świętować!
KUPA – Który Uroczo Prezentuje Atrakcje 😉 25 lat Harcerskiego Ośrodka Wypoczynkowego Który Uroczo Prezentuje Atrakcje. To taki skrót pewnie był tylko temu co to pisał juz pewnie szyszek nie starczyło żeby zrobic gwiazdkę pod spodem i dodać rozwinięcie skrótu 😀
Teraz tylko godnie obejść imprezę
25 lat Ośrodka Kucoby
i można wrócić do normalności.
Oby zdrowym być.
Teraz robi się noc i wena twórcza odeszła a poranek to nowe wyzwanie do działalności obozowej.
Na dniach wrócę tu.
A wodę w basenie mamy z źródeł w lesie, dzisiaj nawet w niej pływałem i specjalnie nie zmarzłem.
w studni i wody – cytuje:” nigdy nie zbrachnie „. Usługa wykonana, kasa wzięta,nowa pompa kupiona i zainstalowana a woda jak na foto
co i po dniu nalewania mamy
czyli nawet nie pokryte dno przy niezbyt pięknej jakości.
Coś panom nie wyszło.
I jak tu być radośnie uśmiechnięty
Obóz w upale i burzach toczy się, pierwszą kontrol mamy za sobą.
A po niej uwagi, ale nic nowego.
Tylko woda w basenie czemu taka mętna ?
lecz ile to wymaga zabiegów i starania.
Czy ma to sens, i czy wysiłek tych 2 kobiet wart jest pozyskanych zysków?
W sytuacji gdy Akcje Letnią 2012 r rozpoczynamy 45 uczestnikami!
To komu ja będę sprzedawać??
To fatalnie ,że tylko tyle ludzi na turnus….Miało byc przeciez więcej 🙁
po kolejnym spotkaniu głównie instruktorów okresu komendantury dh. ” Dzitki ”
dla wielu szczególne z dalekiego świata to ważne spotkanie z przyjaciółmi dla niektórych bardziej barowe spotkanie. Atmosfera radości, pogody, uśmiechu udziela się wszystkim. Pogoda dopisała – piłkarza na EURO nie – to i spotkanie miało swoje chwilowe barwy. Nawet awaria kanalizacji nie była w stanie popsuć nastrojów uczestników tego fajnego spotkania.
Pozdrawiamy i do zobaczenia znów
Pozdrawiam 🙂
Gratuluje rozwiązania konkursu!
Pan Mariusz Łysiak z Kluczborka,
opiekun wycieczki licealistów do naszego ośrodka zaciekawiony informacją o jednej pływającej rybie postanowił ją złapać.
A że do wędkowania był przygotowany postanowienie wprowadził w czyn.
Nie wiele czasu upłynęło i przyniósł tylko 4 sztuki
bo pozostałe jako nie miarowe „odłożył” na przyszły rok .
a potem kolejne
Ta nie największa z pływających w stawie miała 13,5 kg i 97 cm co dokumentuje tym foto
A na wieczór zaplanował kolejne łowy.
Troszkę pogoda nie sprzyja bo jest deszczowo i ponuro, ale zobaczymy …. .
P.S.
konkurs – wpisz w komentarzu nazwę tej ryby
Życzenia urodzinowe od burmistrza miasta Olesno,
jakie otrzymała teściowa z okazji jej 85 rocznicy.
Piękna kartka miłe i serdeczne życzenia z osobistym podpisem sprawiły babci wielką radość i były największą niespodzianką urodzinową.
Dziękujemy
A to że przyszły właśnie w tym momencie to wyraźny znak, że jeszcze Boża Opatrzność nad nami czuwa. Dotrwamy do nowej wypłaty.
A swoją drogą samochód pokazuje średnie zużycie w czasie trasy 600 km od 5,7 do 6,2 litra, a tankując znowu do pełnego baku wlewa się 47 litrów co daje średnią prawie 8 l/100km. Specyficzna jest ta ” paliwowa” matematyka.
Życie i historia weryfikuje prawdy.
Proszę popatrzeć.
Jedno z ważniejszych zadań remontowo modernizacyjnych /”wałkowane” od 15 lat/ dobiega końca. Jest bezpieczny strop nad warsztatem i porządna przestrzeń na koce, śpiwory, pościel, ale też firany i zasłony. Zwolniła się przestrzeń w budynku i można dalej tam działać. Jak tu pomogła młodzież i ludzie dobrej woli, a dzięki wykorzystaniu posiadanych lub nietypowych materiałów nie wielki wkład finansowy a taki efekt.
I tak będzie z przestrzenią nad jadalnią całoroczną – mocno w to wierze.
A wiara cuda czyni.
Lato tuż tuż.
Zakończono przybijanie desek podłogi nad warsztatem i blatownią, wykończono wymalowania w schronisku B, wykoszono trawę na całym kręgu ogniskowym. Zdemontowano i przeniesiono regały na koce z strychu budynku do stodoły do właśnie powstałego magazynu kocy z wejściem od blatowni. A w niedziele poświęcając swój czas na relaks założono dach cyrku. Wiele konkretnych prac.
Co najważniejsze ekipa składała się z 6 dziewczyn i 2 chłopców.
Praca przebiegała w radosnej i gwarnej atmosferze. Nie do przecenienia jest sposób zorganizowania grupy jak i osobisty przykład dh Agaty.
Dziekuję wszystkim w imieniu organizacji i własym.
