List 16 Lata w liceum c.d.

23 05.2018 list 16

Drogi E.

Skoro zaczęłam, to dalej będę cię zanudzać wspomnieniami szkolnymi. Zresztą i tak nie ma najmniejszej szansy, że to przeczytasz, ale łatwiej mi pisać myśląc o kimś konkretnym.

Jednym z najważniejszych przedmiotów szkolnych był oczywiście język polski. Przez cały okres nauki w liceum wykładała nam ten język bardzo dystyngowana, elegancka pani, świetna polonistka, pani Teresa. Poznawaliśmy literaturę polską w ujęciu historycznym. Najpierw był wykład o danej epoce historycznej, wydarzeniach w Polsce i na świecie i ich odzwierciedlenie w literaturze, a później omawialiśmy dosyć szczegółowo utwory określone w programie. Pani profesor wymagała znajomości utworów i odnalezienia cytatów odpowiednio do tematu zadania. W pierwszej klasie musieliśmy nauczyć się tego sposobu przygotowania do lekcji. Ponieważ, jak o tym wspominałam, mieliśmy bardzo dużo zajęć, nie zawsze wszyscy przygotowywaliśmy się należycie. Pewnego pamiętnego dnia lekcja rozpoczęła się od odpytania wiadomości z poprzednich lekcji i sprawdzeniu stopnia przygotowania do następnych zajęć. Okazało się, że mało kto był przygotowany, pierwsze trzy osoby wyrwane do odpowiedzi wylądowały z ocenami niedostatecznymi. Pogrom zaowocował przeróbką pieśni Kochanowskiego dokonaną przez Krzysia. Przepisałam utwór na gazetkę klasową i zapamiętałam:

Nader niezasłużoną dwóją obdarzony
polecę precz z liceum na dwoje złożony
w ukłonie. Nie chcąc więcej przebywać na ziemi
powieszę się przed szkołą, ponieważ innemi
szkoły wzgardzę i mną tam pogardzą nawzajem
więc czym bym, z praw wyzuty, miał zostać: lokajem?
A zatem przez was umrę, przez was mnie czarnymi
Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.
Już mi sznura chropawa skórę z szyi zetrze
będę jak stara szmata powiewał na wietrze.
Długim do szubienicy sznurem przywiązany
nie odwiedzę tez ziemi, gdzie żyły Trojany
O mnie Moskwa się dowie i świat się oburzy,
że tak wiszę miotany wichrem podczas burzy.
O mnie będą pamiętać dzieci oraz wnuki
mówiąc „był u nas w rodzie męczennik nauki”.
Niech na moim pogrzebie żadne narzekanie,
żaden lament nie będzie, ani uskarżanie.
Niech na grobie napiszą dla sromu wiecznego
że przyczyną mej śmierci był stopień z polskiego…”

Piszę to z pamięci, więc może pomyliłam wersy. W tych czasach były tylko cztery oceny szkolne, a najniższa była dwója, czyli niedostateczny.

Poza tym wypadkiem nasza współpraca z panią profesor była owocna. Zdarzało się, że po dziełach literackich głębiej opracowywanych zaczynaliśmy mówić ich tekstami – na przykład wstawał przewodniczący samorządu klasowego i zaczynał „Ja wójt to wama mówię… (Chłopi) , „kto mnie wołał, czego chciał” itp. Dużo czytałam już wcześniej, więc lekcje uczyły mnie dostrzegania w tekście nie tylko fabuły, ale piękna języka, stylu danego autora i problemów poruszanych w dziele.

Przedmiot lubiliśmy o tyle, że wolne lekcje /okienka/ spowodowane np. chorobą lub wyjazdem nauczyciela spędzaliśmy w czytelni szkolnej biblioteki. Pani bibliotekarka przyzwyczaiła się i witała nas -”O, znowu klasa „uniwersytecka” ma okienko?

Kiedyś czytelnia po południu była niedostępna, bo odbywały się w niej zajęcia dodatkowe z języka polskiego, tak zwane kółko polonistyczne, dla klasy czwartej, czyli maturalnej – a my byliśmy wtedy w pierwszej. Kiedy doszliśmy już do czwartej, dowiedzieliśmy się, że w tym roku kółko polonistyczne będzie dla klas pierwszych. Zaprotestowaliśmy i pani profesor stwierdziła, że jeśli będzie chętnych 15 osób, to będzie z nami pracować. Pamiętam, że zapoznawaliśmy się z poezją Rafała Wojaczka, ale nie byłam nią zachwycona. Kiedyś wcześniej przygotowaliśmy wieczór poezji K.K. Baczyńskiego – jego poezja mnie urzekła, szkoda, że zginął tak młodo. Wspólnie dotrwaliśmy do matury i pisemnego egzaminu, który był obowiązkowy dla wszystkich.

W następnym liście ciąg dalszy… Pozdrawiam

Ellani

Jeden komentarz do “List 16 Lata w liceum c.d.”

Możliwość komentowania została wyłączona.