Osobiście to odbieram jako najwyższą pochwałę dla naszego ośrodka i tego co dla niego robimy. Mimo wielkiej konkurencji w okolicy np. Nadwarciański Gród przyjeżdżają do nas na zielona szkołę. Oglądają i poznają las, gospodarstwa i wieś, bawią się i uczą. Deklarują że jest im tu dobrze. Taka grupa w człowieka wlewa tyle energii i przeświadczenia o słuszności sprawy, że wiele innych czarnych myśli ulatuje w kosmos. Na nowo napędza motor działania.
Dziękujemy im.
takie niby małe drobnostki,a jak cieszą. Gratuluję Druhu Marku, to tylko Wasza zasługa 🙂
Uzgodniliśmy, że na sufity przyłożymy panele PCV a ściany tradycyjnie pomalujemy.
I tu miłe zaskoczenie, bez specjalnych namów w kolejne dni przybyli pomocnicy, by wytrwale do późna pracować.
Nawet w dzień gdy dojechałem później sami bez poganiania, zachęcania i co nieraz jeszcze trzeba – dali się do pracy działając solidnie i fachowo. Jestem tym mile zaskoczony szczególnie pamiętając o perypetiach z poprzednim malowaniem tych samych pomieszczeń.
Podobnie w trakcie prac młodzieży w Kucobach. W trakcie poprzedniego pobytu pomalowali 1/3 konstrukcji cyrku wczoraj dokończyli i wykonali inne prace m.i. obkosili całe otoczenie budynku. Co więcej jedna z osób mimo że nie zmieściła się do samochodu przyjechała pociągiem i rowerem by włączyć się do prac.
Jakich argumentów lub jakie fakty powodują że raz nic się nie da a innym razem aż miło patrzeć na efekty pracy. Chyba że patrzy się na podłogę z tych mokrych i krzywych desek nad warsztatem, nikłość postępów pracy nie napawa optymizmem. I to trzeba dokończyć skoro się rozpoczęło. I tak się stanie.
Dziekuje za pracę i pomoc.
Za trud i prace, ofiarowane materiały i sprzęty do domku koloni nr 3 serdecznie dziękuje.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
Kolejna sobota pracująca w trakcie której pomurowały się dziury po belkach i zamurowały wszystkie stalowe belki nośne.
To i można było zacząć kłaść deski z wyfrezowanymi rowka mi tak by zachodziły na zakładkę. Szkoda tylko że, deski z tak mokrego drzewa. Pleśnieją.
Przymiarki do podłogi.
Troszkę słabiej młodzież kwatermistrzowska bo pojechali późniejszym pociągiem, nie skorzystali z autobusu z Olesna, do Sierakowa extra trzeba było jeździć. Malowania konstrukcji cyrku też nie dokończyli, mimo całego dna. Płyty na strychu wprawdzie odkręcone lecz stoją w nieładzie a podłoga nie zamieciona. I to ich wyjeżdżanie na raty jedni o 19 inny o 6 rano, gdy autobus jechał 10,15.
W realnym życiu różnie to bywa tym razem tak następnym lepiej.
Mimo powyższego dziękuje za wykonane prace i poświęcony czas.
Zapraszam ponownie by dokończyć dzieło.
Z martwych wstałym Panem niech spłyną na nas jego łaski. W dusze i w ciała jak w przyrodę niech wstąpi nowa energia na chwałę Boga i pociechę najbliższych.
Przyjmijcie, proszę takie życzenia wielkanocne.
to jest ten wymurowany słupek
a to podniesiony zbiornik hydroforowy.
Stal nośna sufitu-podłogi już też u góry tylko ją obmurować.
Tylko nie wiem czy w deskach robić wpust na obce pióro.
Dziękuje pomocnikom za już i zapraszam ponownie.
„For poczta” naszego ośrodka t.j. kuchnia polowa przy wjeździe uzyskała nowy blaski.
Zauroczony pięknym słoneczkiem szukałem wiosny – jej zwiastunów i tylko w kajakowisku żabki wyraźnie sygnalizują wiosna idzie.
Pan doktor odstawił antybiotyk. Operat szacunkowy wartości Kucob dotarł do starostwa, a materace zaczynają się produkować. Jeszce oddać paletę po cegle i będziemy na bieżąco. Może jakieś druty w warsztacie poprowadzę, by było światło.
W imieniu własnym i Organizacji dziękuje wszystkim za sobotnią prace.
dziękuje
tym trzem panom za rozebranie starej konstrukcji drewnianej sufitu nad warsztatem i blatownią
przygotowanie i przeniesienie na miejsce belki podciągu
i osadzenie jej przygotowanych gniazdach.
o kurzu, lecących, kamieniach, ciężarze i niewygodzie nie bedę pisał.
c.d. prac za tydzień, obiecali.
Pozdrawiam i dziękuje.
P.S. Krew wyszła kiepsko.
Dziś a konto oddałem pierwszą krew.
Największą wartość ma poświęcony czas.
Kiedy pierwsze efekty?
Dnia Kobiet.
przez rodzinne, krewne i znajome i i nieznane Panie – Kobiety.
a na to babcia wchodząc w słowo ripostuje
” to czas przeszły „.
Brawo!
A skądże taki cytat..?
Z prozy życia.
takie małe, że ledwo odczytałam! A to przez to, że tato zasnął przed wyjazdem córki i gości i nikt nie odważył się go obudzić – ale „lepszy śpiczek niż…”
odśnieżanie
i czemu po nim w plecach boli, przecież śnieg to taki biały puch.
oby do lata.
Okropieństwo.
Dostałem zaproszenie do programu – aplikacji iWowWe i nie wiem czy jest to dla takich jak ja. Czy mam czas, kasę na start i dar motywowania innych. Technicznych możliwości platformy chyba nigdy nie będę w stanie racjonalnie wykorzystać.
tylko szkoda że taką.
Ile jej będzie jak stopnieje i się rozsypie?
A zima trzyma.
Zimowisko wyjechało zrobiło się cicho i pusto.
Co teraz najważniejsze do zrobienia, czym sie zjąć od poniedziału?
Co włożyć do pieca, jak ogrzać budynek by totalnie nie zamarzł?
A dzisiaj.
Dziękuje wszystkim za pomoc w realizacji Akcji Zimowej w Kucobach.
Liczę, że wszystkim się podoba nowy „obraz” i organizacja domeny.
Proszę o dalszą modernizacje i rozwój w miarę sił i potrzeb.
Proszę bardzo
A było w nim podziękowanie za szczęśliwy przebieg turnusu kadrze, społecznikom i uczestnikom.
Treść nie do powtórzenia.
Jaka fajna data 02.02.20 12.
Mimo zimy służbowy Ford w miarę zapala. Może dzięki nowym filtrom.
A jak wasze?
Nasze nędznie… a przynajmniej moje. Każdego dnia po pracy zabieram akumulator do pokoju, żeby mu było chociaż trochę cieplej. Dziś nawet zabrałam go do pracy – leżał pod ladą recepcji tesco. Pomimo tych zabiegów – szału nie ma i na wszelki wypadek wpisałam sobie numer telefonu tutejszej taksówki żeby dotrzeć do pracy.
A kto nie zabrał ładowarki – prostownika? choć była zachęcana.
A Ford mimo -20.7 oC przy gruncie z rana na mszę zapalił całkiem ładnie.
I Reno na wieczorną mszę mamie zapaliło bez łaski.
Kolejny dzień zimowiska. Niestety, tylko z nazwy bo śniegu niewiele natomiast mróz taki, że o przyjemności z pobytu na świeżym powietrzu ani pomarzyć. Jest prawie komplet uczestników. Teraz programem trzeba zrekompensować niepogodę.
Węgiel przyjechał gorszy niż ten z lata i wiele droższy bo doszła do zwyżki cen
akcyza. Jak palić by było ciepło a węgla na długo starczyło?
Oby do lata.
Zadane pytanie o zamalowanie białego na kawowym było retoryczne, bo proszę
i nawet tą absolutnie nie nadającą się farbą.
Natomiast morelowy kolor nowo kupionej emulsji akrylowej pięknie pokrył ściany pokoju nr 5.
jeszcze pokój nr 1 spędza sen z powiek.
Stronie minęło 5 lat
niech się dalej rozwija!
W tym roku Dzieciątko przyniosło rodzinie nowy laptop. Jest „Fajny” prócz jego napędu CD, który się popsuł. Serwis jest w Czeskim Brnie, gdzie za sprawą DHL sprawnie dotarł. Naprawa trwała też dzień, dzień na wysyłkę lotniczą i już wczoraj tj piątek o 10 z minutami kurier go otrzymał do dostarczenia. Ucieszyłem się, w wolną sobotę skopiuję zdjęcia na dysk i niektóre umieszczę w mocno zaległym blogu. Cóż stało się inaczej pisze na starym domowym blaszaku. Bo kurier nie dostarczył przesyłki z powodu nieobecności odbiorcy. Zirytowało mnie to okrutnie bo to nie pierwszy raz kurierowi nie chciało się jechać może nie na koniec świata , ale na pewno koniec i to daleki jego rejonu. A tu mimo że zima sypnęła śniegiem to roślinki pięknie kwiaty prezentują
To znowu zjechała się grupa ludzi, którzy poświęcili swój „wolny” czas i paliwo do samochodu by heblować deski na przyszłą podłogę nad warsztatem. I od wczesnego rana do zmierzchu byliśmy na podwórku efektywnie pracując co widać na foto
W imieniu własnym i organizacji dziękuję
W tzw miedzy czasie wykonali tez prace konserwacyjno remontowe np malowanie pokoju nr 9
jak to jasnym kolorem zamalować
lub poznosili heblowiny do kotłowni i ustalili „zaraz za popiołem na węglu bu nie blokować dostępu do patyków”.
To wszystko drobnostki do opanowania, ważne że jest spontaniczna pomoc i są widoczne efekty. Nie tak jak w obiecanym od dwóch lat montowaniu okien dachowych czy wykonaniu do 15 stycznia projekcie modernizacji strychu.
A następny termin dostarczenia laptopa to poniedziałek. To już za dwa dni.
Nawet do okulisty nie pojadę wypatrując DHL, a wątek okulisty opisze już na laptopie.
No i sypnęło śniegiem
prawie jak zimą.
Tak przygotowanych do zajęć uczestników zajęć w Kucobach jeszcze nie było. Tyle przepięknych, dopracowanych technicznie, i wypracowanych w detalach strojach (a mieli je wszyscy) nawet w marzeniach organizatorzy tego balu nie przewidywali; a z doświadczenia wiem że trudno ich zaskoczyć.
Bal noworoczny w ateńskich klimatach był naprawdę super!
Pozdrawiam uczestników gratulując pomysłu.
Nowy rok powitany hucznie i muzycznie. Zabawa była przednia a goście wspaniali.
Jak było Facebook (w małej części) pokazuje w profilu ośrodek Kucoby.
Pozdrawiam uczestników.
Nadchodzący 2012 rok niech będzie tym najlepszym z dotychczasowych okresów waszego życia, by po latach wspominać ” to był rok dobry rok ” życzy wszystkim
N.M. gospodarz .
Nawet pogoda nie chce być dobrą wiadomością, bo dzisiaj już pada, wieje i ” ciśnie na głowę „. beznadzieja !
Są wiadomości dobre i złe.
Dobra tylko jedna: na dworze w plusie parę stopni i nie pada. Nawet chwilami słońce przez chmury się przebija.
A ze złych między innymi to że skończył się urlop, że kiepsko się czuje, że drewno na opał się kończy. Prace remontowe stoją w miejscu, a zaginęła panewka i rozebrane wiertarki bałaganią stół. Filmy z kaset wideo przegrywają się powoli, a kodeki zawieszają komputer. Robotnicy kopcą okrutnie. I niepewność czy sylwester się uda. I nie wiem czy dożyje np. emerytury i jak to dalej będzie.
Cieszy tylko uczciwie przeżyte dziś.
Zdrowych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia a z nich wielu łask Bożych i nieustającej opieki.
Życzę rodzinie, krewnym, przyjaciołom, przypadkiem zaglądającym tu, i wszystkim innym dobrze i źle mi życzącym.
A co do wiaderek orzechów to były to takie.
I one też cieszą szczególnie że orzechy zbieramy w tym roku po raz pierwszy.
A dlaczego nie było opłatka??????
Wczoraj po raz pierwszy w Kucobach instruktorzy naszego hufca spotkali się na:
Wigilijnym Spotkaniu
Zaszczycili nas swoją obecnością dh. Komendant Śląskiej Chorągwi i jego Zastępczyni. Z władz miejscowych pan Skarbnik Gminy Olesno, przedstawiciel Nadleśniczego i nasz największy lokalny przyjaciel pani Dyrektor Szkoły w Borkach.
Była ryba i makówki była choinka a pod nią prezenty, które rozdawał mikołaj w wesołej atmosferze i tylko opłatka nie było,bez którego nie wyobrażam sobie Wigilii Świąt Bożego Narodzenia ! Tak powstaje nowa tradycja. Kto 25 lat temu słyszał o Betlejemskim Świetle Pokoju?, które na nasze spotkanie przywiózł komendant chorągwi, by zapłonęło za sprawą harcerzy w najbliższej okolicy.
Po cięciu drewna na opał nazbieraliśmy jeszcze dwa wiaderka orzechów włoskich. Drzewa rosnące przy płocie raz pierwszy ” dały ” nam (a nie np. wiewiórkom ) swoich owoców.
Taka zima to mi się podoba.
A jednak praca zawrzała – heblarka zahuczała
i dzięki pomocy przyjaciela i znajomego jedna strona desek jest gładka.
Wiele desek jest tak mokra że woda wyciekała na blat maszyny.
By choć trochę przeschły zostały z grubymi przekładkami ułożone nad warsztatem.
Tam do następnej akcji polegającej na przeheblowaniu drugiej strony i ujednolicenia grubości będą czekały.
W imieniu własnym i Organizacji dziękuje pomocnikom za już i proszę o jeszcze.
Przygotowujemy się do heblowania. Jedną z czasochłonnych czynności jest porządkowanie i przeróbka sprzętów na złom. Damy radę do soboty. Piec przy paleniu w nim drewnem też dyscyplinuje w dokarmianiu – zagapisz chwile i już gaśnie.
Bo to nie piec, tylko żarłacz olbrzymi. Stwierdziłam to osobiście.
Po porannych mgłach
jednak przyjechało i „wysypało” deski w trzech paczkach, z których jedna pękła i rozsypała się. Deski trzeba było pojedynczo ręcznie pownosić i ułożyć w stodole.
Pozostałe dwie paczki unieśliśmy dźwigiem do góry i
przy pomocy takiej rolki przesunęliśmy na miejsce.
Teraz czekają na heblowanie
Remont sufitu nad warsztatem rozpoczęty.
A miało być tak „do przodu”.
Nawet komendant z pomocnikiem przyjechał by deski na podłogę rozładowywać i co, i
JAK ZWYKLE
nici bo ponoć samochód się popsuł.
Im fajniejsza tym szybciej się kończy.
Urlop to fajna rzecz.
Kolejny etap przygotowań do wielkiego remontu za nami. Przestrzeń nad warsztatem wypróżniona można zrywać stary strop.Młodzież i komendant intensywnie i godnie popracowali. Dziękuje. Czekamy na deski.
Wpierw jednakże parę dni urlopu (nie czytać wolnego).
Wyjazdy do Chorzowa są strasznie stresujące. Naprawdę chciałbym jak najlepiej dla wszystkich i wszystkiego. Jak tego dokonać?
Tyle pociechy na dziś że FORD jest sprawny technicznie.
Dzisiaj niespodziewanie z grupy, którą trzeba obsłużyć zrobiła się szpec grupa a wzięła sobie za zadanie: usunąć resztki po huśtawce, pochować sprzęty z przed domków, zwinąć dach cyrku i go schować, wyczyścić wszystkie rynny i zakończyli działania
ładując nasz wóz resztą gałęzi po powalonym dębie.
DZIĘKUJE
i liczę, że dotrzymacie obietnicy i będzie więcej i zaś.
Bardzo lubię takie święta jak dzisiejsze.
Nie trzeba się mobilizować do kościoła, ubierać krawata, a robiąc zaległe prace hobbistyczne nie boli sumienie że marnotrawi się cenny czas na inne prace. Nawet gości jest tylu,że żona nie chce by pomagać przy struganiu ziemniaków. A stół się prawie sam szykuje. Szkoda tylko że córki grają w kręgle lub pomagają przy imprezie bo nie ma ich z nami w ten „luzacki” czas.
A słoneczko dalej pięknie południem świeci.
Do pełna nałożony piec drzewem a ogień gaśnie i rano piec ciemny a w pokojach zimno.
Jadąc wczoraj wieczorem po grupę na dworzec PKP w Sierakowie odnosiłem wrażenie że jadę po drugą turę grupy z przed tygodnia. Trochę ciemniej /czas zimowy/. Tydzień krótszy, bo świąteczny, i tak intensywny że zleciał jak czas potrzebny do przyjazdu po resztę grupy. Właściwie czym wypełniony? Wozem, starostwem powiatowym i rąbaniem gałęzi do pieca CO. Może to pamięć nie zapisując szczegółów działań i prac ten czas tak nakręca i przyspiesza.?
Dawniej tak nie bywało.
Ostatni tydzień upłynął na załatwianiu dokumentów do wyceny Ośrodka przez rzeczoznawcę dla Ministerstwa Skarbu w Starostwie Powiatowym Olesno. Pozostały czas poświęciłem na modernizację naszego wozu wykonanego przez kowala przed wielu laty z dyszlem dla jednego konia z takimi kołami:
Po ich demontażu a odkręcić 5 nakrętek M30 nawet z pomocą palnika gazowego było sporym i czasochłonnym zadaniem okazało się, że każde z kół na tej kutej przez kowala osi posiada
dwa stożkowe wysokiej klasy łożyska
co dla mnie przekonanym o panewkach ślizgowych nie koniecznie brązowych było wielkim zaskoczeniem. Przecież dwie osoby miały problem popchać nawet go pusty, a trzecia była potrzebna do kierowania dyszlem.
Po założeniu wszystkich czterech po Polonezowskich kół okazało się że, wóz można popchać bez trudu jedna ręką.
Jeszcze tylko nowy o 30 kg lżejszy łamany dyszel
i wozik zrobił się całkiem
ZGRABNY
.
Sprawdzimy go zwożąc do kotłowni konary i gałęzie opisywanego wcześniej dębu.
Sporo dni upłynęło tak intensywnych że, nawet tu pisać się nie dało. Najpierw całe auto złomu wyjechało, potem w starostwie wniosek o wskazanie do warunków przebudowy, korespondencja starostwa z ministerstwem skarbu, a potem ponad miarę cieknący bojler – trzy podejścia i brak sukcesu bo znowu kapie. A wysoko go trzeba wkładać. No i najważniejsze – rodzące wiele emocji i nadziei – spotkanie fachowców z grona Przyjaciół Chorzowskich Harcerzy w Kucobach z konkretnymi ustaleniami terminarza prac w modernizacji strychu nad jadalnią. Zobaczymy.
A za oknem pierwszy raz było biało
przygruntowy przymrozek zniszczył jeszcze wczoraj piękne kwiaty i mimo słoneczka w ciągu dnia tylko parę stopni. Idzie zima, a jej bardzo nie lubię.
To już chyba jesień.
Polska złota i dalej słoneczna.
Wszystkim członkom nowych władz Hufca ZHP Chorzów z serca życzę byli jak ten
dąb
Mimo że powalony wiatrem, odcięty od korzeni, ale pełen życia zielenią nowych pędów. Zachwycający żywotną pięknością. Wytrwałością i konsekwencją swej misji.
Dla tych co chcieli by doczytać do końca co jeszcze chciałem powiedzieć.
Kucoby i Ja
Dokładnie 1 września 1987 roku rozpoczął się oficjalnie etap mego życia związany z Kucobami. Wielu z was nie było jeszcze na świecie, niektórzy nie byli w naszych szeregach. Jest to czas w chwilę po wynalezieniu woreczków foliowych, ale przed pierwszym połączeniem Polski z Internetem w dniu 17 sierpnia 1991 roku. Dzięki działaniom Stanisława Tymińskiego w 1994 za 480 tysięcy złotych obywatel R P mógł mieć swój adres w sieci. Dziś świat stoi internetem i w naszym hufcu on jest. Z przyłączem DSS-l, serwerem i samodzielną domeną. Lecz nie ma pasjonata , lub nikt nie został zaangażowany by domena zhpchorzow zarobiła na siebie i hufiec. Możliwości ogromne przez stworzenia aparatu współpracy z drużynowymi. Bieżącej reklamy działań, imprez hufca i poszczególnych drużyn. Platformy społecznościowej z dwoma działami tymi służbowymi i ogólnymi. Strony istniejące są nie mobilne bo choćby zaproszenie na LATO 2011 w październiku sugeruje osąd o sprawności moderatora. Czy w galerii zdjęć z propozycjami programowymi ścianka wspinaczkowa, której już trzy lata nie ma lub kład od dwóch lat z powodu niesprawności nie udostępniany grupom. I nie wiem jak tłumaczyć przyjeżdżającym że to co widzą w necie to historia i nie mogę tego udostępnić. Równie irytujący jest cennik nie aktualny już miesiąc
.
Kucoby i ja podobnie jaki i kucoby.za.pl czy wreszcie qcoby.eu to prowadzone przeze mnie strony, by być w Internecie by potencjalny klient klikając w wyszukiwarce magiczne słowo np. wypoczynek lub obóz lub przygoda w milionie wyświetleń dostrzegł słowo kucoby obojętnie przez małe czy wielkie K. By dotarł do aktualnych danych i rzetelnej oferty. Wiemy jak ważne jest pozycjonowanie strony. Skryta na obcym serwerze strona kucobyzhp.pl nie spełnia zamierzonej roli. Przecież mamy swój serwer, i wiele miejsca -myślę- na dysku. A internet dziwny bo kosztuje przeszło 300 zł miesięcznie a nie obsługuje plików P.H.P. Niezbędnych przy formularzach i dwukierunkowej wymianie danych.
Ja przy w/w adresach www i kilku adresach mailowych w ciągu roku tyle nie płacę. A udostępniam wszystkie opcje, dane,formularze potrzebne do bieżącej działalności Kucob i mojej rodzinie. Serwer i w ogóle sprzęt komputerowy mało wykorzystany choćby do tworzenia plików archiwizacyjnych z umów, pism wysyłanych, dokumentów. Po roku szuka się wśród góry papierów zalegających biurka i regały umowy z hufcem czy fundacją by wysłać jako propozycję do negocjacji. Dzisiaj dysk CD kosztuje poniżej 1zł i co miesięczna archiwizacja to rocznie koszt 12zł. A było by wszystko w jednym pudełku i od razu mówię że ma mieć klauzule poufności z dostępem przez jedną upoważnioną i odpowiedzialną osobę.
W komendzie pracują trzy komputery, nowy kombain drukarski a faktury mimo danych w bazach komputerowych wypisuje się ręką jak w erze przed woreczkami foliowymi. W okresie obozów to ich trzeba wypisać i trzysta – ile to wymaga czasu , skupienia, i pracy. Pracy, która mogłaby się robić w tle Windowsa czy za sprawą poczciwego DOSa. I nie idą za tym jakieś nakłady finansowe, tylko trzeba decyzji i kilku działań życzliwego programisty. Z tym też wiąże się następna sprawa. Uwaga – proszę o załączenie wyobraźni. Idziecie do klubu zamawiacie potrawy, jecie, pijecie, może zagracie w kręgle lub pojeździcie jego gokartem. Na pytanie ile macie zapłacić menadżer klubu daje wam nr konta i informuje że jak odbierzecie sobie w mieście oddalonym o 80 km fakturę to dokładnie dowiecie się ile macie wpłacić do banku.
Rozumiem idee płatności przelewem, ale nie takiej formy zapłaty za jeden nocleg w kampingu bez pościeli wart 9zł a np. Bank Sląski za wpłatę chce 0.5% kwoty i 10 zł to opłat jest 10zł i 5 groszy a wpłaty 9 zł. Nie dajmy się zwariować. Pytałem komendantów hufców z chorągwi Łódzkiej, Warszawskiej, Poznańskiej, instruktorów chorągwi Opolskiej i takie tam nie obowiązują procedury. Wszędzie trochę inaczej , ale logicznie i po ludzku. Obowiązujące w Chorągwi Śląskiej rozwiązanie tylko służy przekrętom i nie uczciwości. Napełnia bankom kiesę. Brak jednego ciągu łatwego do skontrolowania : 50 przyjechało, spało, jadło zapłaciło, minus wydatki jest zysk.
A jest zysk gdy w komputer do bazy wpisze drużyna paru członków mimo że działa w niej wiele więcej, ale to od członka płaci się składki. To co, że od chwili internetowej bazy członkowskiej stany drużyn dziwnie nagle zmalały. Gdyby bez względu na stan drużyna miała wpłacić do hufca np. 35 zł tj 1zł od członka a 35 członków w drużynie harcerskiej powinno być minimum to i drużynom by zależało by były liczniejsze i uczciwsze były wszystkie spisy. Organizacja toleruje cwaniactwo i nieuczciwość.
A spis z natury nas czeka , znowu będziemy dochodzić gdzie dany gadżet jest, na zbiórkę wziął go A, przekazał na biwak B, a ten udostępnił na imprezę C. Rewers jest w hufcu od A, a on aktualnie np. studiuje w Niemczech. Przedmiot wydał druh mimo że zazwyczaj leży w szafie druhny. Materialną odpowiedzialność za ten element do spisu ponosi kwatermistrz odległy o 80 km. To w nowej kadencji trzeba zmienić i uporządkować.
Wiele przedmiotów prosi się o naprawę i renowację szczególnie w ośrodku. Przez wszystkie lata wstecz pracowało tam i to uczciwie wiele osób pozwólcie że wymienię niektórych dh Mirosław Colkos, Jan Lechocki, Kuśka Krzysztof, Sławomir Bień, Bartosz Bociański , Wojciech Lamch czy Damian Kudzia. i inni. Byli to stażyści, chwilowo bezrobotni lub pracownicy hufca. Dzisiaj bardzo widać że tych rąk brakuje choćby do naprawienia podłogi na podeście komendanta, porąbania próchniejących sprzętów, wymiany popękanych kafelek, czy naprawy rowerów. Robiliśmy wspólnie duże remontowo-budowlane zadania jak budowa i kafelkowanie prysznicy obozowych i kolonii. Produkcja ławek i regałów obozowych, przebudowy w budynku, wymalowanie kampingów kolonii czy konstrukcji dachu jadalni.
W ośrodku widzę tysiące prac na już do wykonania i nawet na nie, nie trzeba wielkich pieniędzy tylko czasu. A skąd przy dwuosobowym zespole go brać. W pierwszej kolejności obsługa przyjezdnych a w ostatnim roku bez akcji letniej kuchnia w budynku przygotowała i wydała dokładnie 2652 obiady i nieco mniej śniadań i kolacji. Większości te osoby spały, zajmowały pokoje i zużywały pościel, którą trzeba najpierw wydać a potem pozbierać i przygotować do prania. Ci wszyscy zapłacili za siebie. I nieprawdą jest zdanie z dokumentów zjazdowych że tylko Akcja Letnia wypracowuje pieniądze na hufiec i jego działalność. Nie sprzedaje się kury znoszącej złote jajka szczególne że nie do końca jest nasza. Jak to w szale pomysłów niektórzy z tu obecnych proponowali. Jest pozytywna odpowiedz z ministerstwa skarbu państwa i bądźmy dobrej myśli. Mając dobro trzeba je gospodarnie wykorzystać, pomnożyć jego możliwości. Zareklamować. W materiałach zjazdowych jest napisze że poszła reklama do wszystkich hufców na CD. Jednakże w Ośrodku Kucoby nie ma i nie było ani jednego egzemplarza. Kończą się ulotki wydane parę lat temu a wizytówek ośrodka nie ma żadnych. W obecnej strukturze hufca brak osoby promującej hufiec i ośrodek. Ośrodek zareklamuje się reklamą szeptaną, jednakże musi dopasować się do potrzeb klienta przez zwiększenie liczby miejsc umożliwiające godne przyjęcie w budynku całorocznym do 49 osób, i stworzenia salki lekcyjno-konferencyjnej na zajęcia plenarne grup. Podjęto już to zadanie i liczymy że deklarowana pomoc sponsorów i fachowców z miasta Chorzowa przy wsparciu władz miasta dojdzie do szybkiej realizacji. Przynosząc wymierne efekty.
Z najpilniejszych prac w ośrodku to: remot i wymalowanie domków kolonii. Wymalowanie konstrukcji stalowej dyskotekowni. By nie grząznąć w błocie wiosną i jesienią częściowe wybrukowanie podwórka. Wykonanie zadaszenia przeciwsłonecznego przy schronisku. I samymi deklaracjami że przyjedziemy i pomożemy tylko zadzwoń jak będzie coś do roboty szczególnie przez starszych – większości nie aktywnych już instruktorów – tego nie zrobimy. By pomóc trzeba przyjechać /dać się przywieść/ i powiedzieć to chcę robić. Tak jak robiła to młodzież skupiona wokół dh Grzegorza Malcherczyka w trakcie prac przy budowie domków schroniska, prac porządkowych, malarskich i różnych naprawach. Lub członkowie Stowarzyszenia Pracowników Huty Kościuszko wspierając materiałowo i swoją pracą. Bardzo przykre jest że nie potrafimy podziękować sponsorom w tym i dh Adamowi Kajewskiemu. Proste, miłe w treści pismo złożone na ręce prezesa lub darczyńcy w dzień po darowiźnie wartościowsze jest niż po miesiącach medal czy inna forma uznania. Patrzmy jak robią to inni np. Towarzystwo Wspierania Świetlicy dla dzieci w Sośnicy dh Macieja Madejskiego, która szybciej podziękowała ozdobnym pismem niż dotarł pożyczony przez nich sprzęt.
A zapraszając oddającego swe życie związkowi instruktora na zjazd nie róbmy tego w poniedziałek na 4 dni przed zjazdem. Pamiętajmy zawsze o wszystkich życzliwych nam.
Ta nowa, niewielka urna niech przyjmie głosy na najlepszych merytorycznie, oddanych, mających czas i pomysł na dalszy rozwój hufca bez względu na to czy jest z mego pokolenia, jest z mego referatu i mojego stylu życia.
Propozycje wniosków z wystąpienia.
1. Zmienić system naliczania składek członkowskich dla drużyn tak by był mobilizujący do wzrostu liczebnego .
2. Wprowadzić obowiązek zewnętrznego archiwizowania danych komputerowych przez kompetentną osobę.
3. Powołać administratora mediów internetowych. Wyposażyć w uprawnienia do prowadzenia sprzętu informatycznego.
4. Przyporządkować odpowiedzialność za wszystkie dobra hufca konkretnym osobom.
5. Wykonać zamki i magazynki by uniemożliwić nie upoważnionym pobieranie sprzętów i wglądu w dokumenty
6. Opracować aktualne foldery i wizytówki reklamowe hufca i ośrodka Kucoby.
7. Zmienić i wymóc na Komendzie Chorągwi zmianę sposobu pobierania opłaty jak i wydawania faktur za usługi w Ośrodku Kucoby.
8. Opracować plan i budżet na prace remontowo-budowlane w ośrodku Kucoby.
9. Dziękować darczyńcom i sponsorom niezwłocznie.
10. Opracować nowy zakres obowiązków i uprawnień dla pracowników i instruktorów komendy nie dublujący zadań i uprawnień.
P.S.
Nic nie ma o drukowaniu kartotek żywnościowych, bo po 15 latach ich niezbędności do rozliczenia wystarczy że będą dostępne w archiwizacji.
Nie ustępujmy bo jednak coś się da zmienić.
Przepraszam za paskudne błędy w pierwszej „odsłonie” tego tekstu.
A jednak jesienią są grzyby.
Wycieczka też dzisiaj nazbierała. Proporcjonalnie do zaangażowania w przeszukiwanie lasu.
O wysypie na razie nie ma mowy.
Jesień już jest.
Nie tylko w kalendarzu, ale i w tak pięknych jabłkach
i równie pięknych gruszkach
Na które serdecznie zapraszam,
bo z grzybami takimi jak wczoraj pokazanymi jest gorzej.
Słoneczko świeci i grzeje w dzień, a w nocy chłodno.
Deszcz też już dawno nie padał to i nie rosną.
Uwaga
zbliża się jesień
bo rosną takie okazy kozaków
i węgla 3 tony przyjechały i miejsce na drewno w kotłowni jest. Natomiast jabłka na drzewie pięknych kolorów dostają, a wiele w trawę pada i mobilizuje by wkładać je do słoików. Trawę przed zimą – by łatwiej było odśnieżać – trzeba kosić i w niej między tujami taki okaz żona znalazła. Piękne pogodne dni sprzyjają pracą porządkowym w obejściu. Tyle jeszcze do zrobienia. Jak to przerobić.
Ostatnie dwa dni przygotowywane już dużo wcześniej by było 'OK, przebiegały zgodnie z schematem: organizatorowi wycieczki coś się zmienia a my jesteśmy krok przed np. kolacje z godziny 18 podajemy o 16 w piąć minut po wejściu do budynku po 25 minutach od zmiany decyzji. Lub zajęcie pokoju zazwyczaj nie udostępnianym. Końcowe uwagi – i ich sposób przekazania – w sprawie dziury w podeście, mebla czekającego na komisję kasacyjną, czy przedmiotów schowanych w szafie zrobiły wielkie spustoszenie w postrzeganiu otaczającej rzeczywistości. Chyba jestem z innego świata. Więcej zrobić naprawdę nie mogę. Sam.
Rynna w hufcu się naprawiła .
A na więcej – nawet na pisanie tu nie ma czasu i sił.
Bardzo dołujący jest pobyt na pogrzebie niewiele starszej kuzynki. Dwa razy wygrała z chorobą,pięknie uszykowała dom, pozyskała sympatie sąsiadów. Znalazła swoje miejsce na ziemi. Nie dane było jej cieszyć się tym. Ja też tak różnie się czuje i myślę ile mi zostało – czy warto szarpać się z przeciwnościami. Czy to co mam to wszystko co mi dane….. ? .
Ale wszyscy się nagle rozpisali i sprawozdanie i projekt nowych działań i myśli komendanta, wszyscy chcą uwag i opinii i to na już. 5 minut przed dzwonkiem, a tu trzeba myśleć o wymienianych rurach i najbliższych imprezach. Dla mnie teraz to jest ważniejsze przepraszam, przy czasie dam odpowiedz.
Po raz kolejny zostałem poproszony by się przygotować do odpowiedzi na pytanie: jakie są potrzeby Kucob.
A nam potrzeba wszystko grunt nowe a najbardziej…. no właśnie co?
Farby i lakiery, kostka brukowa, papa i tera, styropian z klejem, a może rury. A może kamień drogowy lub wysypka na boiska, płot, łóżka i materace, talerze, kotły i kociołki, płytki ścienne i podłogowe. Auto,telewizor, kosiarka, pług śnieżny, pompa ciepła, i dużo, dużo koksu.
Szczerości, zrozumienia i życzliwości
a tego w sferze duchowej.
Potrzebujemy.
No proszę jednostka nadrzędna już podjęła działania. Aż się serce raduje.
Dziękuje ci Druhu Andrzeju.
Na ile starczy wytrwałości i samozaparcia by systematycznie i terminowo sprawę popychać do przodu.
Ile czasu będzie potrzeba by te pisma znalazły się na chorągwianych firmówkach z pożądanymi podpisami. A kiedy dotrą do Warszawy. Ilu do tego trzeba ludzi dobrej woli?.
Dzięki dh. Andrzejowi podjęliśmy dalsze starania o uregulowanie spraw własności ośrodka. Wyjazd do Opola i Olesna przy dostępie i umiejętności korzystania z przepisów prawnych daje nową nadzieje. Tym razem naszym dobrodziejem miałby być minister w Warszawie. Niestety to długa i mozolna droga.
Akcja Letnia 2011 zakończona
zarówno w kucobach jak i drużyny córki w Przerwankach
Wczoraj po obiedzie wyjechali uczestnicy III-ciego turnusu. Zostały dwa namioty do zwinięcia i to po drugim turnusie, filtr basenowy, i drzewo po Warszawy pionierce. Niewiele śmieci, troszkę towarów w sklepiku, narzędzia do naprawy i woda do spuszczenia z baniaków. Solary przełączyć na „zima” i oczekiwać na zapowiedziane grupy.
Pociąg, którym wracała drużyna miał tylko opóźnienie z 23.08 na krótko przed trzecią. Wielu rodziców koczowało na dworcu, którego nie ma bo jest na etapie burzenia starego przed budową nowego. Tak też całkiem za dnia wróciliśmy do Kucob.Dlatego to bardzo nas cieszy dzisiejsza niedziela przed świętem
Matki Boskiej Zielnej.
A pociąg to nawet przed czwartą był…
Faktycznie przed 6 byliśmy w Kucobach
Sporo upłynęło czasu od ostatniego wpisu. W tym czasie w sobotę wyjechali harcerze z Warszawy a w niedziele z Janko Muzykanta z Praszki.
Dzisiaj byłem w Opolu by zawieść leki i ubranka chłopczykowi, który na wycieczce dostał ataku astmy i karetka odwiozła go do szpitala Wojewódzkiego. Pozostał tam na oddziele dziecięcym na obserwacji.
Po zapytaniu w izbie przyjęć szpitala zespolonego z zespołami karetek usłyszałem że takiego w
tym szpitalu całym ! nie ma i nie było
i na nic nie zdały się tłumaczenia, że na pewno jest bo jest przy nim wychowawca, któremu rozładowała się komórka i że na pewno tu przywiozła go karetka kilka godzin temu. Samodzielne odszukanie oddziału dziecięcego doprowadziło do wychowawcy i dziecka z apetytem zajadającego kolacje.
Pan ratownik medyczny(na pewno przynajmniej licencjat jak nie magister) z izby przyjęć z oburzeniem przyjął wiadomość że jednak jest, a jego wiedza i kompetencje są „do niczego” lub jak by to powiedział rubasznie jeden druh o ż…..ć rozczaść.
Po naszej interwencji piłą motorową i toporkami chwilowo wygląda to tak
Tych dwóch chciało to taką piłą oddzielić od korzeni
wiele się napocili, lecz dużo im jeszcze zostało.
i trzeba będzie im motorówką pomóc.
Życie obozowe jest takie pazerne, na nasz czas nawet dla bloga go nic nie zostawia.